ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

24.05.2013
O mało co nie zaspałem do szkoły, musiałem szybko wstawać przez co nawet nie pomyślałem o snach.

25.05.2013
1. sen
Wybrałem się samochodem do miasta (nie wiem w jakim celu), lecz w końcu dojechałem do innego miasta niż na początku zamierzałem, na co nie zwróciłem nawet uwagi. Zaparkowałem przed urzędem umieszczonym tam zamiast, tak jak w realu, szkoły. Wszedłem do budynku i od razu skierowałem się na 1. piętro, spotkałem tam urzędniczkę i powiedziałem jej dzień dobry. To była cała "rozmowa", którą przybyłem tu odbyć . Zszedłem na parter, pojawiłem się w sklepie z dość ciasno poustawianymi półkami z różnościami do kupienia, oraz dwoma automatami z batonami i napojami (chyba takie z GTA SA). W kieszeni miałem 5zł, zastanawiałem się co też takiego sobie kupić. Przeszedłem się kawałek między półkami, tymczasem z 2. piętra wróciła uśmiechnięta sprzedawczyni. Mówiła coś do mnie, podczas gdy oglądałem wystawę z czasopismami szukając CD-Action. Sklepikarka wskazała parę gazet mówiąc, że "trzeba je jak najszybciej sprzedać, bo tylko babcie je kupują". W końcu chyba nic przez to nie kupiłem, wyszedłem ze sklepu. Zauważyłem, że na chodniku obok samochodu leży tablica rejestracyjna (zamiast numerów była nazwa miasta), nie należała ona jednak do żadnego z zaparkowanych samochodów, bowiem wszystkie miały tablice na swoim miejscu.

2. sen
Razem ze znajomych znajdowaliśmy się na baaardzo wysokim moście (sięgał aż ponad chmury), będącym w trakcie budowy. Zauważyłem pionowy znak nakazu "nakaz jazdy pod znakiem" ustawiony bezpośrednio na drodze. Śmialiśmy się, że ten znak nie ma sensu i zamiast niego powinien stać nakaz jazdy z prawej lub lewej strony. Za znakiem droga kończyła się szeroką rampą. Miała ona być "niespodzianką" dla kierowców, kto na nią najechał nagrodzony był skokiem spadochronowym z tego mostu. Skoczyłem więc ze spadochronem z tego mostu. Świetnie się leciało, czuć było ten pęd , lot okazał się krótszy niż się spodziewałem, szybko musiałem otworzyć spadochron i lądować obok mojego domu. W tej chwili pomyślałem "WTF, przecież takie rzeczy dzieją się tylko we śnie". Nie musiałem nawet robić RT, byłem pewien tego, że śnię. Skoczyłem więc sobie ucieszony wysoko obok korony drzewa znajdując się tym samym na drodze. Leciałem nisko nad nią z dużą prędkością. Zauważyłem dziadka idącego po coś, spróbowałem więc kontroli nad kukłami sennymi przywołując je do siebie siłą woli. Z początku mi się to nie udawało, ale po kilku próbach nie miałem już z tym problemu. Niedaleko stała ciężka przyczepa do ciężarówki, którą bez trudu udało mi się ruszyć jedną ręką. Nagle natychmiast wywaliło mnie ze snu



Cytat: Nagle natychmiast wywaliło mnie ze snu
To jest najgorsze :/ Może faza REM się skończyła

26.05.2013
Nie pamiętam jak i gdzie uzyskałem świadomość we śnie. Po raz kolejny znajdowałem się obok domu. Tym razem przez cały sen co jakiś czas robiłem RT z nosem aby utrzymać stabilność. <luka w pamięci>. Pomyślałem, że no kurczę - w każdym LD znajduję się w tym samym miejscu, postanowiłem więc je zmienić testując przy tym sposoby teleportacji. Pierwsze co mi wpadło do głowy, to teleportacja poprzez przejście przez narysowane drzwi, pomyślałem zatem, że mam kredę w kieszeni, ale zobaczyłem ją leżącą na trawie. Była niebieska. Napisałem na ścianie nazwę miasta do którego chcę się przenieść, kilka razy pomyliły mi się litery i mimo, że np. napisałem L, po chwili zmieniło się ono w R i musiałem trochę je poprawić. Pod napisem narysowałem krzywe drzwi. Spróbowałem złapać za klamkę - gładka ściana. Odwróciłem więc się na chwile plecami i gdy spojrzałem na drzwi ponownie, tym razem już mogłem złapać za klamkę, otworzyć je i przejść. Wnętrze było zupełnie czarne. Przeniosło mnie jednak nie w to miejscie co chciałem, spróbowałem więc teleportacje przez wirowanie. Zacząłem szybko kręcić się wokół własnej osi, czułem przy tym jak mnie przenosi. Za długo chyba się kręciłem, bo straciłem świadomość i sen przerodził się w nieświadomy sen o LD. Wiem, że wyleciało mi z pamięci sporo tego LD, oraz że miałem inny sen. Chciałem go nawet już zapisać, ale myślałem bardziej o LD przez co zapomniałem treśc drugiego snu.

27.05.2013
1. sen
Siedziałem na dywanie w pokoju, nie pamiętam nawet co tam robiłem. Obok mnie pojawił się nieznajomy, podejrzanie uśmiechnięty, mężczyzna. Trochę pogadaliśmy, rozmowa ta chyba nie była zbyt miła, bo z niewiadomych powodów mnie on denerwował. Gdy opuścił już dom i zostałem sam odkryłem, że ukradł kod/dane mojej strony internetowej umieszczonej w telegazecie telewizyjnej TVP2 (??). Nieźle wkurzony czym prędzej wybiegłem z domu go zatrzymać i wyjaśnić co nieco. Dość spory kawałek drogi dalej napotkałem grubego i łysego rowerzystę. Chciałem go zatrzymać aby wypytać o złodzieja, ten jednak nie chciał mnie słuchać i usiłował jechać dalej. Dopiero, gdy krzyknąłem do niego, że "chodzi o dolary", zatrzymał się i trochę pogadaliśmy (nie pamiętam rozmowy). Nie wiadomo jak i skąd, spowrotem znajduję się w pokoju tak jak na początku snu. Złodziej też tu jest. Wkurzony pytałem go o owy chamsko ukradziony kod/dane, ten udawał jednak głupiego mówiąc, że nie ma pojęcia o co chodzi.

2. sen
W tym śnie byłem bezcielesnym obserwatorem, akcja działa się na pustyni w USA (było to dokładnie coś takiego: http://static.freepik.com/darmowe-zdjecie/usa-utah-pomnik-atrakcja-turystyczna-pustynia--dolina_121-58172.jpg ). Rozgrywa się właśnie futurystyczna bitwa pomiędzy ludźmi, obcymi (ksenomorfy z Obcego) i kilkoma predatorami. Żołnierzy było bardzo mało, same pojedyncze jednostki, w dodatku staliśmy na przegranej pozycji. Jeden z predatorów, korzystając ze swoich trybów widzenia, zaszedł żołnierza od tyłu i zrzucił go z wysokiej skały. Inny pechowiec napotkał w niezwykle wysokim i szerokim, pionowym szybie wentylacyjnym obcego i zmuszony był puścić się uchwytów. Widziałem jak krzyczy i w panice macha rękami szybko spadając. Uderzył nogami w metalowe podłoże łamiąc obie.
Podczas całego snu nie czułem żadnych większych emocji związanych z bitwą ludzkości z przybyszami z kosmosu. Całość, mimo wyraźnej realności akcji, traktowałem jako grę.

28.05.2013
LD o niskiej świadomości.
Wracałem do domu z gimnazjum (wrr, no i znowu. Gimnazjum skończyłem 2 lata temu i nie pomyślałem, że coś jest nie tak) idąc skrajem asfaltowej drogi. Okolica była taka sama jak w rzeczywistości. (Jadąc dzisiaj autobusem przyjrzałem się temu miejscu - faktycznie, drzewa ze snu stały w tym samym miejscu co w realu). Słońce nieźle grzało, była piękna pogoda. Zadałem sobie standardowe pytanie "czy to sen?". Zaraz... to JEST sen! Huh, a przed chwilą byłem tak przekonany, że to rzeczywistość. Nikt by nie dałby rady mnie przekonać . Dla potwierdzenia zrobiłem RT z nosem (dla mnie naskuteczniejsze), efekt pozytywny. Rozejrzałem się dookoła. Skierowałem wzrok w dół patrząc jakie mam na sobie ubranie, były to ciuchy których w życiu nie miałem . Spróbowałem wytworzyć sobie z powietrza kostur bezpośrednio w dłoniach (część mojego planu, może później opiszę), czułem coś jakby mrowienie w dłoniach, jednak po chwili zrozumiałem, że się nie uda. (niska świadomość...). Pomyślałem więc, że znajdę go za stojącym nieopodal drzewem. Przeszedłem się więc sprawdzić, oczywiście go tam nie było . Wpadłem na pomysł ułamać gałąź drzewa i zrobić z niego prowizoryczny kostur-badyl (...na jawie tego nie planowałem, kolejny raz niska świadomość). Ułamałem więc gałąź i trzymając go już w dłoniach odłamywałem małe, wyrastające z niego gałązki, by stworzyć w miarę prosty kij. Zauważyłem, że całe drzewo oblepione jest gorącą smołą (żegnaj, świadomość), której trochę przypadkiem nabrałem do ust. Przestraszyłem się bo ktoś powiedział mi, że jest ona trująca. Na drodze było więcej tej roztopionej smoły, miałem ją pod butami. Powoli spływała z drogi. Chciałem jak najszybciej dostać się do domu. Gdy przybyłem już na miejsce, po wejściu zastałem szpital/przychodnię, było tam pełno zabieganych ludzi - pacjenci i personel. Do wnętrza wszedła także osoba, która miała za zadanie szybko udać się na miejsce zdarzenia i udzielić mi pomocy medycznej. Tą osobą był senny... fryzjer szpitalny. Miał nawet na białym fartuchu przyczepiony identyfikator z napisem "Fryzjer". Zaczepiłem jednego z zajętych doktorów mowiąc mu, że przecież mnie szukają i powinni mi w tej chwili udzielić pomocy. Odesłał mnie do pokoju znajdującego się na końcu korytarza. Dalej nie będę pisał, bo co się tam działo jest kompletnie pozbawione sensu, a i z pamięcią z tego fragmentu jest nienajlepiej.

CEL NA NAJBLIŻSZE LD: Wziąć się do roboty i popracować nad problemami z kontrolą sennego świata.



Cytat: czułem coś jakby mrowienie w dłoniach, jednak po chwili zrozumiałem, że się nie uda. (niska świadomość...)
To nie jest oznaka niskiej świadomości . Gdybyś miał niską świadomość to brak wiary nie wchodziłby w grę . Incestus dużo razy pisał

Cytat: Zadałem sobie standardowe pytanie "czy to sen?"
Czyli TR nie jest ci potrzebny ? Takie pytanie : Jesteś introwertykiem ?
Ekstrawertycy nie pamiętają swojego myślenia w śnie więc nw czy TR z samym zadaniem sobie pytania byłby skuteczny.
dnia Wto 18:35, 28 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Cytat: To nie jest oznaka niskiej świadomości . Gdybyś miał niską świadomość to brak wiary nie wchodziłby w grę . Incestus dużo razy pisał
Ehh, czyli nie mogę zwalać na to winy . Tak jak napisałem, muszę się przyłożyć do kontroli snu. Na jawie jestem pewien, że uda mi się cośtam zrobić w LDku, ale już w trakcie snu niepotrzebnie uwzględniam możliwość porażki, przez co często nie udaje mi się. Koniec z tym!

Cytat: Czyli TR nie jest ci potrzebny ? Takie pytanie : Jesteś introwertykiem ?
Ekstrawertycy nie pamiętają swojego myślenia w śnie więc nw czy TR z samym zadaniem sobie pytania byłby skuteczny.
Zdecydowanie introwertyk.
Samego zapytania siebie "czy to sen?" nie traktuję jako RT, zazwyczaj tuż przed tym orientuję się, że śnię. Ot, taka spontanicznie uzyskiwana świadomość.

No tutaj wiara jest filarem wszystkiego Chociaż u mnie były wyjątki np. w jednym z pierwszych LD powiedziałem na głos "Niech za moimi plecami pojawi się Goku"
Nie polegało to na wierze a na intencji , ale i tak się udało

To się dzieje - tak po prostu.

29.05.2013
Brak zapamiętanych snów (pośpiech przy wstawaniu)

30.05.2013
Gdzieśtam mi mignął motyw podróży przez kosmos.

31.05.2013
Grałem w Heroes of Might & Magic 3. Nie siedziałem przy komputerze, byłem tak jakby bezpośrednio w grze. Na początku pokazał mi się ekran miasta Twierdzy. Różnił się on nieco od tego z gry, ale stylistyka utrzymana była ta sama. Wybudowałem kilka budynków do rekrutacji jednostek, m. in sennej wersji Uruków i oddziału "Elitarnych Uruków", które przyśpieszały ruch bohatera na mapie, oraz można było je zostawić w dowolnym miejscu na mapie, by poruszali się w losowym kierunku. Moje wojska zaatakował oddział nieistniejącej w grze jednostki czarnych dzików. Z trudnościami udało mi się ich pokonać. Innym razem walczyłem z trzema oddziałami wielorybów (!) po ~25 jednostek na oddział. Wiedziałem, że były to jednostki najwyższego dostępnego poziomu. O dziwo, moje szkielety pierwszego poziomu jednym atakiem zabijały po 10 wielorybów, na dodatek te nie mogły kontratakować. Nie dowiedziałem się jak zakończyła się ta bitwa, bowiem sen się zakończył.

01.06.2013
Dzień wcześniej dziennik snów odłożyłem na biurku, zamiast tak jak zwykle położyć go na krześle obok łóżka. Gdy obudziłem się rano, pamiętałem LD. Byłem jednak tak senny, że nie chciało mi się wstawać po dziennik, więc stwierdziłem, iż pośpię jeszcze trochę i sen zapiszę później. Jak łatwo się domyślić, później zapomniałem treści snu. Przy drugiej pobudce czułem paraliż, przekręciłem się jednak na bok i wtedy dopiero przypomniało mi się, że mogłem spróbować techniki z fiksacją oczu, ehh...

Trochę dziwne że zapomniałeś LD . Jako iż jest to stan świadomy to wszystko co robimy świadomie pamiętamy . Może był to mało świadomy sen . Ja miałem kiedyś(w grudniu) taką sytuację jak ty w śnie gdzie co jakiś czas uzyskiwałem kontrolę . Myślałem że to LD a był to raczej sen o LD .
Cytat: Przy drugiej pobudce czułem paraliż, przekręciłem się jednak na bok i wtedy dopiero przypomniało mi się, że mogłem spróbować techniki z fiksacją oczu, ehh...
Czułeś paraliż ale bez problemu przekręciłeś się na drugą stronę To chyba nie był paraliż , ale jeśli np. było to odrętwienie to pewnie była idealna okazja do fiksacji

Witam po dłuższej przerwie
Postanowiłem po raz 400 powrócić do tematyki LD (a przynajmniej do zapisywania snów). Co ciekawe, myślałem, że z początku będzie krucho z pamięcią snów po tak długiej przerwie, a tu niemalże bezproblemowo zapełniam dokument w Wordzie. Postanowiłem jednakże prowadzić dziennik na Psajko.
Na razie korzystam z: ADA, afirmacje, nagrania (no i oczywiście klasyczne RT)

28.12.2014
Obudziłem się ok. godziny 7:30. Chciałem przypomnieć sobie sny, ale rozpraszał mnie (i nieziemsko irytował) powtarzający się co kilka sekund dźwięk telewizora napierającego półkę (takie trzaskanie) i wkurzony na maksa wstałem go poprawić. Potem próbowałem sobie przypomnieć sen, ale już bez skutku. Na ratunek przyszedł mi sen, z którego sporo zapamiętałem:

1. sen
Grałem w Leaue of Legends. Grałem suppem na bocie jako LB. Adc była... LB. W przeciwnym teamie była... ADC LB i Blitz supp. Szło nam całkiem nieźle, napisałem na /all chacie coś w stylu 'haha, przegrywacie z adc LB (mimo, że oni też ją mieli...) Blitz złapał naszego adc, a na ganka przylecieli ich Yasuo, Panth i Lissandra. Trochę uciekałem używając skoków, ale w końcu mnie złapali i padłem.

2. sen
Byłem tak jakby obserwatorem w filmie (skąd wiedziałem, że to film?). Był to horror. Grupa ok. 5 ludzi udała się do czegoś w stylu domu strachów, tylko, że zamiast domu było całe miasteczko. Oprócz tej piątki nie było żywego ducha. Tematem przewodnim miasteczka były nieszczęśliwe, śmiertelne wypadki. Napotkali na jedną 'makietę'. Kobieta leżąca na brzuchu na jakiejś dużej poziomej rurze, z której wylewały się toksyny tworzące sporą kałużę. Wiedziałem, że to nie jest makieta, a prawdziwe ciało (film był horrorem). Grupce też przeszły na myśl takie obawy, ale ostatecznie rozwiali je oni śmiejąc się. (...) Postanowiłem, że obejrzę coś na laptopie w mieszkaniu. Nie wiadomo jak pojawiłem się na stancji. Zasmuciłem się, że święta tak szybko zleciały i znowu trzeba chodzić na zajęcia (zrób RT! :/). Poczułem potrzebę i udałem się do WC. Gdy wyszedłem okazało się, że jest tu paru ludzi z gimnazjum (mieszkają tu?) Z jednego z pokojów wyszła dziewczyna. Chłopaki przekomarzali się z nią, popychając ją między sobą (?). Podłożyłem jej nogę, by poleciała w kierunku jednego z nich. Zauważyłem, że zapomniałem zgasić światło w łazience, więc wróciłem się. Jakimś cudem trafiłem do łazienki w pokoju jednego z lokatorów (mimo, że w realu nie ma takiego pomieszczenia). Wychodząc zauważyłem, że ten ma na podłodze pełno kolorowych gazet. Szybko opuściłem pokój, by nie wyszło, że się wpraszam bez pukania. W końcu wróciłem do swoich kątów. Oczekiwałem laptopa leżącego na stole, ale przecież jeszcze się nie rozpakowałem. Wyjąłem go z rozpinanej torby, położyłem na blacie i włączyłem.

3. sen
Skończyliśmy jedno z zajęć i mieliśmy kilkugodzinną przerwę. Trójka udała się w kierunku domów. Uczelnia położona była w innym mieście, niż to jest w rl. Z początku przyłączyłem się do nich, ale pomyślałem, że to przecież nia ma sensu i gdzie ja z nimi pójdę. Odłączyłem się więc wcześniej udając, że o czymś zapomniałem i muszę zadzwonić. Jeden z nich coś mi odpowiedział w stylu 'ehe'. Wyjąłem telefon biegnąc w stronę swojego domu. Po jakimś czasie znalazłem się w miasteczku, które zupełnie nie wyglądało jak te z reala. Było o wiele większe, znajdowały się w nim bloki. Doszedłem do skrzyżowania w kształcie litery T. (...) Czas przerwy się skończył i pora była wracać na zajęcia, co też postanowiłem uczynić, jednakże zgubiłem drogę. Wiedziałem, że prawidłowa jest jedna z dwóch równoległych i nie mogłem się zdecydować którą pójść. W końcu wybrałem jedną z nich, bardziej prawdopodobną. Musiałem przejść przez blok, który był w trakcie budowy (lub przebudowy). Przy wejściu stali budowlańcy. Gdy obok nich przechodziłem jeden z nich powiedział drugiemu żeby się uciszył, bo ktoś idzie. Znalazlem się we wnętrzu budynku, które było puste i wyglądało na ukończone, spotkałem tam pracownicę, szybko jednak wyszedłem na świeże powietrze. W końcu udało mi się trafić do celu.

29.12.2014
Zapamiętałem jeden, ale za to długi sen.
Byłem na uczelni. Wnętrze wyglądało bardziej jak galeria handlowa. Chciałem użyć windy, ale przyciski do jej kontroli były zbyt skomplikowane, czekałem więc aż przyjdzie ktoś, kto się na tym zna. Nie doczekałem się, postanowiłem więc pójść schodami. Te jednak nie prowadziły na dane piętro, a tak jakby zapętlały się między dwoma poziomami. W końcu jakoś dotarłem na miejsce. Byłem na korytarzu, czekaliśmy tu na informatykę. Korytarz, jak i wnętrze sali, wyglądały jak te z podstawówki. Weszliśmy do środka, a tam okazało się, że mamy zastępstwo z jakąś babką. Po chwili do sali weszła dziewczyna z grupy mówiąc, że potrzebuje w czymś pomocy i czy znajdą się ochotnicy. Kolega żartobliwie wskazał mnie mówiąc, że ja jestem chętny. W odpowiedzi pokazałem mu dwa środkowe palce () i powiedziałem 'no chyba ty'. Nagła zmiana sytuacji, siedzimy na sali wykładowej gdzie trwa, o ile dobrze pamiętam, jakiś kurs. Prowadzący puścił listę obecności. Czekałem, aż wszyscy się podpiszą. Jeden ze znajomych (z reala, nie chodzi on jednak do mojej grup i nawet nie mam z nim żadnego kontaktu) zaproponował, że on mnie wpisze na listę, co też zrobił. Patrzę, a ten wcisnął moje nazwisko na listę turków z Erasmusa. Zdenerwował mnie, zabrałem mu listę i wpisałem się tam gdzie trzeba. W końcu wyszedłem z uczelni na świeże powietrze. Nie wiedzieć czemu moim zadaniem w tym momencie było udanie się na uczelnię ._., a znajdowałem się już spory kawałek od niej. Mimo, że znajdowałem się na tej samej ulicy, na dodatek wiedziałem niemal dokładnie w którym miejscu jest budynek, to nie mogłem go znaleźć. Kręciłem się przez chwilę w tą i z powrotem głowiąc się co jest grane. Nagle zauważyłem (widok jakby z lotu ptaka) ruiny jakiegoś dużego budynku. Wyglądało to jakby budynek stał zniszczony już dobre kilkanaście lat, a ja przecież dopiero co z niego wyszedłem. Pojawiła mi się bowiem myśl, że gdy wyszedłem z uczelni parę minut temu, wybuchł pożar i cały budynek doszczętnie spłonął. Zauważyłem idącego chodnikiem gościa. Rozmawiał on przez telefon. Zaczepiłem go pytając co się stało. Ten potwierdził moje obawy co do pożaru, a jako dowód pokazał mi mapę Polski z zaznaczonym pożarem w Gdańsku (?) (mieszkam niemal w centrum Polski). Pomyślałem co teraz z dalszą nauką w tej sytuacji, czy zorganizują nam jakieś zastępcze wykłady. Tymczasem stwierdziłem, że nie ma co, pora udać się do domu. (btw znajdowałem się w innym mieście, niż w którym w rl jest uczelnia - znowu). Przeszedłem kawałek pieszo, na drodze był korek z powodu zamkniętego szlabanu. Przejeżdżał dziwny, nowoczesny pociąg. Nieopodal zauważyłem kilku znajomych, jeden z nich coś do mnie krzyczał, ale zignorowałem ich. Skręciłem w uliczkę, która we śnie miała prowadzić na przystanek pks. (w rl tak nie jest) Musiałem przejść obok domu, który był w trakcie budowy. Podłoże było wymalowane na biało, a farba wyglądała na świeżą, spytałem się więc jednego z budowniczych czy można już po niej przejść, odpowiedział twierdząco. Drogę blokowały dwa samochody ustawione w taki kształt: /\. Nagle prowadziłem przed sobą kosiarkę (?) i musiałem z nią przeskoczyć nad tymi samochodami. Udało mi się to, ale miałem obawy, że zarysowałem ową kosiarką lakier na jednym w samochodów. Jakoś tutaj sen się zakończył.

Cytat: rozpraszał mnie (i nieziemsko irytował) powtarzający się co kilka sekund dźwięk telewizora napierającego półkę (takie trzaskanie)
Brrr....Nienawidzę jak w nocy przy zasypianiu nagle usłyszę taki dźwięk Nie jestem pewny czy o tym samym piszemy
Cytat: (skąd wiedziałem, że to film?)
Do snu "przychodzimy" z całą wiedzą uzyskanej w skonfabulowanym życiu. Nawet jak sen trwa chwilę to skądś wiemy kim byliśmy, gdzie mieszkaliśmy itd.
Też niewykluczone, że początek tego motywu z filmem odbył się w poprzednim śnie (a nawet w N-REM).
Życzę wytrwałości w prowadzeniu dziennika i oczywiście wielu LD

A myślałem, że tylko mnie rozpraszają takie błahostki

30.12.2014
Obudziłem się (w realu) około godziny 10. Pamiętałem całkiem sporo z jednego snu (może nawet cały), ale strasznie nie chciało mi się odpalać laptopa i pisać... Pomyślałem czy nie pospać jeszcze trochę i potem bym go zapisał (ehe, jasne). Ostatecznie przemogłem się i niemal z zamkniętymi oczami odpaliłem laptopa, forum i zacząłem pisać. Po zapisaniu jakoś połowy snu zorientowałem się, że... to mi się śni, po czym natychmiast się wybudziłem . Musiałem przysnąć podczas zastanawiania się czy odpalać laptopa... W sumie to nie wiem czy to był sen czy jakiś półsen (albo też wyobraźnia poleciała sobie w kulki). W każdym razie nieźle mnie to wkurzyło i powiedziałem, że drugi raz na pewno nie będę pisał tego samego

31.12.2014

Są pierwsze efekty!

Z jakiegoś powodu byłem na planie filmowym, gdzie właśnie skończono kręcić film. Był to budynek, którego wnętrze wyglądało trochę jak szpital. Przechadzałem się po korytarzu, gdy zauważyłem przez szybę w drzwiach przechodzącego Patricka Stewarta. Wyglądało na to, że kręcił ostatnią scenę, w której okazuje się, że to on jest tym głównym złym (poprzedniego dnia oglądałem pewien film, z niego właśnie to przenikło). Znany aktor, to nie mogłem przepuścić okazji, by się z nim nie spotkać na żywo. Spytałem się jednej z przechodzących kobiet czy mogę porozmawiać z 'Xavierem' (pomieszało się z X-Menami), jednakże po chwili poprawiłem się, tym razem przedstawiając go jako Anthonego Hopkinsa (tutaj juz w ogóle odwaliłem). Odpowiedziała, że może da się coś zrobić. Faktycznie, zaprowadziła mnie 'za kulisy', gdzie aktorzy właśnie jedli obiad. Usiadłem przy stole. Jedna z aktorek była widocznie tym zirytowana i spytała mnie czy jestem tu tylko, by zdobyć ich autograf i potem sprzedać go na allegro. Odmówiłem mówiąc, że "czy wyglądam z twarzy jak kryminalista, skoro tak mówi". Po chwili atmosfera się rozluźniła. Przy stole siedzieli: Jet Li, Bruce Lee, Anthony Hopkins i ta kobieta, której nie znam. Oprócz nich w pokoju był ktoś jeszcze, ale nie widziałem ich twarzy. Hopkins był rozluźniony, pogadaliśmy trochę (nie pamiętam szczegółów) Wszyscy jedli, a ja nie wiedziałem, czy mogę też coś wziąć z jednego z półmisków. Hopkins wskazał butelkę Whisky mówiąc, że najlepsze dopiero przed nami . W pewnej chwili pomyślałem, że coś tu jest nie tak. Jak to, rozmawiam sobie ze znanymi aktorami, w dodatku z Brucem Lee, który nie żyje? RT z nosem - mogę oddychać. Wstałem, a cała obsada nagle znikła, co niezbyt mnie obchodziło. Rozejrzałem się po pokoju - nic ciekawego, nie kojarzę miejsca z reala. Postanowiłem poprawić jakość snu, wydarłem się więc "Ostrość x1000", a krzyk ten był tak realistyczny, że nawet przestraszyłem się, czy to nie ja drę się w realu. Ostatecznie stwierdziłem, że na pewno nie i krzyknąłem jeszcze parę razy. Wyskoczyłem na zewnątrz, robiąc przy okazji RT z dłońmi. Z początku wyglądały normalnie, ale po chwili palce zaczęły dziwnie się wyginać i falować. Wylądowałem na trawie, okolica wyglądała jak jakaś wieś połączona z wielkim tartakiem, a całość znajdowała się w lesie. Dostrzegłem w oddali jakiś obiekt, postanowiłem go podpalić siłą umysłu. Pomyślałem, że gdy pstryknę palcami, to on zajmie się ogniem. Nie udało się . Wtedy przypomniał mi się sposób ze stworzeniem urządzenia kontrolującego sny. W realu formowałem go sobie jako coś na kształt Pip-Boya, dlatego też postanowiłem go znaleźć. Obok mnie stał wrak starego samochodu. Pomyślałem, że urządzenie będzie w bagażniku. Otwieram - pusto. Może więc na tylnym siedzeniu? Otwieram - jest! Biorę go i zakładam na rękę. W tym momencie okazało się, że to nie Pip-Boy, a jakiś zakładany na rekę GPS -.-. Próbowałem i tak użyć go jako kontroler. Skierowałem go na obiekt i naciskałem przycisk, który miał go powiększyć. Z początku może to zadziałało (znikomo jednak), po chwili jednak nie wywolywalo to żadnych efektów, wywaliłem więc GPSa. Pomyślałem czy nie spróbować wejść do czyjegoś snu, ale zrezygnowałem myśląc, że to nie ma sensu. Jakoś w tym momencie straciłem obraz. Bałem się, że szykuje się do wywalenia. Przypomniałem sobie poradę Incestusa, by nie próbować otwierać oczy we śnie, a zamiast tego je przetrzeć lub zerwać osłonę. Nic z tych dwóch nie zadziałało, za to wymyśliłem samemu, że po prostu spojrzę na dłonie i ję zobaczę. Wzrok odzyskany. Zrobiłem parę wysokich skoków, aż wylądowałem na czymś, co wyglądało jak dom na drzewie. Wszedłem do środka, a wnętrze wyglądało jak klatka w bloku (co najmniej 10x większa niż zew. wygląd). Niestety w tym momencie obudziło mnie głośne otoczenie . Nawet mnie to nie wkurzyło, bo był LD i jest nadzieja na więcej!

Dlaczego moje sny to taka ściana tekstu

1.1.2015
Spałem dość krótko, na dodatek musiałem wstać od razu po przebudzeniu, więc teraz z pamięcią snów nie jest najlepiej.

Pamiętam powrót z dawnej szkoły. Szliśmy w kilka osób środkiem drogi, chyba na przystanek pks. Musieliśmy przejść przez plac budowy (co ja ostatnio z tymi budowami), mało tego, każdy był zobowiązany wziąć ze sobą worek/worki cementu. Próbowałem się od tego wymigać, ale jeden z budowniczych mnie zauważył i musiałem wziąć 2 worki. Ruszyłem dalej. Znajdowaliśmy się przy tunelu wyglądającym jak z GTA SA. Prócz mnie było tu jeszcze parę osób z klasym, jeden z nich prowadził przed sobą jakieś dziwne urządzenie przypominające połączenie kosiarki spalinowej z autobusem (też nie mam pojęcia jak to miałoby wyglądać). Musiałem je przejąć, bo kolega zasłabł/zasnął (nie pamiętam). Byliśmy zmuszeni zatrzymać się przed zamkniętym przejazdem kolejowym. Gdzieś tutaj zostałem obudzony :/

2.1.2015
Wracam do nadawania tytułów snom.

NFS: Dreaming
Znajdowałem się w domu, był u mnie kuzyn. Przyniósł on ze sobą grę na pc, odpaliliśmy ją więc. Była to kiepska wyścigówka z bardzo słabą grafiką. Jeżdżenie było bardzo toporne, mimo tego spróbowałem swoich sił. Mimo tego, że jechałem bardzo dobrze, to przeciwnicy wyprzedzali mnie jeden po drugim. Zdenerwowało mnie to, pomyślałem, że może winą jest automatyczna skrzynia biegów. Kuzyn spytał się, czy jest ktoś, kto pożyczyłby mu wszystkie NFSy. W tym momencie gra przerodziła się w senny real. Zamiast komputerowych przeciwników byli koledzy z gimnazjum i podstawówki. Nadal jechałem niemal idealnym torem, a przegrywałem. Przez myśl mi przeleciało, że nagrodą za dojechanie na czas była, hm, pewna miła forma spędzenia czasu . Ostatecznie na metę przyjechałem ostatni ze stratą co najmniej 8 sekund. Na mecie byli koledzy, ale... koleżanki trzymały ich za nogi w górze, a oni podpierali się rękami (coś jak ćwiczenie taczka z podstawówki). Ustawieni byli w szeregu, wyglądało to jakby zaraz mieli wystartować w tej pozycji w kolejnym wyścigu .

Grzyb nie-atomowy
Wraz z niewielką grupką znajomych znajnajdowaliśmy się na podwórku obok mojego domu, zbliżał się wieczór. Nie pamiętam dokładnie co tam robiliśmy, możliwe, że było jakieś ognisko albo grill. Oddaliłem się na chwilę od grupki. Nagle w oddali na niebie zauważyłem coś jakby małą chmurkę, która szybko oddalała się od ziemii ku górze. Zdziwiło mnie to i dziwnie przestraszyło. Obok przechodził dziadek, zawołałem więc go pytając co to jest. Chyba niezbyt się tym zainteresował. Po krótkiej chwili mała chmurka przerodziła się w... mały grzyb atomowy. Krzyknąłem do znajomych "Chodźcie! Chodźcie! Patrzcie!". Z niechęcią podeszli i spojrzeli na niebo. Zainteresowało ich to, ja zaś zastanawiałem się skąd to się wzięło. Górna część grzybu była tak jakby dziwnie ścięta w kształt piramidy. Ktoś mi wyjaśnił dlaczego tak jest, a mi na niebie ukazało się coś w stylu schematu wyjaśniającego to zjawisko. Nagle, spośród dymu zaczęły wylatywać we wszystkie strony setki fajerwerek! Niektóre wybuchały w powietrzu, a inne leciały dalej dobre dziesiąt kilometrów. Wiedziałem już, że to był wybuch fabryki fajerwerków. Przestraszyłem sie, że dolecą aż tu i niefortunnie spadną na nas, pobiegłem więc uchronić się do domu. Będąc w korytarzu przypomniało mi się coś związanego z telefonem przy wejściu, ale nie pamiętam dokładnie. W każdym razie wyszedłem na dwór i wróciłem do grupki oglądającej zjawisko. Dołączyło do nas paru ludzi (w tym senna sąsiadka, która w realu nią nie jest), a co chwila przychodził z okolicy ktoś nowy, było już nas całkiem sporo. Nie było już grzyba, miast niego był wielki słup dymu.

3.1.2014
Laptop rozładowany, mi nie chciało się wstawać go podłączać - pomyślałem pośpię jeszcze to może coś się przyśni. Tak też się stało, a teraz już nie wiem który sen jest z którego snu ().

Władca pierścieni
Wieczorem w TV leciał właśnie ten film
Byłem obserwatorem. Gandalf, Aragorn i Legolas znajdowali się w sali, którą w śnie niby dobrze znałem. Rozmawiali oni o pewnym młodym elfim królu, który rzucił otwarte wyzwanie stoczenia pojedynku na broń białą. Bohaterowie nieco wyśmiali jego młodzieńczy zapał. Nieco dalej, w tym samym pomieszczeniu, trenował właśnie owy elf. Do walki używał dziwnej włóczni z ostrzami po obu stronach. Z tego co widziałem wychodziło mu całkiem nieźle.

Pegasus Kombat
Uczelnia. Wraz z paroma osobami czekałem na kolejne zajęcia. Siedzieliśmy na kanapie, naprzeciw nas był duży telewizor zawieszony na ścianie. Chwilę o czymś rozmawialiśmy. Jeden z kumpli odpalił na tv grę z pegazusa, którą we śnie znałem niby z dzieciństwa. Była to gra w stylu Mortal Kombat. Były cztery etapy, w każdym inny przeciwnik. Pamiętam, że drugim był gruby, łysy karateka. Powiedziałem, że jest on najtrudniejszym przeciwnikiem ze względu na jego umiejętności: tarczę i obrót. Dotarliśmy do ostatniego przeciwnika: ninja. Powiedziałem, że jest on strasznie prosty. W tym momencie gra przerodziła się w tak jakby real. Kolega walczył z ninją, a ja stałem niżej doradzając.

4.1.2015
"A, pośpię jeszcze trochę i wtedy zapiszę"
*po przebudzeniu zapomina o zapisaniu snów*

5.1.2015
Stałem w swoim pokoju. Wygrałem jakąś zagraniczną loterię, w ręku trzymam kupon warty miliony milionów (tak było nawet napisane). Naszły mnie wątpliwości: "Cholera, to chyba sen. Ale ja nie chcę się uświadomić!" (bo niby wtedy okazałoby się, że to tylko sen). No to cóż, nie uświadomiłem się...
Dzięki, mózgu

3_14 napisał: "Cholera, to chyba sen. Ale ja nie chcę się uświadomić!" (bo niby wtedy okazałoby się, że to tylko sen). No to cóż, nie uświadomiłem się...
Hahah, jak ja lubię takie sytuacje, u mnie od czasu do czasu też się zdarzają. :b

Miałem kilka dni temu taką sytuację. Ale wtedy stałem nad pięknym wyraźnym miejskim krajobrazem i był jakiś sens w odrzucaniu uświadomienia Tutaj typowo skojarzeniowo, aniżeli myśląc na trzeźwo.

6-9.1.2015
A to rozładowany laptop, a to zapomniałem zapisać, a to znowu coś innego...

10.1.2015
Wypadek lotniczy
Kolejny fail na początek... Siedziałem na łóżku w swoim pokoju. Rozmyślałem sobie o świadomym śnieniu. Postanowiłem sobie, że w kolejnych snach gdy stanie się coś dziwnego, to od razu zauważę, że jestem we śnie. Wyjrzałem przez okno, a tam, wysoko na niebie leci 5 samolotów pasażerskich. Nagle wszystkie natychmiast zawróciły, co wydało mi się niepokojące. Zaraz po nich leciał samolot LOTu. Leciał coraz niżej i niżej, aż w końcu zachaczył o ziemię i rozbił się niedaleko mojego domu. Natychmiast wybiegłem na dwór, wołając po drodzę wszystkich domowników. Pobiegłem na miejsce katastrofy, które teraz znajdowało się tuż za domem. Wyglądało dość 'biednie', jakby rozbiła się jakaś mała awionetka, a nie wielki samolot pasażerski. Myślałem czy zadzwonić na straż pożarną, lecz za chwilę na miejscu pojawiła się JEDNA osoba ze "Straży Celnej" (napis na jego kurtce), by to wszystko posprzątać. Porozmawialiśmy trochę i wyjaśnił, że to on spowodował 'wypadek' zderzając się z samolotem swoją awionetką. Na dodatek to był jego pierwszy poważny lot, więc obawiał się, że zabiorą mu uprawnienia.

Mieszkanie, zajęcia, coś, gdzieś
Zanim zabrałem się do pisania, wyleciała mi duuża część tego snu. Teraz pamiętam tylko pojedyncze urywki.
- Znajdowałem się w jakimś mieszkaniu, które we śnie było moje. Znajdowała się w nim też czarna dziewczyna z dziwnymi dredami.
- To samo mieszkanie, ale nieco zmodyfikowane. Kolejna dziewczyna. Pokazuje mi na facebooku zespół jej chłopaka. Na profilowym było kilka osób w dziwnych maskach, chciałem już powiedzieć, że pewnie zainspirowani Slipknotem, ale ona pokazała mi napis pod zdjęciem: "Gatunek: Sabaton", co w jakiś senny sposób wyjaśniło mi owe maski.
- Lekcja chemii na studiach (mimo, że tego nie mam). Wykonywaliśmy strasznie dziwne zadania:
Wyciąganie spółgłosek z losowych słów, co w pewien sposób tworzyło związki chemiczne o_O.
- Droga na salę wykładową. Spotkałem kolegę z liceum.
- Czekanie obok szatni na WF. Spotkałem kolejnego kolegę z liceum.

Coś ostatnio mózg mnie trolluje

12.1.2015
Zanim usiadłem do kompa zapomniałem prawie wszystko ze snu, ostały się jedynie przebłyski.

Dream Dungeons
Znajdowałem się w grze action RPG, trochę jak połączenie reala z grą. Pamiętam, że miałem ze sobą paru towarzyszy. Przeczesywaliśmy coś w stylu lochów połączonych z jaskiniami, ściany lochów miały brązowy kolor. Napotkaliśmy przeciwnika - wielkiego pająka. Tutaj już są problemy z pamięcią (dużo przerw). Później w tym samym lochu działy się różne dziwne rzeczy (nie pamiętam jakie). No i oczywiście fail: przeszło mi przez myśl zdanie 'wtf, co tu się dzieje, sny są takie dziwne'. Świadomość? A gdzie tam.
Serio?

Cytat: Zanim usiadłem do kompa zapomniałem prawie wszystko ze snu, ostały się jedynie przebłyski.
Najlepiej po obudzeniu zapisuj, nagrywaj (polecam) klucze snów a w wolnej chwili przeczytaj zapisane słowa i rozpisz sen.

Tylko, że właśnie po przebudzeniu nie chce mi się nawet ręką ruszyć

Ostatni tydzień wyjątkowo nie sprzyjał zapisywaniu. Poprzedniej nocy miałem za to jeden z najdziwniejszych snów tego miesiąca.

16.1.2015
Nie ogarniam.
Działo się w tym śnie tyle różnych losowych rzeczy, że miałem trudności je wszystkie spamiętać. Ale od początku. Jestem obserwatorem. Widzę jak grupka ludzi, w tym moja babcia wraz ze znajomą, podąża za kilkoma księżmi. Skojarzyłem, że jest to coroczny pochód na którym duchowni święcą pola by ziemia obrodziła jak najlepiej. Tak też było, grupka zatrzymywała się co jakiś czas by obserwować kropienie pól. W pewnym momencie wszyscy zatrzymali się. Nadszedł bowiem czas, by księża święcili ziemię z powietrza. Obok nich pojawiło się coś w stylu wielkiej przezroczystej plastikowej bańki z podłużnym wejściem. Duchowni wyglądali teraz bardziej jak kilku papieży. Białe szaty, charakterystyczne nakrycie głowy. Weszli do 'bańki', która ku uciesze grupki wzbiła się w powietrze niczym samolot. Nagle, nie wiadomo skąd, bańkę zaczęły atakować smoki. Małe, czerwone i niezwykle zwinne. Latały dookoła niecodziennego pojazdu strzelając w niego fireballami. Nagle odzyskałem ciało. Wzbiłem się w powietrze i rozpacząłem ostrzał smoków swoimi fireballami, co nie było łatwym zadaniem. Szkoda, że nie poznałem zakończenia tej epickiej walki, bo gdzieś tutaj zanika już pamięć. Wiem, że działo się jescze dużo różnych rzeczy, ale nie pamiętam co dokładnie.

19.1.2015

Zaspałem!
Tego dnia miałem mieć kolokwium, którym trochę się stresowałem. Właściwie to w tym przypadku nie mam pojęcia gdzie była granica między zasypianiem i towarzyszącemu temu rozmyślaniu, a samym snem. Wyglądało to trochę tak, jakby sen był kontynuacją reala...
Obudziłem się (we śnie). Pokój jak i ogólnie cała 'atmosfera' (ciężko to objaśnić) były identycznie jak w rl, nawet przez myśl by mi nie przeszło, że coś jest nie tak. Pomyślałem o czekającym mnie kolokwium i co by się stało jakbym je przegapił. Cóż, zajęcia o 8:40. Patrzę na zegarek, a tam po 12! Wyglądam przez okno - faktycznie, jasno. Przestraszyłem się nie na żarty (ciekawe, przecież w rl mamy jeszcze wiele terminów) i pomyślałem co teraz. Nie zastanawiałem się długo, bowiem prawodopodobnie napływ emocji był tak duży, że się obudziłem z walącym sercem. Patrzę na zegarek - po siódmej. Uff.

Senny ja strasznie wyolbrzymia problemy

23.1.2015

Real Survival
Połączenie reala z grą survivalową typu DayZ. Znajdowałem się obok mojego domu, na podwórku. W połowie myślałem, że to gra, a w połowie, że real (trudno to objaśnić). Wiedziałem, że to czasy postapo. Przy jednej ze ścian znalazłem tajne przejście do podziemi. Otworzyłem właz i zszedłem na dół po trzech kolejnych drabinach. Trafiłem do przytulnie urządzonego pokoju. Wyglądał na niezamieszkany, przeszedłem więc kilka kroków aż zauważyłem minę ustawioną na środku pokoju. Z nikąd pojawił się lokator. Spytałem się go czy mina na środku pokoju jako zabezpieczenie przed intruzami to dobry pomysł. Odpowiedział, że najwyżej on też zginie (zabezpieczenie pierwsza klasa). Teleport na powierzchnię, teraz był ze mną kolega z podstawówki. Zauważyliśmy, że drogą jedzie ciężarówka, wołaliśmy więc by się zatrzymała. Gdy faktycznie to zrobiła, poczuliśmy, że mają oni agresywne zamiary, zaczęliśmy więc uciekać. Faktycznie, z pojazdu wyszło dwóch uzbrojonych w broń białą ludzi. Gonili nas. Z każdą chwilą byli coraz bliżej. Chciałem przeskoczyć nad stawem aby zmylić pościg, ale zachaczyłem o jakąś gałąź przez nie mieli problemu z dobiegnięciem. Tutaj pamięć się urywa.

24.1.2015

Spontaniczny LD!
Kiepsko z pamięcią, albowiem obudziłem się w środku nocy, laptop był rozładowany (a myślałem czy nie zostawić baterii na wypadek ld...), a nie miałem ochoty wstawać szukać zeszytu i długopisu. Zasnąłem więc i duża część wyparowała.
Wyszedłem z domu na świeże powietrze. Po niebie latały dwa samoloty wyczynowe. Robiły różne triki typu beczka, wyłączenie silnika w locie. Nagle jeden z nich zaczął niebezpiecznie szybko spadać, aż w końcu uderzył w ziemię w wielkiej eksplozji. Fakt ten natychmiast mnie uświadomił. Może to dlatego, bo 2 tygodnie temu miałem sen z tym samym motywem? Wiedziałem po prostu, że katastrofa lotnicza = 100% sen. Obróciłem się, obok drzwi stała jakaś kukła senna. Wypróbowałem więc kontroli nad nią, co wyszło niemal bezproblemowo. Skierowałem się do środka. Po przekroczeniu progu ukazał mi się niecodzienny widok: w korytarzu zebrał się tłum ludzi. Zostawili przejście środkiem korytarza. Przejście to było dla Palikota, który pojawił się niewiadomo skąd i szedł owym przejściem. Wśród gapiów był Cejrowski, który biegał za Palikotem głośno, niepochlebnie go komentując. Podszedłem do niego i o czymś chwilę pogadaliśmy, po czym poszedłem do swojego pokoju. Zastanowiłem się czego spróbować. Może przywoływanie postaci, z tym mam trudności. Kilka prób nie przyniosło jednak oczekiwanego efektu, co nieco mnie zdenerwowało. Wyskoczyłem przez okno. To może teleportacja? Tylko jakim sposobem. Nie chciałem zamykać oczy/wirować obawiając się wywalenia (a skoro się obawiałem to pewnie by na złość wywaliło). Spojrzałem na komin. Hmm, a może by potraktować go jako portal . Niestety co było dalej tego już nie pamiętam

Jak nie pamiętasz to najpewniej utraciłeś świadomość. Staraj się też nie wdawać w rozmowy z projekcjami, mają tendencję do obniżania świadomości.
Na przywołanie osoby jest prosty sposób. Zwyczajnie wiesz bez zwątpień, że za tobą jest ta osoba. Nie ma żadnych zwątpień bo zwyczajnie jest to pewne Możesz też wyobrazić sobie, że słyszysz tą osobę, co Cię upewni o jej obecności.
Teleportacja prawie zawsze jest trudniejszą rzeczą, więc potrenuj na rzeczach łatwiejszych