ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

Wszystko zaczęło się przez :
Międzynarodowy wojskowo – historyczny festiwal Gumbinnenskaja bitwa
«ГУМБИННЕНСКОЕ СРАЖЕНИЕ. АВГУСТ 1914-ГО»
Военно-исторический фестиваль
Pierwotnie rekonstrukcja miała się odbyć koło Kaliningradu. Więc uświadomiłem co poniektórym że pojadę na zaprzęgu…. I się zaczęło pukanie w głowę, robienie fiziów na czole. Wójki „dobra rada” nawet oferowały dobre liny holownicze do wypożyczenia :p
Pomyślałem wtedy, że nie mówię już o temacie wyjazdu i koniec. Robie swoje, systematycznie po cichu i z pozytywnym nastawieniem. Kilka telefonów do Wojtka, rady co jak gdzie i dlaczego. W sumie to tylko jego wtajemniczyłem w wyjazd. Gwoździa do wirtualnej traumatycznej trumny wbiła mi informacja że rekonstrukcja odbędzie się… w miejscowości Gusiew. Google maps i … ja pie…ole prawie 400km….. w jedna stronę. No i ta Rosja… Poczytałem fora szmuglerów paliwa .. mina mi zrzedła… dziki kraj, wilki, policjanci z pałami w paski i ci pazerni łapówkarze co krok. Odsapnąłem z dwa razy… JADĘ choćby skały srały.

Obrobiłem elektryke, sprawdziłem połączenia, rezystory, zrobiłem 2 elektroniczne zapłony na zapas… czytam nasze forum o wyjazdach, co zabrać, co komu się rozkraczyło… no ależ qurna miejsca zabraknie w zaprzęgu. Taa czy ja jestem, normalny ze pcham się w wielka niewiadoma i to sam? Bene przecież sobie powiedziałem JADE. Na kilka dni przed godziną „W” atakuje Wojtka i ustalam termin wizytacji zaprzęgu w jego warsztacie.



Wojtek ustawia gaźniki. Chinole PZ28D. Jakoś marnie idzie to ustawianie. Wojtek nie traci cierpliwości i ustawia, ustawia i namierza babola w aparacie zapłonowym. W sumie ten aparat to był wielki babol . Ale… dawca narządu się znalazł. Nowiutki aparat zapłonowy. Po podmiance to w sumie nie było co ustawiać. Choć ciemność już zapadła Wojtek tak wyregulował że mucha nie siada. Wojtek z uśmiechem zaciska kciuki i życzy powodzenia.
Mi zostały tylko do regulacji iglice, zrobię to na trasie.

Ok. zawijam się do domu bo na drugi dzień mam jechać. Zamykam garaż z myślą..DAMY RADE!!!

Rano mam tel z grupy z Ostrowa z informacją. Jadą wozem lawetą, jak co to mnie zawiną, wiec spoko. Mamy się spotkać w Giżycku w Twierdzy Boyen , druga wersja awaryjna to Gołdap na przejściu granicznym z Rosją.
Wsiadam, odpalam maszynę i na stacje zatankować po sufit.
Średnie tempo to 60-70 km przed Elblągiem podjeżdżam pod ex stację



Sprawdzam świece, ustawiam iglice i jazda… pierwsza awaria Kanał Panieński S22 zaczyna szarpać i gaśnie. O nie… co jest. Wyciągam świecę i sprawdzam iskrę..nie ma. Omijam rezystory i na krótko na cewkę WN, jest iskra… wracam do poprzedniej konfiguracji i jest iskra..



No tak, gumowe wsuwki. Zaginam kombinerkami. Składam i jazda.

Staram się co jakiś czas stanąć i sprawdzam świece. Tu Wielkie Wierzno na S22



Jadę dalej tempem swoim, jak wiecie ludzie zatrzymują się i oglądają co tak piknie pyka, no ale są i tego złe strony, za miejscowością Pluty na drodze 512 ( Jeziorko) , osobnik w Bentleyu czarnym na warszawskich blachach zepchnął mnie z drogi i wyładowałem na poboczu. Kapeć z koła w wózku. Rozerwałem oponę na 3 cm. Brawo dla pana co szybciutko się oddalił. Co za fiut…. Wrr



Wymiana koła i jazda bo czas goni. Powiem wam że co jakiś czas zatrzymywał się ktoś i oferował pomoc. Jakaś magia jest w tych zaprzęgach, albo ciekawość ludzka. Nic tam jade dalej.

W Kraskowie droga 592 postój robię na kanapkę i płyny :p






Wszystko co możliwe, uzupełnione i wydalone, w zaprzęgu tez 

I stało się co … za Banaszkami dopada mnie ulewa. Stoję jak dzban pod przystankiem z 45 minut , a czas ucieka, na domiar złego hamulce siadają…. mokre. Prędkość spadła mi do 45-50, gdyż na tych drogach to masakra lawirować na zakrętach.



Za Solankami droga 650, pojawiły się roboty drogowe.. ruch wahadłowy.



Dzwonie do ludzi z Ostrowa i informuje. Jedzcie dalej, utknąłem na robotach drogowych i mój harmonogram ,ruta padła jak zarzygana arabska koza.

Na tej focie siedzę pod drzewem, leje jak z cebra i na dodatek roboty drogowe( ruch wahadłowy) kwintesencja w pełnym tego słowa znaczeniu.



Dojeżdżam do Gołdapu, kupuje 2000 rubli i na przejście graniczne. Jest po 24:00. Czuje zmęczenie, ale i ekscytacje. GRANICA.
Zajeżdżam, panowie pytają co i jak, pokazuje kwity, zaproszenia z Ministerstwa kultury Rosji , poszło gładko. Celnicy uprzedzili mnie że kolejka po drugiej stronie jest na 3 -4 godz.
Faktycznie 2 sznury wozów, i myśl byle by nie zasnąć. Staje w polskiej kolejce. Wyjaśniam że są trzy pasy, pas konsularny, pas dla Rosjan i pas dla reszty świata czytaj polska. Chociaż noc to ludzie wyłażą z nudów i oglądają zaprzęg. Po chwili zrobił się popłoch i słychać.. Idi sjuda
Jako że znam rosyjski odpowiadam pytaniem : Gaspadin do mienia gawarisz? Odp: Da dawaj..
Wjeżdżam na konsularny pas. Podjeżdżam i słyszę.. paszport. Pogranicznik nawet nie popatrzał na paszport, tylko lampił się na zaprzęg.
Junak?
No masz.. następny fachowiec.
Odpowiadam że to K 750.
Odp Aha ..zajebisti maszyna, nu dawaj . Pojechałem do celników, sesja foto gdzie jadę po co, pokazałem papiery i zaproszenia… szok. Stanęli na baczność.. zabrali papiery, po 10 minutach byłem po odprawie. A i jeszcze zapytali o kulomiot.. znaczy się czy nie mam karabinu maszynowego. 

Wyjechałem za bramki i podjeżdżam pod stacje paliw. W obwodzie najpierw się płaci a później tankuje. Zajarzyłem to po kilku minutach  zatankowałem tylko 15 litrów 92 oktanówki. Specyficzny smród podpalanej gumy. I rura do Gusiewa.

W Gusiewie stanąłem za torami i dzwonię do ludzi. Cisza, wyłączone komórki. Udało mi się dodzwonić do Krzycha i to tyle, komórka mu padła. Ja pier..le, i co teraz… Podjeżdża Rosjanin i pyta o motocykl, chętnie kupi. No tak, 2 w nocy jakiś łysy typ chce kupić zaprzęg. No to siedzę i kwiczę, pytam go o rekonstrukcje, czy wie gdzie jest pole. Odpowiada że tak , wie.
Wyciągam 1000 rubli i mówię by mi pokazał. Pieniędzy nie chciał poprowadził mnie. Dojechałem YYYEEESSS  Bardzo dziękuje Rosjaninowi.

Moja stancja do spania 



Jestem tak zmęczony że padam na pysk..


Rano wstałem głodny, ale foty zrobiłem… okolic



O samej rekonstrukcji możecie poczytać tutaj:

http://www.prusy.fora.pl/niemcy-1914-1945,2/24-25-sierpnia-2013-gusiew-i-wojna,2716.html

Ominę ten temat..

CDN…..


Powroty.
Wracamy większą ekipą ,uff ale komfort psychiczny



Bartek robi golenie i jedziemy 

Obstawa tuż za mną

Jedziemy do Gusiew i tankujemy po korek. Cel to Kaliningrad, a później się zobaczy….



No to lecim… droga A229 szeroka i w stanie bardzo dobrym, no tak przecież to tranzytówka z Kaliningradu do granicy z Litwą. Droga ta zmienia się diametralnie przy przejazdach przez miejscowości, piękne bruki ( kocie łby) jeszcze robione za Niemca wytrzymały tyle czasu… Az się nie chce wierzyć ze nie zalali tego asfaltem jak u nas w Polsce. Miejscami droga zamienia się w 4 pasma w jednym kierunku. Co za pełen wachlarz doświadczeń dla kół , które to za jakiś czas pokażą swoje ‘’rogi’’.

Na wysokości Zorino/Znamensk pod kask wlatuje mi osa i dziabie pod uchem…ale ból. Zjeżdżam pod parking a właściwie parkingo-śmietnik


Dziewczyny znajdują cebulę, i wtem druga osa mnie dziabie w palec. Nie no qur..wa jeszcze niedźwiedzia polarnego brakuje do tego cyrku. Cebula pomaga skutecznie. Ide w krzaki za potrzebą i proszę… jedno wielkie wysypisko, które wg mnie powinno świecić w nocy.



W między czasie ustalamy że jedziemy na zamek w którym leży Emanuel Kant myśliciel z Królewca. Pierwszy punkt wszystkich niemieckich wycieczek w obwodzie.



Przechodzimy prze mostek załódkowany przez zakochanych. Kto by pomyślał że tu przyjmie się taka moda.



Widok na front Kościoła


I idziemy dalej obejrzeć małego torpedowca który mijaliśmy. Okazało się że to taka atrapa, że strach po tym łazić.



Titanic musiał być hahaha



Kręcimy się jeszcze trochę i jedziemy dalej, okazało się że to jeden z większych korków jakie widziałem.. ludzie jeżdżą dziko ( to delikatny epitet) Ale dajemy rade.



Tylna straż
Karol za kierą.



A my jedziemy dalej, byle wydostać się z tego syfu.



Jako że mamy jeszcze 1 dzień postanowiliśmy że jedziemy nad morze . Padło na ZELENOGRADASK. Wskakujemy na A191 i strzałka. Piękna równa idealnie oznakowana autostrada. Dojechaliśmy na miejsce. Typowo wypoczynkowa mieścina. Szukamy noclegów, ale ceny jak by z kosmosu 2700 rubli za ryj za nockę. No nie to kpina. Faktem jest ze to wszystko willowe. Parę metrów dalej stoki kołchoz ceglany. Relikt komuny dla ludzi pracy do wypoczynku. Atakujemy. No i cena spadła na 650 rubli. Mówię wam ale folklor w środku. Nie da się opisać, ale jest czysto, jest toaleta i kuchnia wspólna.

Dopóki jeszcze jasno idziemy nad morze popluskać się.



Po akcji morze idziemy promenadą tak by się pomęczyć przed spaniem… taa jak by człowiek nie był wymęczony podróżą na 3 kółkach…
Promenada to pasmo opuszczonych niedokończonych willi i ośrodków, co jakiś czas otwarte są knajpy, i tylko knajpy.


Po drodze znalazł się LENIN



I główny placyk



Ok. Czas wracać , zmęczenie daje się we znaki.
Prysznic i wyro…

Ostatni dzień w Obwodzie zaczynamy od śniadania



Pakujemy się i….. o nie zostawiłem kluczyk w stacyjce. 8V na akumulatorze. Zapłon elektroniczny uciągnie nawet przy 6 V. Będę jechał bez świateł. Trudno będzie mandat, ale podładuje akumulator. Przecież już jedziemy na Mamonowo.
No to jedziem…

Droga A191 Malinowka, patrol policji nas , a właściwie mnie zatrzymuje i zaczyna się cyrk.
Pytamy co się stało. Będzie mandat bo bez świateł jedziemy. Bartek miał na sobie koszulkę Mosfilmu, ja wyciągam papiery i przez przypadek pokazujemy zaproszenia ministerialne. Policjant zrobił oczy jak 5 zł, stanął na baczność i stwierdził że możemy jechać hahahaha.
Teraz wiem jak czuje się ojciec dyrektor gdy podróżuje hahahaha
Niestety policjant nie chciał zrobić z nami foty. No to jedziemy dalej . Jakieś 500 m dalej widzimy czołg, o kurde 2 , nie więcej, zawracamy. Trafiliśmy na cmentarz wojskowy. Ale sprzętu mają.







Dobra jedziemy bo nas czas goni. Ledwo żeśmy ujechali i strzał w tylnej oponie. Poleciały szprychy i to tak w perfidny sposób że koło nadaje się do wywalenia. Kombinujemy teraz jak3 ostanie sprawne koła obstalować i dojechać choć do polski. Najgorsze do przodu, najlepsze na tył , te jako takie do wózka. Jedziemy ale bez szaleństw.



Mówię wam jaki komfort się ma że jak by co to na pakę wstawiamy zaprzęg i można jechać już bezstresowo.

Omijamy Kaliningrad i wskakujemy na E28



Jedziemy i zaczyna coś tłuc w dyfrze. Okazało się że szprycha robiła tyle hałasu.



Dobra problem zlikwidowany. Jedziemy dalej. Jesteśmy już na granicy. Ostatnie tankowanie
Sprawdzam akumulator 12,8V No....



I jedziemy do pograniczników. I znowu to samu. Wszyscy wyleźli z bud, uśmiechnięci, sesja foto. Nie no poezja. Żadnych przeszukiwań, kontroli i innych ceregieli. Pożegnaliśmy się serdecznie i jedziemy na polska stronę. Te 100 m jechaliśmy może z 5 km na godzinę i machamy celniczkom . Mówię wam wszyscy , ale to wszyscy mieli banany na twarzy 
Odprawa poszła szybciutko, celnik fote cyknął, i już byliśmy po.



Tutaj z moja obstawą się pożegnałem.
Czas do domu jechać już do końca.
Ale żeby nie było fajno 8 km przed domem złapałem gumę w tylnym kole. Nic nie mailem już do założenia. Zrobiło się ciemno. Dopchałem się do zatoczki na obwodnicy. Stwierdzam że będę jechał na kapciu, ale zamieniam koło z wózka. Jakoś się dokulam. Zaczynam działać, chociaż ciemno się robi. Nie mam latarki… ale wtopa. Ale walczę. Po jakimś czasie robi się jasno i kolorowo. Policja zajechała na kogutach. Wychodzi Policjant , a ja mu mówię.
Dobra mam to gdzieś pisz pan ten mandat na byle co tylko poświeć.
Policjanta wryło i tylko poprosił o papiery.
Zajechał inny samochód który mnie ocalił. Okazało się że jechał mechanik samochodowy, który mnie zauważył, zawrócił nadrobił drogi i zapytał czy pomóc. Zapakowałem mu cały mandżur do bagażnika, i tak na flaku dojechałem do garażu. Okazało się że drut w oponie wyskoczył i przebił dętkę.

A teraz statystyki
Spalanie 7.8l/100km
Wg licznika przejechałem 822km ( zaniżona wartość)
1 litr kosztuje 30 rubli, przy granicy więcej, wiadomo.

No i niech mi ktoś napisze , podróże a szczególnie na zaprzęgu nie robią frajdy
Coś pięknego.
furwa.... wydaj jakiś tomik
reszta fotek z odzysku

https://drive.google.com/folderview?id=0B9Vj7b6fjBeQX2JiTWJnOHQxbnc&usp=sharing


Łosz ty grubo było

Łosz ty grubo było

Szprychy jak zapalki polecialy. Ale teraz to mam tak kola wypasione ze mucha nie siada