ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

Zapewne wszyscy Państwo otrzymaliście karteczkę zatytułowaną: "Informacje kontaktowe na wypadek awarii".
W pierwszych zadaniach mojej wypowiedzi GRATULUJĘ autorom tegoż pomysłu oraz naiwniakom, którzy te papierki wypełnią i biegiem zaniosą do spółdzielni.
Z obowiązku dodam, że "terenie spółdzielni" i "służbom spółdzielni" należy pisać z małej litery i kłania się tu szkoła podstawowa i zasady stosowania w treści dużych liter. Dodam, że w języku polskim nie stosuje się "i/lub", chyba że ktoś ma problem ze zrozumieniem tego, co czyta i pisze........
Podobnie jest ze sformułowaniem "na wypadek awarii" - otóż wypadki są wyłącznie drogowe!!!!!!
Druga sprawa, to ochrona danych osobowych, której przepisy ustawowe nie są przestrzegane przez najdoskonalszy zarząd i bardziej doskonałą RN.
A trzecia sprawa, wynikająca z innych przepisów: pod nieobecność właściciela nikt nie jest uprawniony do wejścia do jego mieszkania, a tym bardziej do "sprawnego usuwania awarii", chyba że taką zgodę posiada.Natomiast rozprowadzana karteczka nie jest w sensie prawnym żadnym upoważnieniem do niczego, a jedynie służy INWIGILACJI..........



pod nieobecność właściciela nikt nie jest uprawniony do wejścia do jego mieszkania, a tym bardziej do "sprawnego usuwania awarii", chyba że taką zgodę posiada

I tu moraich bardzo się mylisz.

Polecam dogłębne przeanalizowanie art 6(1) ust 1 i 2 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Jest wyraźnie napisane..[..] ... spółdzielnia ma prawo wejść do lokalu... [..
Pani Goniu,
nie zamierzam z tobą dyskutować, ale są także inne ustawy które wyraźnie regulują te kwestie, a nawet mówi o tym Konstytucja.
art. 6 "1. W razie awarii wywołującej szkodę lub zagrażającej bezpośrednio powstaniem szkody osoba korzystająca z lokalu jest obowiązana niezwłocznie udostępnić lokal w celu usunięcia awarii. Jeżeli osoba ta jest nieobecna lub odmawia udostępnienia lokalu, spółdzielnia ma prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariusza Policji, a gdy wymaga to pomocy straży pożarnej — także przy jej udziale.
Moja droga przepis należ czytać ze zrozumieniem, do czego spółdzielnia ma prawo. natomiast t rozsyłanej karteczki nic takiego nie wynika.
A miało być przejrzyście........
Na śniadanie

Moraich kochanie
sprawdź
coś jadła
dziś na śniadanie

KAT

PS Przeczytaj proszę
ze zrozumieniem
swój własny tekst
na początku tej strony!



Moja droga przepis należ czytać ze zrozumieniem, do czego spółdzielnia ma prawo. natomiast t rozsyłanej karteczki nic takiego nie wynika.
A miało być przejrzyście........


Owszem, skoro wpisałam odpowiedni ustęp z ustawy, to wiem doskonale co tam jest napisane.

Jak dla mnie, te karteczki to kwestia pomniejszania i kosztów i kłopotów spółdzielni. Chyba lepiej zadzwonić do kogoś, kto posiada klucze do naszego mieszkania, żeby przyjechał i otworzył drzwi, niż wzywanie policji czy straży pożarnej, a także późniejsze zabezpieczanie mieszkania.

Przecież nie ma przymusu dostarczania tych kartek spółdzielni, jest wyraźnie napisane, że zwracają się z uprzejmą prośbą....

No cóż. Każdy ma prawo do swojej interpretacji.
No cóż, najlepiej będzie inwigilować, niż postępować zdroworozsądkowo!
GONIU, GOŃ z karteczką do SEKRETARIATU i nie mydl oczu, że nie ma obowiązku.
Skoro nie ma obowiązku, a przepis wyraźnie określa przypadki ( nie mylić z WYPADKAMI) to po co ta ŚCIEMA.
Byłbym wdzięczny za wskazanie autora tego wynalazku.
Czy mogę prosić GONIĘ lub NEO o wskazanie autora tego pomysłu.
KAŻDY zrobi to, co będzie uważał za najlepsze dla niego, ja nikogo do niczego nie nakłaniam. Wolna wola.
Nie potrzebuję też ani zachęty ani zniechęcania od NIKOGO.

Jeżeli komuś nie pasuje składanie takiej informacji kontaktowej - nie musi, ale robienie z tego wielkiego halo, to trochę dziwne.

Jeszcze raz powtórzę: WOLNA WOLA.

Niestety nie mogę pomóc w wytropieniu autora. Może w spółdzielni coś powiedzą, ale najlepiej samemu pójść i się zapytać.
Gonia,

Właśnie, każdy ma swój rozum i zrobi co będzie chciał. Ja np. nie złoże takiej kartki bo nie mam takiej osoby którą chciałbym nakłaniać do czegokolwiek związanego ze SM.

moraich ma ciągle jakieś pytania ( notabene może sobie na nie sam odpowiedzieć bo są na tyle proste) bo to już taki typ człowieka któremu zawsze będzie źle, chyba że to on będzie "rozdawał karty".

moraich - może nam coś napiszesz o sprawie z SO , Sygn.akt: XXIV C 758/13 - w tej sprawie pewnie się lepiej orientujesz i masz jednoznaczne stanowisko jak by tu dokopać SM "Przy Metrze".
"moraich" pisze to co uznaje za stosowne, ma również swoje zdanie na temat "awarii" i je uzasadnia.
Nie rozumiem jednak, dlaczego jako jedyny ma wszystkich informować o sprawach sądowych jakie toczy ze Spółdzielnią.
Z informacji jednego z członków zarządu wynika że jest ich ok. 270.
Sprawa o nr SO IIIC 758/11 dotyczy uchylenia Uchwały ZPCz o sprzedaży działek na rzecz Arche - czy na pewno jest z powództwa moraich?
Powszechnie wiadomo jest, że o uchylenie tej samej uchwały wnieśli pozwy również inni członkowie spółdzielni - wśród nich znajdują się:
- obecny i były członek zarządu spółdzielni
- pracownicy spółdzielni
- przedstawiciele
Jeśli celem moraich jest " [b]dokopanie" Spółdzielni, to taki sam cel "dokopania" Spółdzielni przyświeca pozostałym. powodom,[/b] dlaczego tylko moraich czyni się z tego powodu zarzut?
Reaktywacja...

O całej sprawie Moraich nie musi nas informować, gdyż było o niej
głośno na tym forum przez długi czas. Jeśli nie znasz szczegółów,
to polecam cofnięcie się o kilka miesięcy wstecz. Znajdziesz bez
trudu historię tejże sprawy, opowiedzianą wyjątkowo "barwnie"
przez jej zwolenników i przeciwników.

Na miejscu Demoklesa postawiłbym jedynie inne pytanie:
czy kierując sie dobrem naszej SM Moraich wycofała już
omawianą sprawę z sądu? A jeśli nie, to niech nam tu wszystkim
wyjaśni dlaczego wniosła sprawę potajemnie, nie licząc sie
w ogóle ze zdaniem ogółu Spółdzielców ani z interesem naszej SM.
W tym kontekście jej opowieści o przejrzystości brzmią
jak jakaś ponura kpina.

Żeby sie nie powtarzać, dodam jedynie, że wcześniej
(za czasów stępniowych) wniesione sprawy miały na celu
powstrzymanie sprzedaży działki firmie Arche. Podczas gdy
rzeczona sprawa pojawiła się na wokandzie sądowej dopiero
na początku tego roku. (jeśli się mylę, co do daty, proszę mnie
poprawić). Innymi słowy - post factum!

Warto postawić pytanie , w jakim to konkretnie celu,
bo z całą pewnością nie dla ratowania wychodzącej
z zapaści po rządach "kamarylowej szajki" naszej SM.

KAT

"moraich" pisze to co uznaje za stosowne, ma również swoje zdanie na temat "awarii" i je uzasadnia.
Nie rozumiem jednak, dlaczego jako jedyny ma wszystkich informować o sprawach sądowych jakie toczy ze Spółdzielnią.
Z informacji jednego z członków zarządu wynika że jest ich ok. 270.
Sprawa o nr SO IIIC 758/11 dotyczy uchylenia Uchwały ZPCz o sprzedaży działek na rzecz Arche - czy na pewno jest z powództwa moraich?
Powszechnie wiadomo jest, że o uchylenie tej samej uchwały wnieśli pozwy również inni członkowie spółdzielni - wśród nich znajdują się:
- obecny i były członek zarządu spółdzielni
- pracownicy spółdzielni
- przedstawiciele
Jeśli celem moraich jest " [b]dokopanie" Spółdzielni, to taki sam cel "dokopania" Spółdzielni przyświeca pozostałym. powodom,[/b] dlaczego tylko moraich czyni się z tego powodu zarzut?


Nie rozumiem związku z podejrzeniem o inwigilowanie ze sprawą, o której piszesz?
Wyjaśnij, dlaczego to postępowanie wiążesz z moja osobą?
W odpowiedzi wyjaśniam, że nie mam nic wspólnego ze sprawą III C 758/11 i nie życzę sobie, by łączyć ją z moją osobą.
Natomiast co do braku informacji o sprawach sądowych, miej pretensje do RN i Zarządu, że znowu nie informują mieszkańców. Przecież miało być przejrzyście i otwarcie..
Takie obiecanki składali w większości, ci którzy obecnie są w radzie-ich nazwiska doskonale znasz....

Reaktywacja...

O całej sprawie Moraich nie musi nas informować, gdyż było o niej
głośno na tym forum przez długi czas. Jeśli nie znasz szczegółów,
to polecam cofnięcie się o kilka miesięcy wstecz. Znajdziesz bez
trudu historię tejże sprawy, opowiedzianą wyjątkowo "barwnie"
przez jej zwolenników i przeciwników.

Na miejscu Demoklesa postawiłbym jedynie inne pytanie:
czy kierując sie dobrem naszej SM Moraich wycofała już
omawianą sprawę z sądu? A jeśli nie, to niech nam tu wszystkim
wyjaśni dlaczego wniosła sprawę potajemnie, nie licząc sie
w ogóle ze zdaniem ogółu Spółdzielców ani z interesem naszej SM.
W tym kontekście jej opowieści o przejrzystości brzmią
jak jakaś ponura kpina.

Żeby sie nie powtarzać, dodam jedynie, że wcześniej
(za czasów stępniowych) wniesione sprawy miały na celu
powstrzymanie sprzedaży działki firmie Arche. Podczas gdy
rzeczona sprawa pojawiła się na wokandzie sądowej dopiero
na początku tego roku. (jeśli się mylę, co do daty, proszę mnie
poprawić). Innymi słowy - post factum!

Warto postawić pytanie , w jakim to konkretnie celu,
bo z całą pewnością nie dla ratowania wychodzącej
z zapaści po rządach "kamarylowej szajki" naszej SM.

KAT


Drogi KACIE,
piszesz bzdury, bo spraw do sądu nie wnosi się "potajemnie", postępowania są otwarte dla wszystkich, a pozew jest w s-pni, więc idź i go przeczytaj i wówczas poznasz motywy jego wniesienia!
A jak przeczytasz, to mnie przeproś za to, że postawiłeś mi publicznie tak arogancki zarzut:
"...w jakim to konkretnie celu,
bo z całą pewnością nie dla ratowania wychodzącej
z zapaści po rządach "kamarylowej szajki" naszej SM.
To z twojej strony BEZCZELNOŚĆ!!!
Inwigilacja

Ręce mi drżą jakbym był "w febrze", bo jestem pod baczną obserwacją
(inwigilacją) światowej sławy językoznawcy. Pod taką presją narobię
tutaj błędów bez liku i dopiero mi się dostanie po głowie od Moraich
za moją tfurczość. Ale już tak na poważnie (sic!) to wezmę sobie głęboko
do serca przestrogi Moraich o potrzebie zwracania baczniejszej uwagi na
błędy językowe. Zarazem jednak przestrzegam przed nadmiernym
rygoryzmem językowym, który potrafi z bezbłędnej nawet wypowiedzi
uczynić martwy twór (nie mylić z tfurczością). No i na koniec warto
pamiętać o logice oraz o tym, o czym się pisało w poprzednim tekście,
żeby akurat pod naszym adresem ktoś nie wyskoczył z popularnym
na tym forum poleceniem: czytaj ze zrozumieniem!

KAT
O ochronie danych osobowych

Tutaj odniosę się w kilku słówach do prośby SM o podanie naszych danych
kontaktowych, które mogą w przypadku jakiejś poważnej awarii ułatwić
dokonanie naprawy poprzez szybki dostęp do mieszkania.

Przede wszystkim to uważam, że jako wyborcy powinniśmy się domagać
zmiany ustawy o ochronie danych osobowych. Ustawa ta bowiem zamiast
chronić dane osbowe zwykłych obywateli, stanowi znakomitą przykrywkę,
ale dla przestępców, zwłaszcza tych "z górnej półki" działających pod
parasolem służb specjalnych czy skorumpowanych polityków, czy też
samorządowców różnych szczebli o "lepkich łapach" etc.

A jak to się ma w odniesieniu do naszej SM. Otóż nie można chociażby
wywieszać imiennych list osób uporczywie zalegających z opłatami
czynszowymi. Czyli uczciwie płacący Spółdzielcy nie mają faktycznie
żadnej możliwości oddziaływania w tym zakresie, co jest głęboką
niesprawiedliwością i sprzyja upowszechnianiu się patologii.

Z dostępnością wspomnianych danych kontaktowych w większości
krajów - powiedzmy - o bardziej "ugruntowanej" demokracji nie ma
najmniejszych problemów, łacznie z dostępem do list osobowych
lokatorów poszczególnych budynków, nie wspominając o
powszechnej dostępności do nazwisk i numerów telefonicznych w
książkach telefonicznych.

Lecz mamy to co mamy, więc Państwu pozostawiam
(sobie też) wybór, czy podawać dane kontaktowe, czy też nie.

KAT
Myślę, że KAT marnuje bezpowrotnie swój talent!
Proponuję, aby ktoś znalazł mu sponsora do wydania drukiem tych rewelacyjnych i celnych "złotych wierszem pisanych MYŚLI"!
Podziękowanie

Szczerze i całego serca chciałbym podziękowac za budującą opinię,
o tyle dla mnie cenniejszą, że wydaną nie przez dyletanta, ale przez
światowej rangi znawcę 'tfurczości". Tak więc uczynię wszystko,
co w mojej mocy, aby jeszcze przed końcem następnego roku (2014)
wydać w formie tomiku jedną pozycję - "Aferaryzmy".
Gdy chodzi o "Historie aferalne", to być może ukażą sie w kolejnym roku,
czego jednak obiecać dziś nie mogę.

Przypominam tylko, że większość z zamieszczanych tu wierszyków
czy krótkich histori powstaje niejako na uboczu mojej głównej "pisaniny",
co nie znaczy wcale, że traktuję je po macoszemu. Dodam, że zarówno
"Aferaryzmy" jak i "Historie aferalne" zawierać będa wierszyki
czy historie odnoszące się głównie do naszych spółdzielczych spraw.
Reszta krótkich form, która pojawia sie na tym forum, dotyka zupełnie
innych tematów, chociaż - jak sądzę - nie do końca zupełnie obojętnych,
przynajmniej dla niektórych.

Niestety egzemplarzy "Aferaryzmów" do nabycia wśród chętnych
ze Spółdzielni nie będzie zbyt wiele - kilkadziesiąt maksymalnie.
No i nie będą one darmowe, bo papier i farba drukarska kosztują.
O honorarium autora nawet nie wspominam, żeby siebie i Państwa
nie zabić przez przypadek śmiechem!!!!

KAT

PS Jeśli znajdą się szczodrzy sponsorzy, chociażby Moraich
z zespołem, egzemplarzy może być więcej i za darmo!
Jeżeli będziesz rozdawał egzemplarze swojej "TFURCZOŚCI" za darmo, proszę pamiętać o mojej osobie. Chętnie poczytam "do poduszki".
Gorące podziękowanie!

Mile mnie Kochanie zaskoczyłaś - nie sądziłem bowiem, że trzymasz
tak małego węża w kieszeni. Skoro się jednak już zdecydowałaś
na hojne sponsorowanie wydania "Aferaryzmów" - egzemplarz darmowy
masz bankowo i to z wyjątkową dedykacją - zresztą nie tylko ty,
ale też grono twoich współpracowników.

Połechtałąś też czule moje ego, kiedy wspomiałaś, że będziesz się
oddawała lekturze "Aferaryzmów" do poduszki. O czymś takim nawet
nie miałem odwagi śnić, a cóż dopiero wyobrazić sobie taką sytuację
na jawie. Jestem bardziej niż pewien, że zaczytywanie się co wieczór
lekturą niejakiego KATa ubogaci cię i doda dynamiki "tfurczemu"
popędowi twoich kapiących od pozłoty myśli.

KAT
Zapraszam do zapoznania się z ostatnim moim wpisem ws. uchylenia uchwał ZP z 2011 r.
Może zmotywuje ciebie ten wpis do kolejnego "tfurczego" wymiotu....
Wymioty

W reakcji na tfurczość
stajennego pomiotu
trudno powstrzymać się
od nagłego wymiotu

KAT

PS Wiele już o tej sprawie
napisałem na tym forum, ale jeśli
zachodzi taka potrzeba, to napiszę raz
jeszcze - zresztą pewnie nie ostatni raz!