ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

Jakiś czas temu Zarząd spółdzielni na łamach "Passy" informował, że przeciwko mec. Dobrodziej toczy się kilka postępowań przed Rzecznikiem Dyscyplinarnym Okręgowej Izby Radców Prawnych, a wniosków o wszczęcie takich postępowań złożono już kilkanaście. Czy ktoś z Państwa wie, jaki był wynik tych postępowań?


Moje pytanie wynika stąd, że pani Dobrodziej została mi polecona jako wybitny specjalista prawa spółdzielczego i miała prowadzić sprawę w mojej spółdzielni, ale po tym, co tu czytam, włosy jeżą mi się na głowie...
Sprawy się toczą.
A mecenas ja osobiście nie polecam z powodu:
1. elementarnego braku etyki, choć podobno uczy jej adeptów prawa
2. elementarnie słabego poziomu merytorycznego. W naszej spółdzielni położyła na przykład sprawę, ponieważ pomyliła środki zaskarżenia a czasem popieprzyła daty.
No i ta przeszłość....
Dziękuję za odpowiedź. wczoraj poświęciłam cały wieczór na przeglądanie Państwa forum pod kątem informacji na temat Pani mecenas - było ich sporo, a moje przerażenie rosło w miarę lektury... Oczywiście pani nie zostanie przez nas zatrudniona, również osobie, która mi ją poleciła, zwrócę uwagę na opisywane tutaj sprawy.

Uważam, że jeżeli faktycznie sprawy z firmami budowlanymi zostały "położone" przez tę panią, powinniście Państwo - jako SM - wystąpić przeciw niej z roszczeniem cywilnym o zadośćuczynienie. Naprawdę procedery uprawiane przez takich ludzi powinny podlegać jakiejś karze, tym bardziej że uprawiają oni zawód zaufania publicznego. niedopuszczalne jest, aby mogli dalej bezkarnie działać i kolejnych nabijać w butelkę...

A z ciekawości spytam - czy ktoś wie, co się stało z mec. karpaczem? Z kontaktów z Dobrodziej wywnioskowałam, że sama teraz prowadzi kancelarię. Czyżby wspólny interes uległ rozwiązaniu?


Referencje

Proszę przyjąć wyrazy szczerego uznania za to, że podjęła się szanowna
pani zadania szczegółowego prześwietlenia "dossier" pani mecenas
Dobrodziej -- kandydata na radcę prawnego w pani Spółdzielni.
Decyzja o niezatrudnianiu pani mecenas jest ze wszech miar słuszna,
nikomu bowiem, nawet wrogowi nie życzę referencji jakie należałoby
wystawić pani mecenas za jej działalność na (nie)rzecz naszej SM.

Na podstawie zamieszczonych na tym forum tekstów mogła sobie pani
wyrobić wystarczająco negatywną opinię o "dokonaniach" pani mecenas,
działającej oczywiście w doborowym towarzystwie, na określenie którego
brakuje zresztą odpowiednio mocnych słów. Ale proszę pamiętać, że
to tylko drobna cząstka informacji, znacznie więcej mogłby na ten temat
powiedzić osoby zajmujące się badaniem nieprawidłowości
(cóż za eufemizm!) byłego zarządu. Choć z kolei i te informacje, tylko
częściowo oddają skalę gigantycznych przewałów, jakie stały się udziałem
całej tej ferajny!

Wobec nieporadności (w dużej mierze celowej) wewnętrznych organów
kontroli i nadzoru, powoływanych przez różnorakie profesjonalne
stowarzyszenia, pozostaje nam wzajemne informowanie się i nagłaśnienie
tego typu przypadków pseudo-profesjonalnych zachowań.
Dlatego też proszę szanowną panią o łaskawe przekazanie dalej
wiadomości o niesławnej działalności pani mecenas w naszej SM.

Na koniec, życzę znalezienia kompetentnej osoby, przy tym z solidnym
etycznymi fundamentem, na stanowisko radcy w pani Spółdzielni.

Z wyrazami nagłębszego uszanowania,

KAT
Szanowny Panie, oczywiście nie omieszkam przekazywać dalej zaczerpniętych tu informacji. zresztą i mój osobisty przypadek, choć nie tak dramatyczny jak u Państwa, i tak dostarczył mi już materiałów na złożenie skargi do Okręgowej Rady Radców Prawnych, co też w najbliższej przyszłości uczynię.
cóż, jak widać rację miał mój kolega, który powiedział mi kiedyś "Teraz są takie czasy, że musisz zakładać, że każdy cię chce wyd...ć". jak widać tyczy się to także, a może przede wszystkim przedstawicieli zawodów zaufania publicznego
Mirello, polecałabym
http://kancelariakraus.pl/
te dziewczyny mają dobrze poukładane w głowie, są uczciwe i pełne zapału. Mają też doświadczenie spółdzielcze.
Naprawdę warto.
PH14: dziękuję bardzo.

I jeszcze jedno pytanie: rozumiem, że Dobrodziej nie pracuje już w SMPM?
To jeszcze zależy, Mirello, do czego chcesz prawnika użyć. Jeśli do uczciwej, rzetelnej pracy - to nie polecam. Jeżeli do pomysłów na "kreatywne" działania - to jak najbardziej /np. zmiana wykładni prawa w zależności od okoliczności/. Poza tym wymieniana tu osoba doskonale odstrasza potencjalnych wrogów swą arogancją, ale to są zagrywki na krótką metę, raczej obliczone na bojaźliwego i uzależnionego (od wielu rzeczy) oponenta.
Jeżeli chodzi o moją spółdzielnię - to na pewno ma to być prawnik do rzetelnej, uczciwej pracy. żadnych przekrętów, żadnej kreatywnej interpretacji prawa. zresztą arogancji też nie toleruję. Pani mecenas chyba nie jest aż taka buńczuczna, bo przestała odpowiadać na maile dot. spraw, które - mimo naszej krótkiej współpracy - wymagają jednak uregulowania (chyba domyślają się Państwo, o sprawach jakiej natury mówię). stąd wnioskuję, że taka odważna nie jest. Cóż, pozostanie nam droga formalna...
Zachęcam i jednocześnie bardzo proszę cię Mirello o złożenie własnego doniesienia do Izby. Wsparłby on nasze licznie toczące się postępowania.

Popieram reklamę Wiery, bo rzeczywiście mec D. nadaje się do pracy u wszystkich, którzy oczekują od mecenasa duuuużej lojalności również w stosowaniu prawa ....i bezprawia.
Szanowny Panie, złożę je niewątpliwie, w tej sprawie będę konsekwentna i nieugięta.
Czy jest szansa dowiedzieć się o wynikach Państwa postępowań, kiedy się one już zakończą? Ja ze swej strony chętnie poinformuję o wynikach moich działań.
Niestety, znając naturę tej grupki osób, wolę poprzestać na informacji, że postępowania z licznych doniesień toczą się. Mają oni bowiem zwyczaj wykorzystywać takie enuncjacje. Polecam też to samo.
Ale jeśli tylko skończy się jakies postępowanie interesująco, na pewno będzie głośno.
Obawiam się, że skończą się na tym, na czym kończy się większość takich spraw w naszym kraju - czyli na niczym. Ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia
Też czasem mam takie wrażenie.
Ale jeśli i ty dołożysz swoje 3 grosze, to będzie dowód, że to nie jest przypadek.
No i ta osoba też poczuje ciężar tego, co zrobiła, bo jednak przyjemne to nie jest.
Dziwię się tylko, że SM nie wystąpiła jeszcze przeciw pani mecenas z powództwa cywilnego o naprawienie szkody. Rozumiem, że dowody by się znalazły, skoro -jak pisał ktoś na forum - sam sąd wytykał błędy w obsłudze prawnej. Jeżeli ktoś nie stawia się na rozprawy albo myli terminy i z tego powodu zawala sprawę, to też jest to chyba przesłanka do żądania odszkodowania?
Część spraw jest jeszcze z czasów poprzedniego super-zarządu.
Część toczy się jeszcze w sądach i ich wynik nie jest znany, a możesz wystąpić, gdy wynik będzie negatywny.
Część czeka na rozwiązanie.
Problemem jest to, że spółdzielnia musi działać na bieżąco, spraw zaprzeszłych jest bardzo dużo. A spółdzielnia musi działać i nie wydawać jakichś beznadziejnie wielkich kwot na obsługę prawną.
Wielka szkoda, że tak się dzieje. Sądy działają przewlekle, sprawy trwają latami, ludzie nie mają siły, by się użerać. ale gdyby jeden z drugim z takich mecenasików dostał wyrok i nakaz naprawienia szkody choćby w jakiejś części, gdyby stracił prawo wykonywania zawodu, rozniosłoby się to w środowisku i może inne podobne mendy zastanowiłyby się dwa razy, zanim postąpią podobnie, a przynajmniej miarkowałyby się trochę w swoich działaniach
Bezkarność

Najbardziej uderzająca jest skala, zatrważającej wręcz bezkarność
takich właśnie mend - działajacych w zasadzie bez przeszkód - co też
niestety rzutuje na obraz całych środowisk profesjonalnych.
Jednakże nie bez winy tychże środowisk, które nie podejmują
zdecydowanych kroków, by się oczyścić ze zdegenerowanego tałatajstwa.
Wcale niewykluczone, że poczucie prawie zupełnej bezkarności,
po prostu odpowiada zdecydowanej większości przedstawicieli tychże
(pseudo)profesjonalnych środowisk! No cóż, wygląda na to, że jest im
z tym zwyczajnie wygodnie!

Dlatego popieram pani wezwanie do podejmowania przez pokrzywdzonych
obywateli czy zorganizowane ich grupy działań zwyczajnie obronnych,
gdyż w innym razie te mendy spija z nas wszystką krew.

Na koniec wracam do pytania, na które nie została tu udzielona odpowiedź,
a mianowicie, czy nadal Dobra Rada zajmuje sie jakimiś zaszłymi
sprawami w naszej SM? I jeszcze pytanie, czy niegdyś nierozłączny
duet w jakim to działała niesławna Rada nadal działa razem, czy też
rozszedł się nieodwołalnie. I wreszcie pytanie końcowe, czym się
teraz zajmuje nasz "nieodżałowany towarzysz pałkownik"?

KAT
Skoro już jesteśmy w tym temacie, to tak, należy podejmować działania, choćby nie wiem jak bardzo beznadziejne się wydawały. Odnoszę też wrażenie, że wszelkie właściwe organa powołane do ścigania procederów, o których tu mówimy, znacznie lepiej traktują grupy obywateli niż jednostki, nie mówiąc już o tym, gdy stoi za nimi np. telewizja. w pojedynkę niewiele zdziałamy, na co wskazuje przykład mojego znajomego, który zgłosił do prokuratury oczywiste przekręty w swojej spółdzielni. prokurator odmówił wszczęcia postępowania, motywując to tym, że "tylko pan jeden czuje się oszukany", i "nikt się więcej nie skarżył". pozostawiam to bez komentarza.
uważam jednak, że kropla drąży skałę i kiedyś w końcu nastąpi ten pierwszy raz, kiedy ktoś wreszcie pójdzie siedzieć za przewały w spółdzielni, a prawnicy, którzy go w tym wspierali, wylecą z zawodu. bardzo bym sobie życzyła, aby tak właśnie stało się w przypadku postępowań dyscyplinarnych, które zarówno mnie, jak i Państwa interesują.
"Patronat"

Jest w naszej SM Stowarzyszenie Mieszkańców, które mogłoby
objąć specjalnym "patronatem" tego rodzaju działania.

Gdy chodzi zaś o pieniądze, to Spółdzielnia nasza wyszła już
z finansowego dołka, a zatem powinny się też znaleźć fundusze
na prowadzenie omawianych tutaj spraw. Z całą też pewnością
poprze te działania zdecydowana większość Spółdzielców!

KAT
A więc działajcie Państwo! Myślę, że macie wystarczająco dużo dowodów na nieuczciwość osób, które wpędziły was w kłopoty. Pozwijcie nieuczciwych prawników o naprawienie szkody. Myślę, że warto choćby dla sraczki, jakiej z pewnością dostanie jeden z drugim już na samą myśl, że być może będzie musiał zapłacić wam odszkodowanie...
Ja na pewno nie odpuszczę w mojej sprawie, Państwa zachęcam do tego samego, szczególnie że macie stowarzyszenie i działalibyście w tzw. słusznym interesie społecznym
Szanowni Kacie i Mirello,
my już półtora roku mamy pełne ręce roboty. Jest dużo materiału.
Z uwagi na to, należy rozważać, które sprawy mają szansę na powodzenie przy zastosowaniu jak najmniejszych środków obciążających spółdzielnię.
Rób Mirello swoje.
Mi podobała się informacja od ciebie, że Dobra rada już nie współpracuje z piewcą wyższości białej rasy i zapachu palonych teczek o poranku.

Wczoraj był mały sukces.
Pamiętacie ten słynny pamflet w Południu, napisany po zebraniu z jabłuszkami?
Otóż Południe życzyło sobie zapłatę za artykuł.
Nawet przedstawili umowę z 29.06, bo niby stępień antycypował, że do opisania wiekopomnych zdarzeń będzie potrzeba kilka stron w tej gazecie.
Sąd jednak uznał, że niech sobie idą do stępnia, żeby im zapłacił.
Pierwszy raz Dobrodziej podejmowała mnie w kancelarii na Lanciego, skąd się właśnie wyprowadzała (to było jakoś pod koniec 2012). Mówiła, że lokal wynajmowała razem z kolegą. Teraz urzęduje na Bacewiczówny, tam już po żadnym koledze śladu nie było. Stąd moje domniemanie, że aktualnie pracuje solo

http://www.yellowpages.pl/businesses/firma/kancelaria-prawnicza-rada-wspolnik-spolki-cywilnej-warszawa/
Ale można też znaleźć
http://miejsca.warszawa.gazeta.pl/miejsca_warszawa/161014206/Kancelaria+Radcy+Prawnego+Rada+s.c.+Dobrodziej+El%C5%BCbieta+Karpacz+Jerzy/miasto-Warszawa/p/
i
http://www.zumi.pl/2449950,Kancelaria_Prawnicza_Leader_Lex_S.C._Elzbieta_Dobrodziej_Jerzy_Karpacz,Warszawa,firma.html
widać kancelaria zła rada jest spalona.
Te adresy na Rakowieckiej i Złotej są nieaktualne. Dobrodziej na 100% urzęduje na Bacewiczówny, ale tego drugiego kolesia nigdy tam nie widziałam
Mirella
dobry pełnomocnik procesowy to taki prawnik,któremu przedstawiasz problem np wykonanie ekspertyzy a on po zapoznaniu się z problemem pyta ma być za czy przeciw. TO ON MA BRONIC TWOICH INTERESÓW, TO JEMU POWIERZASZ OBRONĘ SWOICH DÓBR to on ma BYĆ TWOIM BULTERIEREM. TO JEMU PŁACISZ KASĘ.

On nie ma prawa narażać w tym wypadku ciebie lub instytucje,która go zatrudniła na dodatkowe koszty,czy ponoszeniu strat. On ponosi odpowiedzialność tylko i wyłącznie w sprawach,które on opiniował i decyzje w danym zagadnieniu zostały podjęte zgodnie z jego opinia.Najczęściej bywa tak ,ze członkowie RN i zarzadu w
SM wiedza lepiej od niego,stad porażki w sadach i ogólne niezadowolenie.

Musisz mieć to na wadze. W SM jego obowiązkiem jest bronic prawdy, ale tylko w stosunkach członek zarząd.W pozostałych zagadnieniach przepisy prawa nie maja wiele wspólnego z prawdą One są wynikiem zaistniałych zdarzeń cywilnoprawnych. A tu już obowiązują tylko przepisy.
Czy mam rozumieć, że jeśli mecenas myli środki zaskarżenia, myli daty albo nie pojawia się na rozprawie, bo zapomniał, to trzeba mu to puścić płazem, bo to wszak zarząd i RN upierały się, aby sprawa w sądzie w ogóle się toczyła? bo już nie wiem, o co ci chodzi, Adamusie
przeczytaj to co ja napisałem a później myśl i pisz a nigdy nie pisz przed przeczytaniem. Wówczas zrozumiesz i nigdy nie będziesz inkryminować mnie żadnych herezji o których ja nie pisałem. Zarysowałem Tobie swój pogląd, decyzja nalezy do Ciebie. Piszesz o braku należytej staranności czy wręcz braku profesjonalizmu.Ja tego nie poruszałem. Musisz pamiętać,ze w interesie pełnomocnika nie zawsze leży wygranie sprawy w pierwszej instancji. Opinia o nim idzie w świat po ""wygraniu"" w II-gej instancji a nawet kasacji, bo nie każdy ja napisze zasadnie.To wszystko co am Tobie do przekazania w tym zagadnieniu. Poza tym kasa misiu kasa.
rozumiem, że z jakiegoś powodu uznałeś mnie za osobę, która nie wie, jaką rolę spełnia prawnik i trzeba ją w tym zakresie uświadomić. w takim razie swoje DOBRE RADY zachowaj dla siebie
Mirello, nie przejmuj się tym, co pisze Adamus.
Nie ma spraw w 100% wygranych, ale są mecenasi, którzy zawsze będą twierdzić, że wygrają. To do tego, kto wynajmuje mecenasa należy decyzja czy dajemy wiarę jego słowom.
A wiara w te słowa to też koszt wpisu sądowego, a także pokrycie kosztów przeciwnej strony w wypadku przegranej.
Natomiast w omawianym przypadku do dziś nie umiem stwierdzić czy to była głupota, czy może w tym szaleństwie jest metoda.
ale jaja Mirello, nie przejmuj się tym, co pisze NEO
NEO
napisałaś to co ja o co chodzi???
Neo, myślę, że i głupota, i metoda w tym jest. Ci mądrzejsi pozostają w cieniu i sterują tymi głupszymi, którzy nieraz są tak głupi, że nie rozumieją, iż pełnią tylko rolę pionków. Jak sprawa się rypnie, mądrzejsi pozostają czyści, bo oni nic nie podpisywali, nie ujawniali się, odpowiedzialność i konsekwencje poniosą ci głupi, którzy działali otwarcie i firmowali proceder własnym nazwiskiem. Pamiętasz Amber Gold? Dziś to Marcin P. siedzi w więzieniu, a faktyczni inspiratorzy i organizatorzy afery pozostali nieznani (bo przecież chyba nikt nie wierzy, że te wszystkie przekręty wymyślił 20-letni koleś bez wykształcenia). Dostrzegam tu daleko idącą analogię do spraw, które nas tutaj interesują.
Mirello, wybierając mecenasa, szukaj takiego, który powie ci, że sprawa nie jest do wygrania lub ma małe szanse,jeśli tak będzie uważał, ani nie będzie robił tego, co sobie życzysz, szczególnie jeśli to jest nieetyczne. Tacy też są.
Bowiem w przeciwieństwie do Adamusa, mam przekonanie, że prawnik nie uprawia zawodu tożsamego z córą Koryntu, a jedynie niektórzy tego nie zauważają.
w prawach cywilnych nigdy nie dawaj pełnomocnictwa takiemu,który ci powie proszę pani ta sprawa jest tak trudna dla mnie ,ze nie do wygrania.TAKIEMU NIE DAJE SIĘ KASY bo po co?Pełnomocnik musi wierzyć w to ,ze wygra,o tym decydują Twoje materiały, które mu dajesz do zapoznania sie na podstawie których ma wnieść oskarżenie czy obronę. To od stosunku cywilnoprawnego zalezą jego decyzje procesowe dokumenty świadkowie nagrania inne.Takich jak CI PROPONUJE NEO wyślij na śmietnik historii. Miernotom sie nie powierza swoich dóbr Taki jest mój pogląd w tej sprawie.
Adamusie, w takim razie pozostaje ci wynajmować kancelarię Rada, czy jak się zwie kancelaria J. Karpacza. On zawsze wygrywał, nawet gdy przegrywał. Ewentualnie przegrywał, bo siły nieczyste sprzysięgły się przeciw niemu.
W mojej ocenie megalomania, zadufanie w sobie, złote usta oraz buta są złą rekomendacją dla mecenasa.
Dobry mecenas powinien rzeczowo umieć wskazać mocne i słabe strony na podstawie materiału i wykazać prawdopodobieństwo wygranej, pozostawiając zleceniodawcy ocenę ryzyka.
Ale jeśli ktoś woli uwodzicieli-mecenasów, ma wolną wolę.

Analogia z Amber Gold nasuwa się sama. Każdy sam decydował czy zainwestować w niby-złoto w niby-funduszu i to na górce wzrostu wartości złota. Tak samo każdy sam powierza swoją sprawę mecenasowi, a jeśli lubi takiego, który butnie przechwala się jak to wygra, to jego sprawa, o ile robi to na własne ryzyko i koszt.

w prawach cywilnych nigdy nie dawaj pełnomocnictwa takiemu,który ci powie proszę pani ta sprawa jest tak trudna dla mnie ,ze nie do wygrania.TAKIEMU NIE DAJE SIĘ KASY bo po co?Pełnomocnik musi wierzyć w to ,ze wygra,o tym decydują Twoje materiały, które mu dajesz do zapoznania sie na podstawie których ma wnieść oskarżenie czy obronę. To od stosunku cywilnoprawnego zalezą jego decyzje procesowe dokumenty świadkowie nagrania inne.Takich jak CI PROPONUJE NEO wyślij na śmietnik historii. Miernotom sie nie powierza swoich dóbr Taki jest mój pogląd w tej sprawie.

Mam pytanie. Czy myśl ta tyczy się wyłącznie obsługi prawnej, czy również innych sytuacji, w których powierza się własne dobra w ręce innych?
Pytanie nie jest bezzasadne, bo w końcu lat 90-tych, władze spółdzielni Przy Metrze, powierzyły własne dobra w ręce pewnego inwestora zastępczego, którego zadaniem miało być wybudowanie budynku na terenie będącym w użytkowaniu wieczystym spółdzielni a należącym do m.st. Warszawy. Pełnomocnik ów, twierdził wówczas, że DA SIĘ, WIERZYŁ W TO, podobnie jak i władze, które udzieliły mu pełnomocnictwa tak szerokiego, że aż przekazały mu pełnię władzy pozbawiając się na własną prośbę jakiejkolwiek kontroli nad procesem inwestycyjnym, który prowadziły.

Mam w związku z tym pytanie, kto odpowiada wobec starych zasobów spółdzielni (inwestora) za straty spowodowane przez inwestora powierniczego, na które to władze spółdzielni, udzielając zbyt szerokiego pełnomocnictwa, się zgodziły i czy wobec takiej sytuacji aktualne pozostaje stwierdzenie, że "miernotom nie powierza się swoich dóbr"?
Odpowiem choć w tym wypadku jest to wyjątek
W SM najważniejszymi dokumentami prawnymi są prawo spółdzielcze, statut i regulaminy,które regulują porządek prawny w każdej SM.To one regulują zadania i kompetencje poszczególnych organów w każdej SM. Za stosunki zewnętrzne, reprezentowane na zewnątrz zawsze odpowiada zarząd i to on zawiera w imieniu SM wszelkie umowy i udziela pełnomocnictwa itp
Najważniejszymi i najwyższymi organami w SM jest Walne Zgromadzenie członków a tam gdzie go nie ma, jest przeważnie ZPCz Gdy nie obraduje Walne lub ZPCz Najwyższą władzą jest Rada Nadzorcza w okresie posiedzeń i na co dzień wybrany przez RN ZARZAD do bieżącego administrowania. Dlatego bardzo ważnym jest wybór członków RN ,którzy na bieżąco powinni sprawować nadzór i kontrole nad zarządem i podejmowanymi przez nich uchwałami.Przeważnie z tym nadzorem i kontrola jest odwrotnie i to zarząd stara się kontrolować RN. Ale to już samo życie.Łudzę się nadzieja ,ze sprawa pełnomocnictw udzielonych przez zarząd DRIMEX BUD SA została raz na zawsze wyjaśniona.
Neo, napisałeś:

W mojej ocenie megalomania, zadufanie w sobie, złote usta oraz buta są złą rekomendacją dla mecenasa.
Ale jeśli ktoś woli uwodzicieli-mecenasów, ma wolną wolę.

Wygląda mi na to, że opisałeś prezesa mec. G. Janasa.
A i pozostałym nowo wybranym prezesom można zadedykować Twój opis.
Jak widać po wpisie Adamusa, jest zapotrzebowanie na mówienie z przekonaniem ph14. Bez tego nie da się uwierzyć, że ktoś ma zapał do pracy.
Rozmawiałam w weekend o całej tej sytuacji z koleżanką -radcą prawnym. Powiedziała, że dobrze znane są jej typy takich złotoustych, zadufanych w sobie mecenasów z wątpliwą etyką zawodową, wątpliwym poziomem merytorycznym i gotowością do naginania prawa, nawet w sposób bandycki, i że jest to typ właściwy dla minionej epoki. Według niej taki styl uprawiania tego zawodu odchodzi już do lamusa i młode pokolenie radców jest już zupełnie inne, a ona i wielu jej kolegów w sytuacjach, o których tu mówimy, byliby z pewnością za jak najszybszym wykluczeniem z zawodu takich zakał i przeproszeniem klienta w imieniu całego samorządu.
miejmy nadzieję, że proces ten będzie postępował.
tymczasem zabieram się do pisania skargi do rzecznika dyscyplinarnego, bo wierzę, że kropla drąży skałę
na głupotę nikt jeszcze nie wymyślił żadnego lekarstwa. Wyobraź sobie ,ze prowadzisz własną firmę i aby zwiększyć i wykorzystać wolne moce przerobowe, zatrudniasz pracowników efektywnego,dynamicznego podnoszącego dla ciebie jakość i znacznie wydajność, miernotę,która nie podnosi ani jakości ani wydajności, poza sumiennością i zdyscyplinowaniem.Nie zwiększył ci też przychodów.
TO KTÓREGO WYBIERZESZ ?. PEŁNOMOCNIK PROCESOWY TO JEST BULTERIER On musi reprezentować interes swojego klienta.On musi być skuteczny bo tylko tacy maja prawo bytu na rynku. TU NIE MOŻE BYĆ MOWY O NIE DOKŁADANIU NALEŻYTEJ STARANNOŚCI, czy dokonywaniu nadużycia zaufania.Dlatego żaden mecenas nie prowadzi sam swoich spraw tylko zleca je innym. By mógł dokonać swobodnej i nie obciążonej żadnymi subiektywnymi okolicznościami decyzji. Tu nie ma mowy o jakimś naginaniu prawa. Zastanawiam się czy Wy wiecie o czym piszecie. KTÓRY PEŁNOMOCNIK PROCESOWY DOKONUJE PRZESTĘPSTW??żaden Owszem często zdarzają się bałaganiarze i tacy co liczą na doświadczenie ale tacy to nie dokładają należytej staranności,nie czytają akt sprawy nie są na bieżąco przygotowani do sesji. TO TAKI STYL zastępstwa procesowego ODCHODZI DO LAMUSA..
Współpraca...

Sugeruję ci Mirello, abyś nawiązała kontakt z pania Lucyną Kołnierzak,
która pełni funcję sekretarza w RN naszej SM, a zarazem jest
przedstawicielem Stowarzyszenia Mieszkańców "Przy Metrze".
Wcale niewykluczone, że dogadają się panie co do jakiejś formy
(nawet ograniczonej) współpracy, choćby w postaci informowania się
i pomocy w omawianej tutaj sprawie dyscyplinarnej przeciwko niesławnej
pani mecenas.

Z tych drobnych kropel może w niedługim czasie utworzyć się rwący
górski potok, który grutownie wyczyści osiadły na dnie muł,
choćby na początek w naszej najbliższej okolicy!

Życzę z całego serca powodzenia i równocześnie zachęcam do
informowania nas, na tym forum, o przebiegu sprawy.

KAT
O, właśnie o coś takiego mi chodziło. Dziękuję, KAT, za sugestię, mam nadzieję, że wspólne działania dadzą większy efekt niż wysiłki jednostek

Pozdrawiam
KAT- czy masz tez jakieś nowe informacje, że Stowarzyszenie Mieszkańców SM "PM" to jeszcze istnieje???
Chyba od roku nie spotykali się członkowie.
Może jakaś reaktywacja?
Powód

Jak się wydaje, z powodu ostrych sporów kompetencyjnych!
A że każdy powód jest dobry, żeby się spotkać, kto wie,
może i Stowarzyszenie odżyje, choćby z rzeczonego powodu?!

KAT
aran
Stowarzyszenie osiągneło swój cel i umiera śmiercią naturalna.Przynajmniej ""tak mówią"" w sklepie u Grubego.
Wędzenie

Ależ w sklepie u Grubego
to preziowi wyznawcy
mogą wędzić kiełbasę
w smrodzie szefa swego!

KAT

PS No i tym samym odpadnie problem
z ekologicznym wędzeniem zdrowej
kiełbasy nie tylko w Polsce, ale w całym
naszym drogim euro-kołchozie!

Powodzenia we wdrażaniu tego genialnego
wynalazku, do którego walnie przyczynił się
mój drogi przedmówca!
A wiedzą może Państwo, kto kierował te skargi na Dobrodziej do Rzecznika Dyscyplinarnego? Stowarzyszenie mieszkańców czy SMPM?
SM PM
Zabawa w cicibabkę...

Gdzieś się rozpierzchli i pochowali - pewnie po spółdzielczych
chaszczach - nasi wytrawni profesjonaliści! Ani widu, ani słychu!
A tu zainteresowanie tematem perypetii zawodowych mec. Dobrodziej,
jak widać po ilościach wejść, jest przecież dość spore. Nie wspominając
już nawet o tym, jak by się słupki popularności tego tematu gwałtownie
podniosły, gdyby to tak któryś z naszych dzielnych profesjonalistów,
wzbogacił go o opowieść - ze wszystkimi detalami ma się rozumieć -
o nieprzemijających dokonaniach "nieodżałowanego towarzysza
pałkownika". Wcale niewykluczone, że przy tak optymistycznym
scenariuszu, to nasz drogi administrator nie miałby innego wyjścia,
jak tylko wprowadzić listę kolejkową wejść na forum.

A zatem popularność i sława czeka na naszych jakże drogich
i nadzwyczajnie dociekliwych oraz wytrawnych profesjonalistów!
Taka okazja trafia się rzadko, więc proszę się serdecznie nie wymawiać
jakimiś urojeniami bądź też zagłębiać bez reszty - roztrząsając
najdrobniejsze szczegóły - w tematy o doprawdy trzeciorzędnym
znaczeniu, w tak zwane - odciagajace uwagę od spraw pierwszorzędnych -- wrzutki!

KAT
ha, ha, popieram swoją drogą ciekawe, czy Dobrodziej czyta to forum...
Profesjona -- liści

Niech im stajenny
obroku dosypie -- aliści
bowiem z nich tacy
to są profesjona -- liści

KAT

PS No i zaraz rozlegnie się tętent...
i radosne rżenie!...
Odkształcenie

A cóż to za jakieś kabłąkowate
profesji onej etyczne odkształcenie
które się klasyfikuje w resume
jako profesjonalne doświadczenie?

KAT

PS A jak to wygląda w CV
naszych wytrawnych mecenasiątek?
mecenasiątek?, Nie określenie "mecenas" nie przechodzi mi już przez gardło (i przez klawiaturę) w stosunku do co poniektórych
No to widzę, Mirello, że nasze Forum spełniło Twoje oczekiwania. Chciałaś się dowiedzieć, czy warto "skumać się" z panią mecenas Dobrodziej. A teraz, tak jak i większość Forumowiczów, uważasz, że to nie byłby dobry pomysł. Jeślibyś miała jeszcze jakieś wątpliwości wobec naszej SM - chętnie pomogę, rozwiązując dręczące Cię problemy.
na razie dręczy mnie jeden problem - czy sprawiedliwość zatriumfuje. wydaje mi się, że rysują się pewne szanse.
miło też byłoby się dowiedzieć któregoś dnia, że procedery pewnych osób zostały ukarane jakąś naganą, wykluczeniem z zawodu albo zasądzeniem odszkodowania
Sprawiedliwość raczej nie triumfuje. W naszym kraju. A już pojedyncze przypadki zdecydowanie na przegranej są. Trzeba wiele determinacji.... Czego życzę... W razie czego deklaruję wszelkie wsparcie wobec niepraworządności. Powalczyłam sobie ze spółką S+J, to już jakąś praktykę mam.
Determinacja

Proszę serdecznie nie odpuszczać ani na przysłowiowy centymetr
naszym "zdegenerowanym pseudo-profesjonalistom"!
Właśnie jeden z takich pseudo-profesjonalistów, niejaki inżynierek,
uaktywnił sie nagle w kilku miejscach na naszym forum,
pewnie na zawówienie czy raczej na wyraźne polecenie naszego
"nieodżałowanego pałkownika". To tylko świadczy najlepiej o tym,
że sprawy tu omawiane wyjątkowo boleśnie dotykają "kamarylowych
szabrowników"!

KAT

PS W końcu "pałkownik" pogłaskał po główce
posłusznego inżynierka! Dobre dzieciątko!
Zboczki

Stamtąd jest Panek
stamtąd takoż są
owe pany i panoczki
z szamba zboczki

KAT

PS Ileż to człowiek musi się natrudzić,
żeby skorygować tylko te namolne zboczki?!
Edukatorzy

Ponoć niezastąpieni członkowie "Wielkiej Rady" nadal pracują
jako edukatorzy. Czy ktoś mógłby podać jakieś bliższe informacje
na ten temat.

Bo jeśli to prawda, to może pomógłby im w ich edukacyjnej karierze
list pochwalny z naszej SM, no i od SM Mirelli!

KAT
Przyłączam się do apelu, bo niestety google milczy na ten temat.
KAT, nie wiesz przypadkiem, czego nauczają? Bo są dziedziny, w których z pewnością doświadczenie mają bogate i unikalne, ale nie wiem, czy akurat z tych właśnie aspektów swojej niechlubnej byłej działalności prowadzą wykłady...
Znalazłam coś takiego:

http://notatek.pl/dr-jerzy-karpacz#.UwdBrDaYZgU

dr jerzy karpacz - sposoby kierowania ludźmi

Może i on się na tym zna !
Ujawnienie

Z utęsknieniem czekam na ponowne ujawnienie się naszych
spółdzielczych, z całą pewnością, pilnych uczniów "nieodżałowanego
towarzysza pałkownika". Także tych, co to spijali z drżeniem serca,
nauki z umalowanych na jaskrawie-czerwono ust, modnie zawsze ubranej
pani w czerwonym żakieciku (żeby już nie wspominać jej tytułu
prawnego). Ileż to mogliby oni mam tu powiedzieć ciekawych rzeczy
o życiu i działalności naszych ponadprzeciętnie uzdolnionych
"Wielkich Edukatorów"!

O ile mnie pamięć nie myli, to niejaki Adamus (zwany także TW Adamus)
przyznał się był sam (bez bicia), że pasjami pożera książki o specyficznej
tematyce, no i z tego bierze się jego głęboka wiedza na różnorodne
tematy. Czyż trzeba stosowniejszej chwili niż ta właśnie, aby nasz jakże
drogi Adamus mógł ujawić cały swój zasób przepastnej wiedzy na temat
dorobku naukowego i działalności "towarzysza pałkownika" - zwłaszcza
w odniesieniu do naszej, jakże drogiej SM?!

KAT
Ach ten czerwony żakiecik.... Do tego jeszcze bryczesy i pomarańczowe buciki (brudne niestety) oraz plastikowy pierścionek na palcu. malina!
Skąd tak wizerunek masz dokładny? A może przedstaw tu obrazek ten prześwietny - bo ja zapamiętałam jedynie żakiecik szkarłatny...
jakżesz skąd? wszak okoliczność miałam, na swoje nieszczęście niestety.
Niestety, bo jak te pazury z obłażącym czerwonym lakierem wspomnę, to aż mnie ciarki przechodzą
Kto sponsoruje tę "długoplanową" kampanię reklamową pożalsięboże radcy prawnego - paniusi w czerwonym?
Komu to i po co?

Mirello, koleżanko sławnej pani mecenas- daj spokój, wystarczy tych danych, nowych adresów i ... żałości, że skończył się jakiś etap dla tych niby radców.
Nie ośmieszaj się, że tak długo niczego nie możesz pojąć.
Mirello - nie masz osobistych fotek naszego "piękniątka" z tym obłażącym lakierem itd.? Chęnie podam swój adres mail, żeby uzyskać tak wspaniałe widoki:). Kocham tę panią inaczej z zupełnie osobistych względów. Aranem nie przejmuj się - on zwykle wietrzy spiski przeciw a nawet za:).
no nie mam, nie mam, nad czym zresztą boleję bardzo;)
a jakbyś mogła mi na priva napisać coś o genezie tej miłości, to będę wdzięczna, zbieram informacje na temat rzeczonych mechanizmów działania
Mirello, musiałabyś uważnie prześledzić wpisy na forum i miałabyś pełny obraz doświadczyńskiego przypadków w tej spółdzielni z grupą niejakich mecenasów.
Kolor czerwony wywołuje szczególne skojarzenia w przypadku mec Dobrodziej z powodu zebrania z jabłuszkami za prawie 100 tys zł, zwane szumnie Walnym Zgromadzeniem, które było wykwitem kunsztu prawników, a które miało służyć przyspawaniu do stołków niechlubnego zarządu, co się nie udało z powodu tegoż kunsztu w istocie.
Na zebraniu tym pani mecenas pojawiła się w czerwonym żakiecie i aktywnie w tym żakiecie występowała, łamiąc wszelkie zasady etyki i przyzwoitości. Została więc okrzyknięta "małpą w czerwonym", bowiem nie wszyscy znali tę osobę z imienia i nazwiska wraz z wizerunkiem.
Ale chyba już nikomu nie chce się wracać do tych dalekich i jakże smutnych chwil z przeszłości, których żniwo wciąż ciąży nad spółdzielnią.
Bryczesy

Nie ma to jak czerwony żakiecik
a do tego jeździeckie bryczesy
no i z pomarańczowymi botkami
galopem wjeżdża się w interesy

KAT

PS Czyż może zatem dziwić brak komentarzy
ze strony specjalistów od biznesowego wizerunku
"kamarylowych szabrowników"!
Dobry dzień

Czy dobry to dzień
dobrze się dzieje
gdy z dobrodziejów
żaden nie zapieje?

KAT

PS Dobry!
Po sianie

Wciąż na lodowaty mur
natrafia me miłowanie
bo ty się wolisz turlać
z żakiecikiem po sianie

KAT

PS Proszę szczególnie uważać,
aby podczas tego żywiołowego turlania
przypadkiem nie uszkodzić
kultowego czerwonego żakiecika!
Temacik

Pełzaniem i czołganiem
temacik zręcznie omija
aby się choć nie wydało
że to kamarylowa żmija

KAT

PS No proszę... kamarylowe towarzystwo
rozumie sie bez słów!
Zamiast długich poematów starczy zakodowany
w pamięci widok niezbyt giętkiej pały,
nieodżałowanego "towarzysza pałkownika"!
Ormowiec

Wzdycha on ciągle
i ma jeszcze nadzieję
że pełne uzbrojenie
ormowca przywdzieje

KAT

PS Stąd nie zadziera
z "nieodżałowanym towarzyszem
pałkownikiem".
Mowa oczywiście o buńczucznym
Lanci Panku!
Nazwiska

Z radcowską karpą
radziły te paniska
niech więc Adamus
wymieni ich nazwiska

KAT

PS Ponoć do odważnych świat należy -- do takich jak Adamus i moraich!
Tak więc czekam - niecierpliwie - na zmaterializowanie się tutaj
ich nadzwyczajnej odwagi, na to aż zaczną ujawniać szczegóły niecnych
działań "Wielkiej Rady", właśnie przy wyprowadzaniu rzeczonych
działeczek z naszej SM (i nie tylko). Zatem do dzieła błędni rycerze!
Słownik

Z targającej nim wściekłości
sięga po esbecki słownik
gdyż został bardzo obrażony
nieodżałowany pałkownik

KAT

PS "Nieodżałowanemu" to już nic nie pomoże,
natomiast stajenni mogą nie tylko stracić
resztki rozumu, ale i postradać zdrowie
z powodu tak częstych i niekontrolowanych
wybuchów wściekłości i nienawiści!
Skąd się bierze ten brak zainteresowania?...

Czytelnicy tego forum zapewne zwrócili uwagę na dość niepokojacy fakt,
że tamat niniejszy został zainicjowany przez Mirellę - osobę spoza naszej
SM. Czyżby brakowało nam własnych dociekliwych "szperaczy?
Wręcz przeciwnie, mamy ich tu nawet w nadmiarze: przebierać można
jak w korcu maku!

Weźmy więc pierwszego z brzegu, niejakiego Lanci Panka -
najprawdziwszego prawdziwka wśród poszukiwaczy zaginionego
spółdzielczego skarbu. Ależ się biedaczek napracował, ile to poświecił
czasu na drążenie drobnej przecież sprawy niejakiego inżynierka.
Mało brakowało, a rozszyfrowałby tajemniczy kod dostępu do jaskini
zbójców, gdzie ponoć spoczywa - pilnie zresztą strzeżony przez
"kamarylowych cerberów - nasz cenny spółdzielczy skarb.

O nadzwyczaj dociekliwych szperaczach z tak zwanej "sekty stajennej",
długo by tu można deliberować, jednakże oni też nie wykazali żadnego
zainteresowania tym tak przecież intrygujacym tamatem.

Jakież więc to nieodgadnione tajemnice kryją się za tym grobowym
milczeniem - przekrywającym jak płyta nagrobna - "Wielką Radę"?
To pytanie kieruję w pierwszej kolejności do samych zainteresowanych,
czyli członków wspomnianej Rady, od których nie spodziewam się jednak
uzyskać jakiejkolwiek odpowiedzi. Dlatego też, przekierowuję to pytanie
do wspomnianych wyżej naszych lokalnych szperaczy, zwłaszcza
zerkam z nadzieją na naszą ostatnią deskę ratunku, czyli "Wielkiego
Merytoryka i Historyka" i ponoć także "Wielkiego Maga"!

KAT

PS Uprzedzam, że poza metryka zgonu,
żadne inne usprawiedliwienia nie będą akceptowane!
Winni - niewinni

Gdyby ktoś zupełnie niezorientowany w historii SM "Przy Metrze" ostatnich
kilku lat, chciał wyłącznie na podstawie wypowiedzi moraich, wyrobić sobie
pogląd na temat tego, kto doprowadził do katastroficznego stanu naszą
SM, to wymieniłby z pewnościa wielu winnych, lecz raczej pośród nich
nie byłoby żadnego z faktycznych winnowajców. Skoro nie ma tam
wymienionych rzeczywistych winowajców, a jacyś w ogóle są, to w takim
razie, kim są ci zastępczy?

Życzę miłej zabawy przy sprawdzaniu.

KAT

PS Kolejny odcinek wkrótce.
Drogi Kacie,

Wszyscy maja mdłości czytając twe wpisy - będące swoistym pawiem kolorytu twego odbytu.

Stąd woleli się ewakuować z okolic twej kloaki.

K-loaka AT-akuje.......wciąż i nieustannie
Soczek

Nażłopałeś się nadto
z szamba soczku
żeś tak rozdrażniony
preziowy zboczku

KAT

PS No i dlatego tu rzygasz preziową kloaką!!!!
Winni - niewinni (2)

Według moraich (i nie tylko) w naszej SM, choć zmieniły się władze,
to nic się nie zmieniło, dalej trwa grabież naszego spółdzielczego majątku
jak za czasów "kamarylowych szabrowników" i ich równie złodziejskich
poprzedników. Aby czymś poprzeć swoje niewzruszone przekonania,
moraich wybrał się na zebranie Rady Nadzorczej, z którego zdał
nam tu swoja relację (jak to możliwe, że jako zwykłego członka go tam
wpuszczono - pewnie przez przeoczenie?!)

Relacja ta dotyczy, rabunkowego zdaniem moraich, gospodarowania przez
nowe władze pieniędzmi z funduszu remontowego. Aczkolwiek goraco
popieram samo zaangażowanie moraich, to do samej relacji mam "nieco"
zastrzeżeń, o których powiem więcej w dalszej części mojego elaboratu.

KAT

PS Mimowolnie narzuca się refleksja, że gdyby to tak władza przeszła
w ręce moraich i "stajennej sekty", to oni by już ugotowali tego RAKA,
który toczy nadal nasza, jakże nam drogą SM. Pewnie by ugotowali,
tyle że razem z nami wszystkimi i z naszym całym majątkiem!!!!

Następny odcinek wkrótce
Winni - niewinni (3)

Czy ktoś sobie przypomina, żeby za rządów niesławnej "kamarylowej
szajki" zwykły Spółdzielca mógł przyjść niezapowiedziany, ot tak prosto
z ulicy, i uczestnniczyć w posiedzeniu Rady Nadzorczej naszej SM?
Wiadomo wszystkim dobrze, że w ogóle nie mógł, nie tylko zresztą zwykły
Spółdzielca, ale i wielu niewygodnym dla władzy przedstawicielom
odmawiano tego podstawowego prawa!

W takim razie, jak rozumieć słowa moraich, że nic się nie zmieniło
w naszej SM? Czyżby jakimś cudownym sposobem przeniknął on
na salę obrad? Czy moraich może posiada zdolności bilokacji?
A może zebranie było tajne, przeznaczone wyłącznie dla grupy
wyższego wtajemniczenia, albo też odbywało się w jakimś tajemniczym,
nieznanym ogółowi miejscu, choćby na cmentarzu?!
Tyle intrygujacych pytań, na które być może odpowie nam osoba
posiadająca cudowne włąściwości przenikania przez mury i zamknięte
drzwi. Niewykluczone, że potrafi nawet czytać w naszych myślach?

KAT

PS Ciąg dalszy nastąpi...
Winni - niewinni (4)

Gdyby w czasach rządów "kamarylowych otwartasów" udało się nawet
moraich, w jakiś cudowny sposób przeniknąć na salę posiedzeń Rady
Nadzorczej, już niekoniecznie przez ściany czy zamknięte drzwi,
ale sobie tylko znanym zręcznym fortelem, to przecież długo by tam
w spokoju nie posiedział. Zaraz by go wytropiły bystre i rozbiegane
oczęta znamienitej mecenas, co to się tak uroczo prezentuje
w czerwonym żakieciku. A co by się potem stało z moraich, to aż strach
opisywać z uwagi na wrażliwszych czytelników!

W jednej chwili by go pochwyciły za fraki szafiaste gardiany
rozpromienionego słoneczka Natolina i dosłownie na kopach
wyekspediowały poza drzwi wejściowe, gdzie by się moraich bliżej
zapoznał z potrzaskanymi płytami chodnikowymi, którymi wyłożona jest
droga prowadząca do głównego wejścia do siedziby naszej SM.
Ale jeszcze wcześniej, na pożegnanie "nieodżałowany pałkownik"
urządził by moraich niezłą ścieżkę zdrowia, używając do tego nader
soczyście swojej niezbyt gietkiej pały. Tak na wszelki wypadek, żeby już
moraich nigdy nie przyszło do głowy w przyszłości brać udział w pracach
zgromadzenia, gdzie miały akurat zapaść, jakże ważne dla naszej SM
decyzje, choćby opylenie (z wyższej oczywiście konieczności) kolejnej
działeczki!

KAT

PS Kolejny odcinek wkrótce...
No proszę, proszę... Nasz światły lancipan przerzucił się z jednoosobowego seksu na analną proweniencję. A to ciekawe... Jestem niebywale zaskoczony. Nigdy bym go nie posądzał o to, co jeszcze do niedawna uznawane było za chorobę.

A tak poważnie i bardziej ad meritum, dziwię się nieco NEO, że romansuje w słowie choćby pisanym ze skompromitowanym bolszewikiem. Rozumiem o tyle, że bolszewizm niczym wsza ludzka wkrada się w najskrytsze zakamarki by ugryźć w najmniej niespodziewanym momencie. Tako i nasze własne spółdzielcze wszy właśnie się zachowują. Zrozumiałe to też o tyle, że maglowych plotkarzy, tudzież bolszewików, zwalczać należy w każdej chwili, by ta zaraza, jak to TW adamus ujął, polegająca na okradaniu nowych zasobów z ich funduszy remontowych, nie szerzyła się po spółdzielni.

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że polemika z bolszewizmem skazana jest niestety w naszym szacownym społeczeństwie na klęskę już u samych podstaw. Bolszewików wszak i u nas dostatek, jak również rozmaitych wszy chętnych do życia na cudzy koszt. Ich najtrudniej będzie przekonać, że takie życie to tak naprawdę w rzeczywistości złodziejstwo a to dla jednych zwyczajne przestępstwo, dla drugich zaś grzech, z którego należy się spowiadać. Ciekawe, za którą z tych kategorii główny piewca bolszewizmu tu, na forum, uznaje finansowanie przez nowe zasoby remontów starych? Przypuszczać należy, że to jego zdaniem dziejowa sprawiedliwość

Sankcjonowanie kradzieży, zwłaszcza ustach naszych forumowych "Złotoustych", to kpina ze spółdzielczości, ale też -co ważniejsze- kpina z nas samych, spółdzielców. Tego rodzaju bolszewików traktować należy nie jako zwyczajnych pajaców-cyrkowców, dostarczycieli prymitywnych rozrywek, ale jako realne zagrożenie. Tym bardziej, że był już przecież czas, gdy wcielali w życie swoje bolszewickie ideały, co też po wielu latach skończyło się ostatecznie utratą spółdzielczych gruntów, przynoszących nam wszystkim rozmaite pożytki.

Mamy i na naszym forum przykłady takich pajaców. Proponuję zatem rozpoczęcie dyskusji i pogłębienie refleksji nad tym, co doprowadziło do zagnieżdżenia się takiej patologii w naszej własnej spółdzielni? Jak to możliwe, by niecałe 10 lat po upadku komunizmu, bolszewicy ponownie sięgnęli po władzę i jak doszło do tego, by wskutek ich działań spółdzielnia utraciła grunty, z których mogła czerpać pożytki? Komu zależało na tym, by wyprowadzić ze spółdzielni grube miliony i kto się na tym procederze dorobił?

Sam mam własny pogląd na te sprawy, ale problem wymaga szerszej dyskusji, dlatego zapraszam w szczególności naszego historyka-dziejopisarza, TW adamusa, do wyłożenia własnej interpretacji zdarzeń, których był uczestnikiem. Zachęcam również pozostałych, mających w danym temacie stosowną wiedzę, by się nią podzielili z pozostałymi. To ważne, by bolszewizm nie powrócił.
Wycieczki

Nie o osobistych wycieczkach tu będzie, ale o moich wycieczkach do
rodzinnego miasteczka, od 1990 roku do dziś; także o tym,
jakie tam zaszły zmiany, które nasuwają wiele interesujacych analogii
z historią naszej SM, co razem składa sie na swego rodzaju odpowiedź
na tekst langusty80 zamieszczony powyżej.

Od czasu upadku (ponoć) komunizmu w tym miasteczku (nazwy umyślnie
nie podaję) "rzadziły" (oh pardon) grabiły i szabrowały w nim przez
kilkanaście lat kolejne bolszewickie sitwy, gangi, mafie.... (tu można
dodać, co komu jeszcze przyjdzie na myśl). Jakie były tego efekty,
łatwo się domyślić. Najkrócej można to ująć następująco: ogrodzić jako
skansen bolszewizmu i od wjeżdżających pobierać opłaty! Przedmiot drwin
i pośmiewisko. Totalna degregolada ludzi i otaczającej ich przestrzeni
miejskiej i kulturowej, nie wyłączając i zupełnego skamienienia życia
kościoła i parafii. Był to obraz tak przygnębiający, że napełniał człowieka
odrazą. Tym bardziej, że w wielu innych miasteczkach i wsiach rządzonych
przez dobrych i zaradnych gospodarzy można było zaobserwować
dynamiczne zmiany, głównie dzieki umiejętnemu wykorzystaniu funduszy
unijnych. I te, jak sądzę, naoczne przykłady zaczęły w końcu zdzierać
zaćmę z oczu otumanionych kompletnie mieszkańców miasteczka,
przynajmniej dużej ich części!

KAT

Dalszy ciąg wkrótce...
Wycieczki (2)

W końcu miarka się przebrała i niespełna osiem lat temu burmistrzem
został wybrany kandydat startujący jako niezależny - spoza partyjnych
układów. Oczywiście jego wyborcze zwycięstwo nie wzięło się znikąd.
Wiele miesiecy wcześniej stanął on bowiem na czele grupy światlejszch
obywateli miasteczka i z ich pomocą, w trakcie długiej przedwyborczej
batali, zdołał przekonać do siebie i swojego programu ogromną rzeszę
mieszkańców. Niewątpliwie pomógł mu znacząco fakt, że był w środowisku
dobrze znany, jako świetny nauczyciel historii, prawdziwy pasjonat
lokalnej historii (świetne pióro), no i społecznik. A przy tym człowiek
niezwykłej kultury osobistej i bardzo skromny. Już w trakcie pracy na
stanowisku burmistrza miasta i gminy okazało się, że wybór nie mógł paść
na lepszego człowieka.

A stanęły przed nim zadania wręcz herkulesowe. W pierwszej kolejności
musiał oczyścić "stajnię Augiasza" z niereformowalnych pracowników,
którzy po przegranej ich poprzedniego mocodawcy, dawnego
prylowskiego partyjnego kacyka, urządzili w siedzibie urzędu miasta
i gminy prawdziwą ścianę płaczu. Niesposób opisać jakie cyrki się tam
działy przez pierwsze dwa lata jego urzędowania. Był atakowany przez
starą bolszewicką sitwę i jej pomagierów, z każdej możliwej strony,
łacznie z licznymi sprawami sądowymi. Nie ugiął się jednak przed niczym
i nikim. Konsekwentnie, metodycznie, cierpliwie, no i z ogromnym
wyczuciem pozbywał się niereformowalnego tałatajstwa, w którego
miejsce zatrudniał stopniowo nowych ludzi. Równocześnie zaś
przygotowywał grunt pod wielki projekt całościowej rewaloryzacji
przestrzeni miejskiej, w oparciu o fundusze unijne. Podobnymi projektami
objął obszar całej gminy, przede wszystkim zaś system dróg lokalnych.

KAT

PS Ciąg dalszy nastąpi...
Wycieczki (3)

Niewątpliwie to wyjątkowy człowiek, który nawiązując do tradycji lokalnej
i doświadczeń uniwersalnych, potrafił stworzyć zapierajacą dech wizję
miasta (czka) odpowiadajacego potrzebom i marzeniom mieszkańców,
zarówno dzisiejszych, jak i tych w przyszłości (i to nie tylko najbliższej).
Polityków czy samorządowców, którzy porafią patrzeć dalej niż jedna,
ewentualnie dwie kadencje już w zasadzie się nie spotyka. To prawie
wymarły gatunek, którego zastąpił bufonowaty nieuk, bezczelny do
ostatnich granic piarowiec czy wulgarny i chamski pajac i tak dalej!...

Wizja to jedno, a jej realizacja to coś zupełnie jeszcze innego. Ale stare
rzymskie przysłowie mówi: przez trudy do gwiazd. Tylko, żeby trud zaczął
przynosić owoce, zwłaszcza w większej zbiorowości, trzeba ją umiejetnie
zaangażować i zmotywować do realizacji tak dalekosiężnych i wielkich
planów. A ludzie jak to ludzie, na początku przypatrywali sie jego
działaniom z podejrzliwością i nieufnością. Gdy jednak urząd miasta
i gminy zaczął coraz lepiej funkcjonować oraz ruszyły pierwsze prace
(te najbardziej rzucające się w oczy) przy przebudowie nawierzchni ulic
i nasadzaniu nowej zieleni, miejsce podejrzliwości zastąpiło życzliwe
wsparcie, choćby dobrym słowem. Nikt chyba, poza samym burmisrzem
i jego najbliższymi współpracownikami, nie zdawał sobie jednak sprawy
ze skali zamierzeń. Tym niemniej, już to co udało mu się zrobić w czasie
pierwszej kadencji, zyskało mu bezapelacyjne poparcie, tak że został
wybrany na drugą kadencję. Najwięcej wysiłków poszło oczywiście na
uporządkowanie "stajni Augiasza", których wyniki zresztą najtrudniej
zauważyć, jednakże bez nich, nie można nawet myśleć o realizacji
jakichkolwiek dalszych sensownych planów.

KAT

PS Ciąg dalszy nastąpi...
Winni-niewinni (5)

Od ostatniego odcinka tego spółdzielczego serialu, poświeconego
perypetiom moraich na zebraniu Rady Nadzorczej, minęło już trochę
czasu. Ze względu jednak na dochodzącą z okolic spółdzielczych
śmietników żałosną lamentację, nad zaniedbywaniem biedaczka moraich,
postanowiłem niezwłocznie zmienić kolejność nadawania spółdzielczych
seriali. Także, żeby nie zostać przypadkiem posądzonym o dyskryminację,
o co dzisiaj nietrudno. A każdy dobrze wie, że oskarżenie o coś tak
obrzydliwego mogłoby szybko wykończyć znacznie większego niż KAT
pismaka.

Epilog ostatniego odcinka nie był niestety najszczęśliwszy dla moraich.
Za sprawą bowiem brutalnej interwencji dwóch opasłych gardianów
słonecznego prezia, moraich dosłownie przejechał mordą po nieźle
potrzaskanej powierzchni płyt chodnikowych, które układają się
we wzór przypominający cepeliowskie wycinanki. A jakąż traumę muszą
wywoływać ciągle u moraich ślady na całym ciele po rytmicznym łubu-
dubu niezbyt giętką zreszta pała w wykonaniu "nieodżałowanego
pałkownika"?!

Te jakże przykre dla moraich zdarzenia, na całe szczęście
obrazują jedynie dość prawdopodobny dla niego scenariusz zdarzeń,
gdyby zechciał on jako zwykły członek nieopatrznie przeniknąć
na zebranie Rady Nadzorczej w czasach "kamarylowej otwartości".

A jak to wygląda dzisiaj, to dowiemy się na podstawie relacji samego
moraich już w następnym odcinku.

KAT

PS Wkrótce ciąg dalszy...
Winni-niewinni (6)

W relacji moraich nie ma najmniejszej nawet wzmianki, by musiał on
przenikać w cudowny sposób przez ściany, bądź też zamknięte drzwi
na zebranie Rady Nadzorczej. Nie mówi też, by ktokolwiek powstrzymywał
go w jakikolwiek sposób przed uczestniczeniem w zebraniu. Z relacji
zatem jednoznaczenie wynika, że moraich wszedł tam sobie, jak nigdy nic
z ulicy i jego pojawienie się nikogo nie zaniepokoiło ani nie wzbudziło
jakichkolwiek podejrzeń o próbę wywrotowej działalności przeciwko
naszej SM. Doprawdy zadziwiające!

Moraich bowiem wie, jak mało kto, bo kilkanaście lat temu był we
władzach, że w czasach "kamarylowych razbójników", to by mu nawet
nie przyszło do głowy wybierać się na zebranie RN, gdyby był zwykłym
członkim naszej SM.

Z tego zaś wniosek, że moraich jest plugawym i ohydnym kłamcą
i oszczercą!... Tym bardziej odrażającym, że wielokrotnie na tym forum
czy na stronie p. Wojtalewicza pojawiały się zachęty do aktywnego
uczestnictwa wszystkich zainteresowanych w zebraniach, choćby Rady
Nadzorczej. Przyznaję, że w Polsce taka postawa otwartości jest
niewątpliwym ewenementem, a i w krajach o utrawalonej tradycji
samorządzenia się obywateli, wcale nie zdarza się często!

KAT

PS Kolejny odcinek wkrótce...
Żeby być uczciwym Kacie, trzeba zwrócić uwagę, że wg regulaminu RN przedstawiciele mogą uczestniczyć w posiedzeniach. Jest tylko prośba, żeby wcześniej się zgłaszać z przyczyn organizacyjnych. Zwykli członkowie uczestniczą w posiedzeniach, ale gdy mają zaproszenie od członka RN.
W nowym projekcie statutu taka możliwość będzie dla wszystkich, o ile zgłoszą się odpowiednio wcześnie.

Moraich na posiedzeniu nie była, bo nie jest przedstawicielem, a napisała jako osoba obecna na posiedzeniu.

ps. Albo coś mi umknęło, albo brakuje odc. 4
Czysta konfabulacja

Jeśli moraich w ogóle nie był na zebraniu RN, a pisze przecież relację tak
jakby był, nie informując przy tym, że to fikcja litaracka, jedynie wymysł
jego wyobraźni, to jeszcze gorzej dla niego. Albowiem wszystko co zawarł
w swojej relacji jest czystą konfabulacją, łącznie oczywiście z zawartymi
tam ohydnymi pomówieniami i oszczerstwami. To tworzenie ex nihilo
nowej rzeczywistości czystego kłamstwa, do perfekcji doprowadzonego
przez bolszewików i wciąż udoskonalanego przez ich kontynuatorów
i gorliwych naśladowców. Zewnetrzne określenia czy nazwy, zmieniające
się zależnie od tak zwanej madrości etapu, nie mają tu najmniejszego
znaczenia. Żródłem i punktem wyjścia tego rodzaju działań jest
bolszewizm w swej najczystszej postaci.

Kiedyś już o tym pisałem w formie ostrzeżenia. Ostatnio zaś langusta 80
przypomniał o zupełnej wręcz bezradności zwykłego człowieka wobec
"starych bolszewickich kawałów". Po to między innymi piszę, żebyście się
drodzy czytelnicy nie dawali nabierać na te już stare i wyświechtane
kawały. Proszę na nie w każdej sytuacji natychmiast ostro reagować,
gdyż zasługują one na największe potępienie, jako skrajnie plugawa
i ohydna anty-kreacja "padliny ludzkiej"!

KAT
Ex nihilo

Na drugi raz proszę, aby moraich nie krył się ze swoimi iście bolszewickimi
zdolnościami tworzenia oszczerczych i paszkwilanckich konfabulacji ex nihilo.
Ta niezwykle cenna umiejetność, po oczywiście lekkim podszlifowaniu,
może go bowiem wywindować na szczyty w nie tylko lokalnych
szmatławcach, ale także na stałe umocować w tych o ogólnopolskiej
renomie. Jest więc o co zabiegać!

KAT

PS Z powodu nadmiernie wybujałych "literackich" ambicji moraich,
jestem niestety zmuszony zakończyć serial o jego fikcyjnych
perypetiach na posiedzeniu Rady Nadzorczej.
Zawiedzionych czytelników proszę o wyrozumiałość.
Winni-niewinni: Postscriptum

Nie miałem najmniejszego zamiaru ani ochoty wracać do tematu "Winni-
niewinni", jednakże zmianę decyzji wymusił niejako na mnie problem
nadzwyczajnie wyostrzonego zmysłu spostrzegawczości u moraich.
Pomimo bowiem ponadprzeciętnych zdolności moraich do wyszukiwania
i śledzenia najbardziej nawet absurdalnych drobnostek, z jakiegoś
tajemniczego powodu, nie dostrzegła ona dotychczas, zapoczątkowanego
przecież już tak dawno przez Mirellę tematu poświeconego słynnej
mecenas, która to na wybiegach jakże się znakomicie prezentuje
w czerwonym żakieciku.

KAT

PS Ciąg dalszy nastąpi...
Winni-niewinni: Postscriptum II

Na podstawie całokształtu wypowiedzi moraich na tym forum, ktoś
niezorientowany w historii SM "Przy Metrze" ostatnich kilkunastu lat,
wskazałby na tych "winnych" upadku naszej Spółdzielni, którzy
są akurat niewinni, bądź też w niewielkim stopniu. A gdzie się podziali
główni winowajcy czy znaczący pomagierzy?!

Odwracanie do góry nogami tradycyjnych znaczeń językowych pozostaje
podstawową metodą robienia ludziom wody z mózgu. To właśnie
bolszewicy doprowadzili tę metodę do perfekcji, choć gorliwych następców
im nie brakuje, co to nadal usilnie pracują nad jej udoskonaleniem.
Według tej iście szatańskiej w swym założeniu metody, jakiekolwiek
dowodzenie racji na podstawie faktów czy racjonalnych przesłanek jest
opowiadaniem starych mieszczańskich kawałów (określenie Józefa
Mackiewicza). Zamiast tego wali się wprost, aż do skutku (medialne pranie
mózgów), że coś, co jest czarne, tak "naprawdę" jest białe,
bądź odwrotnie!

I tego właśnie, jak widać skutecznie, nauczano w tych wszystkich
partyjnych "szkołach" oraz na specjalnych kursach. Ich adepci mają
to już we krwi (może nawet i w genach) i nic tego nie jest w stanie
zmienić, poza cudem. Niewykluczone, że to jest właśnie największa kara,
za całkowite podanie się Kłamstwu, co gorsze może stać się także
przekleństwem dla ich dzieci.

I na koniec: bez Prawdy cud przemiany nigdy się nie zdarzy!

KAT
Wycieczki: Krótkie podsumowanie

Dobiega końca druga kadencja wspomnianego burmistrza. Jego
dokonania, te zwłaszcza rzucające sie w oczy mieszkańcom miasteczka,
są doprawdy imponujące. Nie byłyby one jednak możliwe bez tych mniej
spektakularnych, a więc bez gruntownego wyczyszczenia urzędu miasta
i gminy z niereformowalnych (ściślej totalnie zdegenerowanych)
pracowników, na których opierało się funkcjonowanie komunistycznej
"szabrowniczej mafii" A warto dodać, że jej macki sięgały zarówno władz
powiatu, jak i województwa. Równocześnie z trwającą ponad dwa lata
akcją czyszczenia "stajni Augiasza", burmistrz przeprowadzał głębokie
reformy strukturalne - całkowitą przebudowę zasad funkcjonowania
urzędu.

Żeby nie przeciągać, powiem na zakończenie, że kluczem do sukcesu
burmistrza, szczególnie w tym newralgicznym początkowym okresie
przemian, była jego pełna świadomość z czym i kim ma do czynienia.
Jako świetny historyk (nie jak 99% pobolszewickich podróbek tej profesji
w Polsce) specjalizujący się w historii najnowszej, w tym ze szczególną
pasją Niepodległościowym Podziemiem (Żołnierzami Niezłomnymi),
nie miał najmniejszych złudzeń, że ma do czynienia z najgorszą
z możliwych przestępczych organizacji świata. A jak to mawiał
"dobrotliwy ojczulek" tejże najbardziej zbrodniczej organizacji w dziejach,
czyli Lenin, a za nim powtarzał Stalin - o wszystkim decydują kadry
- dosłownie te z łepetynami wykutymi przez nieustanne walenie
propagandowego bolszewickiego sierpa i młota. A zatem pierwszą rzeczą
jest wyrwanie, najlepiej z korzeniami, tych właśnie chwastów!

KAT

PS Z największą przyjemnością odwiedzam teraz moje rodzinne
miasteczko, jestem z niego po prostu dumny!
"Naukowa opieka!"

Na początek proszę o informację, czy moraich jest profesorem
nadzwyczajnym czy już zwyczajnym? Następnie zaś chciałbym się
dowiedzieć, czy przypadkiem to moraich (wraz z Adamusem)
nie zaangażowała "nieodżałowanego towarzysza pałkownika" do naszej
SM, jako rokujacego wielkie nadzieje radcę prawnego. A może chodziło
o to, żeby rzeczony mógł zebrać dostatecznie obszerny materiał
z poczynionych na naszej SM eksperymentów? Gdyż materiał ten
mógł być mu niezbędnie potrzebny, aby otworzyć dysertację doktorską
pod właśnie kierownictwem moraich - wtedy zapewne już po habilitacji?!

KAT

PS A może tym razem doczekamy się rzetelnej
i wyczerpujacej odpowiedzi od naszych "otwartasów"!
Skojarzenia

Z czym ci się Spółdzielco
kojarzy nazwisko Dobrodziej
które mi się zaraz kojarzy
ze słowem jednym...

Ale może ktoś mieć inne skojarzenia!