ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

Lex... a takie pytanie, wybacz, ale nie mogę się powstrzymać... Czekasz na MOJE czy SWOJE LD ?



Na swoje bo mam ważną sprawe i jak na złość nic.

Ja czekam na twoje

Dzisiaj dużo zapamiętanych. Otwieranie czakr, wzbudzanie pewności, to zaczyna dawać efekty.

1) Prowadziłem żołnierzy do szturmu na wrogi zamek. Miałem miecz, trójkątną tarczę i kolczugę, a na niej jadowicie zielony tabard. Powoli, krok za krokiem wchodziliśmy na mur po drabinach. Trup ścielił się gęsto i po krwawej walce zdobyliśmy miasto. Osobiście nikogo nie zabiłem... no, ale Jagiełło pod Grunwaldem także nie!

2) razem z grupką ludzi i, jak mi się zdaje, elfów, broniliśmy jakiegoś wielkiego drzewa przed atakiem hordy orków. Nie pamiętam szczegółów.

3) Poszedłem na studia, kierunek finanse i rachunkowość. I o dziwo, okazało się że chodzimy na wykłady do jakiegoś kompleksu handlowo usługowego, a na lekcjach jest teoria i praktyka z gier komputerowych i LARPów... to było dziwne.

Altair, dzięki za podniesienie na duchu. Postaram się, żebyś doczekał.



Dzisiaj... nooo głównie majaki. Gdzieś tam śmignął mi jakiś zamek i jakaś bitwa, gdzieś widziałem jakiś chór, coś się działo, ktoś gdzieś biegł... Same urywki.

Ale nic to, jutro (dzisiaj?) też jest noc !

Trochę mało ostatnio czasu, ale snów cała masa - w związku iż wyjechałem i jestem teraz w Kaliszu - inne miejsce = inne sny

Czytam uparcie tetralogię "Dragonlance", więc jak można się było spodziewać, właśnie to mi się śni. Czyli smoki, rycerze, wojna, elfy i stary, zrzędliwy krasnolud. To tak skrótem dzisiejsze skojarzenia - po prostu nie miałem czasu zapisać pełnych snów.

Witam! Niby dzisiejsza noc jest taka sama jak poprzednie - oderwanie się (z trudem) od lektury, relaks przed snem (powróciłem do kursu dragona i o dziwo widzę efekty) - dzisiejsze sny to znowu dosyć chaotyczne sceny przez które przewinęły się smoki, rycerze solamnijscy, krasnoludy, elfy... wiadomo o co chodzi.

i 2 świadome sny !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Nic to, jak mawiał Wołodyjowski, że trwały niesamowicie krótko.

1) - byłem... w zasadzie cholera wie gdzie, ale nagle przeszła mi przez głowę myśl " To jest sen ! Chcę się uświadomić !" - test rzeczywistości z nosem (uczucie wciągnięcia powietrza przez nos bezcenne \, jak zawsze) i po chwili disconnected, otworzyłem oczy w łóżku.

2) Też cholera wie gdzie byłem i jak wyglądałem. Tym razem spojrzałem na dłonie i chociaż wyglądały normalnie, doszedłem do przygniatającego wniosku że to musi być sen i nie ma innej opcji. Toteż zrobiłem to samo, co na jawie kiedy wykonuję test z dłońmi - przyłożyłem palce prawej dłoni do środka lewej i zacząłem naciskać. Po chwili... puściło i prawa ręka przeszła przez lewą. aż po nadgarstek. i ponownie się obudziłem.

Zastanawiałem się czym to mogło byuć spowodowane, bo na sen nałożyła się dosyć nietypowa kombinacja - ćwiczenia z kursu dragona, + wyobrażenia o sennej przygodzie (taaa w wyobraźni napadło mnie 3 bandytów i wszyscy zginęli) + tuż przed zaśnięciem podsunąłem sobie pół żartem pół serio widok starego faceta w szarym płaszczu i kapturze na głowie, z laską (coś jak Gandalf szary), który powiedział mi że będę miał świadomy sen. Do tego doszedł nieudany WILD koło 4 rano.

Nic to, sukces jest ;p

No i w końcu się doczekałem LD. Gratuluje. Ważne, że jakieś było. Ja mam sny w których mam niską wiadomość ale wiem, że śnie.

Przyjechałem do szkoły samochodem - zielonym Renault Scenicem. Czyli tak jak w rzeczywistości. Parking był większy i był PRZED a nie za szkołą, ale nie zwróciło to mojej uwagi, tak samo jak inne położenie terenów szkolnych, czy fakt że już skończyłem naukę w liceum. Zostawiłem graty w samochodzie bo miałem na 8_50. Poszedłem przywitać się z kolegami przy ławeczkach. Jeden z kumpli miał na plecach mnóstwo wgłębień, odbić i wzorów. Drugi kolega, który z nim przyszedł, wyjaśnił, że wywalił się na schodach. Okazało się, że wejście do szkoły jest zablokowane. Idę dalej. Przeszedłem przez zamknięte szklane drzwi i znalazłem się w sklepie z grami komputerowymi. Odłożyłem na półkę grę, która nie wiadomo jakim cudem znalazła się w mojej ręce. (Ponownie nie zwróciło to mojej uwagi). Wracam na parking - koledzy wręcz oblegają samochód firmy moich rodziców (handel obwoźny) - bo nie ma pracownika i można wszystko brać. Otwieram drzwi i rozglądam się. W końcu przychodzi jakiś obcy facet.
Zaczął nas wyganiać. Zapytałem czy mogę dostać jabłko i przedstawiłem się. Odmruknął, że syn szefa może. Zapytałem go czy on teraz jeździ za poprzedniego pracownika, Grześka. On na to że tak. Zapytałem, jak mam go nazywać. a on mi na to że tak jak zwykle. Jabłko i plecak wrzuciłem do samochodu (ale przecież już raz wrzucałem tam plecak...) i poszedłem bardziej w lewo od szkoły, żeby znaleźć niezamknięte wejście, po tym jak ponownie przeszedłem drzwi i znowu był to salon gier. Dotarłem do polanki na której rosły jabłonie i leszczyna. Niecodalej polanka przechodziła w szkolny korytarz. Był tam jakiś chłopak, mniej więcej w moim wieku i rzucał orzechami laskowymi, żeby zrzucić parę jabłek. Spróbowałem orzecha - były beznadziejne. Zacząłem zrzucać jabłka razem z nim, ale niestety nie trafiałem. W pewnym momencie powiedziałem mu, że orzechy się skończyły. Usiedliśmy na szafce, która znalazła się tam niewiadomo skąd. Zaczęliśmy gadać. Przyszły jeszcze 2 osoby - jego koleżanka i kolega. Gadaliśmy, a on poszedł i słychać było tylko jak śpiewa. Zauważyłem, że na styku korytarza i polanki rośnie czereśnia, podszedłem i zerwałem sobie parę owoców, dopiero dojrzewały, to była późna odmiana. Owoce miała co najmniej 4x większe niż normalnie. Owoce były całkiem smaczne. Wróciłem do tamtych dwojga i nie zauważyłem, że otoczenie zmieniło się w mój pokój. Gadamy i robię sobie jaja, że tamten ma tajną bazę pod szkołą - otwiera półkę, przeczołguje się i już jest w windzie... Przyszła woźna. kolega który z nami był ma kłopoty, Poszedł z woźną. Spojrzałem na zegarek - niedobrze, 0 : 13. Spóźnię się na matmę. Chcę iść ale nagle wszystko się zmienia. Siedzę pzy komputerze, przed grą przypominającą Tibię. Obok mnie 2 komputer a tam mój dziadek, pyka w jakąś grę. Na ekranie pojawia się wiadomość od tamtego chłopaka, co rzucał orzechami w jabłka - że potrzebuje pomocy, że tylko ja mogę uratować świat, itp, klasyczny monolog. Miał gdzieś że się spóźnię na lekcję i że nie chcę brać w tym udziału.

I tu się sen kończy...

Witam ponownie. Po wczorajszej rozmowie z Kozdkiem postanowiłem znów zapisywać sny, zostałem, można by rzec "Nawrócony" (thx Kozdek), a dzisiejszy sen przekonał mnie, że tutaj też trza pisać. No i to wyrabia dyscyplinę, a ta jest mi potrzebna, żebym wytrzymał więcej niż 20 minut z rajca, inaczej z WILDa nici.

03.09.2011

Sen nie ma tytułu i jest podzielony na fragmenty. Miejsca gdzie tekst się urywa, to momenty gdzie albo następuje przeskok, albo po prostu zawiodła mnie pamięć.

Plaża, ruiny jakichś budowli. Jest ciepły, słoneczny, bezwietrzny dzień. Na plażę przyszła piękna dziewczyna, o blond włosach długich do ramion i zielonych oczach. Była ubrana w prostą, białą suknię, czy może raczej tunikę. Podeszła do wody i patrzyła w dal, na bezkres morza, czy też oceanu. Z wody wyłonił się tryton - pół człowiek pół ryba, czyli można by rzec, syren. Miał na sobie czerwony mundur ze złotymi guzikami. Zwrócił się do niej.
- Księżniczko, twoja miłość nas zgubiła. Ciebie również. On cię zdradził ! -
Syren zniknął. Ona stała tak jeszcze przez chwilę, po jej policzku ciekła łza.

Wielka sala, wypełniona wodą. Ta sama dziewczyna, jako syrena. W sali jest mnóstwo sprzętu laboratoryjnego - na stołach są kolby, probówki i fiolki, wypełnione różnymi chemikaliami. Z dziewczyną jest ktoś jeszcze, zdaje się, że jej siostra. Kłócą się. Dziewczyna pracuje mimo to.
- Przez to co się stało i przez tego człowieka, przewróciło ci się w głowie, chcesz nas zgubić! Nie pozwolę...
Coś się dzieje. Poziom wody zaczyna opadać. Dziewczyna zostaje sama, zakłada jakiś kombinezon w kolorze zielonym. Łączy ze sobą jakieś rurki i odkręca kurek. Zielony płyn płynie rurką aż do jej ciała. Pada na podłogę. Wody już nie ma. Wchodzę do sali.

Trzymam ją w ramionach, zdejmuję hełm kombinezonu. Nie żyje... to moja wina... Nagle... zaczyna oddychać! Szybko i płytko, prawie się dusząc, ale jednak oddycha powietrzem.
Kaszle, trochę się dusi, ale jest szczęśliwa i uśmiechnięta.
-Udało mi się. - mówi, chociaż kaszle. Pomagam jej oddychać usta-usta (;D), bo wiem że ma zbyt mało rozwinięte płuca, aby oddychać powietrzem. Wyjaśnia mi że serum pozwala oddychać i w wodzie i na lądzie.

Płyniemy zatopionymi korytarzami. W jednej z komnat siedzi człowiek przy komputerze. Bada bazę danych zatopionego królestwa. Zaatakował mnie jakiś dziwny, wstążkowo - sznurkowo - dzwonkowy system bezpieczeństwa.

Każę jej uciekać, wyciągam pistolet. Tylko ja, woda, 3 zbójów - syrenów i rekin. Postolet zmodyfikowany do strzelania pod wodą. Wypalił. Zabiłem rekina. Zbóje rozbiegli (rozpłynęli?) się. Wyłapałem ich po koleji i pozabijałem.

Koment : Sen dosyć dziwny... Najbliższe co mi się kojarzy to mała syrenka, no i sporo tu elementów sci - fi ;D

Sen ciekawy , fajnie ze wróciłeś do pisania swoich snów , ja nadal staram się poprawić pamięć moich snów .Powodzenia

04.09.2011

Dzisiaj 4 sny i paraliż senny ok godziny 10 rano.

1) Razem z oddziałem komandosów, do złudzenia przypominającym pingwiny z madagaskaru, prowadziłem jakąś tajną oprację. Ukradliśmy amunicję ze sklepu z zabawkami, a w kradzież wrobiliśmy lisa. Potem oddałem wszystko to, co ukradłem.

2) Obudziłem się w samochodzie, fiacie ducato (duży, towarowy). Miałem tylko kluczyki, byłem nie do końca ubrany - nie miałem spodni. Ruszyłem i jadę, przez miasto. Trafiłem na olbrzymie rondo z 3 pasami ruchu (lol 1 - o ile wiem, nie ma takich rond). Przez rondo przejechała policja na sygnale - radiowozy, furgonetki i motory, ścigali kogoś. Jadę środkowym pasem, zjeżdżam na 4 zjazd. Słysze sygnał, patrze w lusterko, goni mnie policja. Stanąłem przed jakimś znakiem i barierkami, co zamykały pas ruchu. I sen się skończył.

3) Perspektywa 3 osoby. Widziałem Asterixa, Obelixa i Rzymian - Nasi bohaterowie starali się zlikwidować nielegalny handel magicznym napojem. (lol2)

Sen nr 3 przeszedł w ten, już ostatni.

4) Wielki magazyn. Mnóstwo skrzyń. Trwa akcja agentów wywiadu, a ja szabruję - przeszukuję skrzynki i zwłoki, zbieram to co się może przydać. Mnie i kogoś jeszcze - jakąś kobietę - zatrzymał wysoki rangą oficer.
- Dobrze... zabijanie jest niehumanitarne, agenci tymczasowi 1 i 2, jedziecie z nami. Zbierajcie szybko swoje fanty. -
Sen skończył się gdy chwyciłem zgrzewkę luksusowego alkoholu i fajną, kwadratową butelkę wódki.

W tym momencie... uświadomiłem się - sen zaczął się rozpadać i po chwili straciłem obraz. Już wiedziałem, że jestem między snem a jawą, i postanowiłem zrobić najlepsze co mi do głowy przyszło, czyli nic. po chwili przyszedł... w zasadze to nie przyszedł tylko, za przeproszeniem j*bną mi paraliż senny. Czułem tę kwadratową butelkę ściskaną w dłoni, słyszałem szumy i trzaski, oraz widziałem kropki, kreski i inne duperele. Czekałem chwilę, aż paraliż się ustabilizuje, a potem oczy do góry, na 3, Już widziałem telewizor, szafki, jakieś półki, jakiś spokój - z zamkniętymi oczyma. To był świat snu. niestety ten paraliż zakończył się jak ostatni, 3 dni temu - na zdobyciu doświadczenia, w jaki sposób wchodzi się do snu z takiego stanu.

moje wnioski ?
Cierpliwość
spokój
nic na chama i na siłę.

dzisiaj 3 sny zapisane. O niezwykle wysokim stopniu kretynizmu, wręcz krytycznym.

Aj dzisiaj trza było wstać wcześnie. Niestety, brak snów przez wzgląd na to.

08.09.11

Dzisiaj 3 sny, i na dodatek nienależące do kategorii "WTF?!". Złapane raczej rano, bo wstaję po 5 godzinach snu żeby zastosować MILD

1)Była noc. Byłem w mieście, pod jakąś szkołą, przy ognisku. Odsunąłem się od imprezowiczów. Dostałem sygnał na krótkofalówkę.
- Jesteś w tym śnie na własne życzenie. Wykonaj zadanie i zabieraj się z tamtąd.- (powiało incepcją, fail nr1).
Poszedłem powoli w górę ciemnej ulicy. Przypominała jedną z ulic w moim mieście. Kątem oka dostrzegłem, że śledzi mnie jakiś samochód. Dotarłem do jakiegoś pensjonatu, w międzyczasie zauważyłem parę osób z goglami, takimi jakie miał Sam Fisher (Splinter cell). Wszedłem do pensjonatu i dotarłem do jednego z mieszkań. Przerażony pensjonariusz uciekł. Znalazłem gablotkę z tym czego szukałem - małe, niebieskie pudełeczko. Pojawił się jakiś facet i zaczęliśmy walczyć. Wezwałem na pomoc... jakichś superbohaterów. (lol 1). Pomogli mi. Potem jeden z nich zaproponował mi zmianę rzeczywistości. Odmówiłem.

2) Byłem w domu. Mma wszczęła awanturę o posolenie sera w plastrach (lol 2). Podszedłem do drzwi wejściowych i przez judasza zobaczyłem 5 idących ku drzwiom... kiełbas. Wyciągnąłem claymore (niewiadomo skąd) i otwieram drzwi. Atakuje mnie 5 dzieci z różną bronią - sztylet, miecz, topór, lanca, maczuga. Zostałem lekko ranny, ale ich zabiłem. (lol 3)

3)Dzwonek. Razem z kolegą wychodzę z sali, gadamy o larpach. pytam go czy bierze udział w "Ragowarze" który za chwilę się odbędzie. Odpowiedział że tak. Poszedł do gabinetu pedagoga, a ja idę do namiotu po strój i pancerz. Wychodzę z budynku szkoły, przechodzę obok baru i spotykam grupkę najemników na polu namiotowym. Idę do namiotu, towarzyszy mi jedna dziewczyna. Mam wrażenie jakby coś było nie tak, jakby namiot został przesunięty. Dziewczyna twierdzi, że zdażają się tu dziwne rzeczy.

jest 14.09.11

A ja dzisiaj wstałem z bananem na twarzy - Stosowanie techniki MILD wreszcie dało jakieś efekty!
Miałem sen o LD. Tzn... "świadomość nieświadoma" ;D Oto relacja :

Byłem we śnie i wiedziałem o tym... Ale nie był mój. Płynąłem na statku razem z kimś. To był chłopak, wysoki, na oko 20 lat. Nalegał, żebyśmy zmienili statek. Pojawił się jakiś uśmiechnięty koleś w garniturze i zaczął nam przeszkadzać. Trafiliśmy do jaskini z niedźwiedziem i walczyliśmy z nim. Potem trafiłem do magazynu z facetem w garniturze, chłopak zniknął. Współzawodniczyliśmy w zwalaniu towarów z półek, ale on oszukiwał i dokładał mi towaru. W pewnym momencie chciałem to zakończyć - wdrapałem się na skrzynki i przemówiłem do obecnych w magazynie. Chwilę później poszedłem z tym facetem do chłodni.
-Jak ci się podobało?- Zapytał.
-Było świetnie! Chciał bym mieć świadome sny jak nasz gospodarz, bo to nie jest mój sen, prawda?- Moja odpowiedź przeszła w pytanie.
-To ty nie masz świadomych snów?- Na jego twarzy odmalowało się zdumienie.
-Nie, JESZCZE nie. Będę miał bo wstaję codziennie po 5 godzinach snu i praktykuję. W końcu się uda.- Odpowiedziałem.

Odwrócił się, podszedł do ściany. Pojawił się tam rząd reflektorów. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, ale nie pamiętam dokładnie - było coś o podświadomości, pomocy, o łapaniu snów i o paraliżu. No i o końcu snu.

-Tak jak teraz?- Zapytał i włączył światło. Błysnęło i zorientowałem się że to był sen, a ja leżę w łóżku. Nie ruszyłem się. Paraliż.

Niestety paraliż szybko mi minął, ale miałem ciekawą hipnagogię - leżąc w łóżku, wyszedłem z siebie i zamknąłem drzwi furgonetki wbitej w moje okno, bo za głośno trzaskały.

Tak czy owak, sukces - Ktoś kiedyś stwierdził, że sny o LD oznaczają postęp.

Ciekawa akcja Myślę, że LD już o krok...

30 wrzesień, rok 2011, przed chwilą się obudziłem i mam coś, co est godne zapisania na forum.

Chwilę po obudzeniu, jak grom z jasnego nieba i niczym wiadro wody wylane na łeb, uświadomiłem sobie że... miałem świadomy sen ;D Nie pamiętam tego momentu, ale jestem 101% pewien że był moment kiedy zrobiłem test rzeczywistości i uświadomiłem się, po czym "wywaliło" mnie do Nrem.

Pamiętam z dzisiejszej nocy jedynie kilka scenek, ale chyba najfajniejsza i najdziwniejsza to moment, kiedy biegnę nago długim korytarzem, zasłaniając wiadomo co, gdyż jest to korytarz DAMSKIEJ szatni. No i ofc w drodze do wyjścia natknąłem się na kilkanaście dziewczyn idących do szatni, również nagich. Krzyki cholernie realistyczne ;D

Zastanawiam się, skąd taki efekt, bo wczoraj wieczorem nie stosowałem żadnych technik z wyjątkiem Rewerse Blinking, bo byłem bardzo zmęczony gdy się kładłem... pytanie tylko czy wpewnym momencie przestałem mrugać, czy też zupełnie niechcący (o ironio) wywołałem świadomy sen...

Tak czy owak, sukces!

No to gratuluje

Btw. miales calkiem fajne "scenki" xd

Licze na jutrzejsze relacje

Zaraz idę spać jeszcze, ale wstałem żeby tutaj napisać, bo mam kolejny wpis warty uwagi.

MIAŁEM ŚWIADOMY SEN !! krótki, może 2 sekundy i mnie wywaliło, ale k*rwa był !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ok, przyjechałem z Alistairem (postać z gry "Dragon's Age") do siedziby jakiejś wielkiej korporacji. Spotkaliśmy się z jej szefem i zlecono nam zbadać dziwne wydarzenia w lesie nieopodal budynku. Odkryliśmy tam zombie (pojedyńczego) i wilkołaki, potem wróciliśmy do budynku korporacji. Ale przed budynkiem zatrzymał nas pewien facet z waliską i w okularach, powiedział że też ma sprawę do szefa i pójdziemy razem. Wchodzimi do budynku, idziemy korytarzami... nagle rozlega się głos, zdaje się systemu bezpieczeństwa "Szefa już nie ma, skończył pracę, proszę wyjść". Facet w okularach wkurzył się, otworzył walizkę, wyjął laptopa, podpiął się pod jakiś port przy drzwiach, coś poklepał, a kiedy drzwi się otworzyły, wyjął z tego laptopa... DRUGIEGO LAPTOPA , o połowę mniejszego. (zonk!) trochę mnie to zdziwiło, ale idziemy dalej. sytuacja się powtóryła i za 4 razem zacząłem coś podejrzewać. i wreszcie, za 6 razem, zyskałem pewność, i ta myśl, że to sen, uderzyła mnie prosto w twarz.
patrzę na tego 6 małego laptopa, którego trzyma i mówię :
- Kurwa... To jest sen! - nie zdążyłem zrobić zadnego RT, ani nic, ale wiedziałem że to Sen. szkoda że wywaliło.
No nic idę spać jeszcze, może jakiegoś LD złapię ?? ;D

04.10.2011, wpis nr 2 (najciekawszy) pochodzi z godziny 7:40

1) Lekcja fizyki, gimnazjum. O dziwo lekcję prowadzi Sowa, mój stary nauczyciel (nielubiany) matematyki ze szkoły podstawowej. Popełniłem drobny błąd podczas pisania notatki. Sowa wyrywa mi kartkę z zeszytu.
-Może pan Kamil powie nam co jest czarne a co białe ?- zapytał.
-Do tej sytuacji pasuje tylko jeden tekst - nikt mi nie wmówi że białe jest białe, a czarne jest czarne...

W tym momencie się obudziłem, ale nie poruszyłem się ani nie otworzyłem oczu. Dokończyłem swoją myśl ze snu : ...bo to jest k*rwa sen...

2) Świadomy sen (krótki, ale jest !)

Byłem w jakimś mieszkaniu z 2 kolegami. Graliśmy w jakąś skomplikowaną grę planszową. Potem usiadłem do komputera. Zachciało mi się skorzystać z toalety. Na korytarzu spotkałem mojego tatę i brata, ale byli jakoś dziwnie ubrani. Wracając przez korytarz wyciągnąłem komórkę i sprawdziłem godzinę. 14 : coś. Tylko czemu pionowo, a nie poziomo, tak jak zwykle?
Sprawdzam czas jeszcze raz - 12:03:coś:coś. 4 słupki w jednej kolumnie i znaczna zmiana czasu.

Stanąłem jak wryty. To jest sen! - Ta myśl uderzyła mnie, jakby ktoś dał mi w mordę. Przeszła przezemnie fala radości i szczęścia - same pozytywne emocje (wcześniej doświadczyłem tego tylko raz - z tąd wiem że to na 200% LD). Po prawej zauważyłem lustro, i spostrzegłem, że kiedy zyskałem świadomość, moje odbicie zniknęło, a szkło zaczęło dziwnie błyszczeć. Stałem na korytarzu, krzywym, z 3 drzwiami. Na podłodze był chodniczek koloru niebieskiego.

Sen zaraz po tym się skończył.

Szacunek za odwagę. Odwagę pisania swoich snów w internecie :] Kto wie, może jakby mi się nie oberwało sam bym kontynuował dziennik. No ale cóż czasami są sceny, których nie warto pisać ze względu na wielką wartość osobistą.

Garanil - twoje LD kończą się szybko, ponieważ uświadamianie się we śnie powoduje u ciebie euforię. Wiem - w pierwszym LD można się ucieszyć aż zanadto, ale chłopie ty się koncentruj na równowadze emocjonalnej bo inaczej twoje LD zawsze będą trwały parę sekund!

EDIT: A i gratuluję w ogóle obecności LDków - nareszcie, co?
dnia Wto 22:02, 04 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Wiesz Relwin, trzeba znaleźć taki moment, powiedzmy sobota albo niedziela wieczorem, żebyśmy mogli popisać na gadu, bo cholera, tęskno mi za twoimi relacjami

Dzisiaj LD nie było, ale nic to, jak mawiał Pan Wołodyjowski.

Wybaczcie ale krańcowo NIE CHCE mi się przepisywać z dziennika, więc napiszę krótko, tym bardziej, że opłakuję dzisiejszy format komputera.

Dzisiaj zapamiętałem i zapisałem 6 snów (nowy rekord)

1) starania o przydział mieszkania w jakimś mieście
2) zbieranie niedobitków po spaleniu Edoras (LOTR)
3) poszukiwania kryjówki czarowników
4) zdrada i wyścig na rzece w motorówkach - klimat Jamesa Bonda
5) Wizyta w księgarni i tachanie opon do warsztatu
6) Jako dziennikarz - reportarz w starej chacie na bagnach, o powrocie waranów (lol)

Aaaa, z ciekawszych rzeczy - 6 sen zakończył się świadomym paraliżem - jak zwykle bardzo przyjemnym, z jednym wyjątkiem - miałem, jakby to ująć "2 fale" paraliżu, w każdej fali pojawiał się bardzo głośny krzyk kobiety. Widziałem też przed oczami okno łazienki. Niestety do snu wejść mi się nie udało, ale jak nie dziś, to jutro.

.....

Garanil mam pytanie do Ciebie. Co robisz przewaznie przed snem, ze pamietasz tyle snow ? Moze cos jesz przed pojsciem spac ? ^^ Bede wdzieczny za odpowiedz

Wystarczy prosta sugestia... "Będę pamiętał moje sny gdy się obudzę" i tyle.

No nie tylko, jeszcze silna chęć zapamiętania tych snów, bo jak już wcześniej mi to uświadamiali, formułka jest tylko pomocą

No a tak poza tym to gratuluje wytrwałości w prowadzeniu dziennika i zdawaniu relacji - oraz LDków

gdzie ty tu wytrwałość w relacjach widzisz - dziurawe to jak sito, co jeden wpis to inny czas...

Ale jak by nie patrzeć , to siedzisz w tym już prawie 10 miesięcy , i chociaż w kratkę , zawsze coś napiszesz

Garanil chce zyskać sławę, królem być.
Uświadomić się w śnie!
Zdobędzie szczyt w błękicie,
i wtedy będzie na szczycie

A tak przy okazji to wielki szacenuk za wytrwałość, od dzisiaj biorę z Ciebie przykład.
Zapuściłem się jak łysy jeżeli chodzi o pamięć...
Dzisiaj miałem takie niesamowite sny, emocje przejąłem jak wstałem ale pamiętam tylko urywki ( Tak kończą frajerzy).

Pozdrawiam

Oczywiście okazałeś mi należny szacunek swoim avatarem... Rada twoich starszych zadecydowała, że musisz sobie pamięć poprawić!

A skoro już piszę... to napiszę tak : Z dzisiejszej nocy wiele nie pamiętam, bo nie zapisałem, a to już trochę czasu minęło. Ostatnio sny były głównie w klimacie średniowiecza.

Szukam sobie nowej techniki, bo to co ostatnio robiłem przestało działać, więc myślę o jakichś nowych sposobach na uzyskanie świadomości we śnie. Przy okazji, polecam to wszystkim - samemu znaleźć swoją technikę, metodą prób i błędów.

Mój avatar jest ustawiony po to, aby ludzie uważali że jestem przyjazny.
Mam nadzieje że nie wezmiesz broni z tyłu i mnie nie wezmiesz na muszkę

W sumie to o to chodzi w technikach. Najpierw wybiera się najlepiej pasującą dla siebie, a potem się ją ''tuninguje''.
Moja mieszanka to:
''to jest sen'', ''zobaczę Y robię X'', autosugestia oraz WILD jak wstaję w nocy.

Nie będę w ciebie strzelał - szkoda śrutu i komputera, nawet jakbym cię znalazł, to szkoda kasy na podróż... Przyjdzie czas i będą możliwości, to cię we śnie odwiedzę ;D

Dobra, dzisiaj 3 sny, ale opiszę tylko jeden -nr. 2 , bo on został zatytuowany (zasłużył).

"Wyścig"
Ubrany w toporny strój pancerz, wziąłem udział w "Wyścigu batmana". Nagrodaa pieniężna kusiła wiele osób, a wstęp był wolny.

Pierwszym etapem było zaminowane miasto - za pomocą mojego kija wspiąłem się na latarnię i skakałem z jednej na drugą. Potem biegłem już leśną drogą. Dogonił mnie jakiś dziwny stwór z drzewa. Biegliśmy chwilę razem, rozmawiając. Doszłem do dziwnego paradosku - pieniądze są bytem, a rządza pieniędzy jest niebytem, a tylko byt jest, zaś niebytu nie ma, więc po cholerę drzewu pieniądze? (k*rwa, wykłady z historii filozofii wpływają mi na sen ;/)

Dogonił nad Joker. Też zapytał, po co się ścigam. Gadał z sensem, jak na szaleńca, ofc. Potem odepchnął mnie i zyskał przewagę. Dotarłem do małego dworku i wszedłem do środka. Znalazłem się w sali z 8-rgiem drzwi. Wszedłem przez jedne i znalazłem się w sali lekcyjnej...

Sen fajny, tylko że... LOL

no, trochę się nie pisało... Ale dzisiaj jest coś, co warto na forum wrzucić.
dzisiaj jest 15 stycznia i są dwa sny, zapisane w dzienniku.

Świadomego snu nie było... Ale tej konkretnej nocy cieszę się z tego, bo gdyby był, to nie przyśniło mi się to, co zaraz tu opiszę.

1) Siedziałem przed komputerem i zmagałem się z jakąś niezwykle toporną modyfikacją Baldur's Gate. Gra za cholerę nie chciała się wyłączyć. A mi się spieszyło. chciałem ściągnąć na płytę podkłady różnych piosenek. mn. "Pieśni najemnika". Gdy skończyłem, poszedłem do pokoju obok. Sala była pełna ludzi. Byli to głównie gracze larpowi poznani przezemnie na Flambergu i fantazjadzie, większość była ubrana w stroje larpowe. Był tam też... Jacek Kaczmarski.

(tu następuje przerwa i zaczyna się inny sen, a następny jest kontynuacją tego, ze względu na treść)

Ciepły letni dzień, polanka w lesie, nad brzegiem jeziora. Płonie ognisko. Dookoła ludzie z poprzedniego snu. Siedzę przy ognisku, obok Jacka Kaczmarskiego. Wyciągam lutnię i zaczynam na niej grać i śpiewać. Zaśpiewałem jakąś piosenkę, ze 3 razy, ale mimo tego, nie pamiętam o czym była :/ Wiem tylko, że mojego autorstwa, i żer wpadała w ucho.

A sen nr 2... Cóż, Tygrysek pobił się z Puchatkiem. Prawdziwe mordobicie. Tygrysek był szybszy, miś nadrabiał siłą, bo jak raz trafił, to tygrys się zatoczył. (Jedz miodek, będziesz wielki ;p). Lali się dosyć długo, aż obu wypadły z kieszeni jakieś paczki. Okazało się, że oboje chcieli sobie wręczyć prezenty, więc zaraz się pogodzili. Tygrys dostał jakiś dziwny pierścienio-zegarek.

Czyli chociaż część planu wykonana - grałem na lutni i śpiewałem, we śnie
Świadomego snu nie ma, ale też jest z***biście.

Witajcie. Ostatnimi czasy postanowiłem zmienić nieco system, mn. trzymać się jednej techniki, prowadzić dziennik snów regularnie i nie dążyć jak głupi do LD... cóż, jak na razie punkty 1, 2 i 3 wypełnione. No i ofc z chodzeniem spać o żelaznej 22 jest niedotrzymywane. Ale nic to !

Dzisiaj pojawiły się sny zaiste chędogie i warte opisania, po tym jak wstałem i krótko sie wybudziłem, a następnie poszedłem spać (WBTB 6+1, dzień drugi).

Oto wpisy z mojego dziennika.

23.11.11
godz. 07:10
-Nie pamiętam, co mi się śniło.

Godz 09:17

1) Długi sen o świadomym śnie. Byłem na jakiimś zamku, gdzie rządy sprawował książe, z piekła rodem. Pokonałem go i zostałem zwerbowany do gwiezdnej jednostki specialej. Zorientowałem się, że to sen, chociaż nie byłem świadomy (świadomość nieświadoma). Miałem własny statek i misje do wykonania. Usuwałem niebezpieczne osoby. Na jednej planecie, mój pojazd o dziwnej nazwie "GRBII" Zepsuł się. Zamknąłem oczy i pomyślałem, że chcę aby pojazd się naprawił. Po chwili siedziałem już w nowiutkim "GRBIII". Wróciłem na statek. Przywitałem się z rodzicami, którzy mnie odwiedzili. Zapytali skąd mam nowy pistolet i kamizelkę. Skłamałem, że to zdobyczne. Odeszli, a ja chwyciłem cienką książkę, leżącą na stole. Zauważyłem, że jej tytuł zmienił się na "XIII". Pod spodem widniał dopisek, który wywołał u mnie szok i przerażenie (nie wiem czemu) - " Co robić, gdy świadomy sen zaraz się skończy...".
Po chwili obudziłem się, wstałem i powiedziałem do 2 chłopców i dziewczynki, wyglądających na tybetańczyków :
-Nie uwierzycie, co mi się śniło.
Błyskawicznie podali mi dziennik snów i włączyli stronę forum psajko. J ja nagle zauważyłem, że ich nie znam. Przyszła ich matka. Porozmawialiśmy. Wyszło na to, że zabłądziłem podczas LD i tradiłem do nie swojego ciała. Mimo to, zapisałem sen w dzienniku.

Swoją drogą, 2 część snu, po "obudzeniu" była najdziwniejsza. A wogóle, to był sen we śnie, można powiedzieć. Incepcja kurde ;D

Dzisiaj, czy też wczoraj w nocy, powziąłem postanowienie wprowadzenia modyfikacji w moich działaniach - czyli do techniki WBTB 6+1 dodałem MILDa , w najprostrzej możliwej formie.

A dzisiaj opiszę wam efekt, bo jeden z pośród 5 zapamiętanych dzisiaj snu jest znakiem postępu - ponownie stan "przedświadomy" i ponownie sen o świadomym śnie. No i drugie fałszywe przebudzenie.

Godz. 09:33

Byłem w domu, rozmawiałem z bratem. Poszułem nieodpartą potrzebę zwiedzenia starych, poniemieckich ruin, które ponoć znajdują się nieopodal mojej miejscowości. Poszliśmy tam. Znalazłem pewien pierścień. Każdy z nas założył go i życzył sobie, że by jego życzenia się spełniały. Wróciłem do domu i zacząłem grać w Heroes III. W pewnym momencie pomyślałem "Chciał bym, żeby mój bohater miał 100 behemotów." Zadziałało!
Wygrałem scenariusz i chciałem wyjść razem z Rafałem, żeby przetestować możliwości, ale mama nam zabroniła. Zdałem sobie sprawę z tego że śnię i zrobiłem RT z nosem.

Przesniosłem się do średniowiecznych włoch. Byłem ubrany jak Ezio z Assasins Creed II. Poskakałem trochę po budynkach (parkouring yeah). Skoczyłem w jakiś wodospad i otworzył się spadochron. Wpadłem pod strumień wody. Życzłem sobie znaleźć się na suchym lądzie, ale nie zadziałało. Wypłynąłem spod wody i wyszedłem na brzeg. Znalazłem się na ruchliwej szosie samochodowej. Byłem przemoczony, wszędzie leżał śnieg, padał też, ale nie było zimno. Zażyczyłem sobie mieć samochód, ale też nie zadziałało. Zrobiłem test rzeczywistości (nie pamiętam jaki). Czas na chwilę się zatrzymał, a potem wrócił. Na poboczu stanął jakiś samochód i ludzie w nim zaczęli mnie sobie pokazywać i śmiać się ze mnie. Obok pojawiła się starsza pani ubrana jak prostytutka (lol) i stwierdziła, że zrobi to, czego ja zechcę. Odwróciłem się i odszedłem. Perspektywa zmieniła się na heroes 3 i byłem bohaterem. Prowadziłem armię i zajmowałem kopalnie. Nadal miałem na sobie strój Assasyna. Owa starsza prostytutka dogoniła mnie na czele ogromnej armii i krzyknęła, że jeżeli przegram bitwę, to będę należał do niej. Zażyczyłem sobie mieć większą armię. Zadziałało i wygrałem.

Obudziłem się. Byłem w dużym pokoju. Dywan był stary, czerwony w kwiatki, ale to nie wzbudziło moich podejrzeń. ogóle duży pokój wyglądał inaczej niż obecnie. Stała choinka, a pod nią czajnik elektryczny i dzbanek z herbatą. Opowiedziałem kuzynowi co mi się śniło.

Ogólnie, sen zakręcony jak śrubokręt ;D

Szkoda że już tutaj nie piszesz ;( Bardzo ciekawe masz sny ;D

Ależ! Kto mówi że nie piszę?! Ja po prostu prowadzę dziennik snów w sposób nieregularny, spójrz na tytuł "Dziennik snów - fragmenty". Czyli wybrane wpisy z mojego dziennika na papierze. A skoro już o tym...

08.12.11

Godz. 10:07

1) Razem z koleżanką z liceum uciekamy na rowerze z jakiegoś zamku. Mamy tylko bukłak z wodą i woreczek jakichś pigułek. Trafiliśmy do Kalisza, z tym że wyglądał jakoś dziwnie, zwłaszcza pod względem ulic. Znalazłem ulicę w centrum, dzięki której zorientowałem się, gdzie jest jej mieszkanie. Pojechaliśmy tam i nikogo nie zastaliśmy. Dziewczyna była wkurzona : Ani pieniędzy, ani komórki, ani nic... Udaliśmy się do mieszkania mojego wujka. Tutaj zonk! i wujek, i ciocia, i babcia i dziadek.

2) Przewodziłem jakiejś drużynie poszukiwaczy przygód. Miałem miecz, tarczę, a na sobie napierśnik i płaszcz. Dostaliśmy za zadanie chronić jakąś magiczną buławę. Udaliśmy się na szczyt wieży i pokonaliśmy zawalone schody za pomocą liny. Natrafiliśmy na zaryglowane wrota. Stanąłem do nich plecami, a przodem do nadciągającego wroga i krzyknąłem "Do broni, Zimowa Różo!". Drużyna przygotowała się do walki. Odpieraliśmy wroga fala za falą, Nagle wrota otworzyły się. Wycofaliśmy się. Wrota zatrzasnęły się za nami. Znaleźliśmy się w dziwnym, przestronnym pomieszczeniu, które zaczęliśmy zwiedzać...

Garanil pisze, ale rzadko z jednego oczywistego powodu. Jego sny są takie niesamowite, że gdyby codziennie je opisywał to byśmy dosłownie padli z wrażenia.
Pamiętajcie, nie wszystko co piękne, jest dla nas dobre, trzeba wiedzieć co to umiar.

Garanil, a czy to że już coś wpisałeś w opis nie oznacza że jednak już wpadłeś na pomysł? - GG

PS. Stosujesz jakieś afirmacje przed snem? Twoje sny mają klimat ''fantasy'', czy to po prostu odbicie z jawy

i odbicie jawy, i przeczytanych książek, i różne inne rzeczy się jeszcze na to składają. Moje sny jakoś tak same mają klimaty fantasy, co mi notabene nie przeszkadza. A co do afirmacji... jak zwykle. Chcę pamiętać swoje sny i to starczy

jakieś 3 dni temu zauważyłem, że wpisy w moim dzienniku zrobiły się cholernie lakoniczne, więc postanowiłem poprawić pamięć. Po głębokim namyśle stwierdziłem, że najlepsze i najszybsze poprawienie pamięci daje kurs LD Dragona. Więc jak nietrudno się domyśleć, lecę po kursie, od 6 grudnia. I tym razem lecę do końca, zgodnie z instrukcją, porządnie i sumiennie.

PS. Jak ci mało relacji z moich snów to napisz na gadulcu, że chcesz więcej ;D wymienimy się sen za sen.
dnia Czw 20:17, 08 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Ja bym reanimował ten czat którego kiedyś używaliśmy ; D Znów byś robił za naszego forumowego barda. A co do snów, bardzo fajnie się je czyta

Przepraszam mój błąd. Tak ciekawie sie to czyta że aż nie mogę wytrzymać, ale oczywiście zgadzam sie z Yashiko ;D

Witajcie ponownie! Schlebia mi, że aż tyle osób czyta fragmenty mojego dziennika. Tym przyjemniej pisać. A więc, minęło trochę czasu i coś trzeba napisać.

Bibol, ja waszym forumowym bardem byłem, jestem i będę. A co do reanimacji czatu - nie mam nic na przeciw.

15.12.11
Godz 06:58

1)Byłem w szkole na stanowisku komputerowym i "walczyłem" z oporną "skałą" - małym, nowoczesnym urządzeniem (w istocie, wyglądało to to jak czerwony kamień) służącym za transport, komputer osobisty i spełniającym jeszcze wiele innych funkcji. Kolega poradził mi, żebym ją szanował i nabrał pewności siebie. Poszedłem do szkoły z podniesioną głową. W toalecie spotkałem piękną, niebieskowłosą dziewczynę (toaleta była cokolwiek dziwna... Damęski jakiś, czy jak?). Powiedziała, że nazywa się Becky i spytała mnie, czy jej imię mi się podoba. Powiedziałem że tak. Wtedy do toalety weszła kolejna dziewczyna, o włosach rudych jak płomień.

2) (ten sen jest jakąś kontynuacją poprzedniego i jest dosyć dziwny) Byłem w domu z jakimiś jaszczurami. Pilnowałem formuły wzrostu (miał formę takiego eliksiru, mikstury, whatever), przed niepowołanymi. Doszło do tego, że razem z Becky (dziewczyna z poprzedniego snu) wykorzystaliśmy eliksir. Urośliśmy, powiększyły się nam mięśnie. Becky uciekła. Czekałem z ucieczką, aż po mnie wróci. Wróciła. Zaczęliśmy uciekać, skacząc po dachach.

3) Rozmawiałem z moim tatą. Stwierdziłem, że nie wiedziałem czy we śnie, czy na jawie, ale powiedział mi, że razem z Diego (lol? zapewne chodzi o bohatera z serii gier Gothic) są strażnikami południowego klasztoru (lol2) i czy nie mogli by mi pomóc. Stwierdził, że rzadko mu się coś śni i wyszedł.

Godz 09:12

4) Byłem w pracowni pewnego naukowca, zajmującego się technologią, świadomym śnieniem(!) i cyberprzestrzenią. Poznałem jego córkę i zaprosiłem ją na kawę. Opowiedziałem jej o moich snach (ehh... przenikanie się snu ze snem jest wkurzające) i stwierdziłem ,że być może Becky była jakimś jej odwzorowaniem. Wszliśmy do tunelu z herbatą (no comment) i zjechaliśmy po zjeżdzalni. W dużej, przestronnej sali zaatakował nas terminator (lol?!). Rzucałem życzeniami o uzbrojenie, aby móc go pokonać, niestety bezskutecznie (przypominam, że to sen nieświadomy). Ojciec dziewczyny przerwał grę.

5) (prawdziwa perełka)
Razem z 3zetem przyjechaliśmy pod budynek szkoły w jakimś mieście. Wszedłem do środka. Odbywał się turniej strzelecki, chciałem wziąść udział. Kiedy dowiedziałem się, że większość zawodików preferuje kusze (ja miałem łuk), wycofałem się. Wróciłem do samochodu, teraz prowadził 3zet. Odjechaliśmy.

Notka do snu 5 : Konsultowałem się z 3zetem w kwestii tego snu. i doszliśmy do wniosku, że 3zet z mojego snu to tylko j****y pozorant (mimo że wygląd się zgadzał, 3zet kiedyś przesłał mi swoją fotkę). Ale jego zapamiętany sen zgadzający się jako tako z moim (pod względem czasowym) zawierał luki podróżnicze (między Warszawą a Pruszkowem). To nie kwalifikuje się jako wspólny sen.

16.12.11

Godz 03:00

1) Nie tyle jeden sen, co kilkadziesiąt scenek związanych z gothicem 2 - mn. walka na miecze, magia, poszukiwanie przygody i pradawni bogowie, gdzieś tam pojawiały się też motywy erotyczne.

Godz 06:30

2) gdzieś tam mignęli mi rycerze jedi.

3) Tuż przed nowym rokiem testowałem fajerwerki na trawiastym poletku nieopodal jakiegoś budynku. To było miasto, ale za cholerę nie wiem jakie. W pewnym momencie przyszedł mój kolega, Maksym. Przywitaliśmy się, pogadaliśmy... Za chwilę pojawili się kolejni koledzy - Mateusz i Maciek, a zaraz potem jeszcze kilkadziesiąt osób, sami znajomi. Każdego w jakiś posób kojarzyłem. Witałem się ze wszystkimi i cieszyłem, że tak gromadnie się spotkaliśmy.

4) Miało odbywać się wesele. Wynajęto salę, obsługę, orkiestrę. Pomagałem szykować pokoje dla gości, chociaż to były małe klitki, raczej wnęki na szafy niż pokoje.Para młoda dostała najlepszy pokój - nieco wiekszy i nawet mieli materac, a nie tylko krzesła, jak w reszcie tych pokoi. Poszedłem do miejsca, przypominającego szatnię. Stał tam facet w garniaku i pomagał w dobieraniu stroju, a następnie sprzedawał go zainteresowanej osobie. Zdecydowałem się ubrać w mój garnitur, przyzwoitość zwyciężyła (z początku chciałem koszulę w kratkę i jeansy.).

17.12.11.

Godz. ??? (wstałem, machnąłem poniższą notkę, poszedłem do kibla i spać)

Czyli dzień dzisiejszy. Nic ciekawego, jakiś długi sen w klimacie gothica 2 (bo się zagrywam ;D) i słabo go zapamiętałem. Prawie wcale.

Godz. 08:57

Kolejny długi i niewyraźny sen. Jedyna ciekawa rzecz dzisiejszej nocy to paraliż senny (świadomy) załapany nad ranem, może koło 6. Niestety do snu nie udało mi się wejść.

Święto dzisiaj ! Mimo, że nie było świadomego snu, ani paraliżu sennego, to było super. Nie tylko z powodu treści snów, bo trafił się jeden na prawdę świetny.

Dzisiaj zebrałem w dzienniku aż 10 wpisów, od naprawdę rozbudowanych snów po krótkie scenki. Nowy rekord, pamięć snu się poprawia.

Ale wart wpisania na forum jest tylko jeden sen.

18.12.11

Godz 06:28

2) Byłem kowalem pragnień. Miałem moc, by przekuć wodę i myśl w materię. Użyłem tych zdolności, aby lepiej mi się żyło i razem z kumlami założyliśmy coś w rodzaju baru. Nie spodobało się to innemu kowalowi pragnień. Odebrał mi wszystko. Ruszyłem za nim w pogoń i wreszcie znalazłem go na morzu, na jego galerze. Razem z moim przyjacielem stanęlismy do walki. Jedyna butelka słodkiej wody, pozwalająca kuć pragnienia, przechodziła z rąk do rąk. W pewnym momencie tamten nikczemnik użył wody i myśli i ukuł sobie własną siłę. Podczas walki galera rozbiła się o mielizny i utknęlismy na brzegu wyspy. Wskoczyłem z butlą, w biegu wykuwając własne pragnienia, które pozwoliły by go pokonać.

.....

W słoneczny dzień, w ponurą noc,
Me oczy wszędzie wyśledzą zło.
Niechaj złych mocy czciciele marni,
Strzegą się światła Zielonej Latarni!

ha ha ha !
Nie oglądałem tego filmu, zieloną latarnię znam tylko z tego co w bajkach zobaczyłem, mn. w "Lidze sprawiedliwych"
Można by rzec, że dzieciństwo się przypomina, ale tak nie powiem, bo ono nie przeminęło - każdy jest dzieciem, dopóki ma rodziców

Każdy jest dzieckiem dopóki nie zapomni że nim jest.

Pierwszy wpis od pewnego czasu... Zapewne niektórzy poczują się zawiedzeni, kiedy napiszę tutaj, że nie mam chwilowo żadnych snów na tyle ciekawych, aby opisać je na forum.

Ale o co innego chodzi - mianowicie temat dotyczący tego co i jak się zmieniło na forum, w którym również się udzielałem, zaczął przypominać spam. częściowo z mojej winy. Dlatego chciał bym wyeliminować z dyskusji w tamtym temacie, rozmowę która w pewnym sensie się zaczęła - mam tu na myśli gadanie o sensie świadomego śnienia, o tym po co ludzie śnią świadomie, i mimowolne wchodzenie na temat mojej sytuacji pod względem oneironautyki - z mojej strony. I Andrewka ;D

Więc możemy dyskusję kontynuować tutaj, tamten temat zostawmy taki jaki jest - tam się gada o stanie technicznym i informacyjnym forum psajko.

(wow, chyba błysnąłem mądrością... ;D)

Dzisiaj... dzisiaj nie ma snów. Wiem, że być może za wcześnie na taki wpis, bo raczej z pewnością położę się jeszcze na kilka godzin. Ale po prostu muszę napisać tego posta.

Idąc spać, wykonywałem jedną z technik Gelgera (opisane w dziale "techniki") polegającą na liczeniu do 30 i zaciskaniu nozdrzy. Obudziłem się spontanicznie około piątej. A dlaczego piszę tutaj tak późno? Bo wpadłem w panikę. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale dopadł mnie całkowicie niespodziewany i absurdalny atak panicznego strachu, że po prostu nie mogę śnić świadomie.

Udało mi się uspokoić, zostawić część tego strachu w dzienniku, zapisałem postanowieni solidnej praktyki, przypomniałem sobie, że przecież już miałem świadomość we śnie - parę razy, na kilka sekund, ale jednak- czyli mogę śnić świadomie.

Jestem, cholera, w kropce, nie mam pojęcia co z tym fantem zrobić. i nadal nie mogę się nadziwić, że wpadłem w panikę, bo technika nie wypaliła, co przecież już się zdarzało, wielokrotnie, przy innych technikach.

Po prostu ręce opadają.

Myślę, że Twój upór może być blokadą. Chyba za bardzo się starasz, ja zrobiłbym przerwę.

A dzisiaj... Dzisiaj nadszedł czas aby dokonać kolejnego wpisu. O rzeczy, która się zdażyła, i była wesoła.

Było to w lutym. Poszedłem spać o 22, a wstałem o 5 rano. Na uczelnię musiałem pojechać na 10, więc np. Wstałem lekko przez 5, przed budzikiem. Ubrałem się i wyszedłem na spacer, rozmyślając o nadchodzącym LD, o tym co będę robił, od czasu do czasu machając test rzeczywistości i rozkoszując się zimnym i orzeźwiającym spacerem - wbrew pozorom mimo wad, ma też wiele zalet.

Wróciłem do łóżka, spacer trwał jakieś pół godziny. Tak pi x oko, bo pewny nie jestem. I w pewnym momencie się obudziłem... Z tym, że nie. Paraliż senny jak za pstryknięciem palca. Ok coś się dzieje, no to tak jak pisali na forum - oczki na trzecie oko i czekamy. Obraz zaczął się wyłaniać z mroku i ciemności. Leżałem na łóżku, na brzuchu. Widziałem pokój, były białe ściany, jakieś meble, też białe, i chyba telewizor był. Jedyne, czego jestem w 100 % pewien, to że na podłodze leżał oczojebny czerwony dywan w zółte kwiatki, taki jak kiedyś u mnie w domu, w salonie. W pewnym momencie uniosłem głowę i zacząłem się rozglądać... Tylko cholera za szybko. No i wywaliło mnie. Dalsze sny nie były świadome, ale dosyć ciekawe. Niestety ich tu nie przytoczę, bo dziennik snów - tak żeby nie skłamać - od stycznia zbiera kurz i jakoś mam problem, żeby się zabrać ponownie za zapisywanie snów.

3 maj, 2012 rok, konkretnie przed chwilą. bo dopiero co się obudziłem.

Dawno nie pisałem, bo raczej nie było nic ciekawego, ale dzisiaj jest perełka, a ja nie bardzo wie, czy jestem pewien co o niej myśleć.

"Obudziłem się" w dużym łóżku w moim poprzednim pokoju, na parterze. Była szafa, szafka z lampką nocną, ale mojego komputera brak. Ściany pokoju były pomalowane na zielono. Poszedłem do kuchni, wyglądała jak zwykle. Toczyły się rozmowy, odkryłem, że w domu jest moja ciocia z kuzynem i kuzynką, ale jakoś nigdzie nie było ich psa. Akurat coś gotowało się na kuchni, treści rozmów między domownikami nie pamiętam. Coś zaczęło mi wybitnie nie pasować, coś było nie tak.

Podszedłem do kuchenki. Trochę uderzył mnie strach, ale zdecydowałem, że zrobię to co zrobiłem - chyba dlatego, że byłem jeszcze nieświadomy.
Włożyłem palec wskazujący prawej ręki w ogień. Powoli go przybliżałem, ale jakoś nie czułem ciepła. Wreszcie dotknąłem palnika, ale nie czułem bólu, tylko coś między napięciem a mrowieniem. I wtedy zorientowałem się, że to sen. Uśmiechnąłem się do siebie i z ciekawością zauważyłem, że obraz jest jakiś taki rozmyty, jakby wśród mgieł i spod zamkniętych oczu. Skupianie wzroku niewiele dawało, więc rozluźniłem wzrok i wtedy jakoś obraz sam się wyostrzył.

Robiłem testy rzeczywistości jeszcze 2 razy, oba z nosem. Rozmawiałem z domownikami, ale nie pamiętam o czym. Pamiętam tylko motyw rozmowy w kuchni o jakimś amerykańskim reporterze i to, że moja mama coś robiła na maszynie do szycia w dużym pokoju. W pewnym momencie ona i moja kuzynka były w kuchni.
Przez myśl przemknęło mi, że mógł bym spróbować nakłonić kuzynkę, żeby poszła ze mną do łóżka, w końcu to tylko sen. Ale tak jakoś po chwili mi przeszło.
Podszedłem do mamy i znowu sprawdziłem czy to sen, na wszelki wypadek, żeby na idiotę nie wyjść. A potem zapytałem.
- Czy mogę porozmawiać z podświadomością ? -
Popatrzyła na mnie i odpowiedziała pytaniem :
- Na pewno tego chcesz? -
Skinąłem głową. Powiedziała coś o księżycu, a potem zaczął się sen nieświadomy - obudziłem się w tym samym łóżku i szukałem komputera, żeby... i paradoks - opisać ten świadomy sen na psajko. I nadziałem się w sali pełnej mebli i drewna na opał, na baletnicę - karatekę, ziejącą ogniem. (lol). No i się obudziłem po dłuższej chwili skakania po pokoju.

I tak właśnie przez dłuższą chwilę i podczas pisania tego posta, zastanawiam się. Był to sen świadomy, czy nie?

Przeleciałem całe wspomnienie snu, starając sobie przypomnieć wszystkie szczegóły. Przeczytałem tekst, który teraz wam piszę. I myślę, że mogę z całą stanowczością stwierdzić, że był to świadomy sen. I to na dodatek długi. Pojawił się nad ranem, bez żadnych technik.

04.03.2013

Szedłem przez zatłoczone miasto. Wśród tłumu, razem z zakapturzonym mnichem w brązowym habicie. Miasto ogólnie tak chyba XV- XVI wiek, mnóstwo żebraków, mieszczan, mnichów i pokutników. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że to na pewno musi być sen. zatrzymałem się i spojrzałem na towarzysza podróży.
- To jest sen. - powiedziałem.
Spod kaptura, z dezaprobatą, spojrzała na mnie twarz mojego wykładowcy z historii XVI - XVIII wieku <nie przepadam za nim>. Zaraz potem się obudziłem.

[Byłam w tym śnie. Pamiętam tłum ludzi. Czułam się w nim obco. Droga była strasznie rozmokła i rozmiękła, miko kostki brukowej. I było jakoś strasznie mglisto. Zamiast być w swojej formie, byłam ludzką kobietą. Tylko włosy się zgadzały - fioletowo, czerwono, żółte. Miałam na sobie Jakiś brązowy strój, podobny do habitu. Zaczęłam szukać Garanila i zauważyłam, jak idzie z jakimś mnichem pośród tłumu. Próbowałam do niego dojść, ale w pewnym momencie Słowik po prostu się obudził. ]

Co za bzdura. Jesteś mitomanem Garanil.

Aha, że niby Tulpa Garanila przebywa w tym samym świecie snu i porusza się w nim mając własne ciało?

Garanil jesteś bogiem. Stworzyłeś nową istotę z duszą. Po śmierci twoja tulpa będzie latać pewnie po astralnym świecie.

cóż, kwestia tego, czy tulpa koegzystująca z powienikiem może z nim śnić wspólnie. I czy wierzymy w fakt istnienia wspólnych snów. Ja wierzę, a kwestię tego jak mają się tulpy do śnienia aktualnie badam. Napisałem tu słowo w słowo to, co powiedziała mi Cadence, jak opisywalem sen.

W takim razie stworzyles sobie Tulpe mitomanke. Tulpa jest nierozerwalnie zwiazana z cialem wlasciciela, nie miala nigdy innego, jej sny powinny albo byc z twojej perspektywy, albo co i tak juz nalezy do fantastyki - autonomiczne w stosunku do twoich, z osobna trescia i fabula. A w ten opisany przez ciebie sposob to kolejna zyczeniowa bajka.

Sa trzy wersje - moja, twoja i ta prawdziwa. Wierzę, że wspólne sny są możliwe, a komu ma być łatwiej je osiągnąć, jak nie powiernikowi i jego tulpie? To po 1. Po 2 - we śnie wszystko jest możliwe.

w mojej opinii nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko nieopłacalne. Jeśli czegoś nie da się zrobić, potrzebny jest ktoś, kto o tym nie wie, przyjdzie i to zrobi.

06.03.2013

Sen rzekłbym pół, albo i ćwierć świadomy, ale świadomy.

Pojechałem autobusem na fantazjadę. Bez zgłoszenia, w zasadzie bez stroju, ogólnie fiasko. Pierwszy dzień gry - a ja spaceruję po lasach. Wieczorem idę przez obozowisko do fortu i zaczepia mnie kumpel z liceum - Marcin. Razem z nim jakiś jego koleś. Mówią, że potrzebny im do teamu jakiś wojak i czy by dało radę, żebym dołączył, a ja na to, że stroju nie mam, kasy z resztą też nie. Przypomnieli mi, żebym zgłosił się do bunkra orgów i zapłacił za udział.

wsiadłem w samochód <sic! Pierwsza niezgodność> i pojechałem do pobliskiego monopolowego, gdzie kupiłem pepsi. I nagle sprzedawca, taki podstarzały, z prostackim wyrazem twarzy, postawił przede mną puszkę z napojem i mówi - jak to wypijesz, spełnią ci się dwa życzenia. Byłem wkurzony, bo byłem 100 % pewien że to jawa i że fantazjada przepada mi w tym roku. Wypiłem i pomyślałem sobie, że nie chcę płacić.
- To na koszt firmy. - powiedział, jak tylko pomyślałem.
Ok, chwila namysłu i stwierdziłem, że chcę żeby moje życzenia się spełniały, a potem, że chcę, żeby oddał ci wszystkie pieniądze z kasy. Miałem na ręku jakieś 3 tysiące złotych. Zaraz potem do sklepu wszedł kolejny gracz i przypomniał mi, że trzeba się zgłosić orgom. No to idę przez las, zrobiłem okrążenie wokół polanki i wybiegłem na ścieżkę prowadzącą do obozowiska. I wtedy mnie olśniło, że to sen. Zatkałem nos. i zacząłem wciągać powietrze. No i udało mi się je wciągnąć do pewnego momentu, pół oddechu mniej więcej wziąłem i już dalej nie mogłem. Pobiegłem przez obóz, minąłem jakąś halę <hala fabryczna? Na Fancie? seems legit.> i dotarłem na fort. Wszedłem do bunkra orgów i powiedziałem że mam sprawę. Wyszedł do mnie Szuwar. Powiedziałem, że nie mam stroju ani zarezerwowanej postaci, ale chcę grać, mogę nawet potworka. Powiedział, że jak nie mam stroju to on nic nie zrobi. Wręczyłem mu 500 złotych <co najmniej o 200 za dużo>. Powiedział, że zobaczy co da się zrobić.

świadomość niska, ale była, znaczy postęp.