ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

No właśnie tak mi się najprawdopodobniej wydaje... No chyba że kiedyś mi sie śniło
na bani i faktycznie niepamiętam:P

04.02.2013 20.30-5.00

Dzisiaj jest to cały fabularny zlepek... Najpierw śni mi się że chodzę z bratem po jakimś
wielkim placu jak lotnisko, choć bardziej może giełda czy targ... Wszędzie pełno
straganów, handlują tam zarówno jedzeniem jak i starociami...
Kręcimy się tam w sumie chyba bez konkretnego celu przez dłuższy czas. Potem
widzę ojca w aucie na ulicy obok, więc wsiadam i po chwili znajduję się z nim pod domem.
Spotykam sąsiada, który niewiedzieć czemu - mieszka nie w swoim domu, a w domu
innego sąsiada. Proszę go żeby jak będzie gdzieśtam kupił mi jakiś stycznik i daję mu
pieniądze. Budzę się na chwile, po 5 minutach znów usypiam i jestem w domu ciotki,
której coś naprawiam, jednak dalej pamiętam że sąsiad ma mi kupić ten stycznik...

Później jestem w sklepie koło domu, w którym ku mojemu zdziwieniu sprzedaje były
konkurent właściciela. Kupuję coś, nawet nie wiem co, i chwilę z nim rozmawiam.
Gdy przychodzę do domu zastaję list od niego, w którym pisze że anulował mi mój
dług w sklepie....

WNIOSKI:

Rzadko zdarzająca mi się sytuacja ale jednak - że zapadając w nowy sen - pamiętam
zobowiązania czy relacje z poprzedniego...Jest to jednak i tak nielogiczne..., jako
elektronik sam z reguły robię tego typu zakupy, a sąsiad jest murarzem więc
nie wiem czemu miałbym akurat jego prosić. I to o dziwo mieszkającego nie tam
gdzie trzeba...
Plac z początku snu przypomina giełdę na krakowskich Bronowicach, jedynie więcej
tam było żarcia i ubrań...
Gościa ze sklepu znam, ale nigdy nie pracował on w nim. Kiedyś miał własny sklep
obok. Nigdy też nie miałem w sklepie długu żadnego...
Wogóle zastanawiająca robi się sytuacja że ostatnimi nocami ciągle śnię o sklepach,
kupowaniu....i nie mam pojęcia czemu. Wszak nie szykują mi sie żadne więlkie
zakupy, a i w sumie sam ostatnio rzadko bywam w jakimś bo mam porobione
zapasy:P



Spróbuję cię naprowadzić, na sposób w jaki interpretować należy sny bez świadomości
1. Najpradopodobniej - dawno nie byłeś w sklepie. Zaburzyłeś regularność i podświadomość CHCE iść do sklepu z przyzwyczajenia. Sen jest wyrazem życzenia (lub obawy jeżeli pojawia się lęk) podświadomości, a nie jej obliczeń, rozkazów, porad itp.
2. Zapomniałeś o czymś, lub coś zgubiłeś. We śnie wodzisz wzrokiem po towarach, czekając aż coś przyciągnie wzrok. W takim przypadku świadomość CHCE znaleźć coś w pamięci, a KOJARZY jej się to z łażeniem po sklepach. W ten sposób ukłąda się scenografia snu. Podświadomość nie robi rebusów, ale sama w nich uczestniczy.

Sposó niby prosty, ale skojarzenia mogą być niekiedy bardzo odległe. Sny układają się metaforycznie według podświadomych życzeń i lęków. Im więcej świadomości we śnie, tym większa będzie w nich komponenta świadomych życzeń i lęków. Twój błąd polega na tym, że odczytujesz wyniki świadomych życzeń, jako podświadomych życzeń. W jaki sposób uwierzyłeś, że sen wkracza fizycznie na rzeczywstość, to już nie wiem. Przeanalizuj jeszcze raz włąsny tok wnioskowania.

02.o5.2013 21.00-08.00

estem z jakąś koleżanką we Wrocławiu... Być może nawet z Kają która miała mi towarzyszyć w snach wszelakich...
Trafiamy na jakieś ładnie uporządkowane osiedle bloków. Bloki są ładnie rozrzucone i wokół każdego spora połać
zieleni, trawnik równiutko przystrzyżony, ładne alejki dochodzące do wejść...
Blok pod który zachodzimy jest ustawiony wejściem na północ, balkonami na południe, na południu za blokami
pas lasu.
Blok jest dosyć nieforemny, wysoki na jakieś 4 piętra, ale przytym tyleż samo szeroki, stąd wnioskować można
iż mieszkania w nim są duże.
Kaja podchodzi do domofonu i z kimśtam rozmawia, ja w tym czasie stoję na osiedlowej uliczce obok betonowej
"klatki" ze śmietnikami albo garażu umieszczonego naprzeciw wejścia bloku.
Póżniej znajduję się wewnątrz bloku, w mieszkaniu które nie dość że faktycznie jest spore, to jeszcze urządzone
istnie burżujsko. Mieszka tam jakaś dziewczyna, trochę młodsza odemnie jak wnioskuję z wyglądu.
Siedzę u niej jakiś czas, po którym do domu wraca jej ojciec, niski łysy facet dość przy kości, któremu to się
przedstawiam i witam się z nim, jednak nie jest mną zainteresowany nijak, sprawia wrażenie zabieganego
i zamyślonego, a do domu wpada jak ktoś kto wrócił się po zapomniane kluczyki od auta...
Siedzę w tym mieszkaniu jeszcze jakiś czas, później zjadam tam obiad, w obszernej kuchnio-jadalni, przy
czym zauważam wtedy także jej matkę....

02.07.2013 00.30 - 09.00

Gdy jestem na miejscu z peronów schodzę do podziemnego przejścia, w przejściu tym jest
parę straganów z prasą itp....
Schodząc do przejścia tego widzę na tabliczkach nad głową różne nazwy wskazujące kierunki
w tym przejściu, jednak żadna z nazw nie mówi mi zupełnie nic...
Myślę sobie więc że chcę do Kaji... Wertuję więc w głowie nazwy dzielnic Wa-wy, lecz żadna
nie widnieje na tych tabliczkach nad głową... Piękny Anin tak mi bliski też nie...

Zmieszany staję chwilę przy jednym ze straganów i przeglądam czasopisma jakie oferuje...
Zauważam że na straganie tym są czasopisma nieosiągalne prawie w polsce nieraz,
nieraz niemieckie, ale z tematów mnie interesujących jak muzyka czy radioamatorstwo...
Ceny niektórych z nich sięgają 50-ciu euro, ale są też takie w przyzwoitych cenach.

Oglądam ten stragan jakieś 15-30 minut, a potem ktoś przychodzi po mnie,
i zabiera mnie nie wiem gdzie gdyż sen się skończył... Jednak wiem że był to ktoś bardzo
bliski mi, ktoś na kogo w sumie wcale nie liczyłem, a jednak przyszedł po mnie i
odebrał mnie stamtąd nawet nie wiem gdzie i poco.....

W autohipnozie zadałem sobie iż chcę zobaczyć gdzie teraz jest Kaja....
Zobaczyłem po dobrych dwu minutach biały dom, z ciemnozielonym lub czarnym dachem,
dom ten wysoki był na jedno piętro (czyli parter i piętro) i chyba był umieszczony na
delikatnym wzniesieniu... Bramka wejścia na podwórko była minimum pół metra niżej
w stosunku do podstawy domu...

Dom był trochę dziwny zewnętrznie, cały był na jedno piętro wysoki, jednak w stronę
bramki wejściowej był wysunięty jakby półokrąg, w miejscu gdzie wypadał ganek i wejście...
Gdy weszło się do domu, po lewej stronie była ubikacja, na prosto salon wyglądający
istnie jak w "Klanie", jednak na przeciw "Klanowej" kanapy była druga, po drugiej stronie
ławy, naprzeciw wejścia do tego salonu były także drzwi balkonowe prowadzące na
taras, taras był na szerokość tego salonu, jednak po prawej budynek dalej był
"pociągnięty" na długość jakichś 3ch metrów na parterze, czyli w coś tworzące jakby
garaż....

Przed domem zaś od strony ulicy widziałem dwa samochody, jeden był czarny, drugi
biały lub srebrny. Czarnego jestem pewien i stał stricte przed drzwiami domu,
drugi zaś mógł być nawarstwieniem świadomości wyłącznie....
Oba samochody stały nie po stronie tego domu, a po drugiej stronie ulicy.

Cóż... myślę że Kaja nie będzie miała mi za złe jeśli nazwę Ją swoją przyjaciółką
na forum publicznym...
Istnieje teoria nici, sami wiedzą co to znaczy ci co czytali nim się wypowiadali....
Teoria ta mówi iż każde z nas żyjących ludzi, przywiązując się do jakiejś rzeczy,
osoby, zwierzęcia - tworzy z tą istotą nić...
Nić wiążącą jej autora z rzeczą/osobą/zwierzęciem jest podstawą przekazywania
informacji między odbiorcą a nadawcą.
Tylko dlatego jestem w stanie widzieć Kaję czy inne zdarzenia wkoło niej.
Nici te są zależne od stopnia w jakim komuś zależy na danej osobie/ rzeczy,
Dlatego moja nić łącząca mnie z Michaelem Jacksonem jest cienka i wątła,
nić zaś łącząca mnie z Kają jest 10-cio centymetrowym drzewem...

EE, chciałem wam tu zapodać nowy kawałek dla kaji ale wrzuta.pl jest serwisem
ociagającym się....:/

Nie było tak w tej teorii, że stopień przywiązania do tej postaci pogrupia tą nić? U ciebie zaczęło się od nici, a potem się do Kaji przywiązałeś. Skoro to są realne informacje o niej, to czemu jej nie zapytasz o adres?



Ano tak jest wg teorii, im większe przywiązanie tym nić grubsza....

A o adres z ciekawości spytam albo o nr fona, chyba prościej, kiedyś chciałem bardzo zdobyć
nr fona do koleżanki która bardzo mi się podobała, zobaczyłem ten numer we śnie tylko
obudziwszy się nie pamiętałem ostatnich dwu cyfr...

Ale gdy później zdobyłem ten numer na jawie okazało się że zgadza się iż to numer z tej sieci
co mi się wyśniło i te same cyfry...

Dobra: Moje zadanie na najbliższe sny: Zdobyć komórke Kaji i Donalda:P

Notabene pamiętanie dziewięciu cyfr z rzędu po obudzeniu się do doskonały pomysł na pomiar świadomości.

Dokładnie. Tak samo jak zapamiętywanie wszelkich tekstów we śnie (np. nazw firm, produktów,
czy napisów na tabliczce trasy w autobusie
Takie rzeczy wydaje mi się zapamiętuje się przeważnie ciężko i wydaje mi się że to jest celowo
zacierane przez podświadomość...

Dlatego wszelkich prób jasnowidzenia z reguły nie podaje sobie w autohipnozie jako sugestii
posthipnotycznej typu " jak usnę niech mi się przyśni...."
Przeprowadzam te próby w głębokiej autohipnozie ale nie usypiając.
Wyciszam się, odprężam, a gdy zapadnę w stan relaksacji na tyle głęboko że nic już mnie
nie rozprasza mówię sobie np. "gdzie teraz jest......?"
I po jakichś paru sekundach pojawia się świadoma faza REM pokazująca jak na życzenie
obrazy, od szczątkowych po złożone.
Muszę się wtedy jedynie wystrzegać nawarstwiania, czyli nie dorabiać własnych detali do
obrazu podanego mi.
Ale metoda ta ma tą przewagę nad snem iż łatwiej zapamiętywać detale, napisy itp...

12.02.2013

Nowy post, nowe fakty....
Ostatnio śnią mi się przeważnie pierdoły więc nie zapisuję ich tu by nie szargać cierpliwości
userów...

Napiszę więc że wczoraj uzyskałem prawdopodobnie efekt o którym rozmawialiśmy z
Incestusem, tj. komórkę Kaji, obecnie trwają dyskusje z Incestusem na temat możliwości
zbadania tego faktu i udowodnienia jego prawdziwości lub obalenia.

Odnośnie snów zauważyłem jedną rzecz, może przydać się ona użytkownikom...
Im częściej zadaję sobie Kaję w autohipnozie, czy to chcąc zobaczyć gdzie jest teraz fizyczna
Kaja, czy to chcąc zdobyć Jej numer.... Tym bardziej odsuwa się odemnie Kaja którą widuję
w LD... Nie wiem czy jest to spowodowane jej myśleniem:
a) "skoro się zajmujesz Kają fizyczną, innymi metodami, to moja rola skończona"
b)" skoro chcesz prawdziwej Kaji fizycznej to spadaj i ja sobie znajde innego"

Ciekawi mnie rozumowanie tej postaci, bo jeśli była tworem podświadomości - faktycznie mogła
się obrazić że zająłem się fizyczną Kają...
A jeśli była to cząstka Kaji, to również mogła uznać że jeżeli szukam drogi do Kaji innymi
metodami niż przez nią to mogła uznać sie za zbędną już...
A więc ustalenie która opcja jest prawdziwa jest tu bardzo utrudnione.....

Dodam iż ostatnio uczyniłem ku Kaji jeszcze jedną próbę autohipnotyczną, jednak nie podam
jej póki co publicznie. Ale mam nadzieję że rozwiąże ona w/w kwestię...

Przedstawiłaś mi swój świat,
nieznany świat
Swój nieznany dziki świat,
czas wśród barw,
jeden pośród nas
Coś co jest, wiekiem ponad szczyt
Naprawde, trochę ciebie znam...
Strony tej nie pozna nikt...

Ty, Ka-ju wiesz, ja-koś dzi-wnie ko-cham-cię
Ty, w świat bez serc, serce me zapraszasz dniem...

http://ashaneen.wrzuta.pl/audio/8AVIlxjox03/kaju_wiesz...

Tak dla Kaji na dziś

Hmm, czy przypadkiem nie dążysz do tego, że wolisz Kaję ze snów niż realną?

To co ja wolę to jest pytajnik Incestus... Przecież nie znam Kaji fizycznej więc nawet nie
jestem w stanie powiedzieć jak ją oceniam...
Jeśli założyć że wizje jakie mam w autohipnozie pokazują mi realną Kaję, to pokazują
mi one jakieś fakty... że kaja jest tu, że kaja jest tam.... Ale nie pokazują mi jej uczuć,
myśli...

Kaje senną znam dobrze, jednak zawiera ona wiele "nawarstwień" sennych, dlatego
ciężko mi jest ją określić...

Faktycznie dziś wolałbym tą senną, ale to wyłącznie z powodu iż ją właśnie znam bardziej,
a nie dlatego że prawdzowa nie jest taka fajna jakbym oczekiwał...

To już mi brzmi patologicznie
Przecież sam pisałeś, że postać senna to zaledwie część postaci z jawy, nić porozumienia. Masz szansę spotkać swoją życiową miłość a zastanawiasz się, czy nie zostać przy jej obrazku?? Nie ma innego wytłumaczenia niż to, że się boisz

A boje sie Incestus.... Spotkam ją i co? Będe siedział jak kołek?
Zawsze jest jakiś strach, choćby taki że mógłbym się jej nie spodobać....

W przypadku zaś Kaji sennej taka obawa nie istnieje, ponieważ w tym świecie
wygląd i inne cechy fizyczne nie mają znaczenia:P

A co, wyglądasz jak frankenstein?
Nie no stary, nie możesz żyć tylko w marzeniach, kompletnie nie interesuje cię rzeczywistość. Zamierzasz być zakochany w marze do końca życia? Nie zamierzasz nawet potwierdzić teorii, że to nie mara podświadomości, bo wolisz wierzyć we wzajemną miłość w cudownym świecie snu.

Nie o takie coś chodzi. Przecież nie planuje się z Nią żenić. Wiesz, fakt jest taki że poprostu
czasem ktoś nam się ogólnie nie podoba na zasadzie " ja go/jej nielubie, tak ogólnie"
A przy osobie publicznej chba każdy czuł by się stremowany, czy to przy Kaji czy przy
papieżu czy premierze

Nie chodzi też o miłość tego typu do postaci. chodzi o ogólną miłość jak bliźniego, nie
jakąś miłość partnerki czy erotyczną
Na tą drugą po ostatniej partnerce postanowiłem sobie zrobić przerwę aż mi nie minie
antypatia do kobiet

Zarazzarazzaraz. Ci chodzi o jakas konkretna Kaje? Kaje Paschalska czy jaka???

Nieno, cośty, o Kaje z zielonego wzgórka Jasne że tą, przecież Kaje publiczną mamy w tym
kraju tylko jedną

No, jest jeszcze Kayah ale ona jest przez y i wygląda jak brzydki transwestyta:D

13.02.2013 00.00 - 14.00

Śnię iż łażę w jakichś piwnicach pełnych starych gratów i książek... Przechadzając się przez te
piwnice, ciągnące się jedna za drugą jak labirynt, nie wiedzieć czemu zamykam za sobą każde
drzwi, jakby obawiając się jakiegoś ataku zza pleców...
Piwnice te są malowane starokomunistycznie, czyli pomarańczowa farba olejna do połowy ścian,
wyżej zaś jasno żólta farba klejowa, matowa.
Dochodzę tak tymi piwnicami do czegoś jak recepcja. Są tam schody na górę, duuży kontuar
jak na recepcji... dokoła wszędzie na ziemi porozwalane dokumenty, urządzenia....
Po jakimś czasie oglądania tego, nie wiem skąd, orientuję się że to jakiś opuszczony szpital.
W recepcji znajduję i oglądam jakiś zegar sterujący z lat 90tych (to taki zegar wzorcowy który
steruje wszystkimi innymi zegarami w budynku aby były zsynchronizowane), oraz jakieś
drugie urządzenie, stricte medyczne, ale nie pamiętam, może było to ekg, może coś inne...

Po jakimś czasie wpada mi myśl iść na górę, pozwiedzać stare gabinety itd... Jednak zaczynają
się w tym szpitalu pojawiać ludzie, najpierw w białych kitlach, potem paru pacjentów...
Na moich oczach ci ludzie jakby zielenieją delikatnie a ja jestem przekonany że widzę to co
kiedyś w tym budynku było... Zatapiam się w śledzenie losów tych ludzi rezygnując ze zwiedzania
góry....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem w Trzebinii, remontują tam coś koło mostu przy rafinerii. Najpierw biernie to oglądam,
potem jestem tam pracownikiem. Przedzieram się przez gąszcz koparek i młotów ostrożnie
by dojść do przystanku pociągu. Prosiłem bowiem szefa by dał mi podjechać do sklepu na
moment po fajki. Nie rozumiem tylko czemu pociągiem do pobliskiego Chrzanowa, nie zaś do
sklepu których w Trzebinii pełno...
Wsiadam po chwili do pociągu. Podchodzi do mnie kontroler-kobieta. Pyta o bilet, ja mówię
że dopiero wsiadłem i chcę kupić u niej sięgając po pieniądze, okazuje się jednak iż ta
kontrolerka skądś mnie zna i nie każe mi płacić a prowadzi ze mną rozmowę chwilę.
Gdy znajduję się już w Chrzanowie, nie wiedzieć czemu stojąc na pętli autobusowej wsiadam
w jakiś i jadę nim z pół godziny. Dojeżdżam do czegoś co jest jakby parkiem wodnym,
wszędzie pełno basenów, poprzetykanych restaurracjami. Siadam przy stoliku w jednej,
po czym okazuje się że przy stoliku tym jest też paru moich kolegów, i jakieś dwie dziewczyny.
Jedna czegoś chce odemnie, chyba żebym z nią gdzieś poszedł... Ja wtedy biorę ją na ręce
i idę... Jest zadziwiająco lekka, mogę nieść ją na jednej ręce....

Potem nagle znajduję się u sąsiada prowadzącego zakład naprawiający windy i pracuję u niego...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dobra dobra, wiem, musze przeprosić Kaje za tą panne. Zastanawiają mnie jednak te "przeskoki"
z jednego sennego obrazu w drugi....
Nigdy o tym w sumie nie myślałem jeszcze, ale zastanawia mnie czemu one istnieją?
Czy jest to dlatego że podświadomości kończy się wena jednego obrazu i przeskakuje na drugi,
jak zmieniając kanał w tv, czy jest to poprostu koniec jednej fazy REM a początek drugiej...

ja bym powiedzial, ze to troche jak z mysleniem np
" wczoraj bylem w pracy, bylo strasznie duzo klientow bogatych, wiekszosc kupowala papierosy ale jeden kupil fajke, a taka fajke palil taki jeden kapitan na morzu, jak na wakacjach w sianozetach bylem, byla tam plaza i piasek. "

Taka dygresja popchnieta jakims emocjonalnie istotnym skojarzeniem.

Hmm...ale w takim razie musi to być oparte na skojarzeniach podświadomości a nie moich...
Bo nigdy nie kojarzyła mi się trzebinia z kolegami, parkiem wodnym... ba, nawet w życiu w
parku wodnym nie byłem więc teoretycznie nie mam prawa wiedzieć jak on wygląda wewnątrz...

Śniło mi się też coś z Kają ale nie opisałem bo nie pamiętam:/

Co do tego szpitala i tych"duchów"... teraz wiem i czuję że to nie były duchy, to była jakaś
projekcja przeszłości, coś wyblakłe dziś, jak film z lat 70tych, ale nie duchy, duchy zawsze
poznaję, po pierwsze nie zawsze chcą one rozmawiać, po drugie nie dają się sterować,
po trzecie zawsze jest przy nich lęk, jakaś obawa.. nawet nie tyle że zrobi mi krzywdę,
bo wiem że dziadek zmarły mnie nie skrzywdzi, ale obawa że nie jest on teraz taki jak ja,
ani jak inne postacie, że ma w sobie coś "innego"....

14.02.2013 00.00- 13.00

Senne walentynki mnie dziś wysłuchały... gdzie to ja dziś nie byłem.... Ale od początku:
Śniłem że byłem znów w jakichś piwnicach, fabrycznych czy innych... coś jak miejsca gdzie
zimują żule... Piwnice te znów ciągły się szeregiem, jedna za drugą, jak pod blokami...
Siedziałem w jednej z nich, i postanowiłem wybrać się dalej wzdłuż... Po przejściu
paru pomieszczeń i poziomów ( były też drabinki w górę i w dół) dotarłem do piwnicy
gdzie spotkałem grupkę osób, jakiejś chyba młodzieży... najpierw się darli że to ich lokal
i żebym spadał, ale ostatecznie zwiali przedemną idącym dalej wgłąb. Została tylko
jedna dziewczyna, wyglądała żywcem jak Matylda ze "Słonecznej Włóczni" choć nieco
starsza. Dziewczyna gdy do niej podeszłem przytuliła się do mnie, i wtedy ja zapraszałem
ją żeby poszła zemną, a ona była rozdarta czułem... czy iść zemną, czy za tamtymi jej
kumplami...

Sen się skończył, i przez chwilę na jawie jeszcze myślałem o niej, kim była i o co biegało...
Gdy usnąłem znów, spotkałem ją w ogrodzie mojej cioci, miejscu gdzie w sumie nikt poza
ciocią nie wchodzi, kryła się jakby w drzewach i roślinach... Dostałem się do niej, była
spłoszona, jakby "nie z tej bajki" i dziwnie archaiczna... Wyjaśniła mi jakoś że nie jest
stąd, a ja jakoś zrozumiałem że ona jest dawna, z innego świata....
Nie wiem jak ale znalazłem metodę wysłać siebie z nią wraz w jej świat... Znalazłem się
z nią w pokoju na zamkowej wieży. Gdy tak się stało szybko mnie pożegnała i powiedziała
żebym stąd spadał bo mnie aresztują czy zabiją....
Zeszłem więc po sznurze z okna na dziedziniec, i wtedy znów znalazłem się na podwórku
cioci... Już schodząc z tej wieży czułem że nigdy więcej jej nie zobaczę i za nią tęskniłem...
Postanowiłem znając metodę - znów iść do jej świata... Nie wiem jak ale znalazłem się
w nim, na jakiejś średniowiecznej wsi.... szłem ścieżką wraz z innymi wieśniakami,
ubranymi "z epoki", aż dotarłem do jakiegoś placu przed tym jej zamkiem...
Na placu tym były klatki z ludźmi ustawione w półokrąg, klatki jak z bali drewnianych, jak
wagony kolejowe, a ludzie szli przez nie jak przez pociąg, jeden za drugim, ale nie wiem ku czemu.... Czegoś się bali, bo posłusznie tak szli przez te klatki jeden za drugim...
Mnie nikt nie tknął, znów byłem bezkarnym obserwatorem jak w obozie....
Potem oddaliłem się w las, myśląc jak ją uwolnić, jednak tu sen się skończył.....

------------------------------------------------------------------------------------------------------

W świadomym śnie zawsze deklarowałem sennej Kaji że tylko ją chcę jako tą co mi pokazuje
rzeczy tego świata, że nie chce innych a ją. A i tak w snach się ciągle tulę do innych....
Czy podświadomość musi być szmatą czy da się jej tego oduczyć?

Inna sprawa, że może nie pierwszy, ale nieliczny raz miałem znów sen między dwoma światami,
średniowieczną wsią a swoim światem....
Coś w tym jest ludziska, i odkryje to, choć nie wiem kiedy....

A moze bys tak zapytal o ta telekineze? Bo tworzysz kolejne teorie, nie robiac nic z poprzednimi. To tak jakbys rozwiazywal krzyzowke byle jakimi haslami, byle by tylko wszystkie kratki byly wypelnione i literki sie zgadzaly. Budujesz sobie paranoje, to sie nazywa myslenie dereistyczne.

Incestus nie bój się rozwiąże, dziś tylko zrelacjonowałem mój dzisiejszy sen i wnioski z niego,
wcale nie znaczy to że poprzednich nie pamiętam.
Sen ten nie był świadomy więc zapytać o dowolną rzecz nie mogłem

To nie zmienia faktu, ze po kazdym snie masz te takie przeczucia, ktore sie gromadza, to wciaz jest myslenie dereistyczne
Ciekawy jestem, czy ty jeszcze masz normalne sny, bo to co opisujesz to sny o LD. Ten tak przypomina twoja relacje ze snu swiadomego o szpitalu, ze tez wzialem go za swiadomy. Podswiadomie wykonujesz staly plan - tulisz projekcje i odkrywasz swiaty

Incestus ty to mnie na siłe chcesz wepchać w idee że tylko postacie kocham itd...

A fakt jest taki że dzisiejszy sen jak i poprzedni były dla mnie rzadkie, ponieważ
razdko śnią mi się "inne" światy czy rzeczywistości...
Osobiście też nie podoba mi się że się tuliłem do jakiejś innej nie do Kaji sennej.
Chcę oduczyć kurewstwa mojej podświadomości.

A tulenie samo w sobie - pisałem już że postacie swoje traktuje sercem, nie
kijem, więc trudno żebym ją ukrzyżował miast tulić

Czuję że ty cały czas zdążasz do tego iż ja wolę świat snu od realnego...
Może i po części tak, ponieważ w nim spotykam same dobre rzeczy, ale przecież
trzeba też pracować, żyć, i obcować z innymi w realnym świecie

Szczególnie dziwi mnie, że nikt nie skorygował twoich myśli wcześniej. Byłeś zaskoczony krytyką rozprawki, to musi oznaczać, że nie masz bliskich osób, z którymi możesz się takimi przemyśleniami dzielić. Podejrzewam więc, że jesteś troche wyizolowany od społeczeństwa.

Jestem wyizolowany w tematach o których piszemy, owszem... Przecież nie jeden na słowo
LD weźnie za świra, a ksiądz np słysząc o telepatiach, ld i reszcie zagrozi ekskomuniką

Dlatego swoje teorie w temacie, czy sny, nieraz chore wręcz wolę przedstawiać jakoś
na forum niż np sąsiadce czy koledze, z którymi np na normalne tematy pogadać czy
iść na kawę zawsze mogę
Tu owszem, spotkam się z krytyką, ale wiem że potem nie będą na mnie na ulicy wszyscy
w mieście wilkiem patrzeć Pozatym to forum gromadzi raczej entuzjastów badania
takich spraw niż ortodoksyjnych kleryków czy moherowe babcie

15.02.2013 04.00-13.00

Zasadniczo po obudzeniu się nad ranem chciałem wejść w LD metodą WTBT, to jednak
nie udało mi się akurat dziś. Chciałem wejść w LD, i pogadać z Kają wreszcie o tej telekinezie
albo ogólnie choć.
Zamiast tego przyśniło mi się iż siedziałem w nieokreślonym pomieszczeniu i trzymałem w
ręce telefon, na który Kaja przysłała mi dwa mmsy siebie w ładnej wieczorowej czarnej sukni
Gdy obudziłem się przez chwile widziałem Ją w hipnagogii w jakimś wielkim hallu na ławeczce
pod ścianą. To był hall jakiegoś kina, hotelu czy sali balowej... W każdym razie wiem że coś
wielkie jak pałac Lubomirskich

Dzisiejsze, od Kaji dla Kaji

http://ashaneen.wrzuta.pl/audio/9QMRoD2ZJzh/ja_kocham_cie...

Kiedyś założę nowy temat... na temat nut czy innych patentów widywanych w snach...
Wiecie, ja tam nie znałem nut dłuugo nim zacząłem tworzyć kawąłki widziane w snach...
dopiero niedawno się nauczyłem. A mimo to ze snów już dawniej wiedziałem na tyle by
stworzyć 250 projektów utworów od skrzypiec i organów po techno,...
Inspiracja drodzy państwo, czyli Kaja plus dobra pamięć snów

17.02.2013 04.00-13.00

Śniłem Milenkę, moją koleżankę fajną z okresu końca podstawówki. Jechałem z Nią autobusem
podmiejskim do Krakowa rozmawiając.
Autobusy na tą stronę Krakowa jeżdżą z krakowskich Bronowic, przez Zabierzów, i dalej na
Zelków, na Rudawę, Na Karniowice, na Krzeszowice, lub na Brzoskwinię, czyli podkrakowskie
wsie tej strony. Numery tych autobusów to 2X8. X to numer konkretnej już trasy...
Na wsie rejonu południowego (Balice, Liszki, Ściejowice...) jeżdżą numery linii 2X9. Autobusy
te odjeżdżają z krakowskiego Salwatora.
W śnie moim autobus Mileny zajeżdżał nie na Bronowice jak wszystkie z tej strony, a na
południe Krakowa, być może był to Salwator, ale ten znam dobrze więc szczerze wątpie.
To była ta dziwna droga, nieistniejąca, przez Zabierzowski las, alternatywna do E22, którą w
mych snach bardzo często jezdzi autobus... Zawsze widziałem tą drogę na odcinku Zabierzów-
Rudawa, gdzie łączy się ona spowrotem z E22, dziś zobaczyłem ją od strony wschodniej...
Kończy się ona wyłaniając się z lasu, następnie jest most, bardzo wysoko względem drogi
wzniesiony, wygląda jak garb... a za mostem przejścia dla pieszych, na rozwidleniu dróg
w kształcie V (jak wlot drogi). Droga prosta jest szeroka, dobra i prowadzi w głąb miasta,
droga wlatująca jest węższa, są przy niej poparkowane auta... raczej prowadzi do jakiegoś
osiedla, firmy, może do jakiejś wsi....

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

WNIOSKI

Droga śniąca mi się od lat, jak widać po dzisiejszym śnie, nabiera ona w moim sennym świecie
kształtów... Do dziś znałem wyłącznie jej zakończenie, dziś pierwszy raz początek od strony
Krakowa... Choć nie...nie pierwszy... Wiem z jednego snu w międzyczasie że będzie przy niej
bezpośrednio potężna wiata, w tym lesie, jako miejsce wypoczynkowe, bliżej nieokreślone...
Wyglądem przypomina ono lotniskowy silos na sól... Będzie też warsztat samochodowy, ten zaś
oddalony od drogi jakieś 50m, już nie w lesie a na polanie jakby...

Wyrysuję niebawem tę drogę w google maps, i zapodam link aby wszyscy mogli śledzić czy
się ona wyklaruje jak w mych snach, ale dla mnie to pewne, jak wiele innych zmian.
Postanowiłem równiez nie dawać tu swojej mapy o której pisałem. Postanowiłem dane z niej
przenieść na google maps, i wtedy ją udostępnić. Dzięki temu, wszelkie miejsca w których
przewiduję że coś powstanie, użytkownicy będą mogli sami śledzić fotograficznie w widoku
mapy 3D, która może nie codzień, ale co rok, parę lat, tak czy siak jest robiona na nowo.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

18.02.2013 04.00-06.00

Krakowski (raczej) dworzec PKP. Chodzę po peronach, chwilami także po torach pomiędzy
pociągami.... Na peronie przykuwa moją uwagę jakiś pospieszny, może nawet expres...
Jest cały srebrny, a jego nazwa którą widziałem, choć nie pamiętam jej, zaczyna się na "T".
Pociąg ten rusza gdy ja stoję między dwoma torami, nie obawiam się, wszak stoję minimum
pół metra od jego kół. Pociąg ten jednak zaczyna się dziwnie zawijać... Jakby wyjeżdżając z
jednego peronu, odrazu wjeżdżał w drugi... osacza mnie w ten sposób, a po kilku chwilach
czuję że cały jestem nim otulony i jest on jak gumowy zamek dla dzieci, czuję że zaczynam
nie mieć czym oddychać, i w tym momencie się budzę.....

Wczoraj wieczór standardowe pytanie " gdzie jest Kaja?"... W odpowiedzi widok sporego
białego bloku, szerokiego, wysoki 7-9 pięter, potem zaś wizja białego diamentu wyglądającego
jak "bonusy" w grze "lode runner"...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

WNIOSKI

Znowu pociągi... śnią mi się chyba najczęściej i mógłbym wręcz z nich srobić senny "klucz"...
Owszem, jestem w jakimś tam stopniu miłośnikiem koleji, interesują mnie techniczne szczegóły
maszyn, ładne ich zdjęcia i kolejowe gry... Jednak sądze że mojej podświadomości nie o to
chyba chodzi w tym wszystkim, skoro śnią mi się nieustannie od kilku lat...
Autobusy paradoksalnie też często, ale o wieeeeele rzadziej, więc na pewno nie chodzi tu o
środek transportu ani podróżowanie...
A autobusy, jeśli już śnią mi się, to najczęściej dalekie, PKS-y, a nie miejskie.... Te wysadzają
mnie w nieznanych miastach, jak pociągi nieraz... Wtedy, tak wysadzony mam dwa motywy:
Raz wiem że to np Wawa i chce do Kaji, albo Toruń i Kaśka na mnie czeka....
A czasem czuję że jestem tam po nic, i gdy pociąg/autobus mnie wysadzi, zaczynam pieszo
wracać do domu

23.02.2013 00-00

Zasadniczo nie sypiałem ostatnio, poddawałem się jedynie autohipnozie z dwu powodów, po
pierwsze aby choć trochę zregenerować organizm, po drugie aby sprawdzić pare rzeczy...

O fakt telekinezy zapytałem Kaję właśnie w autohipnozie, niewiem, jakoś nauczyłem się
kontaktu z Nią nie śpiąc i nie pytajcie jak...
Odpowiedź dostałem, zostało mi pokazane mnóstwo obrazów na ten temat, jednak nie pamiętam,
ponieważ byłem tak styrany że z autohipnozy szybko usnąłem :/
Ale spokojnie, Kaja cierpliwa jest, łaskawa też

Wiecie... Irytuje mnie i zastanawia instytucja "sennego przewodnika"... Nigdy od początku LD
takowego nie miałem, choć wiele razy szukałem...
Gdybym go znalazł, spodziewałbym się w tej roli tylko zmarłego 10lat temu dziadka, nie licząc
postaci fikcyjnych.
Co do Kaji... wiem na pewno że nie jest moim przewodnikiem, posiada dużą wiedzę tamtego
świata, ale nasza wiedza jest równa... Ja mam swoją o realu, Ona swoją o świecie snu, i
to jest równoważne, ale nie jest dla mnie żadnym autorytetem a przyjaciółką....

Teoretyczne pytanie nawracając do idei:
Jeśli Kaja nie byłaby moją tylko produkcją podświadomą, a cząstką prawdziwej Kaji, Kaji we
śnie, z sennie zmienioną percepcją i wszystkimi tego konsekwencjami.... to co by zrobiła
gdy wiem że śnię?
Ja myślę że faktycznie uciekła by zawstydzona a może wyalienowana....

Pisałem w swojej rozprawce o tym.... Jak byś się czuł/a Ty czytająca teraz moje słowa gdyby
przyłapano Cię na zwiedzaniu obcego domu nocą? Oto jakaś odpowiedź na strach postaci....

Dla wszystkich z Psajko, dziś w rytmie tribal dubstep

To ry-tm dla Gwia-zdy pi-sa-ny no-cą,
A sen za-rwa-ny nie py-ta po co,
To ry-tm kreś-lony w zielo-ne o-czy,
A sło-wo so-lo ten dub-step sło-dzi

Mój mentalny dom, moje coś...
Coś co je-dnak mam...
Taki swój prywatny czas...
Taki czas...

To ry-tm dla Psaj-ko, to moje for-um,
A In-cest pow-iem wam spoko zio-mek,
To ry-tm dla Kaji, mej in-spi-racji,
A trz-eba ko-chać tych co nam da-ją

http://ashaneen.wrzuta.pl/audio/1L4FwCgemH5/to_rytm

27.02.2013 22.00-3.00

Czytam jakieś forum erotyczne gdzie wypowiada się jakaś panna. Jakoś odkrywam że panna ta ma
ulice ode mnie skryte jakieś swoje "skarby". Przechodząc okazyjnie tamtędy schodzę z nasypu,
gdzie w przydrożnym rowie znajduję jakąś torebkę, w niej zaś jakiś zegarek śliczny, cały srebrny
choć elektroniczny, jest do niego srebrny futerał, a cały zegarek jest duuży, jak kalkulatorek...
Jest tam też parę innych bibelotów, jakieś klucze, notes, szminka...
Zabieram ten zegarek i sen się kończy...

WNIOSKI:

Dziewczyna, z forum erotycznego..."skarby"...i do tego "w rowie"...przy drodze?....Ojeej...siem zgorszyłem...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przygotowuję swój pokój do remontu drobnego (mam takowy w planach na wiosnę). Nie ma już
szaf pod ścianą, ale na ścianie znajdują się stare słomianki po dziadku, których od daawna już
niema, w dodatku słomianki te nie są tylko do 1/3 sciany, a kładą się pod dywan wręcz dobre
pół metra.
Ściągam więc dywan i te słomianki i zaczynam myć ścianę. Zaczynam też tępić okazyjnie
znalezione mrówki i "prosiaczki" (tzw. Prosionek, mały żółw odwrócony do góry brzuchem żyjący
pod kamieniami ).
Robaków tych robi się więcej, tj kilka, i są dziwne, jakieś dwa pająki, na cienkich długich nogach,
pomarańczowe i z przeźroczystym ciałem. Usiłuje je zatłuc gazetą nie znając tego gatunku i
obawiając się że to jakiś pasożyt, jednak choć nie uciekają zwinnie są odporne na śmierć....
Chwilę też śnię iż leżę w pokoju swoim starym u rodziców, śpię tam, obok stoi włączony jak
zawsze u mnie komp, na stoliku obok włączony tv. W tv leci zagadkowa noc, która akurat leci
i w prawdziwym tv na jawie (sprawdzone).

WNIOSKI:

To zabawne że ten tv we śnie był inny niż ten co mam teraz, w innym pokoju, inaczej stojący,
a jednak podświadomość potrafiła zadziałać jak transponder i przesłać obraz na senny tv z tego
na jawie....To już są czary drodzy państwo...

Z reguły nie tępie w domu pająków, konkretnie tych dużych czarnych kątników, w lecie łowią
muchy, a w zimie i tak są ospałe. Mam tylko umowę że mają mieszkanie, ale trzymają się z dala
od łóżka. I w 99% tego przestrzegają
Nie że się boje, po prostu pobudka z pająkiem na ryju albo w mogłaby być niezbyt słodka
Tępie zato nasoszniki bo te zżerają kątniki a much im się łowić nie chce. Pozatym robią pełno
gównianych pajęczyn wszędzie, a kątnika z reguły zadowala jedna duża nikomu nie wadząca.
Poza tym kątnik się daje karmić muchami ubitymi gazetą, nasosznik albo wyrzuci martwą
muche z pajęczyny, choć jest jeszcze ciepła, albo sama przeleci przez jego wątłą pajęczyne

Zauważam też że sny o moim pokoju, czy to obecnym, czy dawnym, u rodziców w mieszkaniu
- w 99 procentach są wstępem prowadzącym do późniejszego LD... Jak dotąd się nie mylę w
tym...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Chodzę po jakimś mieście, ale jest to pagórkowaty teren, i luźno rozrzucone budowle. Jest to
jakby wysoka skarpa, po której biegnie równolegle do szczytu droga ziemna, coś jak trasa
turystyczna w Zakopanem, jednak tam jest ciepło, zero śniegu, ładna wiosenna pogoda.
Później widzę jakiś jakby jakiś reality show, gdzie jest jakaś panna której gipsują nogi i ręce i
ma tak chodzić przez 2 minuty bez odpadnięcia gipsu by coś wygrać. Gdy już ją zagipsowali
to ja się nią staje i chodzę tak
W tv leciała "zagadkowa noc" więc pewnie scenariusz podświadomość podchwyciła...

WNIOSKI:

Podświadomość widać bardzo lubi wplatać teksty z telewizora czy radia który słyszą nasze uszy
gdy śpimy...Do dziś nie wiem czy robi to z wygody (poprostu tv podrzuca jej pomysł więc sama
nie musi myśleć nad nowym) czy dla własnej rozrywki...
Po śnie tym przebudziłem się i w tv leciała już ta wróżbitka do której dzwonią.... Pomyślałem
wtedy "Pani Barbara", a po chwili do wróżbitki zadzwoniła właśnie pani Barbara....

Takie zjawisko występuje u mnie częto, nazywam to spontanicznym jasnowidzeniem drobnego
szczegółu z przyszłości... Tą metodą można przewidzieć właśnie coś takie jak imie Barbara,
numer lotto, czy jedno słowo, i odbywa się to całkowicie na jawie. Jest to dla mnie bardziej
popisowe, bo jedno słowo rzadko daje jakieś wielkie odkrycia, a bardziej złożone formy da
się jasnowidzić wyłącznie w autohipnozie lub śnie.
Pewnie chciałby mój czytelnik opisu jak widzę te pojedyncze jasnowidcze słowa na jawie...
Otóż jest to jak "przypomnienie sobie" czegoś, takie słowo napływa do głowy nieprzemyślanie
jak hipnagogia, a świadomość - i tu magia : nie obrabia tego słowa! Świadomość analizuje
wszystko co nam się pomyśli, przyśni itd... ale tych słów nigdy... poprostu wypowiada je i
przyjmuje bezkrytycznie co i mnie samego zadziwia...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem w jakimś wielkim dosyć warsztacie samochodowym, pracuję tam. Warsztat jest
umieszczony bezpośrednio przy drodze z 3-4 metrowym zaledwie parkingiem, dalej pierońska
hala na dobre 4, a może 6 samochodów, za halą socjalne podwóreczko. Hala wyłożona małymi
(5x5 cm) kafelkami w kolorach błękit na całej ścianie, zielone i żółte
pasy na dole i chyba przy suficie.
Dowiaduję się że warsztat ten naprawia głównie auta powypadkowe.
Wjeżdża jakiś Poldek stary, staje na podnośniku. Szef, blondyn ok. 40-tki mówi że tu są do
zrobienia hamulce i cośtam.
Wtedy zauważam że pod autem sterczą metalowe przewody hamulcowe, jakby wręcz wyszarpane
na chama..
Auto ma też zerwany wał od tylnego mostu. Idę do magazynku po nowy przegub do wału i śruby.
Nagle nie wiedzieć czemu zauważam że nie podoba mi się zbyt kolorystyka ścian (choć wg mnie
na jawie nie była zła), wtedy uświadamiam sobie iż śnię, choć nie wiem co było czynnikiem
bezpośrednim, poza snem o pokoju wcześniej...
Znika poldek, znika szef i podnośnik, a ja stoję sam na pustej hali, a wszystkie drzwi są
pozaklejane folią malarską jak w remontowanym pomieszczeniu... Patrzę na kafelki i mówię
"zmień to" nie wiedząc do kogo się zwróciłem, ale sądze że do podświadomości osobowo...
Kafelki zmieniły się na różowo-błękitno żółte... (huj że wcześniej było ładniej ale już olałem to). Nagle uniosłem się nie wiedzieć czemu w powietrzu... Polatałem sobie chwilę, a raczej powisiałem
w powietrzu, po czym spłynąłem i upadłem na wózek warsztatowy płasko, na leżąco, jednak
nie z impetem, a delikatnie, subtelnie, opadłem na niego lekko raczej...
Zrobiłem parę kroków po hali z zaintrygowaniem się rozglądając i zastanawiając dlaczego znikło
wszystko poza wózkiem na narzędzia... Po chwili przybiegła Kaja i się do mnie przytuliła a sen
niestety się skończył..pewnie emocje...

Zadziwiło mnie parę rzeczy... Pierwsze że poldek niby był powypadkowy jednak poza tym
wałem i przewodami nawet nie był lekko bity nigdzie....Niedźwiedzie?
Po drugie dziwne dlaczego znikło wszystko.? Rozumiem że podświadomość "wyłącza" postacie-
statystów jak komp, by nie obciążać procesora... Ale dziwi mnie że i sprzęty znikły, dotychczas
nie znikały, a jedynie stawały się mniej wyraźne, jakby będące "bardziej w tle"...
Dziś dostałem pustą halę, ale zato dokładną, każde drzwi i element, nawet folie lekko powiewały
poruszane powietrzem.. Być może podświadomość zrobiła tak bo myślała że chcę się skupić
na wystrajaniu wnętrza tego pomieszczenia a nie sprzętach... Zadziwiające że pomyślała nawet
o wietrze na foliach...
Dziw zato że nie znikł wózek narzędziowy jak pozostałe sprzęty...
Kaja zato sie zrobiła najdziwniejsza... Często mi się śniła nieświadomie, i samo to już wywoływało
LD. Często też zdarzało się iż wywoływałem ją poprostu. Pierwszy zaś raz zdarzyło się iż sama
do mnie przybiegła i się przykleiła, choć nawet o niej nie myślałem wogóle... Żeby tylko któregoś
dnia sama nie przybiegła do mnie po fakcie z wózkiem spacerowym...
Co do latania...nie umiem latać w sumie, nigdy nie było mi to potrzebne... Na małe odległości wolę
chadzać jak standardowy człowiek, na duże teleportować się, to rozprasza napewno mniej niż lot
nad miastem...
Nie wiem tylko dlaczego sam nagle się uniosłem w powietrzu... Może z recji iż w moim poprzednim
LD wyleciałem na dach spontanicznie podświadomość uznała że chciałbym rozwinąć tą
umiejętność...
Pozostaje tylko żal że znowu nie zdążyłem Kaji o nic spytać nim się obudziłem :/
Jestem zato dumny z siebie iż cudnie udało mi się utrzymać świadomość kiedy latałem. Już wtedy
chciało mnie wywalić do jawy, jednak zacząłem sobie podnosić świadomość słowami, i skupiając
się na wzorze kafelków, co dało pozytywny rezultat. Kiedy opadłem na ziemię i stanąłem na nogi
z wózka rozglądnąwszy się po hali odetchnąłem nawet z ulgą iż się udało. Potem rozproszyła
mnie Kaja tym spontanicznym przybiegnięciem i przyklejeniem się do mnie... Tęsknota czy
kamień rzucony we mnie przez podświadomość by mnie totalnie zaszokować...?
W zasadzie nie byłem rozproszony kiedy przybiegła... Potem zacząłem ją oglądać i badać na ile
"fizycznie" jest wierną kopią Kaji... I to chyba właśnie mnie zgubiło bardziej niż sam jej spontan. O ile ona mnie zadziwiła, to zgubiło mnie kontemplowanie szczegółów jej wyglądu...
Zauważyłem już dawno że skupianie się na jakimś przedmiocie, widoku, wzorze - podnosi
świadomość. Ale badawcze skupianie się na elementach wyglądu jakiejś postaci daje wynik stricte
odwrotny... Nie wiem czemu tak jest...

1. Pierwszy sen to wyśmienity przykład, w jaki sposób należy interpretować sny - skojarzenia w grach słownych, doskonale zauważyłeś o co chodzi. Tak właśnie tłumaczą sen psychoanalitycy Freudowscy.

2. Oj tam magia, pewnie sam dźwięk przeszedł do snu i stworzył naturalnie kojarzący się obraz telewizyjny. Na tej samej zasadzie, co kiedy śni się wrzeszcząca koza, a po obudzeniu okazuje się, że taki masz dźwięk budzika. Obraz tv z pewnością nie zgadzał się z obrazem tv we śnie, jedynie dźwięk

3. Ja bardzo często mam po pewnym czasie LD, że zastracam poczucie ciała i miota mną w powietrzu w różne strony. Staram się wtedy utrzymywać świadomość i jak się uda, to po chwili wszystko wraca do normy. Podczas np godzinnego LD takie wstawki zdarzają się około 7 razy. Podobnie to wygląda u ciebie. Wydaje mi się, że jest to oddźwięk spłycenia paraliżu, albo może coś lekko dotyka wtedy naszego śpiącego ciała

4.A ja zauważyłem, że jedyny motyw wywalenia ze snu, który nie kojarzy się z obawą przed wywaleniem, to zatrzymanie snu. Wywala mnie definitywnie, kiedy za długo wgapię się w jeden punkt, albo zbyt powoli wodzę wzrokiem po monotonnym elemencie snu. Bardzo często zdarza mi się tak podczas snów o LD, podczas których dobierając się do jakiejś kobiety utkwię niechcący wzrok w jej plecach Mogło tu też tak być.

Jeśli chodzi o Kaję to zacząłem analizować jej szczegóły ponieważ w tym LD jej włosy wydały
mi się czarne nie rude i to we mnie wywołało pytanie " co do cholery?..." i wtedy zacząłem
analizować resztę jej wyglądu...
Ta już nie odbiegała od normy... faktycznie była niższa odemnie jak zawsze i jak w realu,
faktycznie miała jej oczy, twarz...
Sen ten ponadto był dosyć świadomy myślę, ponieważ gdy się do mnie przytuliła poczułem to,
jej dotyk, jej przywarcie do mnie, a więc nie było to tylko zobaczenie a i poczucie jej...

Zróbmy jeszcze jedno doświadczenie. Sugeruję ci, że w twoich snach są dwie różne Kaje - inaczej się zachowujące i być może nie znające się nawzajem. Spróbuj sprawdzić, czy tak jest.

Incest ja się bardzo skłaniam ku twojej opinii...
Kaja którą ja uważam za "prawdziwą" rozmawia ze mną nieraz, choć także symbolicznym językiem
podświadomości. Jednak czuję że w niej coś znam, że jest mi bliska...
Śni mi się także Kaja instynktowna, to jest wtedy kiedy mam LD i wywołam Kaję na życzenie,
wtedy właśnie pojawia się Kaja instynktowna, która przytula się do mnie jak spragniony do
studni, ale jest niema... Ponadto, powiedzieć coś takiej Kaji mogę, ale ona mi rzadko..

Pytanie czy dwie Kaje to jedna jako twór podświadomości, a druga jako coś co do niej
wniknęło? Incest z całym szacunkiem, ale zastanawia mnie ciemność otaczająca nas w świecie
snów... Ta ciemność czuję że nie jest własnością podświadomości, ona jest tylko jej udziałem...
To jest jak senny kosmos, tyle że miast gwiazd utrzymuje sekwencje zdarzeń...

Wywnioskowałeś to w ciągu tych dwóch miesięcy, czy od zawsze podejrzewałeś dwie Kaje? Tak czy inaczej przynajmniej zdajesz sobie sprawę, że w snach może być coś sztucznego, zwizualizowane życzenia. Ja bym powiedział, że należy je rozpatrywać tylko jako twór podświadomośći i twór świadomości. W końcu cały twój umysł jest zaangażowany obsesją z Kają
Co do drugiej części, to wciąż wnioskujesz czuciem. Kosmos by to był, jakbyś udowodnił oddziaływanie na rzeczywistość przez sen, przewidział przyszłość. Ja w to nie wierzę, bo nie widzę co miało by się po tym kosmosie poruszać. Człowiek to nie jest jakiś eteryczny duch uwięziony w ciele, czy w jakimś matrixie.

Tak dziś mi wpadło Incestus że nawiązuję do tego....
Nie, wg. mnie to nie jest kosmos, wg. mnie to jest że tak to nazwę "eteryczny kosmos"...
Taka wielka jak kosmos fizyczny przestrzeń, która jednak nie jest fizyczna, i utrzymuje
zdarzenia i ich sekwencje ze świata snów...
Czuję jednak że przestrzeń ta jest zbyt wielka i zbyt obszerna aby zawrzeć się w naszej
podświadomości...

1.07.2013 12.00-21.00

Jestem w jakiejś pierońskiej fabryce... Jest to kilka, może kilkanaście nawet, hal 20x40m
połączonych ze sobą bezpośrednio. Cztery z nich tworzą literę U, reszta hal przedłuża każdą
laseczkę od "U" dalej... W środku tego U, znajduje się korytarz jak w galerii handlowej, ze
schodami co jakiś czas, kantorkami dla ochrony, szatniami pracowników...

Najdziwniejsze że budynek ten ma tylko ściany zewnętzne, i ściany pomiędzy poszczególnymi
halami. Pomiędzy zaś halami a korytarzem są wyłącznie wysokie na 1,5 piętra kolumny. Ścianę
zaś pomiędzy tymi kolumnami tworzy jakby rura, lub zbiór rur biegnących od filara do filara... Rury te gęsto mają rozmieszczone dysze skierowane w dół. Leci z nich powietrze temperatury
pokojowej, jednak pod ogromnym ciśnieniem, tworząc swego rodzaju płaszcz powietrzny
do samej podłogi. Dysze rozmieszczone są nieliniowo, a więc stojąc przy "ścianie" w pewnych
miejscach jest się przez te strumienie odpychanym od niej, w innych zaś wciąganym pomiędzy
dwa strumienie...
Same hale są również wysokie na 1,5piętra. Wszystkie one są bardzo jasne, mają wielkie okna
od frontu i są bardzo dobrze oświetlone, rzekłbym wręcz nadmiernie... Dla odmiany korytarz i
reszta wydaje się jakby jedynie co 5m miały żarówkę rodem z lodówki...są wręcz półmroczne...
W halach pracuje mnóstwo kobiet w białych fartuchach, jak pielęgniarki. Pracują przy stolikach,
ustawionych tak, iż w rzędzie jest jakieś 10 kobiet, a rzędów może z 15... Poletko z tymi paniami
i stolikami zajmuje zaledwie 1/3 powierzchni użytkowej hali, reszta wydaje się raczej pusta skoro
chodzi o podłogę, wiszą tam za to przedziwne konstelacje pod sufitem... To wygląda jak tysiące
niebieskich i nieliczne czerwone kulki wielkości piłki do tenisa, połączonych ze sobą za pomocą
szklanych czy plastikowych rurek w formy przypominające wiązania atomów we
wzorach chemicznych...

Chodząc po tych halach starałem się znaleźć w tej aparaturze cokolwiek znajomego, nie wiem,
choćby jakiś piec, prasę, obrabiarkę... Nie znalazłem jednak niczego takiego.
Zajrzałem także do szatni, gdzie grupa facetów powitała mnie ciepło i osobowo, musiałem więc
tam pracować albo co, bo skądś mnie znali... Potem, znudzony zwiedzaniem, zacząłem bawić się
przechodząc przez "ścianę" ze strumieni powietrza... Tudzież raczej usiłując Zauważywszy to
jedna z kobiet upomniała mnie bym przestał bo to bardzo niebezpieczne... Ja jednak
zbagatelizowałem ją że nic mi nie będzie, po czym znów wślizgnąłem się w
samo wnętrze ściany... Poczułem jednak że strumienie naokoło nie pozwalają mi się poruszyć
w żaden bok, a ten nad samą moją głową bije w nią tak mocno iż bolało to aż, bólem podobnym
do bólu zęba leczonego kanałowo...
Nagle jakby straciłem świadomość na sekundę, po czym ocknąlem się leżąc na "ziemi" w zupełnej
czerni... Tam nawet nie było ziemi, poprostu pusty czarny senny kosmos... Poczułem jednak że
moje ciało tam zostało, że muszę tam wrócić spowrotem i je zabrać bo będzie źle...
Zmobilizowałem więc wszystkie siły umysłu aby znów ze snu w pustej przestrzeni "zanurzyć się" w
sen o fabryce..
Po chwili znalazłem się w niej znów, i udało mi się uwolnić spod prysznica powietrznego...
Postanowiłem zejść schodami na dół. Na dole był również spory korytarz, prostopadły do tego
na górze.
Znajdowała się tam pracownicza kuchnia, bar z fast-foodem jakiegoś prywaciarza, i coś jak
recepcja, ale było to raczej wewnętrzne stanowisko jakiegoś kierownika. Było to duże biurko z
lampką, otoczone naokoło paroma szafami dokumentów, mniejszymi szafkami, a cała ściana
boczna była tak usiana stojakami z różnymi kwiatami i roślinami iż trzeba było być akrobatą by
dostać się do biurka.
Rośliny były normalne, nawet nie egzotyczne raczej, jak to u nas.. Wszedłem za biurko chcąc
dostać się do baru na krzywy ryj, widząc że od strony stołówki potworna kolejka, a chciałem
tylko jakiegoś batona na szybko..
Postałem jednak chwilę, zauważywszy iż panna obsługująca wyszła gdzieś... Wróciła po chwili,
też wchodząc jak akrobatka przez stanowisko z biurkiem. Postanowiłem jednak wtedy wyjść i
nie czekać dłużej na głupiego batona skoro to sen, a pozwiedzać więcej... Wyszedłem więc
przez biurko, strącając jednak przy okazji solniczkę.
Jako iż nie byłem jeszcze w kuchni, postanowiłem do niej grzecznie iść napełnić ją ponownie.
Siedziało tam parę osób, przy stoliku, gadali, jedli... Przegrzebałem szafki wiszące obok, jednak
soli nie znalazłem..
Wróciłem więc i pomyślałem że jak pozbieram z ziemi to nikt nie zauważy Gdy zbierałem
jednak zauważyła to jakaś panna przechodząca obok. Powiedziałem jej "tylko nikomu nie mów,
bo bedzie dym.." Ona że spoko, że jej to nie przeszkadza. Pozbierawszy sól, przez drzwi obok
biurka wyszedłem na dwór. Za drzwiami na dworze były schodki wysokie na pół piętra, schodziły
na placyk w rodzaju podwórka miejskiej kamienicy...
Z wszystkich 4 stron wysokie budynki, po prawej zaś, za fabryką z której wyszedłem była droga
prowadząca do bramy wyjazdowej, jednej z pobocznych dla tak wielkiego zakładu jak sądze...
Na środku placyku znajdowała się parkowa ciężka ława z ławkami po bokach. Usiadłem tam i
stwierdziwszy że brakuje mi słodyczy, powiedziałem podświadomości że chcę talerz ciastek... Dostałem natychmiast. Wyglądały też smacznie. Nigdy nie jadłem w LD, postanowiłem więc
spróbować...
Gdy jednak zacząłem jeść jedno poczułem iż nie ma ono smaku ciastka... Smakowało jak papka,
albo najwyżej krakers... Starałem sobie wtedy usilnie uświadomić fakt posiadania ust, zmysłu
smaku i żołądka lecz średnio to wychodziło... Czułem wręcz, jakby to ciastko nie wpadało jak to
na jawie do żoładka, a przelatywało przezemnie...
Zniesmaczony tym faktem pomyślałem o Kaji i wydałem stosowną komendę, ale usłyszałem głos
z nieba iż "Kaja jest tutaj niedostępna..." Odpowiedziałem : dobra, dawaj cokolwiek, niema z
kim pogadać...
Po chwili zjawiła się raczej nieznana mi panna w długim czarnym płaszczu i przysiadła się. Powiedziałem: dobra, to chodźmy gdzieś, zamiast tak siedzieć..
Udaliśmy się więc w kierunku bramy wyjazdowej. Przed samą bramą po lewej stronie znajdował
się jakiś dom, wyglądał w sumie na służbowy, jak kolejowe domki przy torach... Z domu wybiegła
dwójka dzieciaków w wieku 6-8 lat i zaczęły się tulić do tej panny... Wyglądało że dobrze ją
znają...
Potem udaliśmy się od bramy drogą w prawo, wzdłuż fabryki... Była to droga raczej wiejska i
mało uczęszczana, wygięta była w prawo łukiem 45stopni, wzdłuż ogrodzenia fabryki, dalej było
puste zielone pole i lasy w oddali...
Po chwili znalazłem się na swojej ulicy, a po kolejnej obudziłem...

Pierwszy w życiu LD trwający dobrą godzinę, a przynajmniej pół... Tylko cholera, o co z tym
ciałem chodziło, i czego fabryka mogła to do diabła być...?

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem w jakiejś szkole. Jest to zaoczne LO, zlokalizowane w budynku jakiejś podstawówki czy
gimnazjum... Siedzę w zupełnie obcej mi klasie, nie znam ni osoby... Sala lekcyjna też obca,
ale widać że to jakieś podziemia czy coś zaadaptowane na prymitywną salę... Może dali temu LO
"ochłapne sale", nieużywane na codzień przez gimnazjum...?
Wszyscy rozrabiają, śmiechy, hałas... Po chwili wchodzi nauczycielka, wysoka brunetka pod 40-tkę
w długiej szarej sukni... Też zupełnie nie znam... Babka mówi jak się nazywa, imię na B, nazwisko
na Ch, reszty nie pamiętam... Mówi że będzie nas w tej szkole uczyć matematyki... Rozgląda się
po klasie i mówi: "Widzę że poza obcymi mi osobami, w tym roku ponownie spotykam się z
panem Kozłowskim( tu wskazuje na chłopaka w 1-ej ławce) i z panem Wacławem(tu wskazuje na
mnie)... Ja zdębiałem, bo jaki ja wacław? Kobieta na moje zdębienie dopowiada jeszcze tylko
"Dzieńdobry panie Wacku" z ironią, jakbym kiblował tam już od 5 lat... Klasa w śmiech.
Podczas dalszej lekcji podokazywaliśmy tylko trochę z tym gościem, Kozłowskim...

Kolejny LD tej nocy, krótki, ale kolejny dziwaczny... Znowu byłem kimś innym niż sobą...??

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem w swojej klasie w podstawówce, ze wszystkimi z którymi do niej chodziłem... Wszyscy oni
jednak we śnie tym są w wieku obecnym naszym.. Jest też nasza wychowawczyni, gada coś o
sprawach organizacyjnych...
Ja kucam na ławce z tyłu sali by mieć pogląd na wszystkich, czasem przesuwam się to w lewo, to
w prawo... Czuję wibrację i wysysanie ze snu, mówię jednak "Jeszcze niee...Daj mi chwile
zostać..." No i zostałem jeszcze z 5minut w tym śnie, patrząc jeszcze raz na te wszystkie ryje
razem w jednej sali po 15 latach... Pod koniec się obudziłem sam, bo aż zapłakałem ze
wzruszenia patrząc na to...

Przez cały ten ostatni LD tej nocy, czułem jednak iż mnie w nim niema... Wychowawczyni gadała
do nich, oni słuchali, a ja krążyłem na około obserwując to, ale no...czułem się dosłownie jakby
oni byli fizyczni tam, a ja duchem... Dziwne uczucie...

Apropo snu o fabryce dodam iż sukcesem moim wielkim, poza taką długością LD jest fakt iż
nauczyłem się "czarować" na własnych oczach, nie musząc się już odwracać