ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

Rozpocznijmy nowy temat.
Jak Państwo wiecie, w zwiazku ze zmianą ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, nasza spółdzielnia wreszcie musi dostosować statut do aktualnego prawa.
W tym celu działa komisja statutowa. Jak działa, skąd się wzięła ( ) pisaliśmy już wielokrotnie. Jeśli ktoś przeoczył, chętnie opowiem.
W zwiazku z tym, że na ostatnim ZPCZ przedstawiciele, pomimo nawet sformatowania przez zarząd części przedstawicieli, nie uchwaliło nowego statutu.
Przypominam, ze komisja jest zdominowana przez ludzi prezesa i działa na jego zlecenie.
Dziś odbyło się kolejne jej posiedzenie, ponieważ do końca roku, na skutek uchwały z ZPCZ, musi się odbyć zebranie tylko w celu uchwalenia statutu. Wcale się nie zdziwię jak odbędzie się ono w Wigilię albo coś koło tego.
Dzisiejsze zebranie było dosyć krótkie, ale już widać jakie są kierunki. Ze strony spółdzielni wystąpił mecenas Franczak, który na wstępie wysypał się, ze projekt prezentowany ZPCZ pochodził od zarządu.
Długo trwała dyskusja czy wnioski do statutu z grup członkowskich są istotne czy nie. Pan Kaczyński próbował pominąć więc Państwa wnioski. Ponieważ na komisji byli goście, czyli przedstawiciele, nie wypadało tak po chamsku je wyrzucić.
Następnie mecenas omówił różnice pomiędzy projektem "niezarządu" i projektem statutu, jaki napisało stowarzyszenie, a który zawierał również wnioski z grup.
Pan Mecenas omawiał w sposób dosyć specyficzny. Być moze założenie jest takie, że te Panie Śmietańskie, Bańkowski muszą mieć wyłożone wszystko za przeproszeniem jak dla debili (wracamy do teorii o 70 pkt IQ). No bo jak inaczej odczytywać fakt, że Pan Mecenas raczył prezentować jako niezgodne z prawem zapisy projektu stowarzyszenia takie jak to, że kandydat na członka rady ma się poddawać podobno lustracji w IPN. Tylko, że takiego zapisu nie ma. Jest natomiast, że kandydat ma złożyć oświadczenie, że jest niekarany. Czyli drodzy sąsiedzi i przedstawiciele, na takie hasło powinniście dostać dreszczy, bo przecież niejedno macie na sumieniu. Bójcie się IPN!
Nie wątpię, ze wielu przedstawicieli ma niejedno oświadczenie na sumieniu, więc jak zobaczę na ZPCZ, ze podnoszą rączki w obawie przed takim zapisem, będę wiedzieć kto był TW.
Mecenas również poświęcił dużo czasu na wyjaśnienie jakie to nieprawne jest, żeby członek rady mógł samodzielnie sprawować swoją funkcję. I Pan Kaczyński i Pan Bańkowski byli na szkoleniach dla członków rad nadzorczych w spółdzielniach, gdzie zostali pouczeni przez ŚP Jajszczyka, ze rada działa kolegialnie, a członkiem rady się jest tylko podczas posiedzeń (a podczas dyzurów to nie?), a poza tym to się jest zwykłym członkiem, więc żadne dodatkowe prawa nie przysługują. Czyli proszę Państwa nie możecie udzielić szerszych kompetencji swoim członkom, bo mogliby zbyt wiele nadzorować.
Zebranie szybko się skończyło, bo chyba obecność przedstawiceli była zaskoczeniem i komisja nie wiedziała, bez głosu doradczego, co z tym fantem zrobić.
Bardzo proszę wszystkich o pytania i aktywność. Czeka nas zebranie w bardzo ważnej sprawie. Jeśli pozwolimy na ukonstytuowanie złego ustroju spółdzielni, będziemy tkwić w tym bagienku do końca świata i jeszcze dłużej.
Jak sobie jeszcze coś przypomnę, dopiszę


To że Statut przedstawiony na ostatnim ZPCz był „zarządowy” to nie ulega wątpliwości. Cała konstrukcja Komisji Statutowej była (a właściwie jest ) zaplanowana w ten sposób aby zachować pozory demokratycznego opracowania najlepszego Statusu SM. Byłoby tak, gdyby nie to że dużo przegłosowanych na Grupach postulatów nie znalazło odzwierciedlenia w wypracowanym „zarządowym” Statucie przedstawionym na ostatnim ZPCz. Nie sądzicie że Statut taki mógłby stworzyć samodzielnie Pan Kaczyński jako „dożywotni” Przewodniczący Komisji Statutowej, który nie ma w tym względzie zielonego pojęcia. Głównym motorem była Pani mec. Dobrodziej opłacana przez Zarząd. Pani mec. forsuje zapisy wygodne dla Prezesa.

Przykładowo:
Na jednym z posiedzeń Komisji Statutowej, Pani mec. na zapis o niekaralności RN zaproponowany przez członków spółdzielni i rekomendowany przez Stowarzyszenie Mieszkańców SM ”Przy Metrze” stwierdza że, przecież nie można wprowadzać takiego zapisu bo są takie mniej „ważne” przewinienia karalne. Bo np. zabranie przez sąd prawa jazdy to nie takie „ważne” przewinienie.

Pani mec. zapomina tylko że prawo jazdy zabiera się nie za parkowanie w miejscach niedozwolonych tylko za rażące łamanie prawa (w tym głównie jazdę pod wpływem alkoholu i skutki takich czynów).

Ponadto, Pani mec. jest zdania aby mieszkania z odzysku sprzedawać po niższych cenach dla członków SM niż z wyceny a dopiero gdy nie znajdzie nabywcy po cenach rzeczoznawcy, dla szerokiego grona nabywców. A argumenty Pani mecenas to takie że w naszej spółdzielni mieszka wielu mieszkańców których nie stać na mieszkania po cenach wolnorynkowych.

Pani mec. zapomina że SM to nie instytucja charytatywna a co najważniejsze czy ktokolwiek słyszał aby ten kogo nie stać na mieszkanie nabył takowe w zasobach SM? Takie zapisy statutowe rodzą tylko możliwości manipulacji i wyprowadzania majątku wspólnego za „bezcen”.

Dodatkowo, władze SM za pośrednictwem Pani mec. chcą aby jedyną formą informacji o Walnym Członków Spółdzielni były kartki wywieszone na klatkach (+strona WWW.). Argumenty to takie że, wrzucanie informacji do skrzynek bądź dostarczanie ich za pośrednictwem dozorców bezpośrednio do domów to już rodzi „ogromne” koszty. Biorąc pod uwagę koszt 2 zł za stronę to rzeczywiście bo SM pobiera właśnie tyle od mieszkańców w przypadku kserowania jakiegokolwiek dokumentu. Gdyby było to prawdą że SM ponosi takie koszty (patrz.prot. lustracyjny) to łatwo policzyć ile tracimy rocznie na ulotki agitacyjne Zarządu roznoszone przez dozorców za potwierdzeniem.

Z doświadczenia wiemy że, informacje o Zebraniach Grup Członkowskich i Zebraniach Przedstawicieli są wieszane w gablotach tak aby było je jak najmniej widać tym bardziej ze ksero jest wykonane ledwie czytelnie.

Wiadomo chodzi o jak najmniejszą liczbę osób aby zjawiło się na Walnym a dlaczego to nie potrzeba pisać. Ci co maja przyjść, zostaną powiadomieni w sposób bardziej dosadny. Nie ma wątpliwości.

Wszyscy wiedzą że przedstawiciele bliscy sercu Prezesa, przed tegorocznym ZPCz zostawali zapraszani to Spółdzielni w celu „szkolenia” jak głosować i omówienia Statutu. DLACZEGO NIE ZOSTALI ZAPROSZENI wszyscy Przedstawiciele? Czy jedni wiedza co jest dla spółdzielni dobre i nie trzeba ich szkolić a innych trzeba poddawać nieustającej indoktrynacji przez Zarząd?
Masz rację MadMaxie. Zarząd co prawda nie może utrzymać dłużej obecnego statutu, ale chce przynajmniej ile się da zagarnąć z nowego.
W tym celu wprowadził do statutu np takie zapisy jak to, żeby w przyszłym zarządzie było od 1 do 3 członków i to po naciskach z grup, bo wcześniej chceli wsadzić tylko 1 prezesa. Wyobraźcie sobie, ze jest 1 prezes i sobie np na urlop pojedzie, to spółdzielnia ma się opierać na pełnomocnikach?
A to wszystko dlatego, że jak teraz jest w statucie 3 członków zarządu, to jest problem. 3 członek może nie być już tak pewny, trzeba się z nim dzielić. Od 3 lat 3 prezesa nie ma, bo poprzedni zrobił się kłopotliwy. Nie dość, że pani wiceprezes nie chciała pozwolić na panoszenie się Drimexu, to teraz moze puścić parę z ust i będzie wtopa. Więc na wszelki wypadek rada nowego prezesa nie zatrudnia. Moze w nowym statucie nie będzie takiej konieczności.
Pan mecenas Franczak bardzo bronił się przed komisjami rewizyjnymi. W obecnym statucie takiego organu nie ma. A szkoda. Możnaby doraźnie powolywać taką komisję np do kontroli przetargów. Kontrola? To by oznaczało konieczność pokazywania dokumentów, a przecież chodzi o to, żeby ich nie pokazywać.
CDN
Tu znajdziesz zmiany do statutu Stowarzyszenia
http://przy-metrze.org.pl/?page_id=316
A tu zmiany do regulaminu obrad Walnego Stowarzyszenia
http://przy-metrze.org.pl/?page_id=318


Jeżeli chodzi o zmianę w Statucie że członków Zarządu może być od 1 do 3 osób to znaczy że Prezes będzie rozgrzeszony jak nawet sam zostanie jednoosobowym Prezesem. Przecież w każdej chwili Pani Wiceprezes może się nie spodobać Panu Prezesowi bo ON wie i tak wszystko lepiej. Widać to na przykładzie "usuniętego" w 2008 r. Wiceprezesa ds technicznych Pani Antkowiak. Prezes z Panem Przewodniczącym stwierdził że Pani Antkowiak się nie nadaje i przejął jej obowiązki. Stał się "specem" od administracji i nadzorowania inwestycji. Dziś widzimy jakie są tego skutki.

Fatalnie prowadzone(nadzór) inwestycje na Lanciego i Belgradzkiej. Ogromne opóźnienia, koszty i toczące się sprawy sądowe.

W niedługim czasie może okazać się że "finansistka" wiceprezes nie nadaje się i Pan Prezes stanie się "specem" od finansów.

Tylko ani na finansach ani na sprawach budowlanych się nie zna bo jego kwalifikacje na to mu nie pozwalają. Dzięki Przewodniczącemu RN mamy sytuacje że naszym majątkiem zarządza osoba bez przygotowania zawodowego. Osoba która otoczyła się prawnikami i wszystko robi aby udowodnić że ma rację.

A wystarczy być tylko fachowcem i pilnować interesów spółdzielców.

Usprawiedliwienia typu że dodatkowy członek zarządu to dodatkowy koszt to demagogia.

Koszty wynagrodzenia (premii) dotychczasowego dwuosobowego Zarządu z powodzeniem starcza na trzeciego.

A Pan Przewodniczący przez wiele lat nie potrafił znaleźć odpowiedniej osoby na Członka Zarządu. Pytanie czy chciał ?.

Nie oszukujmy się, znalezienie fachowca inżyniera lepszego od Prezesa z przygotowaniem zawodowym i doświadczeniem budowlanym nie jest na pewno trudne a to że go nie znaleziono dotychczas może świadczyć wyłącznie o nieudolności albo braku chęci znalezienia odpowiedniej osoby.
Zalecam przeczytanie opisu ostatniego posiedzenia komisji statutowej na blogu Pana Wojtalewicza http://przymetrze.blogspot.com/
A teraz opowiem o tym jak można robić dalej wodę z mózgu.
Pan Franczak wskazał jako jedną z pierwszych różnicę między projektami statutów taką, że w projekcie stowarzyszenia jest propozycja jawności umów. Woda z mózgu, bo w projekcie jest jawność, ale tylko wobec członków spółdzielni, żeby nie było więcej klauzul poufności wobec nich. Bo niby dlaczego my członkowie spółdzielni, współudziałowcy majątku, nie mamy możliwości zapoznać się z umową, jaką w naszym imieniu podpisuje zarząd?
Odpowiedź nasuwa się sama. Jak się podpisuje niekorzystne umowy, to lepiej,żeby jak najmniej osób o tym wiedziało. Bo chyba nie ma w tych umowach jakiś tajników broni masowego rażenia, super-technologii, czy tajemnic nowego produktu właśnie wprowadzanego na rynek?
Dlatego stowrzyszenie zawarło punkt, w którym zabrania się zarządowi stosowania klauzul poufności wobec członków spółdzielni. Zresztą obecne zapisy ustawy na takie klauzule nie pozwalają, ale najpierw trzeba se pójść do sądu, żeby sąd umowę odtajnił wobec członka spółdzielni.
CDN
Liczyłem na dyskusję, ale widzę, że biernie czyta wielu ten wątek.
No to inna ważna kwestia - absolutorium dla członków rady.
Obecnie, jak również w projekcie zarządu członkowie rady nie są poddawani żadnej weryfikacji. A szkoda.
Pan Przewodniczący opowiada sobie ładnie jak to rada fajnie działała i tyle.
Nie mamy więc żadnej możliwości wyrażenia swojej opinii o pracy poszczególnych członków, innej niż niewybranie ich podczas kolejnych wyborów do rady.
Dlatego mogą bezkarnie nic nie robić przez 3 lata i się puszyć.
Absolutorium byłoby więc sposobem na recenzowanie pracy członków rady, którzy przecież w naszym imieniu występują.

cdn


Pan mecenas Franczak bardzo bronił się przed komisjami rewizyjnymi. W obecnym statucie takiego organu nie ma. A szkoda. Możnaby doraźnie powoływać taką komisję np do kontroli przetargów. Kontrola? To by oznaczało konieczność pokazywania dokumentów, a przecież chodzi o to, żeby ich nie pokazywać.
CDN


Co do możliwości wglądu do dokumentów to nawet zażarty wielbiciel Prezesa Stępnia Pan Prezes Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych Jan Sułowski napisał mi.in. w tym roku do członków SM "Przy Metrze" mi.in. -"art.8(1) o spółdzielniach mieszkaniowych nie przewiduje możliwości odmowy udostępnienia dokumentów, na podstawie funkcjonowania "klauzuli poufności""

I oczywiście wiecie co Prezes Stępień sobie z tego robi? a nic, ma opinie swoich zaprzyjaźnionych prawników że wcale tak nie jest.

Moje pytanie jest więc takie . kto ma rację organ kontrolujący czy kontrolowany?
Panie Prezesie Sułowski, trochę cywilnej odwagi (wiemy że Pan zagląda na to forum) niech może Pan skomentuje swoją odpowiedz do członków SM "Przy Metrze"?
Bo prezes Stępień ma w ogóle relatywne podejście do wszystkiego. U niego prawo działa trochę jak u Kalego, czyli jak "Kali ukraść krowa - dobrze, jak Kalemu ukraść krowa - źle".
Ale przecież statut piszemy na długo. Przecież nawet prezes Stępień i jego Sancho Pansa Karpacz, nie są wieczni.
Ale zły przykład Stępnia może posłużyć następcom do nadużywania zapisów.
Bo w sumie nie chodzi o samo prawo, ale o kulturę prawa.
W tym celu niestety stowarzyszenie musiało umieścić zapis, że członek rady nadzorczej sprawuje swoją funkcję samodzielnie. Myślę, że ten punkt wymaga doprecyzowania, ale zamysł wziął się z tego, co dzieje się obecnie. Myślę, że w żadnej spółdzielni nie ma takiego kuriozum, że jak członek rady chce obejrzeć jakiś dokument to cała rada musi to przegłosować. No bo rada działa kolegialnie. Kolegialnie to działa podczas posiedzeń i narządziami rady. Ale to chyba już szczyt wszystkiego, zeby rada kolegialnie sprawdzała jakieś dokumenty. Chyba, że trzeba pilnować, żeby jakiś niesforny członek rady za dużo się nie dowiedział.
Pan Kaczyński se nawet przypomniał, a Bańkowski potwierdził, że na szkoleniu dla członków rad w Krajowe Radzie Spółdzielczej, pan Jajszczyk posunął się do tego, ze członek rady ma szersze kompetencje tylko podczas posiedzeń. Myślę, że Pan Kaczyński nie wziął pigułek na cukrzycę podczas szkolenia i zapamiętał tylko 5 przez 10. Ale to już inna sprawa...
Na pewno jednak chcemy, żeby członkowie rady mieli jak najszerszy dostęp do dokumentów, a nie jak najmniejszy. A na pewno nie jest ułatwieniem sito głosowań, albo proszenia się prezesów o 3 słowa. Żenada.
No i pomysł stowarzyszenia, to rozszerzenie składu rady do 11 osób. I ja się z tym zgadzam. W spółdzielniach rady nadzorcze są większe. Dzięki temu łatwiej jest dzielić się obowiązkami między członkami. Ale i trudniej jest zarządowi manipulować członkami. Co wy na to?
Teraz często na dyżurach nawet nikogo nie ma, bo 2 terminy w tygodniu to zbyt trudne do obsadzenia. Jeśli w poniedziałek nie przyjdzie Pani Kołnierzak, a w czwartek Pan Wojtalewicz, to czasem nikogo nie ma.
cdn
Dyskutować można i warto, lecz myślę że przeciętny członek spółdzielni do toczenia takich dyskusji nie jest zdolny.
Projekt statutu musi być opracowany przez wytrawnego prawnika, a osoby cieszące się autorytetem członków spółdzielni muszą taki statut zarekomendować.
Z grona osób zaufanych wykluczam zarząd spółdzielni, 5 czlonków rady nadzorczej, przedstawicieli zwachanych z zarządem oraz wszystkich prawnikow spółdzielni.
Ze względu na szacunek do własnej osoby i czlonkow spółdzielni o osobniku mianowanym na przewodniczącego komisji statutowej nie będę nawet wspominał - bo nie wart jest śliny.
Przypuszczam, że większość członków oczekuje na to, aby dokładnie wskazać, co absolutnie należy zrobić aby przeglosować korzystny statut i jak to zrobić aby jakieś mendy tego nie utrudniły - a na 100% będą.
Projekt statutu wykluczaczać musi chore sytuacje z jakimi mieliśmy doczynienia na ostatnich grupach członkowskich, kiedy wola członkow spółdzielni -uzależniona została, od wyrażenia na nią zgody przez zarząd spółdzielni.
Nie liczyłbym na instruktażową pomoc Sułowskiego z Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych - naszego LUSTRATORA, to na równi z zarządem czlowiek który zawiódł i który nie kiwnął palcem aby nam pomóc , rady tego Pana mogą tylko zaszkodzić.
DEMOKLES - nie czekaj na odpowiedz
Zeby cokolwiek skomentować trzeba mieć odwagę i być po stronie czlonków spółdzielni, a nie trzymać z prezesami od ktorych teraz zależy czy Związek dostanie kase i zostanie wybrany.
Kruk krukowi oka nie wydziobie, doradzi ale prezesom co zrobić i jak zrobić aby ich biznesy kręciły nadal - czlonkowie spółdzielni to kura co znosi złote jajka i trzeba ją kurczowo trzymać, zbliża się okres weryfikacji bilansów i co narazi się prezesom - nie !!! bo go nie wybiorą.
Jak mniemam, projekt stowarzyszenia pisał prawnik.
Opisuję istotę tych zmian, ponieważ myślę, że wiele osób nie bardzo ją rozumie. A wiem, że zarząd bardzo lubi wprowadzać w błąd tanimi sztuczkami na udowodnienie dlaczego coś się nie da.
Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać do wszystkich punktów odnoszących sie do jawności, w tym np do ujawniania w zestawieniach rocznych stanu majątku spółdzielni oraz jego wyceny, a także jaki dochód on generuje.
Dziś oczywiście jest to tajne przez poufne. Dlaczego? Bo są nieruchomości, które generują straty, a nie zyski. Albo marne zyski. Na przykład taki Klub przy Lasku - corocznie dokładamy kilkadziesiąt tysięcy. Albo buda Bańkowskiego - przychód 10 tys rocznie netto.
Fajnie by też było, gdyby wszystkie protokoły, dokumenty wewnętrzne były dla nas dostępne.
Tak jak fajnie by było, gdyby odpowiedź prezesa czy RN mieściła się w 30 dniach. No bo jak sięgamy roku w oczekiwaniu na odpowiedź, to pisanie do spółdzielni ma coś w sobie z pisania na Berdyczów.
No i sposób powiadamiania o zebraniach. Teraz, jak wiecie, takie powiadomienie sobie wisi z boczku, w gablotce, żebyście na wszelki wypadek tego nie znaleźli. Jak prezes napisze list miłosny o tym co to mu się znów nie udało, to wszyscy dostają go do skrzynek, ale jak prezes chce nas zaprosić na zebranie, to chowa zaproszenie po kątach. Wniosek jest taki, że należy statutem zobowiązać zarząd do indywidualnego powiadamiania listem.
cdn
Moim zdaniem projekt jest czytelny, zrozumiały i w przeciwieństwie do obecnego statutu, oraz projektu "zarządowego" traktuje członków podmiotowo. Uważam, że warto byłoby zlecić analizę pod kątem zgodności zapisów z obowiązującym prawem niezależnemu prawnikowi, który dokonałby ewentualnuch poprawek i gotów byłby bronić go przed zarzutami specjalistów od interpretacji prawnych w SMPM
A dziś opowiem wam kto nie powinien kandydować do RN.
Tzn nie wyobrażam sobie, żeby w radzie były osoby karane za umyślne przestępstwo. Mam tu co prawda problem, bo nasz kochany zarząd, żeby było zadość temu punktowi, już toczy postępowania z art 212 KK o zniesławienie. No i wyjdzie, że ten albo tamten jest karany, bo ktoś się poczuł urażony słowami. Pomijając, ze obecne zarzuty są zabawne, to zniesławienie nie jest chyba tym samym, co np nadużycia finansowe, działanie na szkodę, czy nadużycie zaufania.
Drugą ważną cechą jest to, że osoby kandydujące do RN nie powinny mieć żadnych związków cywilno-prawnych ze spółdzielnią, również poprzez członków rodziny. Chyba nie jest dziwne, że jak ktoś pracuje na zlecenie dla spółdzielni, jest zależny od zarządu. Nie jest więc obiektywny. Takie osoby nie mogą więc być członkami rady, bo łatwo jest nimi manipulować.
Pan Franczak pomyślał nawet o weryfikacji IPN. Nadgorliwość z jego strony. Niewątpliwie Pan Karpiński, Jamroz, Kaczyński, pewnie i Skubiszewski i Stępień, mieliby wtedy poważny problem. Ale ja pozostawiam Państwu ocenę. Takie doświadczenia z przeszłości łatwo jest zweryfikować, nawet na podstawie przebytej drogi zawodowej. Samo figurowanie w IPN nie jest wyznacznikiem moralności, bądź jej braku. Ale jak to mówią, na złodzieju czapka gore...
cdn
Potrzebne są również pewne organizacyjne punkty w statucie.
Rdzie Nadzorczej potrzebna jest obsługa prawna niezależna od zarządu.
Normalnie nie byłoby problemu z wynajęciem kancelarii innej niż ta, która obsługuje zarząd. Ale w naszej spółdzielni nie jest normalnie. W naszej spółdzielni najpierw radcy prawni ustalają z zarządem linię partyjną, a następnie przychodzą na posiedzenia rady i bredzą jakieś bzdury, żeby uzasadnić każdą brednię. Pewnie dlatego już nie przychodzi Karpacz. Nie chce zniżać się do poziomu dna, to wysyła słynną, niepowtarzalną Dobrodziej.
Ta sytuacja świadczy jednak o tym, że etyka zawodowa mecenasów może sięgać tylko do poziomu ceny, za jaką wynajmuje ich zarząd. Warto więc, żeby rada sama decydowała o tym kto, co, jak i za ile im doradza.

Inna sprawa to nasze uczestnictwo w posiedzeniach. Obecnie przedstawiciele mogą uczestniczyć w tych posiedzenich, jako głos doradczy. Ale jak przedstawiciele przestaną funkcjonować, znów rada będzie se działać jak będzie chciała, bo nie będzie musiała wpuszczać członków. Czyli należy taką opcję zapisać w statucie. Każdy z nas powinien mieć możliwość uczestniczenia w radach, po wcześniejszym zapowiedzeniu się.

I drobna dopowiedź. Oprócz niekaralności, powinniśmy również wybierać członków rady z wyższym wykształceniem. Bo jednak wyższe wykształcenie stanowi o jakimś poziomie intelektualnym. Jak nami będą dalej rządzić szewcy i wulkanizatorzy, to będzie w spółdzielni właśnie jak w zakładzie produkcyjnym.
NEO
Osobiście chciałbym, doczekać czasow, kiedy sytuacja w SMPM będzie taka jaka jest w większości zakładów produkcyjnych. Tam na ogół wszyscy znają swoje miejsce i wiedzą co, jak i kiedy mają robić. Oczywiście nie mam nic przeciwko wyższemu wykształceniu. Uważam, ze w przypadku zarządu powinno być ono warunkiem koniecznym. to w RN niekoniecznie. Tu najważniejszymi cechami winny być czas i chęci do pracy, zdrowy rozsądek i przede wszystkim zdrowy rozsądek. W SMPM część osób z "piątki" ma bardzo wyższe i co z tego wynika wszyscy widzimy.
Neo
w temacie statut pisz na temat statutu. prawnicy pani Dobrodziej, pan Andrzej Franczak i pan Jerzy Karpacz są profesjonalnie przygotowanymi do pracy w charakterze prawników. Pełnomocnik procesowy, zatrudniony na zlecenie ma obowiązek dołożenia należytej staranności w reprezentowaniu interesów zleceniodawcy. I Oni to robią..A takim jest nie RN tylko Zarząd. To trzeba rozumieć.
RN powinna mieć swój sekretariat i zatrudnioną na kilka godzin tygodniowo w zależności od potrzeb pracownika.Sekretariat przyjmuje na liczbę dziennika wszystkie pisma wpływające do RN, skargi członków itp.oraz przygotowuje odpowiedzi.Prawnik nie jest potrzebny na posiedzeniach RN podobnie jak zarząd.
Prawnik ma przygotować ekspertyzę na piśmie w temacie o który RN go zapyta.
To znacznie mniej kosztuje jak stała i permanentna kontrola RN przez zarząd.Co nie oznacza ,ze w wyjątkowo uzasadnionych przypadkach RN nie może zaprosić prawnika/jednego a nie dwóch/ czy członka zarządu np do rozliczenia go. To zależy tylko i wyłącznie od członków RN.Dlatego trzeba wybierać nie siusiu majtki a ludzi z jajami.Ludzi godnych zaufania, gdyż to im powierza się cały majątek spółdzielców stanowiący ich prywatna własność. Ludzi z autorytetem a nie płaczków i biadolaczy..Członek RN powinien mieć nie więcej jak 30-50 lat. Powyżej, może pracować społecznie w innym gremium.Na posiedzenie RN nie może wejść każdy członek, bo to uniemożliwi im prace.No chyba ,ze jest rozpatrywana sprawa tego członka. koniecznie w miejsce Przedstawicieli trzeba powołać inny organ.a jaki to wymyśl.??
Chyba masz rację Weteranie. Właśnie po to powinniśmy tu pisać i wymieniać się spotrzeżeniami.
Rzeczywiście może jednak nie powinno być ograniczenia ze względu na wyższe wykształcenie. Teraz młodzieć masowo kończy wyższe uczelnie, nawet prywatne. Ale kiedyś tylko ok 7% społeczeństwa miało wyższe wykształcenie. Doświadczenie zawodowe i poziom mogą mieć te osoby wysoki, więc szkoda by było zamykać takim osobom drogę do rady.
Byłbym z tego samego powodu ostrożny przed ograniczeniem wiekowym. Bo jak ktoś ma lat 51 to już jest zły? Może być świetnym menadżerem w kwiecie wieku. Ale też mając lat 49 może mieć długą historię w IPN. Może też mieć lat 30 i być zwyczajnym nieudacznikiem. Akurat to kryterium wg mnie nie jest dobre. Dobre jest to, co każdy z nas osiągnął w życiu i co może nam zaprezentować, dać od siebie. Nie musi to być metryka. W dzisiejszych czasach ludzie lat 55 właśnie osiągają szczyt swojej kariery, spełnienia i mają już dzieci wyrosłe. A wchodzą na tę drogę w okolicach 35- 40 roku życia. Wtedy jeszcze mogą zwyczajnie nie mieć czasu na pracę na rzecz spółdzielni. Zwykle do 40 roku życia kariera i życie rodzinne zabiera 150 % doby.
Natomiast zdecydowanie nie rozumiem dlaczego to członkowie spółdzielni nie mogą uczestniczyć w posiedzeniach rady. Teraz uczestniczą tylko przedstawiciele. I tak jest to zwykle nie więcej niż 5 osób. Nie spodziewam się, żeby to było więcej. Jeśli omawiane są indywidualne sprawy, te osoby są wypraszane, więc nie ma problemu z wyjawianiem jakiś spraw osobistych. A sprawy spółdzielni jako takiej, powinny być jawne i dostępne nam wszystkim.
W innych spółdzielniach nie ma z tym problemu. W Górczewskiej mają nawet swoją telewizję i wszyscy posiedzenia mogą sobie obejrzeć w telewizji w domu.
Generalnie według mnie wszelka jawność jest wskazana i robi dobrze spółdzielni. Tu nie ma żadnych tajemnic Pentagonu, żeby obawiać się jawności. A tylko od przewodniczącego zależy jak sobie będzie radził z grupą gości. Wątpię zresztą, żeby była ona kłopotliwa, jeśli sposób omawiania tematów nie będzie budził sprzeciwu.

W propozycji stowarzyszenia jest też punkt o realizacji zaleceń polustracyjnych w ciągu 3 miesięcy. Oczywiscie zarząd dziś powie, że jest to zły punkt, bo zalecenia mogą być do niczego, albo ich wdrażanie może być długotrwałe. Jest to raczej punkt instruktażowy, żeby zarząd zobowiazać do realizacji tych zaleceń. Teraz zarząd tylko obiecuje realizację, ale już samej realizacji praktycznie nie ma. Taka prosta sprawa jak publikacja na stronach spółdzielni protokołów z posiedzeń rady, jest po prostu niemożliwa do realizacji od wielu miesięcy. Warto więc obligować zarząd do skutecznej pracy. A na tłumaczenie zarządu można przypomnieć, że w obecnym statucie jest wpisane - 3 członków zarządu. I gdzie jest ten 3 prezes? No chyba, że za 3 prezesa uznamy naszego PPRN Jamroza vel buziaczka? Można? Tak czy inaczej zarząd musi stosować się do zaleceń polustracyjnych. To dla nas jest ten punkt w statucie, żebyśmy wiedzieli z czego zarząd rozliczać.
Czytam te wpisy i nie chce mi się wierzyć, że ten temat nie budzi zainteresowania Przecież to prawne "być czy nie być" i dokument niezbędny w wielu jak nie we wszystkich niedopowiedzianych sytuacjach.
Nie mozna pozwolić na to aby został ustanowiony w kształcie i tresci zaproponowanej przez zarząd, bo aż bije z niego sposób zachowania dotychczasowej formy postępowania. Przykładem są próby podziału Walnego na części i RN już zabezpieczyła sobie sposób "przydziału" poszczególnych niesfornych grup członkowskich do konkretnych części walnego. Szkoda, że jeszcze nie podano terminów obowiązujących na te zebrania, co u nas jest dosyć ciekawą formą tj. te najbardziej pyskate i niepokorne mają wyznaczane karne /czytaj jak najbardziej niewygodne dla mieszkańców/ terminy. Stałą praktyką są dni przed długimi weekendami albo może dla urozmaicenia nasza RN zaakceptuje inny rownie wygodny termin np wigilię.
Formą zawiadomienia mieszkańców o terminie walnego ma być - wg zarządu-forma pisemna ale nie może być to wrzucenie zawiadomień do skrzynki pocztowej, bo taka informacja ma inna wartość niż ulotka o zniżkach cen pizzy. Przecięż już mamy przećwiczony sposób roznoszenia informacji o pseudo osiągnięciach zarządu - robili to kilkakrotnie nasi dozorcy to nie ma powodu aby nie przeszli się z listami do podpisu i roznieśli zawiadomienia o terminie zwołania walnego. Powieszenie w nieoświetlonej części wejścia do klatki schodowej kartki z xero wydruku o prawie niewidocznej treści zupełnie odpada.
Par.72 mówi o zarządzie składającym się z 1-3 osób. Myślę, że należ określić z jakich fachowców składa się zarząd. W przypadku spóldzielni, gdzie bardzo znaczącym jest dziedzina techniczna-budowlana powinien być z-ca prezesa d/s technicznych. Nie można udawać, że to robi się samo a wyznaje się -jak każdy Polak-na tym prezes-wulkanizator. Jak widać zna się naprawdę mało, bo efekty naszych inwestycji wołają o pomstę.
Ten rozrzut/1-3/ może trwać wiecznie i trudno będzie potem zmienić.
par.90 też został niezbyt szczęśliwie określony. Zyjemy w XXI wieku i nie można informacji o przetargach zamieszczać na stronie i w gablocie spółdzielni. Już widzę tych poważnych przedsiębiorców biegających co dziennie po spółdzielniach żeby poczytać wieści w spółdzielnianych gablotkach. Konieczne jest ogłoszenie informacji o przetargu w gazecie o zasięgu co najmniej warszawskim a najlepiej ogólnopolskim tak jak to robią wszyscy a nie jakiś prowincjonalny zakład produkujący spinacze. Uważam, że bardzo istotnym jest zapisanie, że w przetargu uczestniczy członek RN, co jest ważnym elementem kontrolnym.
Mam nadzieję, że już upłynęło sporo czasu i wszyscy przeczytali projekty to poproszę o pisanie własnych przemyśleń, bo NEO sam ze sobą pisze. Jak się zdenerwuje Adamus to...
Dzięki aran za wspacie. Mi się zdaje, że temat budzi zainteresowanie, tylko ludzie analizują biernie tekst.
Szkoda, bo okazuje się, że widzimy sprawy na różne sposoby i czasem można dojść do różnych wniosków na drodze dyskusji.

Zanim przejdę do głównej różnicy w projektach, chcę jeszcze opisać różne detale.
Drobny aneks do wcześniejszej dyskusji o zarządzie. W projecie zarządu członkiem zarządu może być osoba karana. Jest co prawda zastrzeżenie, ale tylko dla przestępstw karno-skarbowych lub dla zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych w urzędach władzy publicznej lub pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi. SIC!! Czyli jak na przykład obecne liczne postępowania prokuratorskie przeciw naszemu zarządowi doprowadzą do wyroku w zawieszeniu, ale nie obejmą zakazu zajmowania stanowisk, to se prezesi dalej będą prezesować. Cóż za wyobraźnia i roztropność!!!

Z innych spraw jest kwestia pozbawiania praw do lokatorskiego prawa do lokalu. W projekcie zarządu zaraz po uprawomocnieniu się wykluczenia ze spółdzielni, lokator musi natychmiast opróżnić lokal i nie przysługuje mu lokal zastępczy. W projekcie stowarzyszenia punkt ten ogranicza się tylko do uprawomocnienia się wykluczenia. Czyli tackim lokatorom pozostają jeszcze jakieś prawa.
Jest też różnica w kwestii przetargów i pierwszeństwa nabycia. W projekcie zarządu dotychczasowy użytkownik ma pierwszeństwo nabycia po cenie wylicytowanej, ale musi najpierw opuścić lokal. W projekcie stowarzyszenia nie. Tu mam dylemat. Empatia mi każe współczuć,ale doświadczenie życiowe podpowiada, że osoby, które muszą być pozbawione lokale pewnie i tak go nie kupią, a licytowanie lokalu z lokatorami może obniżyć jego cenę. Ale też w innych spółdzielniach tak się robi.
Widzę też sprytny sposób zarządu na usuwanie członków spółdzielni, szczególnie tych z nowych inwestycji, co dziś brużdżą. Otóż zarząd chce pozbawiać członkostwa za wyodrębienie się ze spółdzielni przez utworzenie wspólnoty mieszkaniowej. Nie wiem czemu Mecenas Franczak jakoś nie mówił, że taki zapis może być bezprawny. Obawiam się, ze członek spółdzielni może przestać być jej członkiem tylko jeśli sam tak zdecyduje. Ale wprowadzenie takiego zapisu wyeliminuje na długo trudnych członków z nowych inwestycji, którzy poprzez własną wydrążoną kieszeń odczuli boleśnie kto to są prezes, wiceprezes, PPRN. I nie dają sobie wciskać kitów. Czyli napuszczanie starych przeciw nowym w czystej postaci.
No i jak się rozwiedziesz z członkiem spółdzielni, to też można cię wykluczyć.
Już widzę oczyma przyszłości jak rośnie lista "niektórych", których prezes jakoś członkostwa zapomniał pozbawić. I długa lista tych, którzy przestali byc członkami na drugi dzień po wyodrębnieniu lub rozwodzie. Wszystko w długopisie 1 prezesa (bo przecież 1 do 3 prezesów ma rządzić). I w ten sposób ma się "swoich" na walne, jakie by nie było.
cdn
To co opisuje NEO to kolejna próba wykopania tych co ich nie lubimy /od strony zarządu patrząc/. Szkoda, że prezes tak twórczo nie zabiera się za wykluczenie z grona swoich wielbicieli tych co nie płacą i dług przerasta realne możliwości spłaty jak rodzina niezastąpionego przez nikogo nie wybranego kierownika komisji statutowej. Czyżby stopień nasilenia jednostek chorobowych był tak znaczny? To jakoś nie współgra z opłatami nie najtańszego mecenasa zatrudnionego przez kaczora w procesach o "zniesławienie". Czyżby to też było na koszt spółdzielców, czyżby prezes był aż tak dobry?
Dlaczego w naszej spóldzielni nie prowadzi się prób zamian lokali na tańsze albo mniejsze aby zapobiec wzrostowi zadłużenia?
Jeszcze powiem o traktowaniu członków spółdzielni w kwestii kto dla kogo? Statut mówi o ważności członków SM w ich traktowaniu przez zarząd, ale w naszej SM to tylko teoria. To folwark stępnia czy wspólna nasza własność? Żeby na miejscu w spółdzielni, w godzinach przyjęć tych wstrętnych członków można było obejrzeć jeden rysunek z jedynej /chyba/ jeszcze się ślimaczącej inwestycji - droga pożarowa przy Belgradzkiej- to jedna z mieszkanek musiała złożyć podanie o taką możliwość. Ciekawe ile będzie czekała na odpowiedź? Przecież to absolutny brak poszanowania czasu człowieka. Jak się dowiem, czy dostała odpowiedź to napiszę. Według mnie to bardzo nowatorska forma bo chyba nigdzie nie spotykana.Tak wygląda pokazywanie członkom KTO TU RZĄDZI, kto komu i dla kogo. Niektórzy zapominają dlatego trzeba jeszcze dokładniej analizować propozycje statutu.
Przebrnęliśmy przez istotne sprawy, ale drobniejsze.
Czas na rzecz fundamentalną, czyli konstytucja samego walnego zgromadzenia.

Jak Państwo wiecie, od 2007r w ogóle nie powinny odbywać się zebrania przedstawicieli. O tym, że pomimo ustawy z 2007r odbywają się dalej, już wielokrotnie pisaliśmy.
Przypomnę, że zebranie przedstawicieli zostało uznane za ułomne przez posłów dokładnie z tych powodów, jakie my sobie możemy u siebie obserwować. Istotą zebrania przedstawicieli jest wybranie ne grupach członkowskich dobrych przedstawicieli. Bo obradowanie przedstawicielami może być dosyć sprawnym sposobem na zarządzanie spółdzielnią, ale pod warunkiem, że zachowane są warunki brzegowe, a więc dobra jakość merytoryczna i obiektywizm przedstawicieli. Tymczasem obecnie naszymi przedstawicielami są dozorcy, administratorzy, rodzina pracowników spółdzielni. Efekt jest oczywisty. Oczywisty jest też efekt, jaki sobie możemy obserwować - stan naszej spółdzielni - tragedia.
Dlaczego tak się dzieje? Nie oszukujmy się. Po prostu pozwoliliśmy, zeby ktoś za nas zdecydował kto ma rządzić spółdzielnią. I nie łudźmy się. Każdy inny typ zarządzania spółdzielnią skończy się tym samym, jeśli dalej będziemy uważali, że ktoś za nas coś zrobi. To jest tak jak w życiu, naszych interesów najlepiej pilnujemy sami.

Ustawodawca w nowelizacji ustawy ograniczył zgromadzenia tylko do walnych. Przy czym w spółdzielniach większych niż 500 członków, jest możliwość odbywania zgromadzeń dzielonych.
Oczywiście zarząd w swoim projekcie forsuje walne dzielone. Zwykle jak nasz zarząd coś forsuje, to ma w tym cel. Pewnie mu się wydaje, że będzie łatwiej manipulować takim zebraniem. Obawiam się jednak, że walne dzielone jest tylko łudząco podobne do zebrania przedstawicieli. W rzeczywistości jednak zarząd może stać się zakładnikiem tej formy, tak samo jak my.
Na wstępie proszę sobie przeczytać wywiad z prawnikiem naszego związku rewizyjnego w Rzepie http://www.rp.pl/artykul/230930,733922-Walne-zgromadzenie-w-spoldzielniach-mieszkaniowych--Nieobecni-nie-decyduja.html
Najważniejszym wnioskiem tego artykułu jest to, że niezależnie jak forma zebrań panuje w danej spółdzielni, tylko frekwencja może zniwelować wszelkie nieprawidłowości.
Największą wadą zgromadzenia dzielonego jest to, że na wszystkich częściach walnego muszą być omawiane i uchwalane dokładnie identyczne, nawet co do przecinka, uchwały. Nie ma więc możliwości omówienia propozycji uchwały i jej modyfikacji, jeśli padną jakieś istotne wnioski. Nie ma też możliwości, jak to niektórzy sugerują, głosować na swoich członków do rady. Członkowie do rady muszą być podani do publicznej wiadomości wcześniej i muszą być głosowani na wszystkich częściach walnego. I znów wystarczy, że jakaś nadreprezentatywna grupa wybierze jakiś swoich czy swoją uchwałę, bo na jakiejś części walnego (zakładam, ze na ostatniej), można przeważyć głosy z pozostalych części. I wybrać co się chce. Znaczy wybrać co chce zarząd.
Inną wadą dzielonego walnego jest to, ze nie mamy możliwości poznać wzajemnie swoich argumentów. Wystarczy, żeby jakaś część była zdominowana przez ludzi prezesa, żeby nie mieli możliwości zaistnieć ci, co mają odmienne zdanie. Czyli z demokracji nici.
Zarząd zasłania się trudnościami organizacyjnymi. Podobno zorganizowanie sali dla 4 tys osób to straszny problem. Otóż nasza spółdzielnia nie jest wcale taka duża. A standardem (co podnosi na podstawie doświadczeń mec Abramek w artykule) jest frekwencja na poziomie 3-5% do 10% jak jest jakaś arcyważna sprawa. Czyli potrzebowalibyśmy sali na góra 400 osób. Akurat takich sal na Ursynowie nie brakuje. I to wyposażonych w aparaturę do głosowania, co dla zarządu niestety, oznacza brak możliwości sztuczek z głosami.
Walne jednoczęściowe - bezwzględnie wymaga naszej frekwencji. Żeby właśnie nie było efektu nadreprezentacji jakiejś grupy, budynku. I ma 1 istotną wadę - zwykle jednoczęściowe walne trwa długo i powinno się to wytrwać, zeby nie było niespodzianek na końcu.
Co nam daje jednoczęściowe walne? Wszystkie wady i zalety demokracji bezpośredniej. Jeśli będziemy wytrwali, będziemy mieli wpływ na uchwały, absolutorium. To jest zwykle 1 dzień w roku, a wreszcie możemy poczuć wpływ na spółdzielnię. Wiem, bo już na czymś takim byłem.
Każda z tych opcji wymaga 1 warunku wystarczającego - naszej obecności.

Jeszcze jedno. Zarząd wpisał do projektu warunek. Faktycznie statut zarządu jest warunkowy ze względu na opcję powrotu zebrań przedstawicieli. Może to rodzaj sentymentalizmu? Nie wiem co na to KRS, ale dla mnie to kuriozum.
NEO- przecież nasz zarząd reprezentuje stanowisko "ciemny lud to kupi" i dlatego na wszelki wypadek zarezerwował sobie taka alternatywę. Co do zebrań trwających kilka godzin - to w takim braliśmy udział, bo przecież zebrania przedstawicieli w naszej spóldzielni trwają wiele godzin. Inni spółdzielcy bez trudu to przechodzą /ja mam propozycję aby nie robić bezsensownych przerw, które wprowadzają dekoncentrację i rozleniwienie poobiednie/. Moje przekonanie graniczące z pewnością mówi mi, że dla porządku w naszej spółdzielni to warto te kilka godzin poświęcić. Tylko tyle i aż tyle.
Zwracam uwagę, że jednoczęściowe walne to duża oszczędność, bo wystarczy raz wynająć obsługę prawną i pracowników spółdzielni, zarząd. Przecież za te wszystkie zebrania płaci się im nadgodziny.
I w wielu, nawet o wiele większych spółdzielniach, jak np w Jelonkach - ponad 7 tys członków, są jednoczęściowe walne i jest OK. Na ich stronie są protokoły z zgromadzenia (czemu u nas nie ma?). Na ostatnim zebraniu było ok 200 osób.
To, co my mamy nie dać rady? Jacyś specjalnej troski jesteśmy?
Wreszcie wpadło trochę swieżego powietrza.

Mamy połowę listopada. Grupy nie są zwołane. Czyli znów nas chcą przerobić.
Wiedzą, ze Państwu taki statut, jaki przedstawiają się nie spodoba, więc będą próbować narzucić go nam.
To już samo w sobie świadczy, jakiego typu są tam zmiany. One nie są dla nas dobre, pewnie też są tam jakieś ukryte pułapki, jak z tymi uchwałami, które zarząd może wprowadzić, ale nie musi.
Bardzo proszę o uważne przestudiowanie projektu właśnie pod kątem pułapek.
W końcu nie wszyscy przedstawiciele chodzą na postronku zarządu. Niektórzy są tylko z premedytacją wprowadzani w błąd, a nie mając dostępu do innego źródła wiedzy, wierzą zarządowi. Jeśli możecie, rozmawiajcie z nimi. Niech czerpią wiedzę nie tylko z "projektów obywatelskich zarządu"
Dla wygody tekst jednolity 2 projektów nałożonych na stary statut
http://www.przymetrze.fora.pl/viewimage.php?i=221
Dzięki Mad Maxie
Do tego jednolitego tekstu...

§ 49 pkt 6 jest wspólny
Wracając do sprawy...
Zarząd pewnie już zwiera szeregi. Już pewnie zaprasza swoich urobionych przedstawicieli na spotkania w celu ustalenia jak prezes będzie wykonywał swoj "projekt obywatelski"
Już widać po tym forum, ze uruchomione są działania dezorganizujące.
Pytanie dlaczego? Dlaczego zarząd przy użyciu tylu srodków i wysiłków, zamiast walczyć z komornikiem, poświęca swój czas na maglowanie i urabianie?
Nie łudźmy się. Zarząd walczy o swoje. Te panie Śmietańskie, Lebiody, z rodzinami też walczą o byt. Dlatego w ich interesie jest statut, który maksymalnie utrzyma obecne status quo.
Spójrzcie - rada z nazwy nadzorcza, niczego nie nadzoruje i nie ma prawa nadzorować. Rada glejtuje. Więc nowy projekt statutu zarządu tę chorą sytuację utrzymuje.
Projekt zarządu utrzymuje również obecną sytuację w zakresie powiadamiania nas o zebraniach, żebyśmy się Broń Boże o nich nie dowiedzieli.
Projekt zakłada też niekomfortowe walne dzielone, żeby znów napuszczać jednych na drugich. Wystarczy, że na części B powie prezes, że zły jest A, ale na drugiej powie A, że zły jest B. W ten sposób można znów nam każdy kit wcisnąć. Jak zgromadzenie będzie szło dla prezesa w złym kierunku, na ostatnim rzuci 160 członków oczekujących, którzy taksobie przechodzili i znienacka zagłosują inaczej niż głosowali ci, co tu mieszkają.
A macie Państwo pewność, że na wszystkich częściach na pewno nie będą te same osoby? Ostatnio na grupach tak było. W różnych grupach dostali mandaty ci sami członkowie, tylko dlatego, że mają nieruchomości w różnych częściach. Przeszło, bo nikt się akurat nie zorientował. Jak myślicie ile takich przypadków będzie na dzielonych walnych? Pracownicy robią tylko to, co każe prezes.
"Pracownicy robią to co każe prezes -NEO - idiotyzmów u nas dostatek. Powiedziała mi mieszkanka Belgradzkiej żę jak chciała obejrzeć projekt DROGI /co to niby teraz jest budowana/ to musiała napisać do prezesa podanie i TYDZIEŃ czekać na zgodę na spojrzenie w rysunki. Przyszły prezes techniczny /rekomendowany przez jamroza/ jest zarobiony i potrzebował 5 dni na odszukanie rysunku a... miły jak ból zęba. Stępniowa krew.
Trzeba uświadamiać kogo tylko można nawet tych genialnych gospodarzy, że ich praca w tej spółdzielni też nie jest wieczna i niech chociaż trochę pomyślą, że zdrowe myślenie na nic szkodliwie nie oddziaływuje. Oni chyba nawet nie próbują myśleć tylko czytają rozpiskę-instrukcję prezesa.
Na każdej Grupie, Prezes wypowiada swoje teorie bo to są to tylko teorie nigdy nie poparte materiałami źródłowymi. W przypadku gdy ktoś chce na dowód jakiś dokumentów odsyłany jest do SM bo przecież Prezes wszystkiego nie ma przy sobie. A w Spółdzielni to juz nic nie dostaniesz a tylko się zdenerwujesz. Napuszczanie jednych na drugich to rzecz normalna w SM "Przy Metrze". Tak jak i uczestniczenie tych samych osób na różnych Grupach ( i nie chodzi bynajmniej o osoby z pełnomocnictwami). Przypadki takie gdy wyjdą na jaw tłumaczone są pomyłkami a wiadomo że chodzi tu bardziej o świadomy bałagan. Taka sytuacja pozwala Zarządowi na nadużycia.

Dlatego też z tego powodu Walne jednoczęściowe byłoby dużo lepsze niż dzielone. Wszyscy członkowie SM mogliby wyrażać opinie i głosować w interesie całości i dowiedzieć się o sprawach całej SM. Czy słyszeliście kiedykolwiek aby Zarząd na Grupach mówił o jakich problemach dyskutowano na innych ??? Na pewno nie. To temat tabu. Słowa krytyki i niezadowolenia spółdzielców są skrzętnie ukrywane. I tak spółdzielcy dowiadują się jak to u nas jest dobrze i nikt się nie skarży i nikt też nie ponosi winy.Winny jest zawsze poprzedni Zarząd albo sady bo sie nie znaja.Prezes ma swoją opinie przygotowana przez tych samych prawników/kancelarie które tak wpakowały nas w problem Nadbudu

Czy wiecie że Wasze wnioski zostały zrealizowane na Grupach? Tylko takie które były wygodne. Wasze wnioski w sprawie kształtu przyszłego Statutu ,przegłosowane nie zalazły wyrazu w projekcie Zarządowym.

Naprzykład :PPRN zgłosił wniosek , „W przypadku zaistnienia ustawowych podstaw zastąpienia Walnego Zgromadzenia Zabraniem Przedstawicieli poprzedzonym Zebraniem Grup Członkowskich w Spółdzielni będzie nadal funkcjonowało Zebranie Przedstawicieli ….”
Wniosek został poparty tylko przez Pana Jamroza i Prezesa a właściwie wszyscy byli temu przeciwni ale i tak światła Komisja Statutowa pod przewodnictwem P. Kaczyńskiego umieściła go w statucie Zarządowym. Kto ma wpływ na Statut Zarządowy czy członkowie spółdzielni czy Zarząd? Każdy potrafi sobie na to pytanie odpowiedzieć.
A fakt, że na wszystkich grupach członkowie złożyli wnioski do zpcz o walne jednoczęściowe?
Oczywiście towarzysz prezes zawsze wytłumaczy ludowi, że to się coś komuś pomyliło, zgubiło, nie udało się, a w ogóle to gdzie on w tym Klubie przy Lasku pomieści 4tys osób?
Nasz jedyny wódz, towarzysz prezes arbitralnie wie, czego członkowie chcą. A on jak zwykle nie umie sprostać, bo się nie da, bo pracownik pokręcił itd.
Ja chcę walnego jednoczęściowego i będę nawiedzać we śnie tych wszystkich wrogów publicznych - przedstawicieli prezesa, za narzucenie mi walnego dzielonego. A w szczególności znienawidzoną przez Galerię p. Śmietańską - wroga publicznego nr 1.
Mnie intryguje to, że wg nowego statutu towarzysz (fajne) prezes będzie arbitralnie mógł pozbawiać członkostwa niewygodne osoby, jak się wydzielą.
Zwróćcie też uwagę z jaką mocą utrzymuje towarzysz prezes niejawność w naszej spółdzielni. To jest posunięte tak daleko, że nie udziela się banalnych informacji, bo a nuż okażą się niebanalne. Już nie mówiąc o tych bardziej istotnych. Oczywiście na pytanie dlaczego? zawsze znajdzie się jakaś odpowiedź. W myśl zasady, że jak towarzysz prezes mówi z przekonaniem prosto w oczy, to chyba nie kłamie .
No i doprowadzenie do absurdu kolegialności rady nadzorczej. Rada nadzorcza działa kolegialnie w zakresie podejmowania decyzji, bo przecież pojedynczy członkowie rady nie podejmą samodzielnie uchwały. Ale już zapoznają się z dokumentacją spółdzielni jako organ de facto sprawujący władzę kontrolną. Trudno, żeby 9 osób na raz stało nad panią księgową i patrzyło jej w bilanse. Ale u nas tego trudnego problemu nie ma. Co się członek będzie trudził? Niech se podanie napisze jak chce coś zobaczyć, jak zwykły członek, a nie się wywyższa, no nie?
Ciekawe komentarze są na blogu Pana Wojtalewicza http://przymetrze.blogspot.com/2011/11/odwoanie-posiedzenia-rady-nadzorczej-w.html#comment-form
Ciekawe jak będą próbować nas wyrolować ze statutu? Czylo co życie pokaże? Opłatek ze stępniem za zpcz? Bue
Dziś opiszę dlaczego nasz prezes może sam się wkopać w dzielone walne.
Przede wszystkim dzielone walne oznacza, że uchwały dopuszczone (pamiętacie przypadek odwołania złych przedstawicieli i tego, gdzie prezes ma nasze uchwały?) przez zarząd pod obrady nie mogą ulec żadnej modyfikacji na wszystkich częściach walnych. Nawet przecinek.
Jeśli więc zarząd dopuści jakąś źle brzmiącą uchwałę, nieprecyzyjną, czy cokolwiek i na jakiejś części walnego padnie taka sugestia/spostrzeżenie, to nie ma jak wycofać się, czy zmodyfikować tę uchwałę do następnego zgromadzenia.
A może to być uchwała dla zarządu ważna.
Na skutek więc jakiegoś błędu redaktorskiego czy merytorycznego może nie dojść do podjęcia uchwały lub dojdzie do podjecia uchwały wadliwej.
Inna wpadka, jaka może przytrafić się zarządowi, to zerwanie jakiejś części walnego. Jeśli na jakiejś części dojdzie do niewyczerpania porządku obrad, czy jakiejkolwiek nieprawidłowości, to ta część może spowodować unieważnienie całego walnego zgromadzenia, wszystkich części. Walne trzeba będzie powtarzać.
Jeśli więc coś takiego nastąpi, zarząd nie będzie mógł złożyć do KRS w stosownym terminie koniecznych uchwał - uchwały zatwierdzającej sprawozdanie finansowe i absolutorium, to będzie musiał ponieść tego konsekwencje, łącznie z kuratorem.
Dla mnie jest oczywiste, że zarząd po ostatnich grupach wystraszył się negatywnej weryfikacji. Boi się, ze słodkie mruczando, jakie serwował do tej pory, może już nie zadziałać. Może też nie zadziałać na dzielonym walnym. Urobienie grupy przypadkowych osob jest dużo trudniejsze niż akty "obywatelskiej" operacji na mózgach wybranych przedstawicieli.


Jeśli więc zarząd dopuści jakąś źle brzmiącą uchwałę, nieprecyzyjną, czy cokolwiek i na jakiejś części walnego padnie taka sugestia/spostrzeżenie, to nie ma jak wycofać się, czy zmodyfikować tę uchwałę do następnego zgromadzenia.


Wszystko to być może, ale pod warunkiem, że nie będzie żadnej manipulacji, bo KTO będzie miał wgląd w łączne wyniki po zakończeniu spotkania ostatniej grupy? Kto to będzie weryfikował i sprawdzał czy aby nie było żadnych nadużyć? No cóż, może się zdarzyć, że prezydium częściowego Walnego, to ci słuszni inaczej.

Zdecydowanie uważam, że powinno być jedno wspólne Walne Zgromadzenie, a nie np 5 częściowych.
Goniu, czy możesz zadeklarować czy jesteś nowy czy stary zasób?
Bo tu niektórzy sugerują, ze takich bezeceństw to chcą tylko nowi w sobie tylko znanych celach, bo są wichrzycielami.

Dziś odbyło się kolejne posiedzenie naszej ukochanej komisji statutowej.
Jej najważniejszym wydarzeniem jest pismo, jakie wpłynęło od Pana Romualda Andrzejewskiego, znanego z tego, że podlizuje się kolejnym prezesom, a na ostatnim ZPCZ postępował zgodnie z instrukcją prezesa dla obywateli, był w niej wymieniony jako ważna postać scenariusza. Ten oto człowiek zadeklarował, ze napisze nam nowy statut, a nawet do tego celu założy stowarzyszenie. Otóż okazuje się, że skoro prezes nie potrafi zwyciężyć stowarzyszenia, to trzeba wam zrobić wodę z mózgu i stworzyć konkurencyjne. Takie metody rodem z PRL.

Co do rzeczy ważnych, to komisja (przynajmniej w jej znacznej części) już podjęła decyzję, ze walne ma być dzielone. I już. Jak myślicie dlaczego? Bo tak.
Natomiast był inny fajny temat. Pani Lebioda przyznała, że zapis w statucie o wykluczaniu został stworzony na wichrzycieli z nowych zasobów. No bo se tak wleźli i korzystają pełną garścią z dorobku starych. Ale to chyba tylko dla takiej pani Lebiody jest jasne. Bo dla mnie ten zapis mówi, ze członkostwa będą z automatu pozbawiane osoby, które mieszkanie sprzedają (czyli np p. Kaczyński, który sprzedał swojej córce mieszkanie) i już innego w zasobach spółdzielni nie mają lub ci, co maja odrębną własność i stworzą wspólnotę. Ponieważ w ostatnim czasie coraz więcej osób ma odrębną własność i może se zachcieć stworzyć wspólnotę (zarządzać nawet dalej może spółdzielnia), to za 5 lat w tej spółdzielni pozostanie 300 członków i 4 budynki oraz trochę majątku odrębnego. Ale już za 6 lat może pozostać tylko majątek odrębny. I może właśnie o to chodzi!!!! NIby prezes pozbywa się wichrzycieli, co tu po prostu dybią na majątek starych zasobów. I co w tym celu dali sie nawet okraść w inwestycjach. Ale może naprawdę chodzi o to, że na parę lat nikt się już o ten majątek odrębny nawet nie upomni, bo nikogo poza prezesem i PPRN nie będzie?
Drobna dygresja, wtedy członkami przestanie też być np Karpiński, Jamroz, bo jest w nowych zasobach, a stare sprzedaje.
Stary członku. Zanim zobaczysz demony w nowych zasobach, sprawdź czy twoim prawdziwym wrogiem jednak nie są niektóre stare.

Innym fajnym omawianym tematem była jawność i niejawność. Jak to Kaczyński powiedział, jak to by było, żeby ujawniać umowę podpisaną przez prezesa z takim np przedsiębiorcą, co naprawia buty (tu Bańkowski, który siedział obok zbladł)? Pani Dobodziej uzasadniała, że ustawa przecież zastrzega jawność umów dla członków, to po co to wpisywać do statutu? A czemu nie? Może prezes lepiej będzie rozeznawał się w statucie, bo teraz z ustawą marnie mu idzie.
Tu jest głębokie niezrozumienie pewnej podstawowej sprawy. To nie prezes jest właścicielem tej spółdzielni, ale my. Nawet ci z nowych zasobów. Jeśli więc jesteśmy jej właścicielami, to chyba możemy mieć wgląd w umowy zawierane na naszym majątku? Jakaś tajemnica Pentagonu?

No i inny temat to możliwość wynajmowania przez radę swojego, niezależnego prawnika na wniosek 1/3 członków rady. Pani Dobrodziej głośno protestowała. Ale ja jej się wcale nie dziwię. Teraz ma monopol na nieudaczne opinie prawne. A tak straci fuchę. I jeszcze się okaże, że opinie są nieudaczne.
NEO- trochę sprostowania.
Pani Lebioda przez cały czas posiedzenia była sfrustrowana i cytowała buziaczka -"państwo nam przeszkadzacie, teraz mówią członkowie komisji..."
ale szczytem żenady było kiedy z zaangażowanie i emocjami godnymi lepszej sprawy przekonywała, że ci co sprzedali mieszkanie MOGĄ zostać członkami spółdzielni. Sytuacja Kaczyńskiego jest inna - on jako, że przepisał na córkę swoje gniazdko - jest CZŁONKIEM OCZEKUJĄCYM /co prawda nie wiem na co ale tak zadeklarował/.
Pani Lebioda jako istotny argument wskazała, że w jej związku filatelistycznym członkami są również tacy co sprzedali swoje znaczki. Prawda, że to równa powaga sytuacji i argument znaczący!!!
Pani mecenas zaś twierdziła, że prawnicy "spółdzielni" piszą opinie dla RN ZA DARMO, a przecież mówiła też że dla zarządu też piszą "za darmo". To w związku z takim stanem rzeczy proszę określić się -drogie kancelarie - za co wy w końcu dostajecie ze spółdzielni kasę jak wszystko robicie za darmo.
Proszę przestać nas brać za Kubusiów Puchatków /ale tylko z powodu wielkości rozumku/. Nie wszyscy aż tak są ciemni. Litości!!!
Lepszą propozycją zajęcia dla pani Lebiody chyba jednak jest pilnowanie sprzątania niż próba redagowania statutu z jej udziałem.
Jeszcze jedna perełka z obrad. Pan szewc zgłosił wniosek, że skoro komisja otrzymała informację, że Andrzejewski &sp. tworzą kolejną wersję stowarzyszenia i PROJEKTU statutu to dzisiejsze posiedzenie nie ma sensu - należy poczekać na ICH wersję i dopiero zacząć rozpatrywanie propozycji. Fajnie? Jakoś nie przeszło.

Goniu, czy możesz zadeklarować czy jesteś nowy czy stary zasób?
Bo tu niektórzy sugerują, ze takich bezeceństw to chcą tylko nowi w sobie tylko znanych celach, bo są wichrzycielami.


Jestem ewidentnie STARY ZASÓB. Mieszkam na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej Przy Metrze 25 lat.
Gonia napisała:

"Zdecydowanie uważam, że powinno być jedno wspólne Walne Zgromadzenie, a nie np 5 częściowych."

Ja równiez jestem jak najbardziej za jednoczęściowym Walnym. Mieszkam w naszej kochanej sm ok. 25 lat, więc należę do starych zasobów.
Ja również jestem za jednoczęściowym WZ. Wieloczęściowe nie dość, że podnosi koszty to sprzyja manipulacjom i ustalaniu przez władze strategii pomiędzy kolejnymi jego częściami.
Ja równiez jestem jak najbardziej za jednoczęściowym Walnym. Mieszkam w naszej kochanej sm ok. 20 lat, więc należę do starych zasobów.

Gonia - przepraszam - skopiowałam Twoją wypowiedź i tylko zmieniłam lata
Przepraszam, ten mój wpis powinien być w TYM wątku

Składam wniosek o zmianę Statutu:

§ 52 pkt 2 otrzymuje brzmienie:

2. Wykreślenie następuje, gdy członek:

Dotychczasowa treść:

2. Wykreślenie może nastąpić, gdy członek:

Uzasadnienie:

W podpunktach do ust 2 jest:

1) nie wpłacił udziału i wpisowego w terminie określonym Statutem;
2) utracił spółdzielcze prawo do lokalu w wyniku podziału majątku, na mocy którego prawo do lokalu przypadło byłemu małżonkowi członka Spółdzielni;
3) zbył spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu, jeśli było to jedyne jego prawo do lokalu w Spółdzielni i nie złożył rezygnacji z członkostwa;
4) utracił spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu wskutek uchwały Spółdzielni, jeśli było to jedyne jego prawo do lokalu w Spółdzielni;
5) utracił prawo odrębnej własności lokalu lub spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu w postępowaniu egzekucyjnym, jeśli było to jedyne jego prawo do lokalu w Spółdzielni;
6) zbył ekspektatywę odrębnej własności lub ekspektatywę spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu i nie posiada innego tytułu prawnego do lokalu oraz nie złożył rezygnacji z członkostwa;
7) zbył prawo odrębnej własności lokalu, jeśli było to jedyne jego prawo do lokalu w Spółdzielni i nie złożył rezygnacji z członkostwa;
nie wykonuje istotnych zobowiązań wobec Spółdzielni, a zwłaszcza nie wpłaca wkładów mieszkaniowych i budowlanych lub zaliczek na te wkłady, oraz opłat za używanie lokali, jak również innych należności – w terminach i wysokości określonej przez Zarząd;
9) nie wpłacił w określonym w umowie o budowę lokalu terminie wymaganego wkładu budowlanego, w wyniku czego umowa ta została rozwiązana;
10) wypowiedział umowę o budowę lokalu;
11) odmówił przystąpienia do przewłaszczenia domu jednorodzinnego w terminie ustalonym w umowie;
12) w wyniku orzeczenia sądowego;
13) uchyla się od zawarcia umowy o budowę lokalu albo ustanowienia na Jego rzecz Spółdzielczego prawa do lokalu lub odrębnej własności lokalu.

Wykreślenie z powodu braku wpłaty wkładów jest sprawą ewidentną, natomiast istotne jest, żeby członek spółdzielni, który zbył prawo do lokalu lub ekspektatywę i nie zamieszkuje (nie ma innego) na terenie spółdzielni automatycznie tracił członkostwo w tej spółdzielni.

Spółdzielnia przecież nie jest jak Służba Zdrowia, która kolekcjonuje "dusze", żeby dostać więcej kasy z NFZ (chyba że o czymś nie wiem)
Dlatego też określenie "może" powinno zniknąć z tego ustępu.
Te sytuacje muszą być jednoznaczne określone.
Wydaje mi się, że Spółdzielnia jest zawiadamiana o zbyciu praw do lokalu i nabywca wówczas ma prawo wystąpić o członkostwo.

Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że faktyczna ilość członków naszej spółdzielni jest o wiele mniejsza, niż to jest podawane.
Dzięki Goni, anemon, ET za wsparcie.
Też jestem zdania, że walne jednoczęściowe jest lepsze. Choćby dlatego, że proste rozwiązania zawsze są najlepsze.
Zmiany, które zaproponowała Gonia są logiczne.

Na blogu Pana Marka opis komisji statutowej http://przymetrze.blogspot.com/
I jeszcze na komisji padła wreszcie informacja kiedy to odbędą się grupy nt statutu.
Otóż pierwsze grupy odbędą się pod koniec grudnia - w sylwestra? czy w święta?. Pewnie termin świetny na mniejszą frekwencję, bo co prezes i PPRN będą słuchać naszych protestów.
Następnie ZPCZ. Pewnie pod koniec stycznia, na przełomie lutego.
Próbujemy wpisać do naszego statutu, że skład zarządu ma być 3-osobowy.Do tej pory miałem przekonanie, ze członka zarządu wybiera i zatrudnia RN a tu czytam, że na najbliższą radę buziaczek planuje "informacje komisji konkursowej d/s wyboru prezesa". Kto mnie oświeci cóż za specjaliści i kto ich powołał - wchodzą w skład tej szacownej komisji.
Do tej pory w Statucie był zapis:

2. Zarząd składa się z trzech członków wybranych przez Radę Nadzorczą w głosowaniu tajnym, zwykłą większością głosów.

Natomiast zmiana proponowana przez Zarząd brzmi następująco:

2. W skład Zarządu wchodzi od jednego do trzech osób wybranych przez Radę Nadzorczą w głosowaniu tajnym, zwykłą większością głosów. Liczbę członków Zarządu określa Rada Nadzorcza w zależności od potrzeb Spółdzielni.

Statut i wszystkie zmiany są opublikowane w galerii forum.
Mnie to "w zależności od potrzeb spółdzielni" szczególnie intryguje.
Jakie to potrzeby mogą się zmieniać?
Ten zapis jest wyjątkowo krótkowzroczny. Ale też ma 1 zaletę. Wreszcie jedynym odpowiedzialnym będzie 1 prezes. Już nie będzie, ze ta czy tamta, ale ten jeden.
Wady? Prezes działa autorytarnie i nie musi już się z nikim dzielić (może to zaleta?). Jak se na narty pojedzie ( a lubi to robić kilka razy do roku), a jeszcze dodatkowo nogę złamie, to spółdzielnia zostanie bez prezesa w ogóle. Czyli wtedy powstanie konieczność powołania drugiego prezesa. To rada określi tę potrzebę i na gwałt będzie szukać zastępcy.
W sumie to ciekawa innowacja. Przez lata spółdzielnie wyrobiły standard, że prezesów powinno być 3. Ale nasza spółdzielnia znów wykazuje się kreatywnością. Może za tę innowację ktoś nagrodę dostanie?

Odnośnie wyboru obecnie 3 członka zapraszam do tematu Rada Nadzorcza
NEO, nigdy nie napisałem, że tylko "nowi" są źródłem większości obecnych kłopotów spółdzielni.

Z drugiej strony"nowymi" stało się dużo starych czlonkow, którzy postanowili zakupić w nowych inwestycjach mieszkania dla siebie, swoich rodzin bądź na handel czy wynajem. I jeśli już coś wpłacili na te inwestycje, to oczywite jest, że jedynym ich celem było jak najszybsze wejście w posiadanie mieszkania bez ogladania się na wiele nieprawidłowosci towarzyszących procesowi inwestycyjnemu.

Podkreślam kolejny raz - gdyby nie inwestycje, nie mielibyśmy obecnych kłopotów - to powinno być dla wszystkich oczywiste - kto to neguje, ten chyba według mnie rżnie głupa.

I dlatego w statucie ta sprawa powinna być jednoznacznie zapisana - WSZYSTKIE koszty inwestycji - nawet te nieujawnuione w trakcie rozliczenia - powinni pokrywać tylko tzw. inwestorzy a nie pozostali członkowie spółdzielni, którzy często nie mieli nigdy nic wspólnego z inwestycją. Bo teraz płacąc wierzycielom 31 melonów karze się właśnie wszystkich a nie tylko tych, za sprawą których pojawil się problem i ktorzy w przeszlości nie zwracali zupelnie uwagi na potencjalne zagrożenia. Taki zapis spowodowałby zapewne, że inwestorzy bardziej interesowliby się procesem inwestycyjnym a nie tylko terminem oddania im lokali do dyspozycji.
Za źle prowadzone inwestycje ewidentnie odpowiedzialność ponosi zarzad i Rada Nadzorcza, która poczynań zarzadu nie dopilnowała i na wszystkie nieprawidłowości przymykała oko. W naszej sp-lni kazda inwestycja wieszczyła kłopoty dlatego też władze naszej sm nie powinny w te inwestycje wchodzić, skoro Prezesi i członkowie Rn na tym sie kompletnie nie znaja. Na wybór firm iwykonawczych jak i na treść umów inwestorzy (przyszli mieszkańcy nowobudowanych budynków) nie mieli żadnego wpływu a pewnie i niemozność wgladu- tak mniemam. Wobec tych ludzi to władze naszej sm są grubo nie w porządku i za kłopoty członków sp-lni (starych czy nowych zasobów )winę ponosi zarząd z RN( oraz obsługa prawna) i to ich należy przede wszystkim za to rozliczyć. Choć rzeczywiscie ja bym w naszej kochanej sm nie zainwestowała tak ciężko zarobionych pieniedzy znając problemy przy poprzednich inwestycjach.
Nowe inwestycje powinny przynieść zyski starym zasobom a nie straty i ogromne kłopoty - wówczas maja sens. Co do zapisów w statucie nacisk położyłabym bardziej na odpowiedzialność władz sp-lni za niekorzystne dla członków decyzje i umowy, również dotyczące przyszłych inwestycji- choć -mam nadzieję- tych już nie będzie.

Za źle prowadzone inwestycje ewidentnie odpowiedzialność ponosi zarzad i Rada Nadzorcza, która poczynań zarzadu nie dopilnowała i na wszystkie nieprawidłowości przymykała oko.
Nowe inwestycje powinny przynieść zyski starym zasobom a nie straty i ogromne kłopoty - wówczas maja sens.
WŁAŚNIE

Jeżeli na terenie spółdzielni jest dużo lokali użytkowych, a wiadomo, że ich czynsz jest o wiele wyższy niż lokali mieszkalnych, wówczas jest szansa, żeby albo obniżyć czynsz mieszkaniówce, albo wypracowany zysk przeznaczyć na inne cele spółdzielni.

Skoro "nowe' zasoby miałyby partycypować we wszystkich kosztach budowy, to ewidentne jest, że również cały zysk wypracowany przez nich powinien być ich a nie spółdzielni.

Popatrzcie na inne spółdzielnie, chociażby na Imielinie - nowe budynki Dereniowa/Płaskowickiej. Tam potrafili zbudować szybko i "nowi" nie mieli żadnych problemów, a otwierane lokale usługowe generują zyski.

.. I jeśli już coś wpłacili na te inwestycje, to oczywite jest, że jedynym ich celem było jak najszybsze wejście w posiadanie mieszkania bez ogladania się na wiele nieprawidłowosci towarzyszących procesowi inwestycyjnemu.

Podkreślam kolejny raz - gdyby nie inwestycje, nie mielibyśmy obecnych kłopotów - to powinno być dla wszystkich oczywiste - kto to neguje, ten chyba według mnie rżnie głupa.

I którzy często nie mieli nigdy nic wspólnego z inwestycją. Bo teraz dlatego w statucie ta sprawa powinna być jednoznacznie zapisana - WSZYSTKIE koszty inwestycji - nawet te nieujawnuione w trakcie rozliczenia [/b]- .....

„Stary członku”
Widzę że albo jesteś bardzo mało poinformowany albo nie chcesz wiedzieć co naprawdę dzieje się w tej Spółdzielni i jak obecny Zarząd doprowadził nas wszystkich do staczania się z pochylni w kierunku upadłości. Może są inne, względy twojego „niezrozumienia” sytuacji. Ale o tym dowiemy się wkrótce.

Piszesz że tzw. „nowi” finansujący nie interesowali się procesem inwestycyjnym a tylko terminem oddania im lokali do dyspozycji. Nic bardziej nieprawdziwego nie mogłeś napisać. Finansujący nowe inwestycje zrobili co było tylko możliwe. Najbardziej zorientowany jestem w sprawach ostatnich inwestycji. Mogę z całą stanowczością odpowiedzieć że Zarząd SM zrobił wszystko aby finansujący zostali oszukani i aby ktoś zarobił na tym.

Wpływ finansujących na realizacje nowych inwestycji jest ZEROWY. Taki sam jest wpływ „starych” na to czy te inwestycje są czy nie (jak dotychczas tak jest). Zarząd zrobił wszystko aby finansujący nie mieli nic do gadania a tym bardziej aby Zarządowi patrzono na ręce. Sam wybór Zarządu i Rady Nadzorczej inwestora powierniczego, generalnego wykonawcy DRIMEXU (zrobili to bez przetargu dla dobra SM?) był już zamierzonym działaniem . Drimex upadł ale pokłosie tego upadku SM odczuje jeszcze w stosunkowo niedługiej przyszłości(roszczenia syndyka Drimexu do SM).

Jeżeli napiszesz jak Finansujący mogą bardziej interesować się realizacją inwestycji to napisz, chętnie wysłucham.

Piszesz „wszystkie koszty powinien pokrywać finansujący …..” a przychody z tytułu inwestycji powinny trafić do kogo? . Myślę na razie o przychodach typu: koszty partycypacyjne (200 zł od metra – przy inwestycji Belgradzka to dobrze ponad 1 milion złotych) , koszty za działkę (parę milionów – spółdzielnia nie poniosła tych kosztów), koszty pożal się boże Zarządu SM za beznadziejny nadzór inwestycji.

Powiedz gdzie są te pieniądze?. („Piotr” zadał to pytanie Adamusowi ale on udaje że nie wie o co chodzi). Sadzisz że „nowi” je jakoś „przechwycili”?

Na rachunku inwestycji Belgradzka była tzw. Kaucja gwarancyjna – ok.2 mil zł- . Czy wiadomo gdzie te pieniądze są. A komornik je zabrał!!!

Zarząd wszystko zrobi aby wytłumaczyć się ze swojej nieudolności , (nie tylko nieudolność) i chce napuścić „starych” na „nowych” a przyczyna jest wiadoma, chodzi o ukrycie swoich błędów.

A jak okradzieni finansujący odzyskają część pieniędzy przez sąd to będziesz mówił ze to „nowi” okradli „starych”. Ja powiem że to SM w postaci czy nieudolności Zarządu czy innych względów okradła „nowych”.
Zarząd powie „nowi” okradli „starych” i tak to się kręci.

Z nowych inwestycji może mieć korzyść cała SM , jak na razie najlepiej się wiedzie Zarządowi.

I na koniec powiem że jestem cz. Sp. SM -14 lat.

.. I jeśli już coś wpłacili na te inwestycje, to oczywite jest, że jedynym ich celem było jak najszybsze wejście w posiadanie mieszkania bez ogladania się na wiele nieprawidłowosci towarzyszących procesowi inwestycyjnemu.

Podkreślam kolejny raz - gdyby nie inwestycje, nie mielibyśmy obecnych kłopotów - to powinno być dla wszystkich oczywiste - kto to neguje, ten chyba według mnie rżnie głupa.

I którzy często nie mieli nigdy nic wspólnego z inwestycją. Bo teraz dlatego w statucie ta sprawa powinna być jednoznacznie zapisana - WSZYSTKIE koszty inwestycji - nawet te nieujawnuione w trakcie rozliczenia [/b]- .....


„Stary członku”
Widzę że albo jesteś bardzo mało poinformowany albo nie chcesz wiedzieć co naprawdę dzieje się w tej Spółdzielni i jak obecny Zarząd doprowadził nas wszystkich do staczania się z pochylni w kierunku upadłości. Może są inne, względy twojego „niezrozumienia” sytuacji. Ale o tym dowiemy się wkrótce.

Piszesz że tzw. „nowi” finansujący nie interesowali się procesem inwestycyjnym a tylko terminem oddania im lokali do dyspozycji. Nic bardziej nieprawdziwego nie mogłeś napisać. Finansujący nowe inwestycje zrobili co było tylko możliwe. Najbardziej zorientowany jestem w sprawach ostatnich inwestycji. Mogę z całą stanowczością odpowiedzieć że Zarząd SM zrobił wszystko aby finansujący zostali oszukani i aby ktoś zarobił na tym.

[color=red]Wpływ finansujących na realizacje nowych inwestycji jest ZEROWY.[/color] Taki sam jest wpływ „starych” na to czy te inwestycje są czy nie (jak dotychczas tak jest). Zarząd zrobił wszystko aby finansujący nie mieli nic do gadania a tym bardziej aby Zarządowi patrzono na ręce. Sam wybór Zarządu i Rady Nadzorczej inwestora powierniczego, generalnego wykonawcy DRIMEXU (zrobili to bez przetargu dla dobra SM?) był już zamierzonym działaniem . Drimex upadł ale pokłosie tego upadku SM odczuje jeszcze w stosunkowo niedługiej przyszłości(roszczenia syndyka Drimexu do SM).

Jeżeli napiszesz jak Finansujący mogą bardziej interesować się realizacją inwestycji to napisz, chętnie wysłucham.

Piszesz „wszystkie koszty powinien pokrywać finansujący …..” a przychody z tytułu inwestycji powinny trafić do kogo? . Myślę na razie o przychodach typu: koszty partycypacyjne (200 zł od metra – przy inwestycji Belgradzka to dobrze ponad 1 milion złotych) , koszty za działkę (parę milionów – spółdzielnia nie poniosła tych kosztów), koszty pożal się boże Zarządu SM za beznadziejny nadzór inwestycji.

Powiedz gdzie są te pieniądze?. („Piotr” zadał to pytanie Adamusowi ale on udaje że nie wie o co chodzi). Sadzisz że „nowi” je jakoś „przechwycili”?

Na rachunku inwestycji Belgradzka była tzw. Kaucja gwarancyjna – ok.2 mil zł- . Czy wiadomo gdzie te pieniądze są. A komornik je zabrał!!!

Zarząd wszystko zrobi aby wytłumaczyć się ze swojej nieudolności , (nie tylko nieudolność) i chce napuścić „starych” na „nowych” a przyczyna jest wiadoma, chodzi o ukrycie swoich błędów.

A jak okradzieni finansujący odzyskają część pieniędzy przez sąd to będziesz mówił ze to „nowi” okradli „starych”. Ja powiem że to SM w postaci czy nieudolności Zarządu czy innych względów okradła „nowych”.
Zarząd powie „nowi” okradli „starych” i tak to się kręci.

Z nowych inwestycji może mieć korzyść cała SM , jak na razie najlepiej się wiedzie Zarządowi.

I na koniec powiem że jestem cz. Sp. SM -14 lat.
Z marży pod różnymi postaciami, jakie spółdzielnia narzuciła finansującym Belgradzką powinno być jakieś 5 mln zł. W momencie wejścia komornik z kont zabrał niecały 1 mln zł. Czyli pies zjadł. No bo jak inaczej wytłumaczyć dziurę? Ano tak, że pieniądze dostał Drimex.
Co więcej Drimex dostał prawie 2 mln zł bezumownych pieniędzy, których finansującym już doliczyć nie można było. Więc pokrył to m.in Stary członek w swoim czynszu.

Ale ja nie jestem przeciwko inwestycjom. Wiele spółdzielni - Imielin, Służew nad Dolinką, żeby daleko nie sięgać, buduje i ich członkowie (nawet jak protestują, bo im nowy budynek przed oknami wyrasta) na tym zyskują. Zyskuje też prezes, bo potrafi. Bo z inwestycjami jest jak z pływaniem. Można utonąć, ale przecież samo pływanie jest zdrowe i przyjemne, o ile pływasz dobrze i nie pływasz w niebezpiecznych akwenach.

Dam jeszcze przykłady, takie czytelne, dlaczego nie wszystko da się doliczyć. No bo załóżmy, że pracownik wykona błąd arytmetyczny, zarząd zatwierdzi takie rozliczenie końcowe. 50 finansujacych pójdzie do sądu i wygra łącznie 5 mln zł. To wg myślenia Starego członka, wcześniej Adamusa, musieliby sami sobie zapłacić te pieniądze. Ja myślę, że za błąd powinien zapłacić prezes z własnej kieszeni, a jeśli wykonał błąd z premedytacją, powinien ponieść odpowiedzialność karną (może to wpiszmy do statutu), jak było w prawie spółdzielczym przed wojną. Ale obecnie płaci spółdzielnia, bo sobie prezesa, co nie umie liczyć, zatrudniła.

Dowodem na to jest fakt, że członkowie (w tym ja) w swojej opłacie eksploatacyjnej pokrywa różne przegrane sprawy z poprzednich inwestycji. Ale są to na razie na tyle nieduże kwoty, że po prostu nikt o tym się nie dowiaduje, bo w sprawozdaniach finansowych prezes tego nie ujawnia. Ale płacimy za błędy wszyscy po równo.
Zakładam również, że wielu członków spółdzielni myśli, że ten Nadbud to jakaś wpadka sądowa, czy dopust boski. Niestety nie. Drimex ma stały, powtarzalny sposób działania. Zatrudnia badziewiarzy, a potem im nie płaci. Tak było na KEN, tak było na Belgradzkiej i kolejne sprawy się toczą. Dlatego Drimex ogłosił upadłość. I nasz prezes o tym dobrze wiedział. Tylko, że myślał, że się wyślizga. Ale się nie udało. To, co potem wyprawiał w czasie działania komornika to klęska. Sprawa niespodzianką nie była, a postawił spółdzielnię w stan skrajny.

Finansujący Belgradzką wykazali się dużą asertywnością. Ale prezes bezczelnie wymigiwał się od odpowiedzialności. Udało mu się trochę, bo mogło być jeszcze gorzej.

Wracając do kwestii rozliczenia, opiera się ono na prawnych zasadach ogólnych i regulaminie inwestycji. Tak więc koszty, jakie można doliczyć finansujacym, mogą być tylko takie, jakie wynikają z regulaminu, do czasu zamknięcia ostatecznego rozliczenia.
Sprawy sądowe i ich konsekwencje to już sprawa wadliwie prowadzonych inwestycji przez zarząd.
Okazuje się, że z bardzow wielu detali i różnic w statutach, największą uwagę przykuło czy walne ma być jedno- czy wieloczęściowe.
Przypominam, że nowelizacja ustawy z 2007r umożliwia dużym spółdzielniom, mającym powyżej 500 członków, odbywanie walnego zgromadzenia w częściach. Przyznam, że to może mieć sens, gdy są duże spółdzielnie, których zasoby położone są w oddaleniu, np w zupełnie w różnych częściach miasta. Co za tym idzie, poruszane tematy mogą być różne.
Ale nasza spółdzielnia nie jest wielka (myślę, że czynnych członków, posiadających nieruchomości tu, jest nie więcej niż 2,5 tys osób). Jest również jednorodna terytorialnie. Jedyny podział to starzy i nowi. Ale ja uważam, że to sztuczny podział, który utrzymuje towarzysz prezes, żeby w razie czego mieć na kogo zwalić swoją winę.
Argument towarzysza za dzielonym walnym to jakaś niebotyczna potrzeba lokalowa na odbycie zgromadzenia. Udowodniliśmy, że inne, nawet większe spółdzielnie z powodzeniem odbywają walne jednoczęściowe w normalnych salach. Na Ursynowie takie wygodne sale są do dyspozycji. Rzeczywiście Klub przy Lasku do tego się nie nadaje. Poza bliskim położeniem i wygodą prezesa, jest po prostu niewygodny, za mały, można się tam tylko poobijać (jak słynny przypadek poturbowanych przez schody członków rady w 2001r) i do tego nie ma tam wentylacji, więc można się udusić. Oczywiście zarząd zaraz łapie się za głowę jakie to koszty. Ale Klub przy Lasku nie stoi pusty. Dni zajęte pod obrady jakoś muszą być rekompensowane. Tak jak zurzyty prąd. Ponadto do obsługi po kilka razy potrzebni są pracownicy z zarządem na czele. Dostają nadgodziny. Czyli koszy mogą zdecydowanie przerastac wnajęcie 1 komfortowej sali.
Pozostają jeszcze kwestie formalne. Walne dzielone to konieczność procedowania nad z góry narzuconymi uchwałami, włożonnymi przez zarząd do porządku z wyprzedzeniem. Faktycznie więc dyskusja nad uchwałami sprowadza się do tego czy "tak" czy "nie". Ale nie "tak, ale trochę inaczej". Walne jednoczęściowe daje możliwość dyskusji aktywnej, umożliwiającej pełne obrady i modyfikację uchwał.
To co jest niepokojące to fakt, że zarząd szybko będzie dysponował informacjami która grupa jak głosuje i będzie komasował do ostatniej części swoich wiernopoddańców, żeby przeważyć głosy. Dosyć prosty zabieg, do tego zarząd kompletnie "nie panuje" nad wydawaniem mandatów po kilka razy.
Jest też element czasu, jaki zarząd może wykorzystać, żeby z ostatnimi częściami po obywatelsku omawiać niedorozumiane problemy.
Znając również obecne praktyki, zarząd może skutecznie napuszczać 1 sąsiadów na 2, bo nie będzie ich jednocześnie na sali i nie będą mogli polemizować ze sobą. Dowiecie się na przykład, że mieszkańcy Mandarynki to brudasy, a Lokajskiego to same pijaki, za to na Belgradzkiej mieszkają narkomani. Wszystko w zależności od konfiguracji i wygody towarzysza prezesa.
To tak brzmi jakby to dzielone walne było zwyczajnie dzieleniem ludzi.
Szczególnie walne jednoczęściowe może sprawdzić się przy wyborze do rady nadzorczej. Zakładając, że kandydatów będzie 20 (ze względu na ubeckie metody towarzysza prezesa, który w akcie rozpaczy potrafi się łapać nawet doniesień do prokuratury z najbardziej wydumanych powodów, żeby uprzykrzyć życie) mam problem z narażaniem kogokolwiek na zgłaszanie się z dużym wyprzedzeniem. Pewnie to też można zabawnie zakręcić, ale wszelkie manipulacje wzbudzają we mnie wstręt schodzenia do ubeckiego poziomu. Nie wierzę jednak, żeby nawet dzielone walne dało się uwieźć facjatom tych Andrzejewskich, Lewandowskich, czy Lebiod. Z ich twarzy bije po prostu proletariackie pozdrowienie. Jednak jest czytelniej, gdy staje przed nami po kolei każdy kandydat i można go wypytać o dossier i pomysły. No bo jakie pomysly czy dossier ma taki Skubiszewski albo Kaczyński? Pracę utrwalaczy PRL? W mowie i czynie.
Sytuacja się zagęszcza.
Polecam szczególnie przeczytanie tego wątku tym, którzy oburzają się na tzw nowe zasoby. Choć tu mam głębokie wątpliwości czy nowym zasobem można nazwać ludzi z KEN, od 10 lat współfinansujących spółdzielnię? Czy 10 lat to mało czy dużo? No bo z drugiej strony jak ktoś kupił 5 lat temu mieszkanie w starej części to jest nowy czy stary? Bardzo proszę rozważyć te paradoksy.
Otóż KEN wygrało 7 mln (pewnie + odsetki) za nieprawnie pobrany grunt.
Nie wiem jak tym razem prezes to spłaci, ale wiem, że towarzysz prezes sobie tym głowy nie zaprząta. Towarzysz prezes najbardziej martwi się:
1. Jak uciszyć to cholerne forum
2. Jak utrzymać stan posiadania. W tym celu za nasze pieniądze snuje misterną nić narzucenie nam statutu, który utrzymałby go i jego władzę. Nie liczy się dobro spółdzielni. Po nim choćby potop.
W tym celu stworzył alternatywne stowarzyszenie i wprowadził do komisji statutowej jakiś bełkot.
Bełkot, bo połowa tekstu nijak się ma do ustawy. Samo bezprawie i nadęcie.
Po co?
Ano po to, żeby z członków spółdzielni zrobić debili, zakręcić i upchnąć swojego gniota, którego Kaczyński mu gotuje.

Oglądam ostatnio doniesienia z Moskwy. Putin stosuje wszystkie możliwe metody nagięcia wyników. Łącznie z tym, że jak przedsiębiorca wpłaci datek na rzecz opozycyjnej partii, to już kontrole będzie miał do usranej śmierci. O wrzucaniu pliku głosów, podsuwaniu ścieralnych długopisów głosującym nie mówiąc. Tak duży wysiłek, a jednak jego partia nie ma bezwzględnej większości w Dumie.
Jakoś tak wysiłki towarzyszy wydają mi się podobne. Może gloria trochę odmienna, ale korzenie, myślenie, jak najbardziej.
Już spodziewam się jakiejś jatki na najbliższym ZPCZ. Cóż .... zostanę męczennikiem.
NEO nie będziesz osamotniony. Będzie nas więcej.
Mam nadzieję, że nawet spora grupa i to nie tylko ze stowarzyszenia Andrzejewskiego i Kaczyńskiego. Proponuję aby to stowarzyszenie miało nazwę "O dwóch takich /i nie tylko/ co nie płacą czynszu"
Może to taka osobliwa cecha tego mieszkania przy metrze? Znaczy to niepłacanie czynszu do spółdzielni. Tylko dla lojalnych.

Ok.
To teraz rodzi się taki dylemat.
No bo wielu zamieszkujących od wielu lat członków zna Stępnia. Dobro czy zło, ale znane.
Może ci nowi to znów chcą się dorwać do stołków?
No bo po co się tak angażują?
Może ten ich projekt statutu to jakieś kukułcze jajo?
Nie dziwię się tym wątpliwościom. W końcu Stepień też szedł do władzy jako mąż opatrznościowy.
Tylko, że wszystko co mówi jakoś w czasie nie sprawdza się. A mówi dużo i dużo mu nie wychodzi.
A tu na forum wszystko co się pisze, nawet te najgorsze scenariusze, sprawdzają się. Przecież ludzie co tu piszą nie mają wpływu na rzeczywistość. Po prostu widzą, wiedzą i wyciągają wnioski, tym się dzielą.
A prezes ma wpływ na rzeczywistość. Pomimo tego ta rzeczywistość jest coraz gorsza i zupełnie odmienna od słów i zapewnień prezesa.
I ludzi, co to widzą i czują jest coraz więcej.
Może was zainteresuje wywiad z prawnikiem w Rzeczpospolitej. Z artykułu wynika, że tylko od nas samych zależy jak jest nam w spółdzielni
http://www.ekonomia24.pl/artykul/710045,785728-Jak-odwolac-zarzad-spoldzielni.html