ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

9 czerwiec 2013

[...]

Boski teatr

Byłem w jakimś teatrze. Działo się jeszcze coś przed przybyciem do niego, ale nie mogę sobie tego przypomnieć. Scena była dosyć mała, a różnice wysokości między rzędami - ogromne. Każde siedzenie odpowiadało jakiejś reakcji, tj. jeśli usiadłbym wówczas na krześle oznakowanym „pochmurna pogoda”, to ujrzałbym chmury nad sceną. Razem z koleżankami wypróbowaliśmy różne warianty. Na koniec dowiedziałem się, że najwyższe miejsce zajmują krzesła od „nieskończoności”. Powodowały one powstanie absurdów na scenie i załamanie jej rzeczywistości. Pamiętam, że jedno z krzeseł oznaczone było jako „nieskończony pęd”.

Spontanicznie zboczone LD

Byłem na jakimś statku. Od początku snu towarzyszyło mi deja vu. Przechodziłem pomiędzy pomieszczeniami w kierunku dziobu. W ostatnim pomieszczeniu, które stało w płomieniach, znajdował się pirat. Wtedy deja vu osiągnęło swoje maksimum. Pomyślałem sobie: „Przecież śnił mi się już ten sen”! Nie wiem tylko, czy to spowodowało, że się uświadomiłem, czy też test rzeczywistości. Było to spontaniczne do tego stopnia, że nie miałem żadnych pomysłów, czym mógłbym się wówczas zająć. Cóż, obudził się we mnie senny testosteron. Pobiegłem w odwrotnym kierunku i wyskoczyłem z drzwi jednego z pomieszczeń na wieś. Znalazłem niczego sobie dziefczynę, ale niestety… Nie dokończyłem dzieła, bo LD się skończył.

Moja sytuacja:

Obecnie myślę tylko o zakończeniu roku szkolnego. Brakuje mi „miejsca” na świadome śnienie. Wciąż wykonuję RT i będę się tego trzymać non stop. Natomiast dogłębniejsze zainteresowanie technikami LD zostawię na wakacje. Mam nawet problem z zapamiętywaniem snów w ciągu tygodnia. Jednak jest to kwestia tego, że wieczorem nie mam ochoty wykonywać afirmacji, a rano nie czuję się na siłach. Cóż, z niecierpliwością oczekuję wakacji, wykonując testy rzeczywistości.



12 czerwiec 2013

Przed snem poczułem niesamowitą ochotę na świadomy sen. Wykonałem kreatywną afirmację i poszedłem spać.

Halina

Byłem u babci. Spojrzałem na zegarek i odczytałem godzinę - 3:00. (Szkoda, że nie zrobiłem testu rzeczywistości). Ogólnie rozmowa tyczyła się jakiejś Haliny, która prawdopodobnie miała być moją opiekunką. Trochę sytuacja się pogmatwała, więc zadzwoniłem do niej. Przy okazji okazało się, że jest ona tą osobą, która do mnie wcześniej wydzwaniała co kilka dni. Po drugiej stronie usłyszałem: „Halina, usługi agencji towarzyskiej (i inne teksty jakby z automatycznej sekretarki)”. Możliwe, że później z nią rozmawiałem, ale tego już nie pamiętam.

LD - eksplozja radości

Byłem na osiedlu za przejściem przez ulicę w stronę szkoły. Przechadzałem się tamtejszym chodnikiem, podśpiewując „Jak to policeman przeszukuje mnie? Przecież mam prawo nosić to, co chcę”. Po przebyciu kilkunastu metrów spostrzegłem furgonetkę i obok niej dwóch policjantów. Mieli dziwny wyraz twarzy podobny do tych z gier komputerowych - sztuczny. Oglądając ich twarze, dalej nuciłem utwór, lecz na dodatek zacząłem wymachiwać rękami jak jakiś raper. Kilka sekund później przeniosłem wzrok na furgonetkę i zauważyłem rejestrację za szybą. Pomyślałem: „Czas zrobić RT… ale to przecież jest sen! Cóż, zrobię dla upewnienia się”. Cyfry za każdym razem się zmieniały. Lubię czasem dłużej wykonywać RT we śnie. Nie tylko ze względu na to, że „mocniej” uświadomię się, ale jestem również zaciekawiony tą zmiennością snu. Gdy już oderwałem wzrok od rejestracji, postanowiłem zrobić to, co nigdy w LD mi nie wychodziło - latać. Byłem bardzo pewny siebie. Podskoczyłem do góry i machnąłem rękami. Przez chwilę myślałem, że spadnę, lecz… wyrzuciło mnie do góry. I to z jaką prędkością! Poczułem taką adrenalinę, że po prostu LD się skończył.

Dla mnie jest trochę dziwne to machanie rękami , jedynie człowiek niepotrzebnie się męczy Mi latanie przychodzi z łatwością ale myślę że to przez oglądanie dragon balla Jednak porządnego kamehameha nie zrobiłem do dziś : /

No widzisz, ja zawsze miewałem z tym problemy, odkąd pamiętam. Próbowałem po prostu polecieć, ale nie dało się. Nie wiem, czy pomogło mi trochę to machnięcie rękami, czy to po prostu zasługa mojej niesamowitej pewności siebie.

Co najciekawsze, kiedy byłem w jednym ze snów (nieLD) samolotem, to latanie przychodziło mi z łatwością. Hę, już wiem, co spróbuję w kolejnym eLDe.



Im mniej poczucia ciała, tym łatwiej latać. Jak ktoś stawia na zwiedzanie świata sennego zamiast na samo wrażenie lotu, to polecam latać za pomocą wyobrażenia zoomowania kamery. Można też sprytnie połączyć radość lotu z szybkością przez poruszanie się podmuchami wiatru. Oczywiście mała sterowność

15 czerwiec 2013

Przed snem pomyślałem, że skoro mam weekend, to wykonam WBTB. Cóż, problem był taki, że zaniedbałem nieco alfa budzik z powodu zmęczenia. Nie obudziłem się po 4 godzinach, spałem normalnie.

Aczkolwiek nie było źle, gdyż miałem kolejny świadomy sen. Spontaniczny i krótki.

LD - magiczna koszulka

Kiedy już myślałem, że nie uda mi się przypomnieć snu, wówczas wpadło mi do głowy to LD. Nie pamiętam go bardzo dokładnie. Byłem w szkole bodajże na drugim piętrze naprzeciwko sali od chemii/fizyki. Widziałem prawdopodobnie nauczycielkę od biologii i jej... dziwną koszulkę. Jej magia polegała na tym, że zmieniały się napisy za każdym razem, kiedy spoglądałem na nią ponownie! Tak, zachowanie to znałem z testu rzeczywistości. Pojawiła się we mnie wątpliwość, jednak stłumiłem ją myślą, że to może być jakiś nowy hit - koszulka ze zmieniającymi się napisami. Nie dawało mi to spokoju, toteż zrobiłem RT z innym napisem. Pojawiła się w mojej głowie również przelotna myśl, że nie pamiętam zbyt dobrze przeszłości. Byłem zaskoczony faktem, że to jest sen. Niestety, nie dałem rady czegokolwiek zrobić, gdyż LD się skończył.

17 czerwiec 2013

Przed snem chciałem zrobić afirmację na zapamiętywanie snów. Cóż, naoglądawszy się Youtube, zachciało mi się mi bardzo spać. Mimo tego pamiętam jeden sen.

Rewolucja!

Zaczęło się to na wsi. Całkiem spokojna okolica. (Szczerze powiedziawszy, to przypominała mi ona pewien sen, który śnił mi się dawno temu. Przyjechałem tu samochodem). Gospodarstwo znajdowało się na lekkim wzniesieniu. Samo podwórko było urocze pomimo oderwanego kawałka budynku. Przechadzałem się po nim w kierunku bramy, za którą znajdował się samochód. Powoli wsiadłem do niego i pojechałem kawałek prosto na ulicę. W tym momencie obraz sielankowego życia zblakł. Dowiedziałem się z nieznanego mi źródła, że ruszyła w kraju rewolucja. Prędko wysiadłem z samochodu i pobiegłem w lewo od podjazdu do gospodarstwa. Przeraziłem się, kiedy zauważyłem ogromny tłum ludzi, którzy krzyczeli i maszerowali w moim kierunku. Byli całkiem blisko mnie, a gdybym postał tam jeszcze kilka sekund, zostałbym boleśnie podeptany. Uciekłem do samochodu.

Sytuacja się nieco uspokoiła, gdyż rewolucja przeniosła się w inne miejsce. Stałem na polu, gdzie przedtem widziałem tłum ludzi. Słyszałem relacje osób i rozmawiałem z nimi. Dowiedziałem się, że kolejnym obiektem ataku miał paść budynek ZUS-u. Tym razem byłem tym bardziej zaciekawiony niż zaniepokojony. Przed moimi oczami malował się obraz zdemolowanego szklanego budynku.

*TELEPORT* Znajdowałem się tym razem w jakimś liceum. Gdzieniegdzie przeplatał się jeszcze wątek rewolucji, lecz było zdecydowanie spokojniej. Siedziałem na schodach z jakimiś nieznanymi mi osobami. Mogłem odetchnąć z ulgą.

18 czerwiec 2013

Nie wyspałem się tej nocy (jak każdej w tygodniu).

LD - napisów ciąg dalszy

Sen ten od początku miał tendencję do stania się LD. Byłem na dokładnie takich samych schodach co we śnie „Rewolucja!”. Zauważyłem to i postanowiłem zrobić RT. Przechadzałem się w kierunku holu, czytając po drodze napisy i odwracając wzrok. W niektórych przypadkach zmieniały się. Nie miałem jednak wystarczającej pewności, mimo że mówiłem sobie w myślach „to przecież sen!”. W holu stała choinka z przyczepioną do niej kartką z jakimś napisem. Zrobiłem kolejne RT i już byłem całkowicie pewien, że to sen. Zresztą nie mogłem sobie przypomnieć, jak tu się znalazłem. Cóż, to byłoby na tyle.

Może i daję sobie radę z uświadamianiem się we śnie, ale te LD są bezużyteczne. Może muszę spróbować jakiejś nowej techniki w weekend.

Moim zdaniem lepiej usprawnić swoje spontany na tyle żeby dawały przyjemność to jest były długie . Też miałem z tym problem ale od czasu stosowania rady Incestus'a nie miałem mniej niż 30 sekund LD .
Dla przypomnienia : Gdy masz przeczucie że się wybudzisz , skup się na jakimś detalu w zasięgu wzroku i po krótkiej chwili (do 0,5 sek) przerzuć wzrok na następny . Powinieneś poczuć jak tracisz myśli o wywaleniu , ciele fizycznym .
Spróbuj
Moje LD'ki nadal nie są tak długie jak chce ale jest coraz lepiej , i licze na poprawe

badboy193 napisał: Dla przypomnienia : Gdy masz przeczucie że się wybudzisz , skup się na jakimś detalu w zasięgu wzroku i po krótkiej chwili (do 0,5 sek) przerzuć wzrok na następny . Powinieneś poczuć jak tracisz myśli o wywaleniu , ciele fizycznym .
Tak, znam to.

Tu chodzi też o to, że wyrzuca mnie bez dania szansy na przedłużenie. I dzisiaj pomyślałem właśnie, że mógłbym bardziej ustabilizować LD. Przydałoby się to zrobić zaraz po uświadomieniu.

Albo niestety może być też tak że uświadamiasz się w końcówce snu . W tym wypadku jednak technika zalecana , która pozwoli uświadomić ci się wcześniej : / Porównaj długości snów , i zastanów się czy mogła być to ich końcówka.

20 czerwiec 2013

Po wczorajszej grze w piłkę i paru nerwowych sytuacjach byłem zmęczony. Zależało mi tylko na tym, żeby się wyspać, toteż nie zrobiłem żadnej techniki.

PlanetSide 2

Wczoraj ściągnąłem sobie PlanetSide 2 i postanowiłem przetestować. Cóż, jakaś lipa z tym jest, bo strasznie zacina się podczas walk, nawet na najniższych detalach i rozdzielczości. We śnie jednak było inaczej. Wszystko płynnie chodziło, zdobyłem nową broń, zaliczyłem jedną asystę. Kiedy strzelałem zza skały, poczułem się, jakbym był w ciele tego żołnierza. Miałem wówczas nieograniczoną swobodę ruchu.

LD - pokoloruj mój świat!

Sen ten stał się świadomym snem dopiero później, ale właściwie sama akcja przed uświadomieniem była najciekawsza. Szedłem z kolegą (Łukaszem) od Kościoła (tzn. nie byłem w nim, obok niego rozpoczął się sen) do domu. Na początku drogi poczułem, jakbym miał nieograniczone możliwości jak bóg. Zacząłem zmieniać kolor chodniku. Bawiłem się tym aż do przejścia dla pieszych. Tam z niewiadomych przyczyn dałem koledze jedną rękawiczkę. Poszedł on inną drogą niż ja. Po chwilę pacnąłem się w głowę, gdyż nie wiedziałem, dlaczego to zrobiłem. Wiedziałem natomiast, gdzie on idzie, więc pobiegłem prosto od przejścia i miałem nadzieję, że się spotkamy.

Warty uwagi jest mój sam bieg , a mianowicie nie był taki jak w innych snach. Nie czułem się, jakby coś stawiało opór, a wręcz przeciwnie – mogłem biegać z pełną swobodą.

Po wejściu na schody poczekałem chwilę na Łukasza. Odetchnąłem z ulgą, gdy się pojawił. Oddał rękawiczkę, a ja zmieniłem parę szczegółów w scenerii. Siłą woli przeciągnąłem folię przy sklepie, stworzyłem długi pasek wokół chodnika w kolorze niebieski, zrobiłem neonowe podświetlenie również w tym samym kolorze. Potem stała się rzecz, która najbardziej mi się spodobała. Zauważyłem dźwignię koło siebie. Wyobraziłem sobie następującą rzecz: a co jeśli jest ona połączona z moim domem i jeśli ją przeciągnę, to stworzę bańkę czasoprzestrzenną, w której nikt nie będzie mnie widział, ale wystarczyłaby jedna myśl, żebym mógł znaleźć się w moich czterech ścianach? Tak się właśnie stało. Przez chwilę widziałem swój pokój, ale już kilka sekund później byłem tam gdzie wcześniej. Doszła mnie dziwna myśl, że takie działania mogą być niezgodne z prawem. Cóż, mało mnie to obchodziło.

*TELEPORT* Szedłem do bloku. Przed klatką schodową zauważyłem jakiegoś van’a. Na jego tylnich drzwiach widniała litera S. Wykonałem test rzeczywistości. Pojawiła się litera „p”. Uświadomiwszy się, wszedłem do bloku i otworzyłem „wiecznie zamknięte drzwi”. Było tam paskudnie. Postanowiłem zmienić wystrój, bo po ostatniej akcji czułem ogromną pewność siebie. Cóż, lipa.

Powinienem był ustabilizować i przedłużyć sen, bo wiedziałem, że się już kończy. Nie mam pojęcia, dlaczego tego nie zrobiłem. Muszę wyrobić sobie jakoś nawyk.

WiM3000

Sen dotyczył mojego forum (WiM.ugu.pl) oraz rozmowy na GG, w której pewna osoba powiedziała mi, że podoba jej się to forum i zarejestruje się na nim. Kolejny trolling snu obok PlanetSide2. Okazało się, że tą osobą był jednak Dem. Od razu, jak tylko zahuczało o tym w Internetach, pojawiły się kolejne osoby. Sporo ludzi przechadzało się po forum i co chwilę ktoś pisał nowy post. Nie miałem nawet czasu tego sprawdzić, bo byłem zajęty rozmową z Demem.

World Tour 10

Patrząc na całość snu bez urywek, to był to długi sen, więc pozwolę sobie trochę skrócić opis i nie wdawać się w szczegóły. Jechałem samochodem po Katowicach. Nie były to jednak Katowice takie, jakie są naprawdę. Senny odpowiednik zdawał się być przytulnym i miłym miastem. Nie było tu niezagospodarowanej przestrzeni i właśnie ta „ciasnota” miała w sobie jakąś magię. Pierwszym budynkiem, jaki odwiedziłem, była restauracja. Potężna, czarna z białymi paskami ułożonymi w nieregularne kształty. W środku wystrój sprawiał wrażenie prostego, ale nie na tyle prostego by nie mieć na czym zaczepić wzroku. Odczuwałem trochę skwar, który panował we śnie, ale również na jawie.

W kolejnym budynku grałem w billarda. Spotkałem tam babcię i dziadka. Grałem w jakąś bardzo dziwną odmianę billarda - World Tour 10. W ogóle nie rozumiałem jej zasad. Gra wyglądała dla mnie bardzo chaotycznie. Zrezygnowałem z niej i postanowiłem wracać do domu. Przed wyjściem nie wiem dlaczego, ale założyłem kurtkę. Cóż, na ironię zakrawał fakt, że spadł śnieg!

EDIT: Pamiętam jeszcze jeden sen!

Wypruwanie flaków w stylu gow

Oglądałem wczoraj screeny z jakiejś nowej części Gears Of War. We śnie śniła mi się owa gra. Grałem z tatą. Pamiętam walkę z jakimiś robalami oraz wypruwanie flaków. Cóż, mama nie była zachwycona tym widokiem.

Ten sen poprzedzający LD to typowy sen doświadczonego onejronauty - sen zwykły, w którym odruchowo kontroluje się świat siłą woli, jak w LD - fabuła nie jest ograniczona skojarzeniami, tylko życzeniami śniącego, mimo że nie są to życzenia świadome.

Wow.

Pamiętam jeszcze, że z początku nie mogłem odróżnić tego snu od LD. W zasadzie miałem już uznać go za świadomy, ale zorientowałem się, iż później wykonałem RT.

21 czerwiec 2013

Nie pamiętam dokładnie kolejności snów. Może zatem wyjść trochę zagmatwanie, gdyż były one ze sobą związane.

Plemię „trzecia A”

Byliśmy w jakimś lesie. Ja z moją klasą w roli plemienia. Nie przypominam sobie dokładnie szczegółów rozpoczęcia tego snu. Zdobywaliśmy pożywienie i rozpalaliśmy ogień. Po chwili przyszedł przedstawiciel jakiegoś innego plemienia do nas. Miał na sobie groźnie wyglądającą, czerwoną maskę. Nauczycielka poprosiła o pozwolenie na wybudowanie się. Z początku wyglądali na chętni do współpracy, ale już „kilka minut” później pojawiło się ich więcej i raczej nie w pokojowych zamiarach. Uciekłem.

W innym już śnie znajdowałem się gdzieś obok bloku mojej babci, ale na wymyślonej polanie. Mieliśmy lekcję WOSu w terenie. Cóż, mojemu koledze (Łukaszowi) niezbyt się ona spodobała. Pokłócił się z nauczycielką, a w akcie desperacji zaczął strzelać wiatrówką gdzie popadnie. Nikt nie został ranny. Później wróciwszy na swoje miejsce obok innych, zastanawiałem się, czy nie stało mu się coś z głową. Myślałem, czy warto się z nim jeszcze zadawać. Obawiałem się o moje bezpieczeństwo.

(Tutaj działo się coś pod blokiem mojej babci. Tak naprawdę nie wiem, czy po tej akcji, czy też po jakiejś innej. W każdym razie znaleźliśmy wielkiego, pluszowego królika).

Powrót na polanę zaowocował w przykre wydarzenia. Zaatakowało nas ponownie obce plemię. Wszyscy uciekali, starali się gdzieś schować. Znalazłem zagłębienie w ziemi. Przykryłem się kocem, ale czułem, że to nie ma sensu, gdyż oni i tak mnie znajdą. Po chwili zauważyłem przed sobą czerwoną stopę. Odsłoniłem nieco koc, żeby wyjrzeć. Stał do mnie odwrócony. Później wszystkie wydarzenia potoczyły się na moją niekorzyść. Nie mogłem zakryć się kocem, za każdym razem ześlizgiwał mi się z ręki. Dzikus zmienił się w kamerę (?) i kręcił się dookoła, aż w końcu mnie wypatrzył. Cóż, „umarłem”.

Szkolne epizody

Akcja toczyła się również w szkole i w jednym przypadku była powiązana z poprzednio opisanymi przeze mnie wydarzeniami. Znajdowaliśmy się w dziwnej sali, gdzie połowa ściany od strony korytarza była szklana. Nauczycieli stosowali na nas hipnozę, której nauczyli się od obcego plemienia. Natychmiast wyszedłem. Obserwowałem natomiast przebieg całej akcji z korytarza. Z sali wyszedł Rafał, który ciągle powtarzał: „Muszę zniszczyć”. Zaraz po nim Kamil z długim nożem. Nie mogło stać się nic innego niż to, że rzucił się na mnie. Uciekłem w stronę toalety, a on po drodze uszkodził paru innych uczniów. Trafiłem w ślepy zaułek. Broniłem się rękami, ale to był zły pomysł. Pociął je lekko, a ja znowu „umarłem”.

Pamiętam jeszcze jedno wydarzenie w szkole. Był angielski, a ja dostałem jedynkę. Zdenerwowałem się na nauczycielkę, podszedłem do niej i zacząłem się kłócić. Tekst kłótni był ciekawy, ale niezbyt dokładnie go sobie przypominam.

LD - winda z „Incepcji”

Po tych dziwnych wydarzeniach musiałem ochłonąć, toteż udało mi się załapać na LD. Nie wykonałem żadnego RT, po prostu byłem świadomy. Znajdowałem się w windzie w bloku mojej babci. Obok mnie stał ktoś jeszcze. Starałem się wysiąść na jakimś piętrze, ale… ta winda nie posiadała jakiejkolwiek logiki. To był właściwie klasyczny przypadek działania wind w moich snach. Chcąc zatrzymać się na 5 piętrze, wyrzucało mnie na 25. Zastosowałem mały trick i zmieniłem „25” na „5”. Próbowałem wyjść, ale znowu coś mnie powstrzymywało. Okazało się, że winda działała jak E-book. Kolejne piętra oznaczały strony książki. Trochę zdenerwowało mnie to, ale udało mi się owy „senny bug” przezwyciężyć. Zatrzymałem się na jakimś piętrze i wysiadłem. Było to małe pomieszczenie tożsame z jakimś pokoikiem w mieszkaniu. W tym momencie przypomniałem sobie o mojej sugestii przed snem, aby go ustabilizować. Zacząłem krzyczeć „ostrość x 1000”, „ostrość x 10000”, „ostrość x 100000”. Udawało się, ponieważ już po chwili obraz snu się wyostrzył. Okay, więc co mógłbym zrobić? Chciałem polatać, gdyż po ostatnim LD spodobało mi się to. Niestety, wpoiłem sobie do głowy, że skoro byłem w zamkniętym pomieszczeniu, to nie miałem szans dotknąć nieba. Jako że w tym pokoju były trzy dziewczyny, postanowiłem poćwiczyć wpływanie na innych siłą woli. Kilkanaście sekund później sen się skończył.

(Tak sobie myślę, że planowanie przed LD co chcesz w nim robić, jest jak programowanie snu. Tworzysz sobie algorytmy na różne sytuacje. Ustabilizowanie miałem za sobą, ale zapomniałem, że mogę przecież zmieniać otoczenie. Muszę trochę poczytać o różnych sztuczkach kontrolowania snu, żeby zawsze mieć coś w zanadrzu. W LD szkoda marnować czas na kombinowanie).

Mimo wszystko uważam ten LD za jeden z najlepszych w ostatnim czasie.

To bardzo ciekawe co napiasles o windach, mam podobnie, co prawda w zadnym moim LD nie bylem w windzie jednak przypominam sobie sytuacje ze snu gdzie znajdowalem sie w windzie nad ktora ni jak nie mialem kontroli, jezdzila jak chciala, i to bez sensu, co fajne mialem nawet swiadomosc na kilka chwil jednak uporczywie usilowalem wydostac sie z windy. To bardzo dziwne i ciekawe czy ktos mial jeszcze przygody z windami

Prześladuje mnie to od zawsze. Sięgając do najstarszych snów, również znajduję tam windy. Prawdziwa masakra, kiedy chcesz dojechać do domu, a nagle zjeżdżasz na -50 piętro.

Zaraz wrzucę nowe sny.

22 czerwiec 2013

Następnej nocy spróbuję MILDa, a jeśli nie zapamiętam snu (co przy moim alfa budziku jest mało prawdopodobne), wykonam WBTB. Mam jeszcze w planach FILDa, Odwrotne Mruganie oraz WILDa.

Sztygarka oldskul

Byłem w "Sztygarce" (technikum). Tak naprawdę nie mam pojęcia dlaczego. Podeszła do mnie jakaś nauczycielka i zamierzała mnie oprowadzić po szkole. Poczułem się trochę nieswojo. Pierwsze o czym mi powiedziano, to niesamowita architektura wnętrza, która naśladowała średniowiecze. I rzeczywiście, niektóre filary były z drewna, a gdzieś po ścianach niósł się ten zamkowy klimat. Hol był malutki, a niektóre korytarze bardzo ciasne. Może chcieli w ten sposób uzyskać przytulną atmosferę, jednak zimna architektura średniowiecza całkowicie to uniemożliwiała. Kolejną rzeczą były trumny. Tak, trumny w środku szkoły! Pełniły one jakąś specyficzną funkcję, której niestety ja nie poznałem. Przewodniczka poszła porozmawiać z kimś. Kiedy skończyła, opowiedziałem jej o moim wrażeniu. Cóż, "Sztygarka" nigdy nie kojarzyła mi się z miłym miejscem. Toteż po krótkiej rozmowie wyszedłem z kolegami i ruszyliśmy dalej...

Tygrys szablozębny

Zapytałem kolegów: "Co mamy teraz"? Okazało się, że niemiecki. Musieliśmy dojść do szkoły, a jedną z krótszych dróg była wyimaginowana góra z ogromną polaną za "Sztygarką". Ruszyliśmy. Z początku było bardzo stromo, ale już po kilkunastu sekundach dotarliśmy na szczyt. Później droga prowadziła z górki. Ześlizgiwałem się zamiast normalnie wchodzić.

Akcja trochę się zmieniła i sprawa powrotu do szkoły była najmniej ważna. Zaatakowały nas tygrysy! Matka z jej młodymi. Najpierw zajęła się moimi kolegami. Robiłem sprytne uniki. Kiedy tygrysy znalazły się kilkadziesiąt metrów ode mnie, zacząłem uciekać. Schowałem się w trawie i miałem nadzieję, że mnie nie znajdą. Cóż, chwilę później tygrysiątka zajadały się moim mięskiem. Nasuwała mi się tylko jedna myśl: "Śnie, skończ się"!

Tygrys szablozębny - pośmiertna zemsta

Byłem na jakimś podeście niedaleko miejsca mojej śmierci. Spotkałem tam mężczyznę i jakąś kobietę. Facet trzymał w rękach piłę mechaniczną. Czym prędzej zapytałem go: "Pożyczyłbyś piłę mechaniczną? Wsadzę temu tygrysowi ją w dupę"! Ta prośba musiała genialnie wyglądać.

LD - ostrość razy...

Koło dziesiątej jeszcze pamiętałem scenerię, ale po drzemce już nie za bardzo. Doszło do mnie po prostu, że to jest sen. Zacząłem krzyczeć "ostrośćx1000", "ostrośćx2000", "ostrośćx10000", "ostrość...". Tutaj jakby ktoś uciszył mnie niewidzialną ręką. Sam sen "zapadł się" i skończył. Prawdopodobnie był on pierwszy tamtej nocy.

W następnym LD spróbuję kręcenia się w kółko.

Zmień nastawienie do tych technik stabilizacyjnych . Te ostrości , pocieranie rąk mogło działać na początku w ramach sugestii zapodanych przez innych .
Najlepiej zapomnieć wogóle o fizycznym ciele , nie myśleć wogóle o wywaleniu . Więc zastosuj np. rade Incestusa o wpatrywaniu się w detale . Dzisiaj ta technika ponownie u mnie zadziałała i dała mi długi LD mimo że było to już po długim śnie więc sen był płytki , mimo to , dawała rade

Okay, dzięki za radę. Właśnie też sobie pomyślałem, że mógłbym zastosować wpatrywanie się w detale.

Wystarczyłoby w sumie, żebym dopracował długość LD i mogę się zabierać za kontrolę.

23 czerwiec 2013

Wczoraj mama oznajmiła mi, że jedziemy do Ustronia, więc trzeba wstać wcześniej. Cóż, jako że „wcześniej” to pojęcie względne, myślałem, iż dam radę wykonać MILDa koło 7:00. Zostałem obudzony o 6:30 bez szans na przypomnienie sobie snów.

W skrócie - brak LD i czegokolwiek.

24 czerwiec 2013

Myślałem, że nic nie zapamiętałem. 20 minut myślenia potem przypomniały mi się dwa sny.

saCosmicKid

Sen zaczął się na jakimś balu w hali. Wszyscy byli w przebraniach. Dodatkowo posiadali sportowe samochody. Tylko ja wyróżniałem się w tym tłumie. Wyszedłem, gdyż nie mogłem się odnaleźć w tym towarzystwie. Znalazłem się na swoim osiedlu i po krótkim spacerze spotkałem Travelera. Wpadłem na genialny (genialnie głupi) pomysł, żeby się przebrał za Supermana, a ja za Spidermana. Skombinowałem po drodze srebrną Corvette i ruszyliśmy. Cóż, okazało się, że było już po zabawie. Wszyscy rozeszli się i została tylko grupka nerdów przy komputerach.

[...]

Myślę, że potrzebuję afirmacji na zapamiętywanie snów. Będę miał większą szansę, że trafię na LDka. Poza tym - dzisiaj jestem już wyspany, więc mogę zrobić w końcu tego cholernego MILDa.

25 czerwiec 2013

Robię małą przerwę od LD. Dobrze mi to zrobi.

28 czerwiec 2013

Łagodnie obudził mnie ze snu dźwięk pierwszego budzika. Pamiętałem wtedy kawałki snów, które mógłbym przyciągnąć do siebie. Niestety, przysnęło mi się i drugi budzik sprawił, że zerwałem się na równe nogi. Dzisiaj zakończenie roku szkolnego, więc nie mam czym się martwić - mam całe wakacje przed sobą!

29 czerwiec 2013

Poranna drzemka robi swoje, pamiętam więcej snów.

Jedziesz, ciągniesz malina!

Byłem w samochodzie i prowadziłem nim. Obok mnie siedziały dwie osoby. Wychodzi na to, że wszyscy w trójkę znajdowaliśmy się z przodu. Tak właśnie było. Nie mogłem opanować samochodu, toteż cała akcja zmieniła się w komedię. Koledzy lekko pijanym głosem doradzali mi, a ja jeździłem jakby zygzakiem. Po wielu próbach daliśmy radę dotrzeć do stacji benzynowej, gdzie zatrzymaliśmy się.

Po chwili akcja się zmieniła i siedziałem teraz z wujkiem. Odwieźliśmy babcię do jakiegoś budynku i mieliśmy to samo zrobić z dziadkiem, tylko że do Katowic. Zaproponowano mi, żebym prowadził. (I dobrze, że sen się skończył, bo moglibyśmy nie wyjść na tym najlepiej)!

Oh School No

Szedłem z Rafałem w kierunku jakiejś szkoły. Wpadło nam do głowy, żeby wejść na dach. Podsadził mnie, a mi chodziło po głowie tylko to, że ktoś może nas zauważyć i okrzyczeć. Szybko zszedłem na dół.

Akcja przeniosła się do środka szkoły, a właściwie do małego pokoju urządzonego jak 4-osobówka w hotelu. Nie pamiętam dokładnie, kto był w towarzystwie, ale na pewno znajdowali się tam kumple z trzeciej a. Gdzieniegdzie przeplatał się wątek Lol’a i Stracraft’a. Przez chwilę widziałem swoje forum z owymi tematami. Najciekawsze jednak, że był dzień w nocy! Na zegarku widniała godzina 2:43, a tak naprawdę za oknem wschodziło słońce.

The Island

Oglądałem kawałek filmu „Wyspa” i pomyślałem, że to mi się pewnie przyśni. Nie myliłem się. Nie znajdowałem się w podziemiach, ale na wyspie, która jednak te podziemia reprezentowała . Byłem „produktem” i wiedziałem o tym, więc postanowiłem wydostać się z tego systemu. Znalazłem jakąś lukę w murze. Wskoczyłem do wody. Zacząłem płynąć nieco dalej w stronę małego miasta przy „fabryce”, z której uciekłem. Czułem się niepewnie mimo tego, że nie wyróżniałem się z tłumu. Przypatrywałem się twarzom ludzi, które nie zdradzały niczego. Byli jak maszyny. Po chwili spotkałem strażnika, który… huh, rozpoznał mnie. Krzyczał: „Produkt na wolności”! Po prostu umarłem…

Próbowałem drugi raz, ale sen skończył się po wskoczeniu do wody.

[Bardzo] Dziki Zachód

Siedziałem na jakiejś kanapie z tatą. Oglądaliśmy jakieś filmiki…

Pierwszy z nich przedstawiał koszykarza bez nóg, który poruszał się bez wózka. Po prostu pełzał po podłodze. Po chwili wczułem się w jego ciało i spróbowałem rzucić do kosza. Piłka poleciała na kilka metrów wzwyż. Nie miałem siły bez nóg.

Kolejny filmik początkowo wydawał się minecraftowy, ale po chwili wpadłem w niego i spadałem! Otworzyła się jakaś klapa, która mnie pochłonęła. To był teleport, który wyrzucił mnie na Dziki Zachód. Byłem w jakimś małym miasteczku, poczułem ten westernowy klimat. Widziałem teleport, który mnie tu przywiózł, ale później już go nie było. Spotkałem „grajka”, który wraz z kolegą błaznem grał muzykę. Nie pamiętam, z jakim gatunkiem mógłbym to porównać.

Powoli akcja nabierała tempa. Spotkałem jakiegoś chłopaka i dziewczynę. Czułem jakąś więź między nami, jakby razem nas tutaj przeniosło. Prawdopodobnie zamieniłem z nimi parę zdań. Dziewczyna powiedziała coś o śnie. Wykrzyknąłem: „To jest sen”! I tak, to był przecież sen! Uświadomiłem się, ale po chwili rozegrała się jakaś strzelanina. Świadomość trochę kulawa, więc przestraszyłem się, schowałem za wozem i chciałem przeteleportować trochę dalej. Wyobrażałem sobie, że tam jestem i starałem się wejść w tą myśl. Bez skutku - wyrzuciło mnie.

Gdy sen spotyka rzeczywistość...

Znajdowałem się w biedronce z dziewczyną z poprzedniego snu. Widziałem ją dokładnie. Miała średniej długości, czarne włosy i twarz… właśnie twarz, która była jakby czymś znudzona. Ten wyraz miał w sobie jakąś magię. Nie odpychał mnie, ale strasznie przyciągał…

Po wyjściu ze sklepu spotkałem chłopaka z poprzedniego snu. Była mała sprzeczka, trochę się rozdzieliliśmy, jednak już nie pamiętam, o co poszło.

30 czerwiec 2013

LD #1 - RT z zegarkiem

Spojrzałem na zegarek w komputerze. Była 2:coś. Spojrzałem znowu i godzina zmieniła się na północ.

LD #2 - to jest sen!

Byłem gdzieś, ale nie pamiętam gdzie. Ocknąłem się, popatrzyłem i wydedukowałem, że to jest sen. Zrobiłem RT z nosem dla pewności.

Oba te LD opierały się tylko na momencie uświadomienia. Potem zapewne sen się skończył i nie mogłem nic zrobić. Ale nie poddaję się!

KillZone

Wojna. Schowałem się za uszkodzoną ścianą ze snajperką. Na wieży zauważyłem czterech ludzi. Wychyliłem się i zacząłem strzelać w głowę, lecz… byli niezniszczalni! To hełm zapewniał im taką obronę. Postanowiłem nie cackać się z nimi. Wyjąłem karabin i celowałem w klatkę piersiową. Wszyscy po kolei padali jak muchy. Przeładowywałem, kiedy do pomieszczenia wchodził… on. Miał długą brązową szatę, kapelusz w takim samym kolorze i maską przeciwgazowa. Nieco przypominał Stalkera. Powoli odsuwałem się i wykombinowałem pewną rzecz. Otóż, kiedy jestem w niebezpieczeństwie, w jakiś sposób chcę, aby sen się skończył. Tutaj było tak samo. Przeniosłem się za pomocą obrotu do swojego mieszkania i wyszedłem na balkon. Przede mną stał owy Stalker. Uderzył mnie swoją łapą w twarz, a ja wypadłem przez barierkę. Spadałem na plecach z przyjemnym uczuciem. Nie myślałem o tym, ani o niczym innym. Czekałem wyłącznie na moment zderzenia…

Obudziłem się. Dawno nie spadałem z balkonu we śnie.

Nieustraszeni

Przyjechałem samochodem do szkoły z rodzicami. Wjechaliśmy na górkę koło boiska. Był wieczór i z początku nic nie zapowiadało przyszłych wydarzeń. Na miejscu… po prostu oszalałem. Wokół pełno było najróżniejszych robali. Węże, ogromne glizdy. Wpadłem w panikę. Miejscami wyrzucało mnie z samochodu i stąpałem niepewnie po ziemi. Krzyczałem, wymsknęło mi się przekleństwo. Węże wchodziły do samochodu przez lekko uchylone drzwi. Zniknęły fotele, a mnie przycisnęło do bagażnika.

Szkoła The Game

Szkoła była grą. Skończyłem jeden cykl misji i piętro z salą od informatyki wybuchło! Nie pamiętam zbyt dużo z tego wydarzenia, ale było epickie.

Stałem później na górce koło boiska. Widziałem swoje punkty. Miałem ich 100 000. Do kolejnego cyklu misji musiałem mieć 235 000, a na kolejny „poziom” 500 000. Po chwili wybuchło kolejne piętro, jednak nieistniejące w rzeczywistości. Wyleciało coś w rodzaju konfetti, ale przyjrzałem się dokładnie i były to jakieś dziwne figurki ze sławnymi osobami. Dostałem jedną w ramię, trochę bolało. Zbierałem ich jak najwięcej, a ktoś zwrócił mi uwagę, że nie zostawiam nic innym. To było śmieszne, bo figurki były wszędzie. Kilka sekund później zmieniły się w snickersy.

Pamiętasz co było przed momentem uświadomienia ? Może masz takiego pecha że uswiadamiasz się w końcówce snu ale wątpie .
Cytat: Potem zapewne sen się skończył i nie mogłem nic zrobić.
Sen się skończył tj. budzisz się czy jak ? Nie pamiętasz co było dalej , pustka ?

W tych snach akurat nie pamiętam niczego przed uświadomieniem.

Tak, pustka. Tak jakby wszystko skończyło się momentalnie chwilę po uświadomieniu.

1 lipiec 2013

LD - z WILDa do FA

Sen rozpoczął się tak, jakbym praktykował WILDa. Widziałem już wprawdzie sen, ale "nie byłem w nim". Dopiero gdy zobaczyłem jakąś osobę, wleciałem w jej ciało. W tym momencie byłem uświadomiony. Nie wykonywałem nawet testu rzeczywistości, gdyż bardzo ufałem swojej świadomości.

Pierwszym krokiem w tym śnie było ustabilizowanie go. Znajdowałem się na jakimś osiedlu, toteż popatrzyłem na blok. Jego ściana składała się z małych kwadracików, które miały odcień brązowy, a niektóre były czarne. Widziałem to niesamowicie wyraźnie, nie umknął mi żaden szczegół. Odwróciłem po chwili wzrok na inną część bloku, a następnie na chmury. Ostrość była zachowana.

Postanowiłem zmienić lokację na szkołę. Zacząłem się kręcić, ale coś mnie blokowało. Przełamałem się, ale... wywaliło mnie!

Obudziłem się. Momentalnie zajrzałem na telefon na IRCa. Parę osób pisało odnośnie świadomego snu. Śmiesznie to wyglądało, gdyż występowało nawiązanie do Track Manii. Ludzie jakby budzili się z LD, a inni gratulowali im, pisząc "nt". Może nie powinienem tyle grać przed snem.

Widziałem również, że Rafał pisał z pewną osobą. Okazała się ona później Clarity_V. Wszedłem chwilę później na last.fm i zajmowałem się wyglądem swojego profilu. Znalazłem "licznik poziomów", którego jednak nie użyłem. Był brzydki.

They watchin us

Byłem u babci. Dowiedziałem się, że są podkładane bomby i mogą się one znajdować schowane za lodówkami. Wyjrzałem do kuchni z salonu, ale nic podobnego nie zauważyłem. Niby wszystko było w porządku, gdybym tylko nie miał tej bomby przyczepionej do ręki! Zerwałem ją i rzuciłem w kąt kuchni. Pobiegłem do sąsiedniego pokoju. Stanąłem tam obok mojej cioci i wyjrzałem przez okno. Widzieliśmy fajerwerki, a niektóre z nich były tak potężne, że przeleciały z centrum do nas. Oprócz tego na dole bawiła się dwójka dzieci... w zasadzie jeden obrzucał śniegiem drugiego, a ten drugi nie mógł nic zrobić.

Na marginesie, pamiętam jeszcze, że pomimo tego, iż było 10 piętro, to widok roztaczał się jakby z 2 piętra.

LD - Z powrotem w szkole

Best LD ever jakie miałem. Mimo że nie wykonałem mojego "tajnego" planu, to pospacerowałem w świecie snu i bawiłem się kontrolą.

Zaczęło się od szoku, a mianowicie zobaczyłem ogromne tsunami pędzące na moje osiedle! Byłem zdezorientowany, myślałem tylko nad śmiercią. Przeszedłem kilkanaście metrów z tą myślą, bacznie obserwując falę. Była naprawdę potężna, miała na pewno pół kilometra wysokości! Tak naprawdę nie widziałem, żeby się poruszała. Chociaż może nieznacznie.

Przechodząc obok pewnego samochodu, zauważyłem odcinek "Zapytaj Beczkę". Kamień spadł mi z serca, kiedy dowiedziałem się, że to były jedynie zabawy Krzysia z grafiką. Because Trolling is a art!

Przeszedłem jeszcze kawałek drogi, kiedy nagle doszło do mnie, że śniłem. Dla pewności spojrzałem na znak - liczba 44 zmieniła się na 46. Przypomniał mi się nawet poprzedni LD i pomyślałem coś w rodzaju "o kurde, ponownie w LD".

Nie korzystałem z techniki stabilizacyjnej. Postanowiłem połączyć to wraz z kręceniem się w kółko. Cel - szkoła. Z początku miałem problemy z kręceniem się. Podobnie jak w „z WILDa do FA” coś mnie blokowało. Przezwyciężyłem jednak to ograniczenie. Powoli obraz robił się mniej wyraźny.

Kiedy przestałem się kręcić, stałem koło szkoły. Udało się! Myślę, że mogę potraktować to jako szczegół, iż szkoła była przyklejona do bloku. Zajmowała strasznie nielogiczne miejsce. To tak jakby dwa budynki przeszły przez siebie. Całość stała niedaleko mojego balkonu.

Mimo tego postanowiłem wejść do środka. Po drodze spotkałem Łukasza, który uskarżał się na niemiły zapach w toalecie. Nie wchodziłem tam, popędziłem do innych drzwi. Tak jak oczekiwałem, była tam sala gimnastyczna. Parę osób ćwiczyło. Przyjrzawszy się dokładniej, dostrzegłem, że były to koleżanki z klasy.

Przeszedłem przez drzwi na korytarz, a następnie udałem się do szatni. Postanowiłem wykreować pewną koleżankę z klasy. Z początku próbowałem metody takiej, żeby wyobrazić sobie, iż dana osoba znajduje się tuż za rogiem. Podobnie jak w innych LD nie działało to u mnie. Szybko zmieniłem technikę i powiedziałem sobie, że ona po prostu zaraz tu przyjdzie. Udało się! I przywołana osoba była idealną kopią.

Za każdym razem, gdy zbliżaliśmy się do siebie, ona znikała. To było bardzo dziwne. Pojawiała się czarna plama. Wyglądało to jak zabezpieczenie, które miało utrzymać odpowiedni dystans. (Czyżby blokada rodzicielska? Hahaha).

Usłyszałem po chwili:"wolę seks w domu". Wtedy poczułem, że naprawdę mi to nie przeszkadza. Byłem w dobrym humorze i nie zależało mi już tak bardzo. Zapytałem ją zatem, gdzie mieszka, a ona odpowiedziała coś w rodzaju "W3".

Pewien błąd się wkradł się do Matrixa. Wyrzuciło mnie ze szkoły i pojawiłem się obok mojego bloku. Próbowałem kręcenia się w kółko ponownie, ale coś się rozjechało. Powoli traciłem świadomość, a sen zmierzał ku końcowi. Przez chwilę nawet myślałem, że się przeniosłem, ale okazało się, iż nadal chodzę koło mojego bloku.

Obudziłem się około 6:40. Zdziwiłem się, że jestem niesamowicie wyspany, a spałem tylko 6 godzin. Próbowałem jeszcze zasnąć przez 30-40 minut, ale bez rezultatu.

2 lipiec 2013

Zaczęli kosić trawę koło siódmej. Co z tego? Obudzili mnie i nie mogłem zasnąć. Lekko zdenerwowany nie zapamiętałem kilku snów. Tylko jeden.

Tibijskie wojny

Znajdowałem się w jakichś podziemiach. Sen ten był z trzeciej osoby i widziałem siebie od góry. Jakiś olbrzym otworzył drzwi i wparowałem do środka. Zebrałem czerwone kulki niczym z God of War. Następnie uciekłem wraz z moim kompanem, który pojawił się znikąd. Nie wiem czemu, ale zaatakowaliśmy olbrzyma. Użyłem exori flam. W ostatnim momencie walki stało się coś absurdalnego. Wywaliło mnie do rzeczywistości, użyłem exevo gran mas flam i zabiłem olbrzyma. Otrzymałem za to red skulla.

Teraz rozpoczęła się część z pierwszej osoby. Złapałem tablet z tibią i uciekałem, tak jakbym to ja miał rs’a. Chciałem gdzieś się schować i przeczekać. (Tak naprawdę jednak chciałem schować tablet, ale zżyłem się z nim. To było jakieś cholernie dziwne, sam tego niezbyt rozumiem). Pobiegłem na wzgórze i wrzuciłem w kąt tablet. Za mną szły nauczycielki i bałem się, że mnie zabiją. One jednak poszły w inną stroną, a ja odetchnąłem z ulgą. Po tym nastąpił szybki log out.

Za dużo grów.

3 lipiec 2013

Mam nieodzowne wrażenie, że podczas jednego ze snów byłem pod koniec świadomy. Nie jestem do końca pewien, więc nie uznaję tego snu za LD lub nieLD.

nibyLD - zemsta

Byłem w Nowym Sączu. Schodziłem z góry w stronę "głównej drogi", kiedy zauważyłem, że moja ciocia pędziła jakimś małym autkiem. Odskoczyłem na bok w stronę trawy, ale ona również pojechała w tym kierunku. Wyrzuciło mnie parę metrów do przodu. Kiedy wyszła z samochodu, zacząłem ją wyzywać. Mogłem przecież zginąć.

Akcja nieco się zmieniła. Tym razem ciocia zjeżdżała z góry rowerem z dwiema innymi osobami. Podjechałem nieco bliżej i kopnąłem jej rower tak, że poleciała również kilka metrów w trawę. Nie czułem wtedy, iż zrobiłem coś złego.

I tutaj właśnie moim zdaniem zaczynałem być świadomy. Później była jeszcze krótka scenka, gdzie szedłem po drodze i wpatrywałem się w drzewa.

Liceum... New Blood Chapter

Och, czuję, że sny dotyczące liceum będą mnie prześladować przez wakacje. Szkoda tylko, że ciężko będzie mi to wykorzystać jako RT.

Znajdowałem się w nowej klasie. Siedziałem przy oknie w trzeciej lub czwartej w kolejności ławce. Jako jedyna była ona trzy osobowa. Podobało mi się to, gdyż druga osoba siedziała przy drugim końcu, więc miałem większą swobodę. Dziwne było to, że większość klasy stanowiły osoby z gimnazjum. Było jednak też parę innych, nieznanych mi uczniów. Na lekcji nic nie robiliśmy.
Moim pierwszym licealnym zadaniem było kładzenie płytek. Cóż, nie wiem jakim cudem, ale zrobiłem to niesamowicie źle. Zostałem za to nieźle okrzyczany, ale zaproponowałem, żeby zrobić to jeszcze raz. Gdy to powiedziałem, wpadł pan elektryk, ułożył jakiś obwód wokół płytki. Zapytał się nauczyciela na ile ustawić. Odparł, że maksimum i chwilę później na urządzeniu widniał napis "100 kulombów". Momentalnie odsunąłem się i schowałem za regałami, gdyż w tym momencie część szkoły przeobraziła się w sklep.

Gdy elektryk włączył urządzenie, jakiś dziwny impuls przeszył powietrze. Ogłuchłem podobnie jak reszta ludzi. Próbowałem porozumieć się z jakimś dziadkiem. Chciałem przekazać mu, że ja również nic nie słyszę. Po kilku sekundach wszystko wróciło do normy, a elektryk zmniejszył ładunek do 45 kulombów. Ogłuchłem tylko na sekundę.

Suicide Mission

Jestem wielce przekonany, że śnił mi się już ten sen!

Byłem pilotem statku. Wolny krokiem szedłem przez korytarz w stronę jakiejś platformy. Za mną kroczył... lalecznik z "Pierścienia" Nivena. Otrzymałem skuter wyposażony w działka (kolejne nawiązanie do owej książki). Moją misją było zniszczenie grupki przestępców, którzy latali na niewidzialnych statkach.

Kiedy wystartowałem kamera zmieniła się na trzecioosobową. Latałem między futurystycznymi budowlami, doszukując się plazmy, która nie ma źródła. Oznaczałoby to wówczas, że wystrzela ją niewidzialny statek. Znalazłem coś podobnego i bez wahania rozpocząłem ostrzał. Wróg po kilku sekundach ujawnił się, ale nie zdążył uciec, gdyż kilka sekund później jego statek runął na ziemię. Zrobiłem tak jeszcze z kilkoma innymi statkami.

4 lipiec 2013

Sen o górach, który zaraz opiszę miałem już kiedyś. Nie w identycznej formie, ale obiektem wędrówki była ta sama góra.

„Ogrodzieniec”

Byłem u podnóża góry. Już w tym momencie zacząłem wspominać pewien inny sen. Akcja wówczas była taka sama - wchodziłem na ogromną górę. Nawet zgodnie z moimi myślami przewodnik powiedział nam, że jeśli ktoś boi się wejść wyżej, to może zaczekać na resztę. Akurat w poprzednim śnie byłem na samej górze. Widok był niesamowity, ale niestety, zdarzyło mi się spojrzeć w dół.

Zatrzymaliśmy się na rozwidleniu dróg. Jedna grupka chciała iść jedną drogą w stronę ruin szkoły, z kolei druga w kierunku szczytu. Należałem do tej drugiej i rzuciliśmy propozycję, aby się rozdzielić. Pomysł nie wypalił - ruszyliśmy za pierwszą grupą.

Po drodze znaleźliśmy wyschnięte jezioro. Przypomniało mi się we śnie, że już tu byłem. To nie był jednak ten sam sen, w którym wędrowałem po tej górze. Przebywałem wówczas w jakimś domu wczasowym.

Dotarliśmy do jakiegoś, potężnego schroniska. Dostaliśmy obiad, lecz pamiętam tylko zupę - barszcz czerwony z kefirem. Kolega przyznał, że smakuje jak olej. Ja nic nie powiedziałem, bo jest to jedna z zup, za którymi nie przepadam.

Ubzdurali sobie później, żeby zrobić zawody w Dance Central. Szkoda tylko, że była to jakaś wersja na PS3. Mógłbym wówczas wziąć udział, bo miałbym przewagę. Obserwowałem zatem jak kumpel z klasy gra. Miałem niezły ubaw.

Może morze

Byłem gdzieś nad morzem. Nie pamiętam z tego snu wiele. Spacerowałem po plaży i byłem w sklepie.

Strategia FPS’owa

Mimo że sen dotyczył gry, to nie narzekam. Wyglądało to całkiem schludnie, akcja była przyjemna i nie doszukałem się zbyt wielu „growych” elementów.

Miałem dwie opcje do wyboru: albo widzieć wszystko z góry i być strategiem, albo wcielić się w rolę żołnierza. Z początku wybrałem pierwszy tryb, ale szybko mi się znudził. Potrzebowałem adrenaliny, dlatego zdecydowałem się na drugą opcję. Nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale sporo się działo.

Nie ma jak spać 12 godzin...

EDIT: dzięki pytaniu na zapytaj "Dlaczego snilo mi sie ze kolezanka robila mi loda?" przypomniał mi się sen erotyczny, jeden z najlepszych jakie miałem. Nie będę wdawał się w szczegóły.

Też spałem 12 h xD Po raz kolejny zauważyłem że u mnie im dalszy sen sen tym coraz to mniej logiczny i pozbawiony realności . W ostatnim brałem udział w oblężeniu w którym podali mi na tacy drogę do króla : | U ciebie też tak jest ? Pewnie też zauważyłeś że mimo tylu snów się nie uświadamiasz . A są przypadki gdzie w jednym z kilku snów się uświadomisz .

Jeśli chodzi o LD, to cały czas jestem dobrej myśli. Bez względu na wszystko wierzę, że będę miał świadomy sen, a nawet jeśli dziwnym trafem nie dam rady, to nie przejmuję się. Daje mi to jeszcze większego kopa do praktyki.

Wydaje mi się, że też tak mam z tymi snami. Musiałbym dokładnie sprawdzić, alez z tego co pamiętam, to zgadzałoby się.

5 lipiec 2013

Dzisiejsza noc to była masakra. Obudziłem się o 4:00, było jasno i nie mogłem zasnąć. Wierciłem się. Nie mogłem przypomnieć żadnych snów. Potem jakoś cienko spałem, a rano obudziłem się cały obolały, również nie mogąc przypomnieć sobie żadnych snów. Pamiętam jeden, ale nie mam sił o nim myśleć. Miałem jeszcze jakieś jedno LD, ale uświadomiłem się tam od „niechcenia”. Sam już nie wiem...

W ostatnim czasie za bardzo chciałem świadomego snu. Muszę do tego podejść z większą „obojętnością”.

Albo olać temat.

W moim przypadku obojętność nie była dobra . Trzeba po prostu wierzyć w sukces bo świadome śnienie to nic trudnego a my jesteśmy w tym mistrzami i dla nas to pestka
Ciężko przyjąć taki punkt widzenia ale podobno jest najlepszy
Cytat: Albo olać temat.
Czyli chcesz rzucić świadome śnienie ? :/ Nie wiem czy też tak masz ale sądząc po średniej długości twoich LD może masz podobnie . Czytam relacje początkujących i opisują co oni to nie robili . Początkujących którzy naprawdę mało wiedzą o świadomym śnieniu . Niektórzy przez kilka LD zrobili więcej niż przez ja moje wszystkie . To naprawdę demotywująca myśl ...
Jak wynika z mojego opisu , aktualnie za cel sobie obrałem OOBE . Muszę to przeżyć żeby zweryfikować czym to jest , i jeśli było by stabilniejsze to może okazać się wspaniałą rzeczą Niestety podświadomość robi mnie w ch*** dając mi sny o OOBE kiedy o nie prosze : /

Chwila słabości z rana. Za bardzo na siebie cisnąłem przed zaśnięciem. Jeszcze robiłem o 4:00 afirmację, bo trzeba przecież wykorzystać każdy moment. Dręczyły mnie jakieś natrętne myśli, wierciłem się. Z tym LD to też jakiś niewypał.

badboy193 napisał: Nie wiem czy też tak masz ale sądząc po średniej długości twoich LD może masz podobnie . Czytam relacje początkujących i opisują co oni to nie robili . Początkujących którzy naprawdę mało wiedzą o świadomym śnieniu . Niektórzy przez kilka LD zrobili więcej niż przez ja moje wszystkie . To naprawdę demotywująca myśl ...
Hey, mam dokładnie tak samo! Mimo wszystko staram się skupić przede wszystkim na własnym rozwoju. Może i tych pełnoprawnych LD nie było tak dużo, ale przynajmniej mam jakieś doświadczenie i nadal pracuję nad sobą.

Przemyślałem sobie wszystko i dalej zajmuję się świadomym snem. Znalazłem niezłe sztuczki na poprawę koncentracji, więc teraz nieco łatwiej jest mi praktykować ADA.

Moje motto.

@up
Możesz podać dokładniejszy opis ów sztuczek, lub chociaż dać doń linka?

Między innymi technika pomarańczy.

Oglądałem to . A kiedy ostatnio chciałem sobie przypomnieć to nie mogłem tego znaleźć
Ale to technika doraźna i nic nie zrobi bez wykonania tych czynności .. A w śnie raczej ich nie zrobisz : /

7 lipiec 2013

Powoli brakuje mi motywacji do LD.

[...]

Dafuq

Ten sen był tak popieprzony, że nawet nie wpadłem na jakiś ciekawy tytuł. Znajdowałem się w jakimś ciemnym ogromnym domu. Pośrodku wielkiego pomieszczenie przemawiał Barack Obama. Było tam mnóstwo drzwi, więc postanowiłem wejść do niektórych. W pierwszym pomieszczeniu znalazłem nawiedzone koty. Rzuciły się na mnie, ale w porę zamknąłem drzwi. W drugim pokoju był to samo... tylko że dorwały się do mnie.

Było tam również sporo osób z 3b. Jedna z dziewczyn występowała w roli niegrzecznej dziewczynki. Zaproponowała mi ten tego, ale nic z tego nie wyszło.

8 lipiec 2013

Powoli zachciewa mi się praktykować LD. Bo żeby do czegoś dojść, trzeba zapierdalać!

Retarded Nascar

Ten sen był strasznie głupi. Przypominając go sobie, śmiać mi się chce.

Zaczęło się od jakiejś wsi i tamtejszego upośledzonego dziecka. Miałem się nim zająć. Tak naprawdę stałem 10 metrów od niego i wpatrywałem się w jakieś dziwactwa.

Był wyścig. Ścigaliśmy się superszybkimi samochodami po wąskim torze. Pamiętam, że coś było nie tak z biegami. Jechałem z jakąś kobietą, która była przerażona. Pędziłem około 200 km/h i wyprzedzałem przeciwników. Robiłem to z trudem, gdyż nie było zbyt wiele miejsca. Gdzieś na trasie znajdowała się pętla, która była nawiązaniem do Trackmanii. Zająłem trzecie miejsce.

W drugim wyścigu było już lepiej. Nieco wyarciłem ostatni skok i zająłem drugie miejsce. Okazały się dwie rzeczy - byłem Kubusiem Puchatkiem (what the hell), a dziecko, które spotkałem na wsi, już nie było upośledzone. "Doszło do siebie".

How hard we've tried

Znajdowałem się przed jakąś stromą górą, na której była droga. Miałem się na nią wspiąć. Jednak przed wspinaczką spotkałem... Travelera. Byłem tak zdziwiony, że rzuciłem się, aby go uściskać. On jednak odepchnął mnie i zaczął coś bredzić. Okazało się, że ma blond włosy. Rzuciłem czymś ze wściekłości na drogę. Nie wiem, co to było, ale nieźle się rozstrzaskało.

Wspinaliśmy się na tą górę. Ja, Traveler i parę innych osób w tym moja nauczycielka od angielskiego. Była cała czerwona i nie wyglądało to na normalną opaleniznę. Cała ta wspinaczka wyglądała jak męczarnia. Czołgaliśmy się, z trudem pokonywaliśmy kolejny metr.

Przedlicealny stres

Tak jak mówiłem - te sny będą mnie dręczyć przez całe wakacje.

Nie pamiętam go dokładnie. Było rozpoczęcie roku i dołączyłem się do grupy osób z mojej nowej klasy. Nie widziałem tam nikogo znajomego. Nie było również wszystkich 31 osób, a jedynie 5-6.[/url]

Muszę przyznać że masz bardzo dobrą pamięć snów

Pamiętam jeszcze jeden sen z dzisiaj, ale już nie chce mi się zapisywać. Przed chwilą mi się przypomniał.

Also, wyjeżdżam na półtora tygodnia i nie wiem, czy dam radę wrzucać sny.

9 lipiec 2013

Byłem zajęty próbami WILDa. Obudziłem się przed planowaną 7:00 (5 godzin snu), ale tylko przekręciłem się na bok i poszedłem spać dalej. Na godzinę 7:00 obudziło mnie LD.

LD - RT z ręką

Byłem chyba w jakimś parku. Zorientowałem się, że śnię i postanowiłem wykonać RT z nosem dla pewności. Spróbowałem oddychać, ale był z tym problem. Pomyślałem, że to być może spowdowane jest katarem. Wykonałem zatem RT z ręką. Przyjrzałem się dokładnie dłoniom i widziałem, że regularnie zmieniały swoje kształty. Później mnie wyrzuciło.

Próba o 7:00 też zakończyła się klapą. Za szybko chciałem się do tego zabrać. Nie byłem rozluźniony. W końcu zdenerwowałem się i poszedłem spać.

Cóż, źle do tego podszedłem.

Jak wrócę, to przejrzę mój stary dziennik snów i zliczę wszystkie zapisane LD.

O, przypomniał mi się właśnie sen.

Zimowe szaleństwo

Nie pamiętam dokładnie tego snu, ale był całkiem przyjemny. Po raz kolejny były to jakieś wyścigi. Tym razem miałem do czynienia z klimatem zimowym. Część trasy zjechałem na plecach, ale później każdy z nas dostał skuter. Pędziliśmy przez jaskinię, gdzie była masa różnych wyskoków, spiral i nie wiadomo, czego jeszcze...

Mam teraz pewien dylemat, bo na końcu tej trasy znajdowała się mała polana i stał dom. Trwała jego budowa. Zorientowałem się wówczas, że śnię. Jestem teraz przekonany, że tutaj powinienem wstawić sen LD - RT z ręką.

Dreamer's Challenge #1

Jestem na wsi do soboty. Cel: WILD. Zobaczymy, czy się uda.

10 lipiec 2013

Pierwsza noc w nowym miejscu. Miałem problemy z zaśnięciem. Dałem radę rano przypomnieć sobie jeden sen, ale nie miałem czasu, żeby go zapisać. Teraz gdzieś mi uleciał. Za dwa dni spróbuję WILDa. Tymczasem spróbuję się przyzwyczaić do abaolutnej ciemności w nocy...

11 lipiec 2013

Nie miałem świadomego snu, ale parę innych ciekawych snów sprawiło, że nie przeszkadza mi to. Chociaż zaczęło się niezbyt przyjemnie...

Za dużo Minecraft'a

Rozpoczęło się w dziwny sposób. Wszedłem do swojego mieszkania i zauważyłem większość mojej najbliższej rodziny. Część spała, inni kiwali się na boki lub rozmawiali. Bodajże mama podała mi powód tego całego zamieszania - dzień dziadka.

Wzruszyłem ramionami i poszedłem grać w Minecraft'a. Cóż, wydaje mi się, że babcia również wciągnęła się w to towarzystwo. Co chwile mi przeszkadzała i wciskała coś na klawiaturze. W pewnym momencie obudził się we mnie demon. Stało się to bez udziału mojej woli. Zaczęło mną miotać...

Jakiś czas później zadzwoniła do mnie babcia na skypie. Palił się we mnie jeszcze ten demoniczny ogień. Byłem nadal wściekły i kiedy odebrałem, zacząłem mówić w jakimś dziwnym języku. Mój głos również nie był normalny. Okazało się, że babcia złapała to samo.

Obudziłem się po tym.

Ruch Minecraft'owy

Kolejne sny nie były już związane z Minecraft'em... Oprócz tego.

Rozpoczęło się to gdzieś niedaleko torów w pobliżu osiedla mojej babci. Przechadzałem się razem z inni. Tak naprawdę nie kojarzę, na czym polegała akcja. Ten marsz był z czymś związany. Nie wiem z czym.

Gdy wracałem w kierunku bloku mojej babci, cały ten otaczający mnie świat "skwadraciał". Dosłownie wszystko zmieniło się w klocki. Pobiegłem dalej, żeby zobaczyć, jak wygląda to na osiedlu. Bloki były całkiem dobrze odwzorone. Stałem zdumiony, ale nie zdziwiony...

Paranormal Elevator

Można powiedzieć, że doszedłem do bloku mojej babci. Koło niego spotkałem parę osób z mojej szkoły. Interesujące jest to, że siedziała tam pewna dziewczyna. To ta sama, którą widziałem we śnie z kotami i Obamą. Odnotowałem ten fakt i po chwili jej wyraz twarzy zmienił się... na bardziej kuszący. Ciężko było mi utrzymać wzrok na jej oczach. Ciągnęło go w dół w kierunku ust. Nie dawałem znać po sobie, że czuję się nieswojo.

Wszedłem później do bloku. W windzie zauważyłem, że blok ma tak naprawdę 12 pięter, a nie 10. Nie mogłem tym nigdzie dojechać. Raz wyrzucało mnie na 10 piętro, a innym razem winda zjeżdżała na dół. Ktoś wsiadł na bodajże 10 piętrze.

Idiota za granicą

Występowało tu pewne nawiązanie do tego programu. Płynąłem motorówką po jakimś kanale w Indiach. Czułem się genialnie - wiatr we włosach, poczucie prędkości. Od czasu do czasu ktoś wylewał na nas wiadro farby z brzegu. Motorówka zrobiła się kolorowa.

Mimo tego że sen był prosty, dostarczył mi ogromnej frajdy. Niesamowita ekscytacja, poczucie wolności, nieograniczone szczęście. Moar!

To chyba wszystko, chociaż rano miałem w głowie więcej scen. Poszedłem na śniadanie zaraz po wstaniu, więc nie miałem zbytnio jak tego zapisać. W każdym razie - pozytywna energia na dzisiejszy, pochmurny dzień.

Also, próbujemy następnej nocy WILDa.

12 lipiec 2013

Obudziłem się zapewne o 5 na próbę WILDa. Odwróciłem się, spojrzałem na ścianę i poszedłem spać. Nokurde...

Jakieś obrazkowe

Zaczęło się od tego, że razem z moim sennym kumplem spotkaliśmy dwóch szamanów. Może nie do końca dwóch. Jeden był dopiero uczniem tego drugiego - mistrza. Ich ubranie było dobrze dograne do roli.

Rozmawialiśmy o komiksach. Kumpel żartował z ucznia wraz z szamanem. Otrzymaliśmy również komiks, który był aluzją do życia dwóch szamanów. Dotyczył ich umiejętności. Przeczytałem go mimo trudności. Mnie osobiście nie śmieszył. Nie byłem aż tak bardzo zaangażowany w to towarzystwo jak mój kumpel.

Pamiętam, że wyrzuciło mnie później do mojego mieszkania. W ręce nadal trzymałem ten komiks na otwartej stronie z szamanami. Miałem zamiar pokazać go mamie, ale moją uwagę przyciągnął telewizor. O dziwo, nie był tym, który mam teraz, lecz starym. Leciał tam serial Vendeta 19. Początkowo poczułem, że mam do czynienia z komiksem. Chwilę później już mnie wciągnęło.

Vendeta 19

To było jak WILD, kiedy wciąga Cię i powoli "tracisz" ciało. Widziałem jakiegoś chłopaka, który wchodził do statku antygrawitacyjnego. Bez wahania wskoczyłem do pojazdu razem z nim. Wydawało mi się, że jest tutaj miejsce dla dwóch osób, ale jakaś skrzynka uciskała mi nogi. Być może to jakiś dodatkowy mechanizm, który przeznaczony był do wyścigów.

Wlaśnie wyścig. Kolega rajdowiec chyba mnie nie zauważył i ruszył. Gdy wyjeżdżał z futurystycznego garażu słyszałem jakieś komunikaty: "nie zaliczysz punktów za sektor robaków", "ziemniaczane [coś]". Chwilę później rozpoczęło się odliczanie.

Zanim rozpoczął się wyścig, przyjrzałem się światu serialu. Wyglądał jak widok z okna jakiegoś randomowego bloku. Chodnik był krzywy i miał smutny, szaro-czarny kolor. Gdzieniegdzie przeplatała się zieleń z dziwnie przyciętymi krzakami. Nie było żadnych ludzi, ale to i lepiej.

Rozpoczął się wyścig. Szybko odbiliśmy w prawo i pokonaliśmy zakręt 180°. Niestety, później nie szło już tak gładko. Przy którymś zakręcie kolega obił się o zakręt. Okazało się pod koniec, że nie pobił rekordu.

Było jeszcze drugie podejście. Tym razem nawiązałem z nim kontakt. Starałem się go motywować. Cóż, nic z tego, przejazd drugi był podobny do pierwszego. Nawet identyczny!

Trzecia próba. Dla odmiany kolega wybrał inną drogę. O dziwo, nie użył swojego statku, lecz roweru. Na początku jednak weszliśmy po schodach i przeszliśmy mostkiem w kierunku kamienistej plaży.

Spotkałem tam Rafała, który przyłączył się do wyścigu. Tak naprawdę uznałem, że był on już z nami od początku. I rzeczywiście - dołączył się do nas w tak dyskretny sposób, że trudno mi wyznaczyć moment, w którym po raz pierwszy go zobaczyłem.

Wsiedliśmy w trójkę na rower. Przejechaliśmy kawałek, ale musieliśmy zejść. Nie pamiętam dlaczego, ale prawdopodobnie tyczyło się to ułożenia kamieni. Później próbowaliśmy wejść z powrotem na rower, ale kolega przyspieszył. Najwidoczniej śpieszyło mu się na metę. Biegliśmy z nienaturalną prędkością. Kilka sekund później udało mi się doskoczyć do niego. Rafał też dał radę.

Ostatnim etapem było wjechanie pod górę. Kolega rozpędził się i wjechał za pierwszym razem. My musieliśmy się męczyć z wejściem. Było stromo. Chwytaliśmy się trawy i próbowaliśmy podciągnąć do góry. W pewnym momencie rzuciłem propozycję, że moglibyśmy wrócić, a kolega dokończyłby wyścig. Rafał uparł się. Po seriach prób, doczołgaliśmy się na górę.

Co było wyżej? Meta. I Wieża Eiffla. Świetne zakończenie.

Tornado Warning

Przed tym snem były jakieś ciekawe sceny. Nie wiem, czy to był po prostu kolejny, genialny sen z fabułą. Szkoda, że mogę go nie pamiętać.

Niemniej akcja skończyła się na tym, że miałem własny dom i dziewczynę. Trochę przeplatało się to z Minecraft'em. Chodzi mi o układ pomieszczeń.

Zauważyłem na poduszcze jakieś urządzenie. Złoty posąg. Świecił. Gdzieś obok było napisane "Tornado Alert". Byłem już pewien, co się szykuje.

Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem brązowo-czarne tornado zmierzające w kierunku mojego domu. Miałem jakieś dziwne myśli związane z tym, że wszystko jest jednocześnie z klocków. Przypomniał mi się też utwór Hammocka "Tornado Warning".

Pobiegłem do mojej dziewczyny i powiedziałem jej, żeby się schowała. Ja sam ukryłem się w magazynie koło moich minecraftowych skrzynek. Okazało się, że mam tam okno na ulicę.

Odetchnąłem z ulgą, kiedy zobaczyłem, że tornado przeszło drogą, na którą miałem widok z okna. Nie naruszyło niczego. Stała się jednak rzecz dziwna. Kiedy tornado oddalało się od mojego domu, w pewnym momencie skumulowało się w jednym punkcie i zmieniło w dziewczynę z chaotycznymi, brązowo-czarnymi włosami. Miałem zamiar do niej podejść, gdyż zżerała mnie ciekawość, ale uniemożliwiła mi to dziewczyna.

13 lipiec 2013

Miałem robić WILDa, ale głowa mnie rozbolała mnie wczoraj wieczorem. Dość porządnie.

Pingu Rage

Graliśmy w Track Manię. "-śmy", gdyż siedziałem z Łukaszem i Rafałem na skypie. Mapa była jakaś pokręcona. Dziwny, goły fullspeed z wyskokami i elementami dirta. Dojeżdżałem już do mety, spojrzałem na czas - zajęło mi to godzinę. Już miałem zakończyć tą mapę z jakimś dobrym czasem, ale... przywaliłem w metę. A potem nie trafiłem. I jeszcze raz. Tak się zdenerwowałem, że rzuciłem klawiaturą.

Alternatywne Liceum

Ten sen był po prostu genialny.

Miałem z Travelerem iść do liceum. Do mojego liceum. Byłem wielce zadowolony z tego powodu.

Staliśmy na piętrze przed naszą salą. Żartowaliśmy, choć już nie wiem z czego. W tym momencie zauważyłem, że ktoś trzyma moją senną piłkę. Nic nie robiliśmy, poczekaliśmy na odpowiedni moment.

Zadzwonił dzwonek. Wkroczyliśmy do klasy złodzieja piłki. Szybka wymiana zdań i dostał pięknie w banię. Odebraliśmy to, po co przyszliśmy i odeszliśmy bez słowa.
Kiedy wkroczyliśmy do sali, powiedziałem: "przepraszam za spóźnienie". Usiedliśmy po prawej stronie, w drugiej ławce przy ścianie. Nauczycielka zapytała mnie, czym się interesuję. Odpowiedziałem prosto - naukami ścisłymi. Dodała później: "a kolega?". Śmiać mi się chciała, kiedy zobaczyłem Travelera schowanego pod ławką z kapturem na głowie. Odpowiedziałem za niego, że również naukami ścisłymi i do tego historią. Nagle Traveler ocknął się wystawił głowę spod ławki i dodał coś do mojej wypowiedzi. W międzyczasie ściągnął z głowy kaptur.

Później poszliśmy na rozpoczęcie.

Alternatywne Liceum 2

Przeszedłem się do Travelera. Okazało się, że mieszka tylko kilkaset metrów ode mnie. Pozaczepialiśmy jakieś dresy i pogadaliśmy o Paskinie.

Growa mania

Grałem w curve fever. W meczu brały udział cztery osoby z jakiegoś teamu. Na czacie było co najmniej 10 osób. Nie pamiętam nazwy tego teamu, ale słyszałem, jak rozmawiali ze sobą. Zapytałem ich na czacie, czemu ich słyszę. Odpowiedzieli, że muszę mieć komunikator m6 za 6$. Dodali, iż jeśli słyszę ich bez tego programu, to jest ze mną coś nie tak. Cóż...

Grałem teraz w jakieś wodne wyścigi. Nie pamiętam tego zbyt dokładnie, ale przekształciło się to bardzo szybko w kolejną grę. Musiało to śmieszne wyglądać, kiedy biegnąłem po pokoju z samochodzikiem w ręce, pokonując ówcześnie przygotowany tor. Nie przejmowałem się wyjeżdżaniem za linię. Rozwalałem wszystko, co napotkałem. Byleby być pierwszym. Pod koniec wyścigu zawahałem się, gdzie skręcić, ale i tak udało mi się ukończyć na pierwszej pozycji.

Growa mania 2

Tym razem akcja była jeszcze dziwniejsza. Pamiętam, że musiałem rozwalać po kolei potwory, a na końcu zniszczyć bossa. Problem był taki, że przeplatały się tutaj trzy światy - sklep, ja przed komputerem i Angels Online. Rozrzucałem więc produkty w sklepach, ciesząc się z wykonanych questów. Walczyłem jeszcze z jakąś dziewczyną. What the hell?!

[...]

14 lipiec 2013

Nie pamiętam niczego. Nie miałem warunków do skupienia się na scenach.

15 lipiec 2013

Pamiętałbym więcej snów, ale musiałem się zbierać na śniadanie. Ech...

[...]

"Wieczorne" posiedzenie

Siedziałem na komputerze. Czułem, że było koło 23:00. Łukasz grał z Rafałem w jakąś grę. To było niczym StarCraft przeniesiony do FPS'a. Obserwowałem całą rozgrywkę.

Przeglądałem też GG oraz Skype'a.

Jakiś czas później zapytałem Łukasza, czy nie zagrałby w coś. Powiedział, że idzie spać, bo chce wcześniej wstać. Było koło 1:30.

Strach ma wielkie oczy

Schodziłem ze schodów w jakimś bloku. Kiedy kierowałem się w stronę drzwi, zobaczyłem, że za rogiem stoi jakiś mężczyzna z pistoletem. Przeraziłem się nie na żarty. Chciałem wyrzucić mu broń z ręki, ale w tym momencie wpadł policjant i zajął się ty za mnie. Niestety, pistolet zdążył wystrzelić wcześniej i oberwałem gdzieś w szyję. Policjant zapewniał mnie, że nic się nie stało. Nie mogłem w to uwierzyć.

16 lipiec 2013

Miałem ochotę przypomnieć sobie sny rano, ale nie chciało mi się. Wolałem się jeszcze zdrzemnąć, więc leżałem i nie ruszałem się. Pomyślałem sobie, że mógłbym spróbować sobie WILDa dla zabawy. Czułem jakieś mrowienia, chwilowy ból oraz dziwny ucisk w kolanie. Znudziło mi się to jednak, więc obróciłem się na bok. Jakieś kilka zmian pozycji później, znalazłem tą jedną, która mi pasowała. Niby nie utrzymywałem świadomości, ale po jakimś czasie zobaczyłem dżunglę z Minecrafta, ale nie byłem w niej! Postanowiłem zrobić zoom na ten obraz, ale poczułem, że coś się rozlatuje, obraz rozmył się, stał się biały i nieco spanikowałem. Chciałem z tego wyjść, ale poczułem, iż nie mogę ruszać moim fizycznym ciałem. Dopiero dwie sekundy później udało mi się kiwnąć palcem.

Łął.

Poza tym pamiętam kilka snów.

Curve Fever

Grałem drugi tournament w cf'ie. Miałem ponownie jakieś potworne lagi i nie dało się grać. Pierwszą rundę jakoś wyfarciłem, ale z drugą już nie dałem sobie rady. Byłem zdenerwowany, bo trafiłem na niesamowitych słabeuszy, a mimo tego nie miałem szans ich pokonać.

Hentai Świadome

Oglądałem film "Życie świadome". Była to jednak wersja hentaiowa. Dyskusje filozoficzne na tle scen erotycznych. A może raczej na odwrót. Geniusz.

Dreamer's Challenge #2

17 lipiec 2013

Chciałem obudzić się o 6:00, żeby spróbować WILDa, czyli po 5 godzinach snu. Świetne się złożyło, gdyż o tej godzinie (lub godzinę później) obudził mnie budzik. Nie był mój.

Niestety, miałem głupi problem. Strasznie swędziały mnie włosy. Co chwile nieświadomie ruszałem ręką w kierunku głowy, żeby się podrapać. Poza tym nie chciało mi się spać. Po jakimś czasie olałem WILDa i skupiłem się na tym, żeby nie drapać się. W końcu zasnąłem...

When will the storm begin

Rozpoczęło się gdzieś niedaleko osiedla mojego babci. Przystanek niedaleko targu i banku. Szedłem w stronę ronda. Byłem z kimś, jakąś dziewczyną. Spotkałem tutaj parę osób z 3b (znowu) oraz Roksanę. Pamiętam taki dziwny moment, kiedy dziewczyna, z którą szedłem schyliła się po coś, co jej chyba upadło. Aż się zdziwiłem, jak się przedemną wypięła. :b

Interesujący był sam świat, który mnie otaczał. Nie czułem, że idę po płaskiej powierzchni, ale raczej po powierzchni kuli. I rzeczywiście tak było. Horyzont znajdował się całkiem blisko mnie i musiałem zazwyczaj przechodzić kilka kroków, żeby zobaczyć, co jest dalej.

Jakość snu była genialna. Powiedziałbym, że niemalże nieodróżnialna od świata realnego. Widziałem mnóstwo, naprawdę mnóstwo szczegółów. Ultra HD.

Niebo spowite było szarymi chmurami. Panował tutaj jakiś melancholijny nastrój. Przyglądałem się blokom wokół i widziałem, jak z okien wydobywał się ogień. Był taki dziwny moment, kiedy mama kazała mi zrobić zdjęcie, żeby potem pokazać babci. Chciałem zwrócić jej uwagę na ogień. Ona myślała jednak, że próbuję się wykręcić i odpuściła mi to.

Byłem również na osiedlu mojej babci. Z początku wszystko wyglądało naprawdę realnie. Nawet krzywizna tego świata trochę zmniejszyła się i "efekt kuli" nie był aż tak dostrzegalny jak poprzednio. Kiedy jednak odwróciłem się i spojrzałem ponownie, to coś się popsuło. Pojawił się nowy, lekko rozciągnięty blok, który tarasował drogę. Poczułem wtedy, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałem co. Pół świadomość...

We've got a badass over here

Stałem przed swoim blokiem od strony przystanku. Zobaczyłem, że przyjeżdża w moim kierunku jakiś czarny wóz. Miał dziwny kształt. Coś w rodzaju wozu Batmana.

Pomyślałem sobie, że wyjdzie z niego Burneika. I tak też się stało! Pamiętam, że miał jakiś złoty łańcuch, białą koszulkę i ciemne okulary. Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem, że przesiada się na tył samochodu. Okazało się jednak, iż owy tył był przodem, a wcześniej Burneika zajmował karabin maszynowy. Być może miała miejsce jakaś mała rozróba i musiał przełączyć na automatyczne sterowanie.

Pamiętam jeszcze taki głupi moment, gdzie rapowałem, kiedy on wychodzi. Wyglądało to strasznie głupio, coś podobnego do LD z policjantem i lataniem. Rzucałem jakimiś dziwnymi słowami i rymami.

Odjechał. Postanowiłem go śledzić, więc pobiegłem za nim. Pomyślałem, że pewnie zaraz zacznie się coś dziać. Znowu się nie pomyliłem, gdyż zobaczyłem helikopter. Zniżał się coraz bardziej i miał zamiar wylądować koło mnie. Przewróciłem (teraz powiedziałbym, że to przez podmuch powietrza) i czołgałem się w kierunku płotu. Chciałem się tam schować. Burneika gdzieś zniknął mi z oczu.

Miałem przeczucie, że zaraz stanie się coś złego. Exactly. Stanął obok mnie jakiś gość a la marines z karabinem plazmowym, który przystawił mi do szyi. Zapytał mnie: "co ty tu robisz i skąd wiesz o kryjówce"? Byłem przestraszony i mamrotałem tylko coś w rodzaju "nic nie wiem", "jestem z wami". Dyskusja skończyła się na tym, że marines wstrzyknął coś mi z karabinu. Poczułem to ukłucie.

Po tych dwóch snach wstałem i otagowałem je, żeby móc je zapisać. Poszedłem znowu spać.

LD - alternatywna wycieczka szkolna

Z początku był to sen o WILDzie. Dużo ostatnio myślałem o tej technice. Poza tym był to jeden z najlepszych LD, jakie miałem. Podobnie jak ten, gdzie byłem w szkole i starałem się przywołać koleżankę.

Widziałem jakiś czarny samochód. Jechał on przez dróżkę w lesie. Obserwowałem to przez chwilę, gdyż kilka sekund później już znalazłem się w jakimś domku z drewna.

Była tam cała moja i klasa i ja, świadomy. Wykonałem trzy RT. Pierwszym z nich był ten z ręką. Zauważyłem, że mój kciuk robi się dziwnie wąski, a palce zginają bez mojej woli i układają w nienaturalny sposób. Drugim RT był nos. Oczywiście mogłem oddychać. Czasami nawet przyciskałem mocniej palce, bo miałem wrażenie, jakbym nie domykał dziurek do końca. I w końcu trzecim RT był napis. Dostrzegłem jakiś mały napis na ścianie. Odwróciłem się, spojrzałem ponownie, a litery zmieniły się.

Szczerze powiedziawszy, to niezbyt pamiętam, co robiłem. Miałem wszystko spisać zaraz po obudzeniu, ale poszedłem spać. Niemniej, wiem, że robiłem dużo w domku, gdyż doskonale pamiętam moją żartobliwą myśl: "Tyle tutaj robię, że pewnie ciężko będzie mi to opisać". Po prostu dobrze się bawiłem.

Kilka rzeczy zostało mi w głowie. Próbowałem frytek z talerza koleżanki. Niestety, nie poczułem smaku. Nawet soli.

Miałem jeszcze taki moment, że zaczęło mnie wywalać. Trochę pomieszałem przy kręceniu w kółko, ale dałem radę przeteleportować się do domu mojej babci. Chociaż chciałem do swojego. Powiedziałem do siebie "zarzucam kotwicę w LD!" i wszystko wróciło do normy. To było całkiem spontaniczne.

Postanowiłem jeszcze raz przywołać jakąś osobę. Spróbowałem wyobrazić sobie, że jest za rogiem, ale to nie zadziałało. Wybrałem więc bardziej logiczną sytuację. Pomyślałem, iż słyszę dzwonek i poszedłem do drzwi. Otworzyłem je, a stała tam właśnie ta osoba. Dokładnie się przyjrzałem i nie różniła się ona ani jednym szczegółem od oryginału. Problem był tylko taki, że szybko znikła. Powtórzyłem cały proces i znowu się udało.

Jakiś czas później wywaliło mnie zupełnie.

Tak jak wspominałem, po tym LD poszedłem jeszcze raz spać.

Ufoki

Wyglądało to mniej więcej tak:

Był jakiś kwadratowy chodnik o długości z 30 metrów. Wokół niego ustawiały się różne stanowiska. Odbywał się bowiem jakiś festyn snu. Można było zapoznać się z różnymi teoriami, rozmyślaniami i innymi takimi. Pamiętam dosyć dobrze jedno stanowisko. Stał tam jakiś ufolog, który opowiadał o porwaniach przez obcych w nocy. Wspominał, że nie przekonuje go paraliż senny.

Poza tym widziałem całą tutejszą rodzinę ze wsi. Przechadzałem się z nimi innymi chodnikami.
Grając w piłkę, przypomniał mi się jeszcze jeden sen. Myłem buty w łazience.

Kolejnej nocy znowu spróbuję WILDa. Trudno jest mi przezwyciężyć moje "niechcemisię", ale chyba czas dokonać cudu. :b

18 lipiec 2013

Obudziłem się po... nie wiem. W każdym razie wcześniej na próbę WILDa. Co stało się tym razem? Wstałem pół przytomny i zahaczyłem w jakiś dziwny sposób paznokciem. Strasznie zabolało. Próbowałem potem WILDa, ale nie mogłem skupić się na niczym przez ten ból. W końcu zamiast robić technikę, po prostu zasnąłem.

Pamiętam jakieś sceny, ale sobie odpuszczę...

Jedząc śniadanie, powiedziałem "w cudzysłowie". Przypomniałem sobie scenę we śnie, kiedy rozmawiałem z nauczycielką od polskiego. Powiedziałem wówczas "w cudzysłowie". (Dla pewności pomyślałem "w dupie, a nie w dupiu"). :b

20 lipiec 2013

Obudziłem się wcześniej na próbę WILDa... i poszedłem spać. Ja już nie wiem...

Zauważyłem, że nagle jakby moje sny stały się wyraźniejsze. Do tego pamiętam znacznie więcej szczegółów. (Choć ich nie zapisuję, gdyż są to naprawdę bardzo małe detale dotyczące otoczenia).

Traveler in a nutshell

Byłem w jakimś parku, niedaleko lasu i ogromnego jeziora. Szedłem razem z Travelerem jakąś dróżką. Zapytałem go, kiedy przetestuje moją mapę RPG w Minecrafcie. Odpowiedział mi, że dzisiaj nie może, gdyż będzie szedł tam na górę. I pokazał palcem. Szczyt był ledwo widoczny z powodu mgły, a całą górę przykrywał las. Dodał coś później, że jest to "w linii prostej kraju". Zapytałem go, czy w kierunku północnym, ale okazało się, iż południowym.

Bo ja czegoś zapomniałem...

Byłem w gimnazjum. W szatni. Musiałem zabrać swoje stare rzeczy. Okazało się jeszcze, że jedziemy na wycieczkę i kazano mi zabrać ze sobą Wiktora.

Cała akcja była jakaś nienormalna. Niby zabierałem swoje rzeczy, ale momentami robiłem mapę RPG z Minecrafta. Wchodziłem wówczas na schody do szatni i zajmowałem się skrzynką. W dodatku ustawiłem sobie w życiu nick "Pan Śmietanka", gdyż czułem, że Wiktor weźmie to samo.
Pamiętam jeszcze, że nagle pojawiła mi się w łapie zabawkowa ciężarówka w opakowaniu i nie wiedząc, co z nią zrobić, podrzuciłem ją koleżance do kurtki.

Gdy okazało się, że ukradłem mu nick, popchnął mnie i strzelił focha.

Licealny szok

Znowu to liceum! Ino nawyku RT nie dam rady na tym wyrobić.

Była pierwsza normalna lekcja. Matematyka. Ławki były ustawione w miarę normalnie - rzędy na 4 osoby, lecz z mojej strony były same ławki dwuosobowe.

Nauczycielka była w porządku. Miała jeden wybuch złości, ale jakoś zbytnio się tym nie przejąłem. Byłem Niesamowicie zestresowany. A szczególnie w momencie, kiedy powtarzaliśmy rzeczy z gimnazjum i zostałem zapytany o coś. Przyznam, że pytania były całkiem normalne, chociaż już nie pamiętam ich treści. Ja jednak nie potrafiłem za bardzo udzielić poprawnych odpowiedzi. Blokada włączyła mi się w umyśle. Odetchnąłem z ulgą, gdy zgadłem jedno pytanie.

Było tu ze mną sporo osób z mojej klasy. Tak naprawdę było ciężko doszukać się nowych, nieznanych mi uczniów.

Gdy wyszedłem z sali byłem szczęśliwy. Niestety, nie potrwało to długo. Przypomniałem sobie, że jeszcze 6 innych lekcji (zapytałem Łukasza). Wprawdzie ilość lekcji na poszczególne dni wyglądała następująco: 7, 8 7, 8, 7. Po prostu "umarłem"...

Pamiętam dokładnie jeszcze jeden sen, ale jest strasznie debilny i boję się go zapisywać. :b
Poza tym - miałem LD. Uświadomiłem się chyba w samej końcówce snu, bo miałem jakiś szary obraz przed sobą. Mogłem oddychać przez nos, ale wywaliło mnie szybko.

Czekać! Pamiętam jeszcze jeden sen!

Ziomy z dzielni

Zaczęło się od tego, że szedłem z tatą (jadąc samochodem) przez osiedle babci. Tutaj miało ono inny układ, specjalnie zrobiony pod to, co zaraz powinno się stać. Niemniej znajdowałem się gdzieś obok sklepu przy aptece.

Miałem w rękach piłkę do kosza, ale dziwnym trafem wyleciała mi dalej. Zobaczyłem wtedy dobrze znanego mi z widzenia "dresa" i zażartowałem do taty, że mój kumpel z dzielni mi ją poda. Krzyknąłem "e, Mati, podaj!". Podał mi piłkę i coś odpowiedział, ale nie usłyszałem. Tata się zaśmiał.

Przechodziliśmy bliżej bloku mojej babci. Wokół było mnóstwo dresów i graffiti. Było tutaj dużo takich zakamarków.

Zobaczyliśmy znowu Matiego, który tym razem grał w kosza. Tata musiał coś zobaczyć dziwnego, bo krzyknął "e, co robisz?!". Okazało się, że Mati robił kolejnego murala, ale ja nic nie widziałem. Na uspokojenie sytuacji zapodawał, co jakiś czas tekst typu "wyluzuj", "ej no, koleś", "ale coo". Trochę mnie to rozśmieszyło. Po całym wydarzeniu tata odetchnął z ulgą i powiedział "nigdy więcej".

[Miałem jeszcze sen, gdzie wykryli spermę w mojej kanalizacji i musiałem za to zapłacić karę. Pani doktór nazwała mnie wówczas "fast masturbatorem". Nieźle się uśmiałem z tego. Później w domu starałem się to utajnić, ale babcia chciała to dogłębnie sprawdzić. Miała kartkę z wynikami.] To tak w skrócie.

21 lipiec 2013

Nie wiem, co mam myśleć o moim LD.

LD - fail

Byłem w swoim mieszkaniu i spojrzałem na zegarek przymocowany do lodówki. Okazało się, że godzina zmienia się. Nie wiem dlaczego, ale byłem ogromnie zdziwiony tym faktem. Tak zdziwiony, że aż chciałem się obudzić by sprawdzić, czy to naprawdę jest sen! To było jakieś dziwne. W końcu zacząłem szybciej oddychać i obudziłem się.

Idealne warunki do uświadomienia. Ech...

Liceum - początek roku szkolnego

^

Byłem na drodze koło domu na wsi, w którym teraz jestem. Kierowałem się w dół do mojego liceum. Ze mną był jakiś koleś z Paktofoniki wraz ze swoją dziewczyną.

Cały zespół zebrał się na samym dole, przy drodze, która znajdowała się tym razem na moim osiedlu. Doszło zatem do mnie, że obrałem zły kierunek. Powiedziałem "gdzie ja poszedłem?" i chciałem się wrócić. Dotarło do mnie, że nie ma to sensu. Wybrałem najsensowniejszą drogę.

*Teleport* Byłem w samochodzie przed gimnazjum wraz z Paktofoniką. Początkowo na przednim siedzeniu, ale po chwili wywaliło mnie na tylnie. Kiedy wychodziłem, powiedziałem "no dzięki, hej". Ludzie wokół jakoś dziwnie się patrzyli.

Pomyliłem się i chciałem iść w stronę mojego gimnazjum, ale szybko się zorientowałem. Obrałem kurs na liceum.

Droga była skrócona. Przeszedłem przez jakąś zieloną bramę i wszedłem schodami. Mieścił się tam średniej wielkości plac, gdzie czekało już parę osób. Bez drzewek, ale za to z ładnym chodnikiem.

Spotkałem tam Wiktorię i Klaudię, moją nauczycielkę matematyki z gimnazjum, dyrektorkę podstawówki (i reszty) oraz jakieś dzieci. Wyglądało na to, że liceum było połączone z przedszkolem.

Czułem się trochę nieswojo.

Poszedłem teraz spać i miałem sen z genialną akcją! Chciałbym móc to kontynuować w LD. Przynajmniej jakaś rekompensata po failu. :b

Achtung die nuclear

Sen rozpoczął się niedaleko stacji. Wysiedliśmy wcześniej z pociągu. Mianowicie byłem z klasą na jakiejś wyciecze w kraju azjatyckim. Przeczuwałem niebezpieczeństwo.

Początkowo jednak było całkiem miło. Z Grochem i resztą zjeżdżaliśmy z jakiegoś pagórka. Wydaje mi się, że było nieco chłodno. Czas oceniłbym na około 5-6.

Spacerowaliśmy jakąś dróżką w lesie. Po jakimś czasie doszliśmy do rozwidlenia dróg. Jedna prowadziła do nieznanego mi miejsca, a inna w kierunku bramy. Miała złotą obramowanie.

To było jakieś podejrzane. Wszedłem na kamień i wyjrzałem za mur. Nie widziałem nic konkretnego, ale w pewnym sensie wykreowałem czołg zmierzający w moim kierunku. Wróciłem do grupy, ale tylko na chwilę. Parę sekund później już mnie tam nie było.

Biegłem z uczuciem hamującej wody między nogami. Udało mi się pokonać las i teraz biegłem już ulicą. Z którejś uliczki wyjechał czołg, więc tylko przyśpieszyłem.

Zobaczyłem pewien dom, który mnie zaniepokoił. Zwykły dom, lecz oberwał jakąś szaro-czerwoną rakietą. Znikła zaraz po zderzeniu i nie wyrządziła żadnych szkód. Tutaj coś musi się stać.

Droga zaczęła mi się kończyć, więc przeskoczyłem przez barierkę i pędziłem przez parking obok sklepu. Spotkałem Wiktorię i natychmiast złapałem ją za koszulkę. Zacząłem ją ciągnąć. Powiedziałem coś w stylu "wybacz, że nie wiesz, co robię, ale musisz mi naprawdę zaufać, inaczej zginiemy". Pobiegła za mną, a po drodze zwerbowaliśmy jeszcze jedną osobę.

Dobiegliśmy do jakiegoś opuszczonego budynku. Spojrzałem w niebo i był to punkt kulminacyjny. Formujący się grzyb atomowy! Wyglądało to cudnie, ale jednocześnie przerażająco. Nie sądzę, bym wówczas uciekł wystarczająco daleko od miejsca wybuchu, by ten nie mógł mi nic zrobić. Potrzebowałem jeszcze kawałka drogi za sobą.

Widziałem coś w rodzaju fali uderzeniowej zbliżającej się do mnie. Skuliłem się i przytuliłem do ściany. To było niesamowicie realistyczne. Przeszedł zza ściany potężny wiatr ciągnący za sobą jakieś skrawki papieru. Być może usłyszałem nawet dźwięk.

Moi towarzysze jeszcze żyli. Starałem się obgadać z nimi szybko sprawę. Mieli oni jednak jakieś zastrzeżenie. Niestety, w nieodpowiednim momencie. Powiedziałem coś w rodzaju "aaa, siedźcie sobie tutaj" lub "aaa, idę stąd".

Wyskoczyłem z budynku przez miejsce, gdzie powinna stać ściana. Pokonałem dwie barierki i znalazłem się... nie wiem, jak to nazwać, ale było pełne akwariów. Nie zawahałem się, tylko skoczyłem na krawędzi dwóch sąsiadujących ze sobą. Zacząłem biec przerażony. Ale nie z powodu wybuchu, lecz dlatego, iż spojrzałem na dół. Ryby, węże i inne śliskie obrzydliwości. Gdybym spadł wpadłbym w panikę.

Akwaria zaczęły mi się kończyć i nie wiedziałem, gdzie miałem postawić kolejny krok. Zza jednego pojawiła się nagle jakaś kobieta, która zapytała mnie, co tu robię. Powiedziałem "czy wiesz o wybuchu?". Sen skończył się na zdaniu "ja nie mówić dobrze po angielsku, ale my mieć tutaj dużo pieniążków". Ten lekceważący sposób mówienia był genialny.

5000 kalorii

Była jakaś dziwna gra. Trzeba było wyskoczyć czymś z rampy ponad dom i złapać dwie rzeczy za jednym razem. Mieliśmy z wujkiem niesamowitego farta, gdyż coś się zepsuło i te rzeczy znajdowały się za każdym razem na rampie. W ten sposób natrzaskaliśmy nieco kuponów do KFC.

Siedzieliśmy potem przy stolikach. Podawałem kelnerce po kolei kupony, tzn. po każdej rzeczy, która przyniosła. Za każdym razem mówiłem "dziękuję". Z czasem zaczęło mnie to śmieszyć. Kiedy skończyła, powiedziała głośno: "no kurwa, wreszcie koniec!".

Była jakaś wypasiona kanapka, która mi naprawdę smakowała. Oprócz tego parę sosów i frytki. Reszta była dziwna, gdyż nie wziąłbym tego za jedzenie. Znalazł się nawet sprzęt DJa.

Bananowy

Byłem w jakiejś jaskini. Miałem dla pary zbudować port zakochanych. Zmieniłem więc tryb życia na creative i zacząłem budować. Parę zmian później coś wyszło.
Zajrzałem do ich torby z jedzeniem z ciekawości. Mnóstwo bananów. Zjadłem jednego. Zobaczyłem jeszcze coś ciekawego i zapytałem, czy można się poczęstować. Spojrzeli na mnie jakoś dziwnie. Od razu odłożyłem tą rzecz i powiedziałem "to może jednak nie".

Brakowało jeszcze jakiejś muzyczki z pornola.

Defeat

Cóż, nie wyszło, ale przynajmniej przybliżyłem sobie temat WILDa. Będę próbował dalej aż do skutku. Mam przecież całe wakacje...

22 lipiec 2013

Pierwsza noc w domu po dłuższym czasie i coś nie mogłem zasnąć. Ostatecznie obudziłem się o 13 i pamiętam jeden sen.

Teleskopowy zawrót głowy

Pamiętam, że byłem w jakimś domu wczasowym wraz z moją klasą. Rafał miał teleskop, a chwilę później okazało się, że ja też mam w torbie. Postanowiłem się tym nieco pobawić.

Najpierw spojrzałem gołym okiem na niebo. Byłem w szoku. Widziałem piękne, gwiaździste niebo wraz z Drogą Mleczną. O dziwo, całkiem wyraźnie prezentowały się wszystkie planety Układu Słonecznego. Coś jednak było oszukane, gdyż miały one tą samą wielkość. Rafał przyglądał się Księżycowi.

Jakiś czas później siedziałem na ławce i przyglądałem się swojemu teleskopowi. Miał mniejsze powiększenie niż ten Rafała. Pomyślałem, że mógłbym kupić coś lepszego, ale tak naprawdę nie miałem pieniędzy. Nie wiedziałem o tym.

24 lipiec 2013

Rzuciłem pomysł, żeby zrobić przerwę, bo nie miałem już zapału. Trochę dziwnie się czułem bez ADA i RT, bo miałem utrwalone nawyki. Ale dzisiejsze sny mnie z tego wyciągnęły. Bo najlepszą motywacją są rezultaty!

Ale zacznę od tych "zwykłych" snów.

"Prometeusz"... i jak się to zaczęło

Ten sen trochę nawiązywał do tego filmu. Jednak rozpoczął się w co najmniej dziwny sposób...

Widziałem jakieś dziecko, które grało w curvefever. Niby nic dziwnego, ale wyświetlały się jakieś reklamy porno. Na dodatek do pokoju wkroczyła bodajże jego mama. Widziała te wszystkie pop-upy, ale nie reagowała.

Nie wiem, czemu, ale skupiłem się na jednym z nich. Wyglądało to coś paskudnie. I niestety, wciągnęło mnie...

Znalazłem się w jakimś laboratorium/szpitalu na statku kosmicznym. Trwała jakaś operacja. Widziałem to wszystko odsłonięte, ale nie wywoływało we mnie żadnych emocji. Po jakimś czasie "grzebania" lekarz ogłosił zgon. Dla ciekawostki - był to Dr. Franklin z Babylonu 5.

Rozeszliśmy się. Poszedłem zbadać teren wokół statku, ale przy okazji przyjrzałem się naszej machinie. Statek był średniej długości, miał może ze 100m. Cały czarny.

Wokół mnie nic się nie działo. Pomyliłem się. Jakiś elektryczny cień mignął mi przed oczami i spojrzałem się za siebie. Koleżanka z ekipy została właśnie zaatakowana i rozszarpana. Miałem jakieś omamy i ciągle widziałem ten cień, a czasami tego stwora ze szponami.

Była też mowa o jakiejś chorobie, dlatego nosiliśmy maski podczas operacji. Okazało się później, że jeden z członków naszej ekipy zachorował.

Laleczkowo

To był niesamowicie debilny sen. Sam się sobie dziwię, co siedzi mi w głowie. :b

Przyszedłem do jakiegoś domu. Starego, kamiennego domu na wzniesieniu. Było wilgotno, ale mimo tego przyjemnie. Nieco dziwne, gdyż widziałem grzyby wyrastające ze ściany, ale tak naprawdę nie zwracałem na nie uwagi.

Spotkałem tam jakiegoś wariata. Jego zachowanie było jakieś szalone. Sam nie wiem dlaczego, ale coś tak mi zasugerowało. Być może przyszłe wydarzenia.

Pan Wariat przyniósł jakieś lalki. W sumie nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale w międzyczasie chyba wydarzyło się coś z maszyną pomniejszającą, bo wpadł mi do głowy pewien pomysł. Powiedziałem mu, że musi mieć również promień powiększający i można by go użyć na lalkach. Zgodził się po przydługawym tłumaczeniu.

Poszliśmy do piwnicy. Było pełno grzybów i lejącej się ze ścian i sufitu wody. Właśnie sufit - zbliżał się do głowy z każdym krokiem. Pod koniec musiałem się nieźle schylić. Bałem się, że to wszystko zaraz runie. Wariat zabrał coś z końca piwnicy.

Będąc już z powrotem, zobaczyłem przed oczami krótką zapowiedź. "W następnym odcinku!". Pan Wariat kąpał się ze wszystkimi swoimi powiększonymi lalkami. Dziwnie? Nie. Lalki ożyły! Musieliśmy to natychmiast przetestować.

*Ziuuum* Chwilę później mieliśmy dom wypełniony modelkami. Byłem w szoku. Dla podkreślenia tego komediowego klimatu zacząłem mówić zmienionym głosem.

Zacząłem nawet obmacywać jedną z modelek, żeby sprawdzić, czy to zdarzyło się naprawdę. Nie chodziło jednak głównie o owe sprawdzanie. :b

Pamiętam jeszcze scenę, gdzie jechałem z kolegami na rowerze po moim osiedlu, ale nieważne.

LD - eksperymenty na ludziach

Nie pamiętam, gdzie się uświadomiłem. Po prostu się ocknąłem i zrozumiałem, że jestem we śnie.
Brakowało mi pomysłów. Nie spodziewałem się LD i trochę czasu zajęło mi rozmyślanie nad tym, co mógłbym zrobić. Postanowiłem w końcu porozmawiać z ludźmi. Podszedłem do jakiejś osoby i zadałem pytanie. Stało się coś dziwnego, gdyż czułem, jakbym sam sobie odpowiadał, tylko że przez drugą osobę.

Próbowałem też przywoływania osoby. Wymyśliłem sobie pewną dziewczynę i chciałem, żeby pojawiła się za drzwiami. Za drugim razem się udało. Wyszła dokładnie taka, jaką chciałem.

Wyrzuciło mnie.

Minecraft - załamanie sennej rzeczywistości

Te wszystkie debilne sny o Minecrafcie, które mnie męczyły i nie dawały być świadomym. W końcu udało mi się to przełamać!

Zaczęło się oczywiście od świata tejże gry. Byłem w dżungli połączonej z pustynią. Znajdowała się tutaj piramida, więc postanowiłem wejść i zbadać jej wnętrze. Okazało się, że mam przy sobie jakiegoś kolegę. (Być może Traveler).

Przy wejściu spotkaliśmy jakiegoś mędrca, która wracał z badania piramidy. Powiedział nam co nieco o niej. Na koniec spytaliśmy, czy zdobył nagrodę. Odpowiedział, że tak. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że nie ma w niej nic ciekawego i Traveler chciał wracać. Mnie jednak ciągnęło do niej.

Było mnóstwo ścieżek, ale wybrałem akurat tą właściwą. O dziwo, już po 10 skokach znalazłem platformę z nagrodą. Znajdowała się tam moja nauczycielka od polskiego z gimnazjum. Nie przejąłem się tym, tylko zabrałem nagrodę ze skrzynki.

I nagle do mnie doszło, że to sen.

Poczułem się jakbym wskoczył na nowy szczebel rzeczywistości. Czułem, jak klikam spację. Postanowiłem odejść od komputera i tak też zrobiłem.

Piękne LD. Brakowało mi tylko pomysłów na to, co mógłbym robić. Próbowałem znowu przywoływać osoby. Nie wiem czemu, ale spodobało mi się to. Udało się wykreować dziewczynę z poprzedniego LD.

Postanowiłem jednak, że zrobię w końcu coś innego. Być może polatam. Ograniczenie było takie, że znajdowałem się w mieszkaniu (zapomniałem o zmianie lokacji), ale nie przeszkadzało mi to. Chciałem lewitować.

Typowy problem mojego LD - nie mogłem. Byłem pewny siebie, odrzucałem myśli o rzeczach niemożliwych, ale to nic nie dawało. W końcu zmieniłem taktykę, gdyż pojawiła się dziwna rzecz... przycisk z miotłą. Wcisnąłem go i wyniosło mnie w górę o 2 metry. Lewitowałem przy suficie, ale kilka sekund później spadłem. Coś jednak działało i powtórzyłem całą czynność dwa razy.

Spojrzałem również na balkon. Pojawiła się we mnie myśl, że mógłbym wykorzystać przycisk z miotłą do skoku z balkonu. Bałem się. Nie dlatego, że myślałem, iż sobie coś zrobię. Nie chciałem mocnych przeżyć. Pamiętałem bowiem, jakie to uczucie, kiedy raz w pewnym LD spontanicznie wyskoczyłem przez okno. Brr...

To było ciałkiem długie LD. Za dużo czasu zajęło mi myślenie o tym, co chciałbym zrobić. Gdyby nie to, mógłbym ciekawie je wykorzystać!

W pewnym momencie zaczęło mnie wywalać. Nie dałem jednak za wygraną i krzyczałem "ostrośćx1000", "ostrośćx2000", "ostrośćx10000". Czułem jakby swoje ciało i rozmowy osób z mojej rodziny. Obgadywali mnie. Tak mnie to zainteresowało, że zapomniałem o próbie powrotu do snu...

Miałem jeszcze dwa sny z windami. W jednym jeździłem w jakimś dziwnym bloku. Chciałem wjechać na dziesiąte, ale wywaliło mnie na tysięczne, na dach. Widok był jak z dziesiątego. Chciałem stamtąd jak najszybciej zejść.

W drugim zwoziłem rower z dziesiątego piętra u mojej babci. "Sen proroczy".

2 sierpień 2013

Come back!

Pan z problemami

Stałem przed moim blokiem. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś pijaczek, narzekając na cały świat wokół. Zapytałem go, o co chodzi, a on zaczął mi opowiadać całą historię swojego życia. Nie pamiętam jej treści.

W każdym razie zamieniłem z nim kilka zdań. Dołączyła się do nas również inna osoba i starała się pomóc. Powoli zaczęła się robić noc.

Wskazówki, które dawaliśmy nie były niczym niezwykłym, ale Pan Menel chyba poczuł się nadzwyczaj szczęśliwy. Uścisnął moją rękę, a potem ją pocałował. Troszeczkę wykrzywiło mi twarz.

Spotkałem potem Travelera i opowiedziałem mu o całym zajściu.

Ciemno wszędzie...

Byłem na wsi. Wchodziłem pod górkę w stronę domu. Było ciemno i musiałem wracać do domu.
Nie pamiętam z kolei już co działo się w środku. Wiem tylko tyle, że myłem zęby i przechodziłem z jednej części domu do drugiej.

Kolonie z Trawlerem

Byłem z Travelerem na jakiejś wycieczce. Zajęliśmy pokój w jakimś 4-5 piętrowym domku. Reszta miejsc zarezerwowana była dla mojej klasy.

Pełen luksus. Mieliśmy ogromną przestrzeń, a nawet drugie piętro! Mieściła się tam ogromna jadalnia z długim stołem.

W sumie pamiętam tylko tyle. Nie wiem, co tam robiliśmy.

Muszę powrócić do mojej starej, dobrej pamięci snów.

Also, pamiętam jakiś LD. Wiem na pewno, że go miałem, ale nie pamiętam, gdzie ja byłem. Robiłem jakąś powtarzającą się, nudną czynność i znikąd spadła na mnie świadomość. Potem mnie wyrzuciło.

Tak więc tutaj Cię znalazłam... Muszę Cię pochwalić za ogromną skrupulatność w opisywaniu snów oraz regularności dodawania. Po 2 dniach od założenia konta na Psajko, już miałam dość tej strony. Jednak nawet jeśli przezwyciężyłabym lenistwo, bałabym się opisać tu swoje sny - w końcu każdy może Cię rozgryźć po przeczytaniu choć kilku z nich.

Migruję na i-sen.