ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

Wczoraj byliśmy na kostrzyńskim Starym Mieście zapalić świeczki przy pomniku von Falkenhayna i jego żołnierzy poległych w październiku 1806. Od razu zapaliliśmy oczywiście też przy drugim kamieniu, ku czci rozstrzelanych pruskich partyzantów z 1807. Po tym trochę pogrzebałem i znalazłem informację, że rozstrzelani tam (dokładnie to w Gorzyniu) dwaj porucznicy nazywali się Wilhelmi i Saehr i obaj byli z dawnego batalionu grenadierów v. Schack (IR vacant v. Grevenitz). Rozstrzelano ich po schwytaniu pod Krzystkowicami nad Bobrem, oficjalnie za złamanie warunków kapitulacji, jako że obaj zostali zwolnieni na słowo po poddaniu się w Prenzlau. W tej samej potyczce w ręce Francuzów wpadło jeszcze 21 żołnierzy pruskich z 60-osobowego oddziałku.

Obaj oficerowie byli z małego Freikorpsu stworzonego przez Eugeniusza von Hirschfeld, porucznika huzarów (Husaren-Regiment von Kohler, Nr 3), uczestnika bitwy pod Auerstaedt, wzietego potem do niewoli pod Lubeką, zwolnionego do domu, z którego uciekł by założyć późna jesienią 1806 oddział partyzancki działający w obszarze od Freienwalde po Zieloną Górę. Ogólnie, jak to w partyzantce, raczej drobne akcje nękające, odsylanie zdobytych i "wyzwolonych" kas do Kołobrzegu. Choć zdarzyło się im zdobyć 32 działa w okolicach Freienwalde, transport 16 000 (może tu być pewna przesada, zakładam to) karabinów kierowanych do Wielkopolski z przeznaczeniem dla Polaków koło Białcza w pobliżu Kostrzyna (karabiny zatopiono w nieznanym miejscu), starcie z polska kawalerią pod Sulechowem i atak na bawarski depot kawaleryjski w Krośnie. Po tym ostatnim wydarzeniu Hirschfelda bardzo poszukiwano, co skończyło się rozbiciem oddziałku pod Krzystkowicami (Christiansstadt), gdzie pojmano dwu wzmiankowanych na początku oficerów a sam Hirschfeld pod którym zastrzelono konia z trudem umknął, pojmawszy ponoć bawarskiego wachmistrza, który zachęcony pistoletem pomógł mu przedostać się na południe, poza zasięg obławy. Hirschfeld zebrał ponownie oddział i podążył na Śląsk, po drodze zajmując i zagważdżając 57 dział prowadzonych do Wrocławia. Po powrocie na Śląsk promowany na rotmistrza.

Od razu mówię, nie moge zweryfikować tego wszystkiego, być może to taka hagiografia.

Von Höpfner też o tym wspomina. Pisze o zdobyciu dział (ilość nieznana) idących pod osłoną Francuzów i Bawarczyków w Starym Kostrzynku nad Odrą (moje okolice!). Działa potopiono w Odrze. Wspomina o zajętym transporcie amunicji i 16 000 karabinów w Białczu, które potopiono bądź zniszczono. Też pisze o zdobyciu i zagwożdżeniu 32 dział w Zaborze (Sabor) koło Zielonej Góry.

A wiecie, w gallica.bnf.org znalazłem "Revue d'histoire rédigée à l'État-major de l'armée, Section historique. No 100" z 1909, gdzie potwierdzają zdobycie przez Prusaków podczas wojny partyzanckiej 1806/07 konwoju z amunicją i gotówką (liquides - raczej nie chodzi o płyny) w Starym Kostrzynku (Alt=Kustrinchen) dowodzonego przez chef de bataillon d'artillerie Lasserout, 29 stycznia 1807. Nic nie ma tam o działach, może była amunicja artyleryjska i artylerzysta i stąd w biografii Hirschfelda te działa i działa. W tym samym artykule jest też o zdobyciu prze freikorps w Sulęcinie (8 II 1807) ośmiu koni należących do samego Napoleona. A w Strzelcach Krajeńskich (Friedeberg) zaskoczono 2 lutego posterunek żandarmerii wyzwalając z francuskiej niewoli 476 par butów i 660 łokci sukna, dzięki czemu puszczono goło i boso odpowiednią ilość francuskich nieprzyjaciół, co zapewne wydatnie zmiejszyło ich zdolność bojową. To ostatnie zrobił jednak chyba inny oddział, nie Hirschfelda.

Hahn dnia Pią 14:39, 02 Lis 2012, w całości zmieniany 3 razy


Jakies ilustracje?
Nic a nic. Nawet opisów, jeżeli chodzi o uniformologię. Pewnie towarzystwo chodziło w tym z czym do oddziału trafiło.

Hahn dnia Pią 18:19, 02 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz