ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

@up
Czy wiesz, że twoja ciekawostka ma nr. 4, a nie nr.3?



Czy wiesz że...grzybek tybetanski?

Czy wiesz, że za to co robimy teraz można dostać bana?

Czy wiesz, że placki z marihuany są legalne? Robi się je z nasion, które korzystnie wpływają na nasze życie.

Juz widze jak kupuje kazde nasionko po 30 zl



Podobno marihuana ma być zalegalizowana jako lek na recepte

...last krismas, aj gejw ju maj hart (da bum tss)

w usa można sobie załatwić legalne jointy w celach medycznych:D
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=Ma6v7mhTdAI#t=228s
pozatym polecam kanał GettingHighWithGreg

Taa, jakość tematu spada na psy.
Ciekawostka nr od 5 do 213656 bo nie wiem

Twój mózg składa się ze 100 miliardów neuronów. To ponad 16 razy więcej niż jest ludzi na Ziemi. Każdy neuron jest wstanie stworzyć nawet do 10 tysięcy połączeń z innymi komórkami nerwowymi. Neuron ma ok. 0,1 mm średnicy, ale jego długość może osiągnąć aż kilka metrów.

Czy wiesz że dzis niedziela?

artur mógłbyś przestać spamować?

Czy wiesz , ze według nauk buddyjskich trenując LD pomagasz własnemu duchowemu rozwojowi? Po śmierci niczym po rozpoczęciu marzeń sennych podążysz za obrazami, dźwiekami , wspomnieniami ( nie tylko z tego życia , nie tylko z naszego Układu Słonecznego),i jeżeli zorientujesz się w sytuacji i uświadomisz w porę ruszysz na wyższe poziomy rozwoju. Jeżeli nie - podążysz powtórnie na Ziemię , lub jej podobne miejsce inkarnując się w celu otrzymania kolejnych lekcji .

Czy wiesz, że niemowa opowiedział głuchemu, że ślepy widział, jak szczerbaty odgryzał włosy łysemu?

Czy wiesz, że ostateczny cel każdego buddysty to nirwana, która jest unicestwieniem ego i osobowości?

Dzięęęki. Nie znosze, jak ktoś miesza buddyjską filozofię z new-agowskimi bredniami.
Reinkarnacja nie ma nic wspólnego z tym co napisał sorrow. Można ją przyrównać do siły uderzenia w bilardzie - my jesteśmy bilami - uderzani z jednej strony płyniemy, by uderzyć w drugą. Przechodzi siła, a MY stoimy, jesteśmy martwi, w następnej bili nie pozostaje z nas NIC, poniewaz nie mamy ani duszy, ani niczego co byłoby stałe z upływem czasu! Reinkarnacja jest ludzkim PRZEKLEŃSTWEM, napędzając życie tworzymy ból, który w tym znaczeniu zmusza nas do życia bez końca, bez odpoczynku, uniemożliwia światu zaśnięcie. Budda jako jedyny wyrwał się z łańcucha reinkarnacji i nie przeniósł siły dalej - umarł całkowicie, nie odrodzi się. I to jest cel prawdziwego buddysty - UNICESTWIENIE. Czas spowodował, że wschodni motłoch życzeniowo przetłumaczył sobie te nauki jako nadzieję wiecznego życia. To jest buddyzm. Wiedzieliście to?

Widzę, że nie tylko ja się w buddyzm zagłębiłem bardziej, a już myślałem, że dostanę grupowego hejta . Teraz, i w sumie chyba tylko tu, czyli na zachodzie, buddyzm jest kolorowany na potrzeby właśnie naszego, zachodniego toku myślenie. Kto by chciał się kierować filozofią buddyjską, jeśli ta by obiecywała unicestwienie? Dla tego on jest tak ubarwiony, nie kierujcie się popularną wiedzą na temat buddyzmu bo to kłamstwa. Ale co do unicestwienie, to w każdej książce, masz wyraźnie podkreślone, że nirwana to nie całkowite unicestwienie, tylko unicestwienie ego, świadomości i charakteru. Nirwana to wejście na poziom, gdzie istniejesz obiektywnie. Nie jesteś z NICZYM powiązany, jesteś niezależny od niczego, buddyzm nie jest nihilizmem i podkreśla to wielokrotnie. Ale w sumie co nam pozostanie to zniszczeniu tego, co teraz określamy jako siebie? I żeby to zrozumieć, zapewne trzeba osiągnąć nirwanę . Przynajmniej tak w mojej ładnej książce jest napisane, ale w sumie ona jest dość stara bo z 1980 roku . I sorki za offtop . Jej setny post.
dnia Wto 7:21, 11 Gru 2012, w całości zmieniany 3 razy
A czym Ty jesteś jak nie właśnie zlepkiem ego, świadomości i osobowości? Jak to "unicestwisz", to co zostanie? No właśnie... W Buddyzmie dążysz do uświadomienia sobie tego.

A żeby nie było offtopu, co by się pan Incestus nie zdenerwował,
Czy wiesz że, większość heroinistów umiera poprzez uduszenie, bo nie pamiętają, lub nie chce im się oddychać?

[quote="incestus"]Dzięęęki. Nie znosze, jak ktoś miesza buddyjską filozofię z new-agowskimi bredniami.
Reinkarnacja nie ma nic wspólnego z tym co napisał sorrow. [quote]
Znowu po mnie jedziesz .Trzeba rozgraniczyć buddyzm tybetański i buddyzm hinduistyczny .Jeden zawiera surowe i ścisłe ścieżki postępowania , drugi jest raczej filozofią ''skrojoną '' pod ogół żyjących w nędzy ludzi . Świat Zachodu faktycznie modyfikuje te wierzenia i skraja na swoją modłę ,ale czy to coś złego? Z żadnego odłamu buddyzmu nie wynika ,że trzeba zabijać - ba, bawet nie wolno zabić komara ,czy innego insekta,żeby człowiek nie wpłynął na jego ścieżkę rozwoju . Proponuję poczytać książki lamy tybetańskiego Lobsanga Rampy .

*Czy wiecie, że ... nie ma możliwości unicestwienia energii ,którą jesteśmy ?

Hihi nawet nie wiedziałem,że ostatnio to byłeś ty
Buddyzm to nauki Buddy, wszelkie jego odłamy mają się do Buddyzmu jak nowy testament do starego. Hinduizm istniał przed Buddyzmem i Budda wykorzystał parę motywów, ale resztę zanegował. Przesłanie tych skrojonych i zmodyfikowanych nauk tworzy specyficzną moralność dla mas, która filozoficznie jest przeciwstawna dooryginału, bo dąży do życia za wszelką cenę, stawia jednostkę na pierwszym miejscu. Buddyzm powala życiu płynąć.

Czy wiesz, że oryginalne piąte przykazanie z Księgi Wyjścia brzmi " nie morduj " i dopuszcza zabójstwo z odwetu, karę śmierci oraz święte wojny?

Inces, masz rację, buddyzm został od tego czasu mocno przekształcony. Wystarczy spojrzeć na buddyzm "Wielkiego wozu" i "Diamentowego wozu". Jednak buddyzm nie jest nihilizmem, wystarczy przeczytać jakąkolwiek książkę opisującą buddyzm i jego historię obiektywnie. Nie twierdzę, że buddyzm dąży do wiecznego życia, czy nawet wiecznej egzystencji. Wiem za to, że nirwana jest "zgaszeniem", ale mówi też, że coś zostaje? Tworzy się? W każdym razie nie może to być żaden rodzaj istnienia, bo istnienie prowadzi do nieistnienia, życie do nieżycia. Tak samo odwrotnie, nieistnienie prowadzi do istnienia, a nieżycie do życia. Stąd reinkarnacja. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak właśnie jest, a przynajmniej tak przeczytałem.

Czy wiesz, że oryginalna wersja drugiego przykazania brzmi:
Cytat: Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
Co nie pozawala modlenia się do JAKICHKOLWIEK obrazów czy figurek "świętych".

Ani do krzyża

Skończcie offtopować.
Czy wiesz że jest już 7 mld ludzi ba świecie ?

czy wiecie, że mój kolega będący z angola w grupie C uznał jednoznacznie, że Scrabble czyta się Skrebyl?

Bo tak się czyta.
Czy wiesz, że w Islamie Koran jest trzecią częścią świętej sagi, obok starego i nowego testamentu?

Czy wiesz że,gdy próbujesz powstrzymać kichnięcie naczynia krwionośne w mózgu lub szyi mogą pęknąć a Ty umarłbyś/umarłabyś?

@Up
Nieźle . Już nigdy nie powstrzymam się od kichnięcia .

Czy wiesz, że urban legend o slender manie został zapoczątkowany konkursem na przerobienie zdjęcia na forum "Something awfull"?

Czy wiesz że kostke rubika mozna złożyć w 20 ruchach??!

Czy wiesz że Każdego dnia tracisz 100 000 komórek mózgowych! Na szczęście masz ich w sumie 100 miliardów. Gdyby powierzchnia twojego mózgu mogła być rozprasowana, wyniosłaby 2090 cm2.

Czy wiesz, że po 10 latach sumiennego zapisywania notatek z lekcji "Matematyka" wypisałbyś linię o długość około ~18.4 km, zakładając, że każda cyfra i litera mieściłaby się w 1 kratce?

Czy wiesz ze cukier rozgnieciony np. łyżeczką świeci:).

Moja przygoda z buddyzmem mówi mi co innego niż to co Wy piszecie.

wasp3r napisał: Czy wiesz, że ostateczny cel każdego buddysty to nirwana, która jest unicestwieniem ego i osobowości?
Nirwana nie jest żadnym unicestwieniem ego ani osobowości (a wg mnie osobowości=ego) w każdym razie zupełnie nie to

incestus napisał: I to jest cel prawdziwego buddysty - UNICESTWIENIE. Czas spowodował, że wschodni motłoch życzeniowo przetłumaczył sobie te nauki jako nadzieję wiecznego życia. To jest buddyzm. Wiedzieliście to?
Nijak ma to się do buddyzmu kolego, coś wymyślasz Reinkarnacja=karma=cierpienie. Koniec reinkarnacji=wyzwolenie z cierpienia. To co się unicestwia wg buddyzmu to iluzja.
Poza tym twierdzisz, że buddyzm to "nauki buddy". Tzn którego buddy? Buddów było całe mnóstwo, pewnie tysiąca. A historyczny budda sakjamuni był jednym z nich. On stworzył podstawy buddyzmu, głównie 4 szlachetne prawdy i wszystkie tradycje się na tym opierają. Ale wiele tradycji jest zmodyfikowanych i różnych od siebie, ale to nie znaczy że nie są "buddyjskie". Poza tym buddyzm przybył do tybetu i zmieszał się z rdzenną religią bon - która jako ciekawostka pochodzi od innego budy (Tonpy Shenraba) a jednak uznawana jest oficjalnie z szkołę buddyzmu tybetańskiego. Więc obawiam się, że Twoje wyobrażenie buddyzm=budda sakjamuni jest błędne.

wasp3r napisał: na zachodzie, buddyzm jest kolorowany na potrzeby właśnie naszego, zachodniego toku myślenie.
że nirwana to nie całkowite unicestwienie, tylko unicestwienie ego, świadomości i charakteru. Nirwana to wejście na poziom, gdzie istniejesz obiektywnie. Nie jesteś z NICZYM powiązany, jesteś niezależny od niczego
Zależy co masz na myśli. "buddyzm" w popkulturze jest kolorowany- jak to w popkulturze wszystko Ale buddyzm jako ścieżka nie jest podkolorowana, tzn na zachodze przekazuje się ją tak jak na wschodzie, tzn tradycja jest zachowana. Oczywiście są pewne zmiany które wynikają z naszej kultury, niemniej tradycja jest.
I znów- nirwana to nie żadne unicestwienie- to błędny pogląd. Buddyzm mówi, że ego to iluzja- jak można więc je unicestwić?

Szyderca napisał: A czym Ty jesteś jak nie właśnie zlepkiem ego, świadomości i osobowości? Jak to "unicestwisz", to co zostanie? No właśnie... W Buddyzmie dążysz do uświadomienia sobie tego.
A żeby nie było offtopu, co by się pan Incestus nie zdenerwował,
Czy wiesz że, większość heroinistów umiera poprzez uduszenie, bo nie pamiętają, lub nie chce im się oddychać?
No właśnie buddyzm mówi, że nie jesteśmy zlepkiem ego itp tylko naturą umysłu, "przejrzystym światłem" jak to Cie interesuje poczytaj "Tybetańską Jogę Snu i Śnienia" tym bardziej, że to w temacie [snu i śnienia]
Nie sądzę, żęby heroiniści 'zapominali' oddychać albo aby im się 'nie chciało'. Oddech jest autonomiczny (nie sterowany przez wolę).

sorrow napisał: Trzeba rozgraniczyć buddyzm tybetański i buddyzm hinduistyczny .Jeden zawiera surowe i ścisłe ścieżki postępowania , drugi jest raczej filozofią ''skrojoną '' pod ogół żyjących w nędzy ludzi . Świat Zachodu faktycznie modyfikuje te wierzenia i skraja na swoją modłę ,ale czy to coś złego?
Powiedz który zawiera ścieżki a który jest skrojoną filozofią? Bo nie bardzo potrafię sobie to uzmysłowić.
Świat zachodu modyfikuje wyobrażenie tych wierzeń, nie same wierzenia. To że nam coś się wydaje, to nasza sprawa.

wasp3r napisał: buddyzm został od tego czasu mocno przekształcony. Wystarczy spojrzeć na buddyzm "Wielkiego wozu" i "Diamentowego wozu".
Nie wiem co nie pasuje Ci w naukach Diamentowego Wozu. Praktykujący tę ścieżkę twierdzą, że budda opracował wiele rodzajów nauk, dla różnych osób o różnych zdolnościach. Nie widzę nic złego w tym

sorrow napisał: Czy wiesz , ze według nauk buddyjskich trenując LD pomagasz własnemu duchowemu rozwojowi? Po śmierci niczym po rozpoczęciu marzeń sennych podążysz za obrazami, dźwiekami , wspomnieniami ( nie tylko z tego życia , nie tylko z naszego Układu Słonecznego),i jeżeli zorientujesz się w sytuacji i uświadomisz w porę ruszysz na wyższe poziomy rozwoju. Jeżeli nie - podążysz powtórnie na Ziemię , lub jej podobne miejsce inkarnując się w celu otrzymania kolejnych lekcji .
Nauki buddyjskie mówią, że LD to żaden rozwój duchowy (np Namkhai Norbu w książce "Joga Snu i Praktyka Naturalnego Światła" dostępna w necie)
A co do reszty mniej więcej się zgodze - koncepcja bardo, stanu przejściowego.

Nie rozumiem tego wnioskowania. Skoro zgadzasz się, że reinkarnacja = cierpienie , a celem mnicha jest wyjście z kontinuum bólu, czyli przerwanie ciągu swoich reinkarnacji - to czy nie dąży to do unicestwienia, śmierci?? Nie jest prawdą, że dla buddysty reinkarnacja to przekleństwo, że dążą do tego , aby umrzeć całkowicie i nie obudzić się?
A Budda z tego co pamiętam, to definicja człowieka, który osiągnął pełne zrozumienie świata i z tego powodu obecnie rezyduje w swojej ostatniej inkarnacji. Dlatego mówi się nauki po prostu Buddy, bo wszystkie powinny mieć identyczne przesłanie.

Cytat: Nie wiem co nie pasuje Ci w naukach Diamentowego Wozu. Praktykujący tę ścieżkę twierdzą, że budda opracował wiele rodzajów nauk, dla różnych osób o różnych zdolnościach. Nie widzę nic złego w tym
W książce którą czytałem, autor który był w tybecie i widział te praktyki opisał Diamentowy Wóz jako szkołę pełną rytuałów, demonologii i jako wisienka na torcie, inicjacja podczas której osoba inicjowana (nie wiedziałem jak to nazwać) po zażyciu środków halucynogennych i przebywaniu w dymie kadzideł odbywa stosunek seksualny z jakąś boginią. Nie wiem jak Ty, ale ja wierzę człowiekowi który tam był, a nie ludziom z internatu .

Co do samego buddyzmu, to już widzę, jak nasz kochany pierwszy budda w grobie się przewraca widząc, że ludzie mu robią posążki ze słota. Człowiek który gardził materializmem, twierdził że wszystko to jest nieistotne i nie ważne. A oni mu posążki i pomniki ze złota robią :O.

A wiesz, że buddyzm przyjmował mniejsze kulty do siebie? Wiesz, że rytuały i cały mistycyzm wywodzi się z pomniejszych religii które zostały zasymilowane? Poczytaj doktryny Wielkiego Wozu i zobacz na Diamentowy, przeskok jest nie do opisania. A skoro budda znał prawdę ostateczną, dla czego miałaby się ona zmieniać?
A teraz powiedz mi jeszcze jedno, co z Ciebie zostanie jak zniknie ego? Bo jak tą zagadkę rozwiążesz, to wszystkie moje problemy egzystencjalne rozwiązane .

A może by tak założyć temat o samym buddyzmie? Myślę, że to temat bardzo ciekawy i warty uwagi, ale szkoda go rozrzucać przędzie jako offtop .
dnia Pią 19:59, 01 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
wasp3r napisał: W książce którą czytałem, autor który był w tybecie i widział te praktyki opisał Diamentowy Wóz jako szkołę pełną rytuałów, demonologii i jako wisienka na torcie, inicjacja podczas której osoba inicjowana (nie wiedziałem jak to nazwać) po zażyciu środków halucynogennych i przebywaniu w dymie kadzideł odbywa stosunek seksualny z jakąś boginią. Nie wiem jak Ty, ale ja wierzę człowiekowi który tam był, a nie ludziom z internatu .
To chyba czytałeś jakąś powieść, np. "włóczędzy dharmy" Ja nie wierzę ludziom z internetu, a opisom, książką mistrzów tej linii, nagraniom nauczycieli buddyjskich. Posłuchaj sobie na jutube nagrania np Wojtka Tracewskiego, nauczyciela Diamentowego Wozu, nie ma tam nic o halucynogenach ani "wisienkach na torcie".
Albo poczytaj sobie książkę "108 odpowiedzi jogina" nauczycie tej lini. W każdym razie przekonasz się, że opowiadają oni np o 4 szlachetnych prawdach, współczucie itd- podstawowych naukach- tych samych co "prawdziwy" budda. W każdym razie to co opisujesz ma się niewiele do tego co oni robię, z tego co wiem. A w Polsce praktykuje tę ścieżkę pewnie kilka tysięcy osób i nie sądzę żeby to polegało na tym co piszesz (a raczej na trzaskaniu nyndro, jak "prawdziwy budda")
Swoją drogą co to za książka na której się opierasz?

wasp3r napisał: Co do samego buddyzmu, to już widzę, jak nasz kochany pierwszy budda w grobie się przewraca widząc, że ludzie mu robią posążki ze słota. Człowiek który gardził materializmem, twierdził że wszystko to jest nieistotne i nie ważne. A oni mu posążki i pomniki ze złota robią :O.
To nie był pierwszy budda, niestety

wasp3r napisał: A wiesz, że buddyzm przyjmował mniejsze kulty do siebie? Wiesz, że rytuały i cały mistycyzm wywodzi się z pomniejszych religii które zostały zasymilowane? Poczytaj doktryny Wielkiego Wozu i zobacz na Diamentowy, przeskok jest nie do opisania.
Które " mniejsze kulty"? bon? Czy jakiś inne? Ile tych religii jest? Doktryny Wielkiego Wozu i Diamentowego nie sądzę, żeby się wiele różniły. Poza tym, wadżrajana (diamentowy) zawiera w sobie nauki mahajany (wielkiego wozu) i hinajany (małego wozu). Więc to nie jest tak, że wadżrajana to 100% co innego niż mahajana. Wadżrajana zawiera w sobie nauki mahajany, ale dodaje też coś od siebie.

wasp3r napisał: A skoro budda znał prawdę ostateczną, dla czego miałaby się ona zmieniać?
Prawda ostateczna się nie zmienia, zmienia się tylko sposób patrzenia na nią i podejście. Patrzenie z innej perspektywy, od innej strony, spojrzenie na inne aspekty i właściwości oraz metody (praktyki, medytacja) które do niej prowadzą. Prawdy ostatecznej nie da się zmienić, jest ona pierwotna w stosunku do systemu/religii i z tego względu buddyzm ma tyle tradycji i nauk, bo system jest wtórny w stosunku do prawdy ostatecznej.

wasp3r napisał: A teraz powiedz mi jeszcze jedno, co z Ciebie zostanie jak zniknie ego? Bo jak tą zagadkę rozwiążesz, to wszystkie moje problemy egzystencjalne rozwiązane ..
Natura umysłu, natura buddy, przejrzyste światło. Poczytasz o tym np w "tybetańskiej jodze snu i śnienia" jak i we wielu książkach. Jest to podstawowa nauka buddyjska, związana z koncepcją pustki i natury umysłu. I nie ja zagadkę rozwiązałem, tak mówi buddyzm.

wasp3r napisał: A może by tak założyć temat o samym buddyzmie? Myślę, że to temat bardzo ciekawy i warty uwagi, ale szkoda go rozrzucać przędzie jako offtop .
Wg mnie to nie jest dobry pomysł. O buddyźmie bardziej można poczytać lub podyskutować głębiej na http://forum.medytacja.net/ (i znajdziesz tam pewnie wiele o swoim ukochanym Diamentowym Wozie)

incestus napisał: Nie rozumiem tego wnioskowania. Skoro zgadzasz się, że reinkarnacja = cierpienie , a celem mnicha jest wyjście z kontinuum bólu, czyli przerwanie ciągu swoich reinkarnacji - to czy nie dąży to do unicestwienia, śmierci?? Nie jest prawdą, że dla buddysty reinkarnacja to przekleństwo, że dążą do tego , aby umrzeć całkowicie i nie obudzić się?
A Budda z tego co pamiętam, to definicja człowieka, który osiągnął pełne zrozumienie świata i z tego powodu obecnie rezyduje w swojej ostatniej inkarnacji. Dlatego mówi się nauki po prostu Buddy, bo wszystkie powinny mieć identyczne przesłanie.
Mieszasz pojęcia odrodzenia i urzeczywistnienia z pojęciem śmierci. Umrzeć to możesz pod koniec swojego życia (wcielenia). Jak ktoś jest urzeczywistniony ("oświecony") to umiera jak każdy inny (chyba że osiąga "tęczowe ciało") i po prostu nie rodzi się na nowo. To nie znaczy że umarł (jak można umrzeć dwa razy)? A raczej znaczy to że nie narodził się ponownie. Więc w gruncie rzeczy wręcz przeciwnie, unika śmierci (bo się nie narodzi). Załóżmy, że ktoś nie jest "oświecony" więc żyje powiedzmy 1 żywot i się nie odradza. Unika tym samym śmierci, bo gdyby się odrodził to znaczyłoby to że umrze kiedyś A osoba która się odradza x razy to x razy umiera, więc raczej odradzanie się (nie bycie urzeczywistnionym i nie przerwanie łańcucha reinkarnacji) prowadzi do śmierci

"Umrzeć całkowicie i nie obudzić się"- nie możesz "umrzeć całkowicie" albo "mniej całkowicie" Umierasz to umierasz- i tyle. Czy się odradzasz- to inna sprawa Budzisz to się rano, a nie w nowym życiu.

Buddyzm nie uczy niechęci i nienawiści umierania i odradzania się Żadne to "przekleństwo"

Nie, budda to nie ktoś kto rezyduje w swojej ostatecznej inkarnacji. Budda to ktoś całkowicie urzeczywistniony- nawet Ty czy ja możemy być buddami w tym życiu, bo każda ma wrodzoną naturę buddy- to podstawowa nauka buddyzmu i bez niej buddyzm nie miałby żadnego sensu. Ale rzeczywiście, jeśli byśmy osiągnęli urzeczywistnienie to byśmy się nie narodzili. Ale to nie jest tak, że z góry wiadomo że ktoś odradza się po raz ostatni.

To nie jest tak, że reinkarnacja=cierpienie i mnich czy praktykujący dąży do tego żeby się nie odradzać. On dąży do tego żeby wyjść z cierpienia na zawsze, a brak reinkarnacji będzie "skutkiem ubocznym" To reinkarnacja wynika z cierpienia, a nie cierpienie z reinkarnacji.
dnia Sob 14:05, 02 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Mieszanie pojęć jest bez znaczenia, nie zaprzeczyłeś, że droga buddysty dąży do śmierci. Chodzi o przerwanie strumienia świadomości. Cierpienie to chęć życia, parcie do nieśmiertelności, strach przed śmiercią. Odżegnanie się od tych uczuć wyzwala buddystę, doprowadza go do Nirvany, zakończenia istnienia, które jest bólem. Umożliwia mu zapadnięcie w sen, prawdziwy odpoczynek - nieistnienie.
Myślę, że sam wiesz, że przesadziłeś z tym " efektem ubocznym ". Brak reinkarnacji to spodziewany skutek, cel. Nowocześni buddyści nie zdają sobie z tego sprawy, bo ciągle trzyma ich rządza istnienia, interpretują to sobie życzeniowo.

Wręcz przeciwnie, mieszanie pojęć ma znaczenie. Nie zaprzeczyłem co mówisz, bo stwierdziłem, że terminologia którą się posługujesz jest inna niż terminologia buddyjska, więc to co mówisz nie ma dla mnie sensu nie na mocy znaczenia tego co mówisz ale na mocy znaczenia języka którym to określasz.
Droga buddysty nie dąży do śmierci. Droga buddysty dąży do przebudzenia. Ale oba te pojęcia są nie dosłowne, metaforyczne. A do śmierci to dąży każdy człowiek, czy buddysta czy nie- mam na myśli to, że dąży w sensie że umrze, a nie że tego chce czy nie.

incestus napisał: Cierpienie to chęć życia, parcie do nieśmiertelności
Totalnie się nie zgodzę. To że cierpisz nie jest równoznaczne ani z tym, że chcesz żyć ani z tym że dążysz do nieśmiertelności. Możesz cierpieć i ani nie chcieć żyć ani dążyć do nieśmiertelności. Możesz też nie cierpieć i chcieć żyć i dążyć do nieśmiertelności.

Tutaj skłoniłbym się do stwierdzenia, że oświecenie jest nieśmiertelnością, a nie cierpienie, tak jak sugerujesz. Nieśmiertelność zawiera paradoks, to znaczy kiedy chcesz być nieśmiertelny chcesz "trwać wiecznie" to znaczy "istnieć w czasie który nigdy nie przeminie". A to jest niemożliwe, bo wszystko co związane z czasem jest warunkowe i przeminie. Wszystko co jest warunkowe przemija, jest nietrwałe, więc nie może trwać wiecznie. I dlatego właśnie buddyzm uczy o dążeniu do wyzwolenia- wyzwolenia z uwarunkowania, czasu, nietrwałości.

incestus napisał: Odżegnanie się od tych uczuć wyzwala buddystę, doprowadza go do Nirvany, zakończenia istnienia, które jest bólemi
To nie jest pogląd buddyzmu- to Twój pogląd i interpretacja. Odżegnanie od tych uczuć wcale nie wyzwala buddysty, ani nie doprowadza do Nirvany. I wcale istnienie, nie jest bólem. Buddyzm tak nie mówi Nasze przywiązanie jest bóle, istnienie jest super

incestus napisał: Umożliwia mu zapadnięcie w sen, prawdziwy odpoczynek - nieistnienie.
Nie, to nie jest zapadnięcie w sen, ani nieistnienie

incestus napisał: Brak reinkarnacji to spodziewany skutek, cel
Zupełnie nie tak. Buddyzm dąży do oświecenia, a kiedy praktykujący się urzeczywistni to jest urzeczywistniony i gitara. Odrodzi się czy nie nie ma znaczenia. Reinkarnacja sama w sobie nie jest problemem!

incestus napisał: Nowocześni buddyści nie zdają sobie z tego sprawy, bo ciągle trzyma ich rządza istnienia, interpretują to sobie życzeniowo.
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli, możesz wyjaśnić?

I tutaj chcę coś jeszcze powiedzieć. Buddyzm silnie związany jest z koncepcją dualizmu i braku dualizu. Podstawową nauką buddyzmu jest to, że cierpienie powodowane jest przez dwie postawy- pragnienie i niechęć. (+ i -). Tak samo wszystko opiera się na tych dwóch skrajnościach (życie-śmierć, dobro-zło, porządanie-niechęć, lubię-nie lubię). Z tego co Ty piszesz jasno wynika, że uważasz że buddyzm opiera się na niechęci (do życia, reinkarnacji, cierpienia) i dąży do istnienia.

A jest zupełnie inaczej, buddyzm doprowadza do stanu w którym wychodzi się poza te skrajności- postrzega się wszystko takie jakie jest, ale ani się tego nie pragnie, ani się tego nie odpycha. Ale nie jest tak, że się coś odrzuca- życie, śmierć, odradzanie, istnienie/nieistnienie nic z tych rzeczy.
Jeśli ktoś dąży do nie istnienia to nie jest urzeczywistniony, bo po pierwsze pragnie nie istnienia a po drugie ma niechęć do istnienia I na tym polega właśnie samsara.

Buddyzm zaznacza, że ludzie często wpadają w dwie skrajności- albo że nic nie ma (nihilizm) albo że wszystko jest rzeczywiste i trwałe (eternalizm) pogląd buddyjski jest inny.

W każdym razie- pogląd który prezentujesz na buddyzm nie jest poglądem buddyjskim.
dnia Sob 18:44, 02 Lut 2013, w całości zmieniany 3 razy
Cytat: Swoją drogą co to za książka na której się opierasz?
Czytałem książkę. Widzę, że będę się musiał lepiej zapoznać z tematem, i że jedna książka nie wystarczy. Jednak wydaje mi się, że warto też poznać obiektywną opinię całego tematu .
I dzięki za link do forum, czeka mnie dłuuga lektura .
dnia Sob 20:29, 02 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Nie znam książki.

Może i są takie przypadki- a tego nie wiem i nie mogę być pewny Ale nigdy nie słyszałem aby jakikolwiek nauczyciel (Lama czy instruktor) Diamentowego Wozu o tym mówił czy to pochwalał.

Co do forum- świetne forum, miłej lektury

Możliwe, że jest to moja intererpretacja, ale jestem przekonany, że jest prawidłowa Unicestwienie nie jest celem, ale konsekwencją braku celów. Każda motywacja to cierpienie i przywiązanie - głód, popęd seksualny, a także chęć życia. Oświecenie odżegnuje buddystę od bólu, sprawia, że niczego nie potrzebuje - a kiedy nie ma pragnień, nie ma też dążeń, zostaje bezruch, odpoczynek. Współcześni mnisi są w stanie ograniczyć większość potrzeb, ale paradoksalnie rośnie w nich żądza bycia mądrym, stania się prawdziwym wyznawcą, co oddala ich od drogi oświecenia. Ktoś, kto rozumie niedorzeczność jaźni naturalnie odrzuci wszystko. To też jest przywiązanie.

Zupełnie nie tak.
Nie jest tak, że każda motywacja to cierpienie i przywiązanie.
Budda (osoba urzeczywistniona) ma motywację jak każda inna osoba.
Oświecenie wcale nie sprawia, że dana osoba niczego nie potrzebuje
Wcale nie pozostaje bezruch.
Wcale osoba urzeczywistniona nie ma celów
Jaźń wcale nie jest niedorzeczna.

Na temat oświecenia można podać taką metaforę. Nasz umysł można porównać do pokoju. W tym pokoju są różne przedmioty- lampa, telewizor, kanapa itp. Normalnie zauważamy każdy przedmiot z osobna i wtedy cierpimy- bo widzimy każdy jako odrębny od innych, widzimy zniekształcony wycinek rzeczywistości, jedną część negując inną i to stwarza cierpienie.
Osoba która osiąga urzeczywistnienie postrzega przestrzeń w tym pokoju. Ona nie jest podzielona, ona obejmuje cały pokój razem ze wszystkimi przedmiotami w nim. Ale taka osoba oprócz przestrzeni doskonale postrzega przedmioty w niej, a wręcz w bardziej doskonały sposób niż "zwykła osoba".

Ty sugerujesz jakoby osoba po osiągnięciu stanu buddy była w przestrzeni negując i odrzucając przedmioty w niej- a tak nie jest, bo wtedy nie ma już takiej potrzeby. Wszystko jest na swoim miejscu, nadal są potrzeby, pragnienia, motywacje, chęci, cele ale sposób patrzenia jest z innej perspektywy- esencji wszystkich obiektów a nie z poziomu odrębnych obiektów jako materii.

Oświecenie traktujesz jako intelektualną koncepcję do własnych fantazji. Oświecenie jest wynikiem medytacji, a medytacja we większości przypadków to zaawansowana praca nad stanami własnego mózgu a szczególnie nad procesami uwagowymi. Badania naukowe (eeg, fmri) dowodzą, że medytacja zmienia pracę mózgu w bardzo duży sposób i ma bardzo pozytywny wpływ na jednostkę. Nie jest to zatem jakiś intelektualny koncept jak dla Ciebie, ale realne, mierzalne, powtarzalne, fizyczne, obiektywne zjawisko. Nie mówię tu o oświeceniu, ale o medytacji która do niego prowadzi.

Ty z kolei traktujesz medytacje magicznie. Medytacja Vipassana prowadzi do oświecenia i nie jest niczym innym od czystej samoobserwacji. Przyglądając się każdej czynności umysłowej i cielesnej z osobna mamy zauważyć, że nie ma nic stałego w człowieku, że jesteśmy zlepkiem myśli gnanych przez wiatr. To co uważaliśmy za " nas " było tylko pojęciem roboczym nie przedstawiającym realnej funkcji mózgu. Oświecony pozwala życiu płynąć, podświadomość i świadomość zrównują swoje dążenia, proste chęci pojawiają się same, nie są sztucznie wytwarzane przez ego, które nie jest już do niczego przywiązane. Nie mówie tu o postawie niechęci, tylko całkowitej obojętności - oświecony osiągnął pełne zrozumienie, nie cierpi, niezależnie co robi - jest zawsze tak samo zadowolony. Nie obchodzi go nawet, czy będzie żył, czy wkrótce umrze, nie dąży w żadnym kierunku, nie potrzebuje niczego do szczęścia
dnia Nie 11:30, 03 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Nie traktuję medytacji magicznie. Traktuję medytację po buddyjsku, to znaczy mam pogląd na medytację dokładnie taki jak uczą mnie moi buddyjscy nauczyciele.
Ty mówisz o vipassanie jako medytacji jednocześnie wplatając w to swoją interpretację poglądu buddyjskiego. Tak się w buddyźmie nie robi, nie ważne czy to buddyzm tybetański, czy therawada (jak już mówisz o vipassanie)- chyba że mówisz o tej "niebuddujskiej" vipassanie od Goenki.

Nie rozumiem dlaczego wypaczasz pogląd buddyjski jednocześnie zachwalając vipassanę. Bo to co mówisz o vipassanie jest właśnie poglądem buddyjskim i poglądem na oświecenie. Raz jedno mówisz, później temu zaprzeczasz

Ciekawe, ile w tym Twojego doświadczenia.

Nie praktykowałem Vipassany a Buddyzm znam tylko z podręcznika. To są moje doświadczenia z naturalnej samoobserwacji, więc oświecenia nawet nie liznąłem
Filozofia buddyjska po prostu do mnie trafia, a ja ją w ten sposób rozumiem. Nie widzę w niej miejsc, gdzie miałbym sobie zaprzeczać. Według mnie to ty nie chcesz zobaczyć jaka jest naprawdę, bo jesteś przywiązany do jej obecnego kształtu, tego co mówią ci nauczyciele i do "optymistycznej " wizji ciągłego istnienia. Część moich tekstów wydaje ci się nihilistyczna i okrutna, dlatego je negujesz. Ktoś nieprzywiązany nie wyczytałby w nich nic niewygodnego. Proste : kiedy czegoś pragniesz -cierpisz. Przestaniesz pragnąć - nie cierpisz, ale i tak to dostajesz. Życie płynie samo i nie musimy go pchać do przodu. Życie jest, nas nie ma.

Nie chodzi mi tu o moje ani Twoje poglądy. Rozmawiamy o poglądzie buddyjskim, który jest taki jaki jest, a nie inny. Ty przedstawiasz, że pogląd buddyjski jest jakiś, a jest zupełnie inny. Ja mówią o poglądzie buddyjskim, a Ty o swoim poglądzie na temat poglądu buddyjskiego twierdząc że taki jest buddyzm. Ja mówię o faktach dot. poglądu buddyjskiego, a Ty o swoich opiniach na jego temat twierdząc, że to fakty. A nie wiesz, jaka jest moja opinia na jego temat, choć twierdzisz, że wiesz

Ja mówię jakie są prawidłowe wnioski, które wynosi się po oświeceniu. Taki powinien być pogląd buddyjski. Trudno mi uwierzyć, że jest inny. Kwestia przekazu, chyba że zniekształceń. Zaprzeczyłeś paru pojedynczym moim zdaniom, istotnie niefortunnie sformułowanym. Napisz w takim razie, jak jest według twojego przejętego poglądu:
Co się w człowieku reinkarnuje?? Co wspólnego ma jedne wcielenie z drugim, co je łączy, po czym poznać, które wcielenie jest czyje?

Cudownie nasz mistrzu, że mówisz jaki powinien być pogląd buddyjski. Setki/tysiące lat studiów i mistycznej praktyki mistrzów buddyjskich nie wystarczą najwidoczniej

Choć sam już nie wiem o czym mówisz, bo raz stwierdzasz, że oświecenie to nieistnienie i ucieczka od życia i dążenie do śmierci, a raz że fajnie i wszystko płynie.

Co do reinkarnacji. Nie wiem jaki jest oficjalny pogląd, ale ja bym obstawiał, że reinkarnuje się nasz "magazyn karmy" czyli indywidualnie przez nas zgromadzona karma, czyli uwarunkowanie i przyczyna cierpienia. Żadne tam "ja" na pewno (choć ono jest skutkiem karmy)[/b]

Choć osobiście, reinkarnacja mnie nie wiele interesuje i nawet nie wiem czy w nią wierzę

P.S
Jak masz czes i chęć to polecam Tobie przeczytać książkę "Tybetańska Joga Snu i Śnienia" to zobaczysz czym dla mnie jest buddyzm i jak zapatruje się on na kwestię snu i śnienia. A do prawdy jest to niezwykle ciekawe i głębokie spojrzenie, i w naszym temacie (tego forum) to może i coś praktycznego wyniesiesz dla siebie. Jest to raczej praktyczne podejście, niż czysto teoretyczne i abstrakcyjne.
dnia Nie 20:36, 03 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Setki lat formułowania wiedzy, którą nabywa się podczas jednego oświecenia
Spróbuję streścić o co mi chodzi - Nirvana to zakończenie procesu nabywania informacji, wiedza absolutna o sensie życia. Człowiek dowiaduje się, że nie musi wkładać wysiłku w życie, nie musi się nad niczym głowić - osiąga całkowity spokój ducha. Zabija tym sposobem swoją koncepcję jaźni i wszystkie motywacje, myśli z nią związane - były one źródłem bólu. Od tej pory jakby nie ma go, jest dla siebie inną osobą, nie ważniejszą od tych spotykanych. Podejrzewam, że zanika też autorefleksja i mowa wewnętrzna, bo funkcje te przestają być potrzebne. Taki człowiek żyje tylko teraźniejszością, przeszłość i przyszłość traktując tylko praktycznie, jako pamięć i planowanie. Nie tworzy obrazu siebie w przyszłości, ponieważ nie chce być nikim szczególnym, tylko po prostu płynie. Dlatego przestaje go też interesować życie po śmierci, ustaje parcie do utrzymania ciągłości istnienia, a co za tym idzie - zakończenie ciągu inkarnacji. Ktoś kto nie dąży do reinkarnacji - nie odrodzi się ( i tak to nie on się odradza ) Według tego to chęć życia wiecznego jest podstawowym cierpieniem, które te życie w nieskończoność napędza. Tylko ci, którzy akceptują przemijanie mogą wyrwać się z kręgu inkarnacji. W tym znaczeniu chodziło mi, że buddysta niejako dąży do śmierci. Nie miałęm na myśli nic negatywnego, to tylko brzmi nihilistycznie

PS Jak byś mógł mi podać książkę albo nauki Buddy, w której poczytam o psychologii buddyjskiej, jak klasyfikują fukcje umysłowe, na co dzielą świadomość itd.

Podczas oświecenia nie nabywa się wiedzy. Medytacja i oświecenie to doświadczanie i co raz głębsze panowanie nad swoim umysłem i rozumienie jego natury.
Można nie mieć wiedzy- być anaalfabetą i się urzeczywistnić.
Nirwana, to żadna wiedza [intelektualna].

Nie sądzę, aby podczas oświecenia zanikała mowa wewnętrzna i autorefleksja.

Co do reszty to mniej-więcej się zgadzam [w końcu]
Teraz rozumiem co miałeś na myśli.

Co do książek- o samej psychologii buddyjskiej i świadomościach to nie podam Ci nic konkretnego. Może poczytaj o "ośmiu świadomościach", pogoogluj

Może tu coś znajdziesz:
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/list.php?c=czyt&s=date&w=desc&o=&p=
http://sasana.pl/

czy ogólnie tu:
http://forum.medytacja.net/

Choć jak dla mnie potrzebujesz raczej tekstów "do serca" niż "do rozumu" bo jak dla mnie zbt intelektualnie do tego podchodzisz

Skończcie offtopować !! To nie jest temat o buddyzmie !

Uuuuu...
Umyj dupsko.