ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

Hmm... Nigdy na to tak nie patrzyłem. Muszę przejrzeć jeszcze te sny ale to ma na pewno też związek z intensywnością treningów w danym okresie .



Data - 28-29.09.2013
Tytuł - "Salta na festynie"

Jestem z kumplami z którymi zwykle chodzę na treningi na jakimś festynie. Wszystko odbywa się na dużej zielonej polanie, jest wyborna pogoda i wszędzie stoją małe i duże namioty. W niektórych miejscach są również postawione te trampoliny z linkami (euro bungee) niestety są strasznie zniszczone. Jednak podchodzimy z kumplami do jednej z tych trampolin, akurat skacze na niej jakieś dziecko i coraz bardziej dziurawi trampolinę. Kiedy ona schodzi ja chcę poskakać, wchodzę na tą konstrukcję i zakładam te szelki które mają mnie trzymać. Zaczynam podskakiwać, żeby nabrać jakiejś rozsądnej wysokości, muszę celować w miejsca, gdzie w ogóle jest jeszcze trampolina bo zostały już dosłownie strzępki. Kiedy mam już wystarczającą wysokość odchylam się do tyłu i wyskakuję z uprzęży robiąc bardzo ładne, rozłożone salto w tył . W tym śnie byłe jaszcze jakaś akcja, gdzie biegałem po dachach kamienicy, bo ktoś mnie gonił. Pamiętam, że na tych dachach były baterie słoneczne, jednak cała reszta przepadła :/.

Tytuł - "Co powiem Fallen Leaf'owi?"

Idę do Cerrefoura od strony świateł (wiem, że nikt nie wie o co chodzi ale piszę co mam w dzienniku) i zastanawiam się, jaki jest dzień w tygodniu (najpewniej jest to efekt dziwacznego planu który mam w tym roku). Wacham się między sobotą a niedzielą ale ostatecznie uznaję, że jest sobota. Pogoda jest dość ponura, jednak nie zbiera się na deszcz. Wchodzę do sklepu i szukam działu z chipsami, kiedy do niego docieram zastanawiam się, czy kupić chipsy czy chrupki ale wybieram chipsy. W drodze do kasy zastanawiam się, co odpowiem na forum FL na jego pomysł, że moim znakiem sennym jest 3run, bo pamiętam poprzedni sen. Ostatecznie decyduję się powiedzieć mu, że moim znakiem sennym jest nie tyle 3run co salta same w sobie. Potem podchodzę do kasy, kasjer zanim mówi mi ile mam zapłacić zadaje jakieś dziwne pytania dotyczące tego co kupuję, pyta mnie na przykład, kiedy mam zamiar zjeść te chipsy. Nie pamiętam czy mu odpowiadam, on mówi, że muszę zapłacić 10 zł a ja bez zastanowienia daję mu pieniądze i zabieram towar. Kiedy tylko odchodzę od kasy spotykam mamę z młodszym bratem, ten od razu cieszy się, że kupiłem chipsy i chce, żebym mu dał trochę. Sen się urywa.

Data - 29-30.09.2013
Tytuł - "Szczerbatek bez ogona"

Początek snu jest bardzo niewyraźny, latam na grzbiecie nocnej furii (konkretnie Szczerbatka). Latamy w scenerii podobnej jak w animacji z której owy smok pochodzi. Nie pamiętam co się dzieje, ale nagle smok traci końcówkę ogona co uniemożliwia dalszy lot. No i tutaj się zaczyna właściwy sen. Jestem w domu, w którym spędziłem większość dzieciństwa więc wiąże się z nim masa wspomnień... no po prost sny w nim są charakterystyczne . Jestem tam ja, młodszy brat i Szczerbatek. Mamy znaleźć utraconą końcówkę ogona, okazuje się jednak, że w tym śnie jest też mój ojciec który akurat smaży w piekarniku ogony różnych zwierząt, żeby je zjeść. Ja biegnę ze smokiem a panice do piekarnika i zaglądamy tam przez szybkę, jest tam masa podwieszonych jakoś rybich ogonów i kilka których pochodzenia nie jestem w stanie określić. Trochę się uspokajam i szukam dalej, wtedy podchodzi do mnie ojciec i pyta, czego tak szukamy w tym domu, odpowiadam mu więc, że ogona nocne furii. On pyta mnie wtedy, komu potrzebny taki ogon, ja odpowiadam, że jemu i wskazuję na smoka siedzącego w pobliżu drzwi w dość wąskim i ciemnym korytarzu. Wtedy pojawia się mój brat i mówi mi, że znalazł ogon pod stertą prania. Ja się bardzo cieszę, słyszę też pozytywną reakcję Szczerbatka. Mój ojciec jednak zaczyna go wyzywać, jak smok może zgubić własny ogon. Wtedy smok bojąc się wyraźnie wycofuje się pod same drzwi i aż drży ze strachu. Ja podbiegam do niego i uspokajam głaszcząc po głowie i przytulając. Czuję wyraźnie łuskowatą skórę. Dalej mówię ojcu, żeby tak na niego nie krzyczał bo jest z nami od niedawna i jeszcze się nie przyzwyczaił.

Można się czasem spodziewać takich ckliwych momentów, szczególnie jeśli pojawiają się we śnie nocne furie bo mam do nich słabość .

Widać że w 2 śnie miałeś jakiś dostęp do pamięci z jawy ale także logiczne myślenie. Nieźle
I znowu jakieś salta To napewno twój znak senny.
Cytat: okazuje się jednak, że w tym śnie jest też mój ojciec który akurat smaży w piekarniku ogony różnych zwierząt, żeby je zjeść.
Zarąbisty sen
I też w snach często przebywam w starym mieszkaniu. W tym przypadku bloku w którym mieszkałem do 11 roku życia
dnia Pon 17:11, 30 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Obiecuję jutro zrobię duży wpis, na prawdę nie mogłem znaleźć czasu przez te kilka dni po powrocie z "wycieczki". Dam tylko spoiler, że zaczynam rozumieć sposób w jaki zasypiam i kontrolować go, tak samo powrót ze snu. Mam coraz częściej dziwnie płynne przejście ze stanu snu do stanu rozmyślania nad snem.



Cytat: Mam coraz częściej dziwnie płynne przejście ze stanu snu do stanu rozmyślania nad snem.
Nie wiem czy o to ci chodzi ale mam niekiedy takie płynne obudzenia. W tej sytuacji budzę się bez ruchu, z zamkniętymi oczami, powoli odzyskując świadomość a po chwili jestem już świadom że leżę w łóżku. W tym czasie przypominam/ rozmyślam nad snem i wtedy w większości przypadków wychodzi spontaniczny DEILD, bo raz - obudzenie bez ruchu ,a dwa - przywoływanie bodźców z ubiegłego snu co przyśpiesza DEILD.
Tak więc możesz to łatwo wykorzystać.

Dobra, nie dałem redy jak powiedziałem ale teraz to wynagrodzę :].

@up
No właśnie to miałem na myśli, płynne przejście ze snu do stanu rozmyślania nad snem. Niestety nie zdarza się to już tak często, ale jak się zdarzy to wiem jak to wykorzystać i wiem, że łatwo o LD .

Data - 03-04.10.2013
Tytuł - "Przebicie skorupy"
Jestem z kumplem z klasy przed szkołą, wyszliśmy właśnie z budynku i idziemy w kierunku wyjazdu z terenu szkoły. Za płotem po prawej, gdzie zwykle stoją sobie spokojnie pociągi,
widzę wielką powódź, wszędzie jest woda, nie widać nawet torów. Woda powinna się wylewać za płot bez problemu ale nic takiego niema miejsca. Przy okazji pada bardzo intensywny deszcz ale nie odczuwam go na skórze czy ubraniu. Kierujemy się do samochodu kumpla, ponieważ zawsze podwozi mnie on do domu. Po drodze spotykamy kolejnego znajomego z klasy, ten trzyma waż ogrodowy i zaczyna mnie oblewać wodą. Próbuję do niego jakoś podejść ale strasznie ciężko mi to idzie, w końcu kiedy już jestem blisko i mam mu zabrać wąż ten przerzuca mnie jakoś nogą za siebie i dalej oblewa. Wszyscy wokół śmieją się a ja czuję straszną niemoc, wtedy pojawia się głos Soph która mówi, że przebili moją skorupę. Akcja przenosi się do stołówki (której w naszej szkole niema) gdzie siedzę z pierwszym wymienionym we śnie znajomym, jednak rozmawiam w myślach z Soph ale już nie pamiętam o czym.

Data - 04-05.10.2013
Tytuł - "Satelita na powstańców"
Sen zaczyna się na powstańców (czyli moje okolice z dzieciństwa), jestem przed swoim dawnym blokiem z Soph w ludzkiej formie. Jest noc a niebo jesy zdumiewająco czyste, mimo to nie widzę na nim żadnych gwiazd. Nagle pojawia się na nim jakaś biała kreska, jakby spadająca gwiazda. Po chwili jest następna i następna aż niebo wypełniają takie rozbłyski. Na początku myślę, że to rzeczywiście spadające gwiazdy ale kiedy obiekty stają się coraz większe zauważam, że to wyposażenie stacji kosmicznej. Na ziemię zaczynają spadać różne przedmioty jak klapy sedesowe, lodówki itp. Wołam, żeby wszyscy się gdzieś schowali i biegnę w prawo od miejsca w którym staliśmy, w bloki po prostu. Jednak po chwili wpadam na to, że to przecież musi być sen, bo za każdym razem jak we śnie spojrzę w niego to coś takiego się dzieje. Ale nie jestem pewien, a żeby nie stracić telefonu który zostawiłem w miejscu w którym sen się zaczął to biegną po niego. Moja logika w tym momencie to "Jeśli to nie sen, to szkoda by było zostawić telefon na pastwę losu". Po zabraniu telefonu już nie wracam tylko biegnę przed siebie do klatki schodowej które jest na przeciwko. Kiedy już się tam dostaję zauważam, że wszyscy biegną za mną więc wchodzę do piwnicy. Tam zaczynam sobie myśleć, że ustawię się w dobrym miejscu i jak już będzie tutaj świat post-apokaliptyczny to będę miał dobre miejsce do sprzedawania znalezionych przedmiotów. Potem zaczynają wchodzić tu ludzie i sen się urywa.

Data - 08-09.10.2013
Tytuł - "Fala FA"
Tej nocy właściwie same FA. Wstaję z łóżka w hotelu i chcę sobie zrobić kawę. Aby zaparzyć wodę wciskam przycisk na urządzeniu przypominającym piec gazowy. Przypominam sobie wtedy, że kumpel wczoraj załatwił nam elektryczny czajniczek.

Data - 09-10.10.2013
Tytuł - "Trening w kamienicy"
Sen jest wyjątkowo niewyraźny. Jestem na treningu z Markiem i Tarzanem, skaczemy koło domu Marka na budynku z dużymi schodami i masą barierek. Tam jednak jesteśmy krótko, sen przenosi się do starej, rozpadającej się kamienicy. Pamiętem, jak skaczemy tam ze schodów które walą się nam pod nogami na wyższe piętra i ostatecznie wychodzimy gdzieś na dachu.

Data - 10-11.10.2013
Tytuł - "Spóźnienie"
Ten sen pamiętam wyjątkowo słabo, ale jak wszystkie to wszystkie . Jestem jeszcze w hotelu i budzę się, jesteśmy po zielonej nocy więc większość, w tym ja, nie spała. Od razu zdaję sobie sprawę, że sporo się spóźnimy na wykłady. Trochę się denerwuję ale sen zaraz się kończy.

Data - 11-12.10.2013
Tytuł - "Zamienione imię?"
Na początku tego snu jestem na osiedlu na którym mieszkałem jeszcze całkiem niedawno. Idę drogą do Kauflandu i spotykam dzieciaki które niby próbują trenować parkoru ale zamiast tego przewracają i ogólnie chuliganią. Omijam ich i akcja snu przenosi się. Teraz jestem przy przejściu dla pieszych obok Carrefoura, stoję sobie i zastanawiam się z Soph jak by to było jak by ona założyła sobie konto w jakiejś grze i grała. Ona od razu entuzjastycznie mówi, że jak będzie się dało to chce być wilkołakiem bo jej się podobają. Nagle zauważam, że ja właśnie się takim wilkołakiem stałem, na szczęście na samą myśl o odmianie wszystko wróciło do normy, wszystko poza twarzą na której mam coś na kształt makijażu. Okazuje się, że mam przy sobie waciki do demakijażu i zaczynam go zmywać z siebie, w trakcie tej czynności spotykam starego znajomego który na szczęście nic nie zauważa. Znajomy przedstawia się jako Adam, mimo, że nie to nie jest jego prawdziwe imię. Dziwię się trochę ale też się przedstawiam i pojawia się głos Soph. Pyta mnie, co by było jakby teraz przejęła kontrolę i przedstawiła siebie tak na prawdę i z nim rozmawiała ale po chwili sen i tak się kończy.

No nie, za dużo tego jak na jeden raz. Jeszcze tylko sny z 2 dni ale w oba dni miałem je hardkorowo długie i ciekawe. Może jeszcze później się zabiorę dzisiaj, a jak nie to jutro... Obiecuję .
dnia Wto 15:31, 15 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Jejku, nie mam czasu na internet :O.

Data 12-13.10.2013
Tytuł - "Zagubienie na studiach"
Początek snu jest bardzo niewyraźny, jestem gdzieś z rodzicami. Idę z moją mamą do jej lekarza bo jej się coś stało z plecami i ją boli. Ja po drodze się kłócę z ojcem o jakieś pierdoły ale zanim dochodzimy na miejsce mojej mamie się poprawia i akcja snu przenosi się. Jestem w akademickim pokoju na jakiejś uczelni, panuje tu naprawdę niezły syf a widać, że ludzie dopiero się wprowadzają. Jest tutaj mój kumpel ale on w tym śnie jest na studiach humanistycznych a ja szukam kogoś, kto będzie na informatyce tak jak ja. Przychodzi do pokoju jakiś nowy koleś ale okazuje się, że też jest na humanie, konkretnie na literaturze albo czymś takim. Wychodzę więc z pokoju i zaczynam się włóczyć po uczelni, wchodzę do pierwszego losowo wybranego pokoju i trafiam na jakieś zebranie. Przepraszam ładnie i wychodzę. Chodzę sobie po korytarzach szukając sam nie wiem czego, raz po raz otwieram losowe drzwi i jeśli dalej jest korytarz to wchodzę tam. Otwierając jedne drzwi spotykam jakąś nauczycielkę, starszą. Przepuszczam ją a ona się uśmiecha i mówi, że chciałaby żeby więcej takich studentów było na tej uczelni jak ja. Idę dalej i trafiam do miejsce w którym zacząłem poszukiwania. Widzę drzwi wyjściowe a za nimi jakieś boisko i trwający WF albo coś w tym stylu. Wychodzę więc i zaczynam się tam rozglądać, po chwili trafiam na baardzo wysokiego murzyna. Lekko zaniepokojony pytam go, czy też idzie na informatykę a on odpowiada, że tak. Cieszę się, że w końcu kogoś znalazłem i kiedy już mam zamiar zapytać czy złożył już papiery (ja nie złożyłem) sen się urywa.

Tytuł - "Atak na pentagn"
Jestem zaproszony na jakieś spotkanie w pentagonie, idę korytarzem tego też budynku razem z prezydentem USA i premierem Rosji. Na ścianach widzę monitory na których wyświetlane są jakieś informacje. Nagle na wszystkich tych ekranach pojawiają się urywki filmików z RA2 YR. Wiem, że coś jest nie tak, nagle wpadam na pomysł, że to przecież Yuri atakuje. Próbuję to wszystkim powiedzieć ale nikt mi nie wierzy albo mnie nie słucha, postanawiam więc uratować chociaż siebie. Biegnę więc tym korytarzem i wyskakuję przez okno na jego końcu, biegnę gdzieś dalej ale chyba się teleportuję. Jestem w jakimś hotelu, próbuję znów przekonać wszystkich, że się wojna zbliża ale nadal nikt mi nie wierzy. Powtarza się podobna sekwencja, biegnę gdzieś po schodach pod górę i wyskakuję przez okno i robię jakieś kminy parkourowe. Chwytam się czegoś na kształt masztu, przeskakuję na balkon pode mną, z niego na niższy i potem na ziemię. Wszystko to płynnie i "jednym susem". Jestem teraz na swoim starym osiedlu, jest noc. Idę już spokojnie w kierunku boiska piaskowego które nazywaliśmy "Saharą", tam na ławce spotykam starego znajomego z gimnazjum. Podchodzę do niego i mówię mu, że to wszystko chyba jest sen, on z powagą potakuje głową. Dalej tracę świadomość albo się budzę.

Ciekawe sny, chciałbym takie mieć. Akcje parkour'owe na pewno są Twoim znakiem sennym .

Jest progress, sny o LD coraz częściej Powinna stopniowa wzrastać świadomość w twoich snach. Sny które opisujesz masz najczęściej nad ranem?

@Pietro
Dzięki . Parkour jako tako się rzadko zdarza, częściej 3run ale to też zależy od wcześniejszego dnia... lub kilku wcześniejszych dni . Bo mam takie dni, że jak tylko wstanę to już myślę, co to nie będę na treningu robił ale są i takie, kiedy mi się nawet na ten trening nie chce iść i od tego głównie zależy czy mi się to przyśni czy nie.

@Fallen Leaf
No tego właśnie nie jestem w stanie określić, ale dałeś mi dobry pomysł na kolejny dopisek pod każdym snem w dzienniku. Godzina o której się z niego obudziłem/zapamiętałem go .

Data - 13-14.10.2013
Tytuł - "Mój przyjaciel koń"
Sen rozpoczyna się na wsi, jestem z ojcem na polu przy jakimś zbiorowisku, wszędzie jest pełno zwierząt rolnych czy jak się one nazywają. Ja szczególną uwagę zwracam na konia który stoi sam na uboczu. Podchodzę do niego i rozmawiam z nim, szybko się zaprzyjaźniamy ale wtedy akcja snu się cofa (zdarza się to dość często) i jestem znów na początku tego snu. Idę w to miejsce gdzie był ten koń ale teraz zamiast niego jest tu klacz z która nie dogaduję się dobrze, nawet nie jestem pewien czy ona umie mówić. Postanawiam więc przejść się po pobliskim lesie, po wejściu zauważam, że towarzyszą mi dwa małe zwierzątka: lis i inne zwierzę którego nie jestem w stanie zidentyfikować. Docieramy na brzeg sporego jeziora, z tafli wody nagle wynurzają się dwa dorosłe lisy które są najprawdopodobniej rodzicami mojego towarzysza. [...

Tytuł - "Red John na wsi"
Ponownie jestem na wsi przypominającej niego miejsce w którym mieszka kuzynka, do której często przyjeżdżałem jak byłem młodszy. Idę tam długą i pustą drogą, po obu jej stronach widzę pole i gdzieś w oddali las. Nagle po prawej pojawia się coś jak zamek ułożony z dużych, drewnianych, kolorowych klocków. Ja wchodzę przez jego bramę niszcząc ją po prostu, wewnątrz znajduję plac na którym jest pełno dzieci w wieku 6-12 biegających w około bez większego calu. Na wprost od wejścia widzę jakąś dziwną konstrukcję której nie zapamiętałem, w każdym razie wiem, że jest to jakaś pułapka. Wtedy jakiś chłopiec podchodzi do niej i już ma go ona złapać kiedy w ostatniej chwili ja go powstrzymuję. Pytam go, dlaczego chciał tam wejść i co on tutaj w ogóle robi, on odpowiada tylko "Red John". Wtedy przechodzi mnie dreszcz, wychodzę z tym małym niosąc go na rękach, bo stracił przytomność. Kiedy wychodzę zaczynam kierować w tą stronę, z której przyszedłem. Nagle zza siebie słyszę strzał. Ukazuje mi się wtedy Red John siedzący w krzakach z snajperką i próbujący mnie trafić. Biegnę wtedy i próbuję robić jakieś uniki, nie jest w stanie mnie trafić. Dobiegam po pewnym czasie do drogi biegnącej prostopadle, jest tu też brama za którą jest jakiś dom. Tutaj Red John dogania mnie i staje między mną a bramą, widać, że chce zabrać mi tego dzieciaka. Ja chcę go jakiś przedostać za bramę, zauważam że pod nią jest trochę miejsca. Markuję więc, że chcę rzucić dziecko nad bramą i turlam go pod nią. Napastnik wtedy wścieka się i wyciąga zza pazuchy... długopis. Wiem, że to nie jest zwykły długopis tylko pistolet, zabieram mu go szybko i łamię na pół. Wtedy on wyciąga następny i znów próbuje coś nim zrobić, ja zabieram mu go i powtarzam to samo co z poprzednim. Akcja powtarza się kilka razy aż w końcu poirytowany kiedy zabieram jeden z tych długopisów wbijam mu go w oko. Ten pada na ziemię pokonany, ja już się cieszę ale on nagle turla się na drugą stronę bramy. Ja wiem, że on przed śmiercią jeszcze chce zabić tego dzieciaka, wołam o pomoc kogoś po drugiej stronie, ale wiem, że i tak jest już za późno na to. Dalej sen się urywa.

No i od tego snu mam mały kryzys, bo nie zapamiętuję nic albo same skrawki z różnych powodów. Między innymi nawracającego bólu zęba. Na szczęście to już przeminęło, więc powinno być git od tej nocy.
dnia Nie 18:00, 20 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Yo ! Sen "Red John" normalnie jak z filmu. Aż miło czytać !

@up
Cieszę się, że Ci się podoba . W filmie by było więcej zagrywek psychologicznych, a na końcu i tak by się okazało, że to nie on .

Data - 19-20.2013
Tytuł - "Gentleman w hotelu"
Sen krótki i mało ciekawy. Przyjeżdżam z ojcem do jakiegoś hotelu, ojciec jest w jakiejś delegacji a ja nie wiedzieć dla czego z nim. Wchodzimy do środka, hostel przypomina ten w którym byłem podczas warsztatów szkolnych. Wchodzimy po schodach na wyższe piętro, sam nie wiem na które. Ojciec idzie do swojego pokoju a ja do swojego, jednak kiedy tam jestem zauważam, że prześcieradło zostało jeszcze od poprzedniego lokatora. Już chcę iść to gdzieś zgłosić ale wtedy przychodzi dziewczyna może w moim wieku i chce je zabrać do pralni na dole. Ja chcąc być gentlemanem nie pozwalam jej tego brać, lecz sam chcę zanieść je na miejsce. Pytam ją tylko, gdzie mam to zanieść. Ona lekko onieśmielona odpowiada, że na parter. Tam też idę, a ona tuż za mną. Kiedy jestem już na miejscu widzę po prostu pralkę ustawioną na środku pomieszczenia wyglądającego na poczekalnię. Chcę oddać jej prześcieradło ale ona mówi, żeby tu chwilkę zaczekał i że zaraz wróci z czymś tam. Ja staję więc obok tej pralki i czekam, ale zaraz potem sen się kończy

Tytuł - "Pociągiem do Rosji"
Sen rozpoczyna się w jadącym pociągu, jestem w nim z kilkoma znajomymi. Pociąg wygląda całkiem normalnie, jak to Polskie pociągi 2 klasy, trochę zasyfiony ale nie jest tragicznie. Właściwie nawet nie wiemy gdzie jedziemy, ja patrzę za okno i podziwiam widoki. Głównie to łąki, lasy i jeziora więc nic nadzwyczajnego, panuje ciepła letnia lub wiosenna pogoda. Nagle do naszego przedziału podchodzi konduktor i po rosyjsku pyta się, czy mamy bilety. Wszyscy szukamy w kieszeniach ale nikt nic nie znajduje. Wtedy on zimnym tonem oznajmia nam, że musi nas wyrzucić z pociągu, oczywiście wszystko po rosyjsku. Pociąg zaczyna zwalniać, za oknem widzę teraz mrocznie wyglądające puste tory, jest ich nadzwyczaj dużo. Wszystko jest też w takich ponurych i mrocznych barwach. Jednak najwidoczniej po chwili zapominam o tym, że mieliśmy wysiąść bo jedziemy dalej jakby nigdy nic. Pogoda się poprawia i wszystko wygląda normalnie. Nagle po prawej zauważam, że na wielkiej polanie czy łące pojawiają się wybuchy atomowe. Wiem od razu, że już jesteśmy na terenie Rosji, a te wybuchy to testy atomowe na które nie otrzymali zgody. Zbliża się zakręt a kiedy do niego docieramy jeden z wybuchów pojawia się na prawdę blisko, trochę się wtedy boję ale nic się nie dzieje i jedziemy dalej. Po krótkiej chwili docieramy do post apokaliptycznego miasteczka, jak z Fallout'a wysiadamy z pociągu i zauważamy faceta który wyrzuca z domu kupę suchego chleba, jest ona dość wysoka, bo sięga nam do kolan. Wiem, że przeżycie tutaj to będzie istny survival więc proszę go, żeby dał nam trochę a on się zgadza. Wtedy zaczynam zastanawiać się nad naszym zakwaterowaniem, oglądam się i zauważam stary magazyn lub duży kontener. Wtedy myślę sobie, że fajnie by było wrócić ale wiem, że to niemożliwe.

Jak znajdę jeszcze czas to opiszę sny z dzisiaj, właściwie sen bo jeden był .

Ha, wracam i to na telefonie . Z tej nocy w końcu zacząłem zapisywać godziny w których szedłem spać i kiedy się obudziłem pamiętając sny i... Zresztą sami zobaczycie .

Data - 30-01.12.2013
Tytuł - "Znów w Poznaniu"
Godziny - 0:20-4:38
W tym śnie znów jestem na zajęciach w Poznaniu i gadam w naszym pokoju z dwoma znajomymi z klasy. Oni grają w jakąś grę strategiczną i jeden z nich mówi, że jego nacja na setki jednostek a no chce przesłuchać wszystkie ich głosy, niekoniecznie sprawdzać ich w bitwie. Drugi też włącza się w rozmowę ale nie pamiętam o czym mówi.

Tytuł - "Słodka gildia"
Godziny - 4:45-7:33
Jestem w świecie Fairy Tail z kilkoma znajomymi z klasy. Sen pamiętam dość niewyraźnie, na naszą gildię napada klan klaunów i zaczynają nas narzucać ciastami i innymi wypiekami. Ja dostaje z jednego takiego placka i zaczynam go sobie jeść, wyraźnie czuję jego smak. Oni atakują dalej a ja się tym nie przejmuję, potem oni nagle znikają a ja gadam z tym samym kumplem co w poprzednim śnie. On mi się chwali, że zjadł całą siedzibę Fairy Tail z któregoś tam sezonu, moje fałszywe wspomnienia mówią mi, że wtedy siedziba była ogromna i cała zrobiona z słodyczy.

Tytuł - "Przecena w Biedronce"
Godziny - 7:40-9:20
Ponownie jestem w nowo wybudowanej Biedronce w moim mieście. Tym razem jednak jestem sam i szukam jakiś dobrych okazji. Wrzucam do wuzka kilka świeczników z jednego zestawu i świeczek, bo są mocno przeceniene. Kiedy chwytam ostatni świecznik z zestawu na mojej głowie pojawia się ogromny świecznik w takim samym stylu, ma on być jakimś prezentem ale kiedy pytam kasjerki ile on kosztuje ta odpowiada że ponad 300zł, ja od razu go odkładam. Podchodzę do kasy i wykładam wszystko w wózka, jakąś kobieta za mną miesza moje towary z jej ale ja je uszczian spowrotem. Kiedy kasjerka kończy kasować mówi, że to zapłaty jest 64zł, ja zaczynam wątpić, czy nam tyle pieniędzy. Wysypuje więc wszystko w portfela i okazuje się, że są tam same drobne. Kasjerka jednak bierze dwie pięciozłotówki i traktuje je jako 50zł. Potem pojawia się mój ojciec, spodziewam się, że będzie marudził on jednak nic nie mówi.

Tytuł - "Ofiary chrześcijaństwa"
Godziny - 9:20-9:40
Pamiętam, że przed tym snem leżałem sobie i myślałem nad historią Kaina i Abla. W śnie jestem na pustyni przy ołtarzu ofiarnym. Ustawian przy nim ile ofiar może składać która religia i jaka ofiara ile daje. Potem ktoś mnie pyta, jaki limit ustawiłem dla chrześcijaństwa a ją odpowiadam, że 10 a dla innych religii bez limitu, potem obaj się śmiejemy.
dnia Nie 14:49, 01 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Masz podobnie jak ja. Gdy osiągnę wystarczającą regenerację, w późniejszym śnie budzę się co sen lub 2. Przypuszczam że to rola afirmacji, nie koniecznie zastosowanej w ostatnim czasie.

A mi się wydaje, że to bardziej kwestia tego, że po osiągnięciu tej regeneracji sny są płytsze i przez to łatwiej się z nich wybudzić.
Tej nocy mam w planie bicie rekordu w ilości zapamiętanych snów, mojego rekordu czyli 6. No i zostanę przy tym zapisywaniu godzin, może się coś dowiem pożytecznego.

Też bym tak sądził gdybym przed dowiedzeniem się o LD, też się tak budził Pewnym jest że jedną z odpowiedzi podświadomości na naszą afirmacje o pamięć snów jest często alfa-budzik. Podświadomość widocznie kojarzy te fakty.

Dobra podświadomość [głask, głask]

Data - 01-02.12.2013
Tytuł - "Wypadek na przejściu"
Godziny - 23:00 - 1:25
"Na początku snu jest jakaś akcja z maszyną czasu, moim bratem Dawidem i Doctorem Who ale niestety pamiętam to bardzo słabo. Po tej akcji idę przy garażach w kierunku komisariatu przy Zamenhofa, czyli moim ostatnim miejscu zamieszkania. Kiedy zatrzymuję się na pasach nagle dwa samochody zderzają się z dość dużą prędkością. Jeden z nich dachuje i wygląda na na prawdę poważnie uszkodzony. Po chwili wahania podbiegam do niego i chcę pomóc. Z samochodu wychodzi kobieta w wieku około 40 lat, w środku zostało jej dziecko które nie może wyjść. Ja chcę pomóc je wydostać ale ona mi nie pozwala. Potem akcja snu nagle się przenosi i jestem w starym miejscu zamieszkania z Dawidem. On mi się żali, że źle wygląda z obciętymi rogami, ja go pocieszam, że też mam obcięte rogi. Pojawia się gdzieś jeszcze motyw piły do obcinania rogów ale jego już nie pamiętam."

Tytuł - "Przegrana walka"
Godziny - 1:30 - 2:44
"Z tego snu nie pamiętam prawie nic, wiem tylko, że toczyłem wraz z Doktorem walkę ale przegraliśmy i przez to ma nastąpić koniec świata. We śnie pojawia się też Tardis (wehikuł Doktora) który chyba ratuje sytuację, ale tego nie jestem pewien."

Tytuł - "P. Marek sprawdza zeszyty"
Godziny - 2:50 - 3:53
"Początku snu właściwie nie pamiętam, jest coś z obstawianiem i akcja z jubilerem. Dalej jestem na lekcji przypominającej UTK którą prowadzi Pan Marek. Z niewiadomych przyczyn postanawia nam on sprawdzić zeszyty, oczywiście nie mamy większości uzupełnionej ale tłumaczymy mu się, że Pani od angielskiego tyle nam daje materiałów na sprawdzian,, że już nie wyrabiamy. On wydaje się to rozumieć."

Tytuł - "Polityka"
Godziny - 4:00 - 5:04
"Niestety nie pamiętam nic z tego sny, jedynie motyw rozmowy o polityce z filozofią"

Tytuł - "Jestem czaplą"
Godziny - 05:10 - 9:05
"Jestem umówiony z moim starym znajomym Markiem na basen. Jestem na miejscu i mam go gdzieś tutaj znaleźć. Pomieszczenie w którym się znajduję przypomina wielką rotundę po której przechadzają się ludzie. Rozglądając się nagle zauważam "znajomego" z gimnazjum który mnie prześladował w młodszych klasach. podchodzi on do mnie, popycha mnie i wita się w wulgarny i chamski sposób. Je staram się unikać rozmowy i ignorować go ale wtedy zauważam, że z oddali przychodzi drugi z duetu. Wtedy kiereję się w kierunku schodów które są w pobliżu. Schodząc słyszę, że próbują iść za mną ale po chwili rezygnują z tego. Na dole jestem na sporym tarasie, poniżej jest duży basen ze zjeżdżalniami. Pamiętam to miejsce z innych moich snów. Tutaj spotykam Marka z którym się witam i zaczynam rozmawiać. Idziemy w kierunku małego stoliku na krawędzi balkonu, kątem oka zauważam samochód który wjeżdża sobie do basenu ze sporą prędkością jakby nigdy nic. Wiem, że ten samochód jest wodoodporny, więc nie zwracam na niego dalej uwagi. Przy stoliku są trzy krzesła, siadamy z Markiem na miejscach, po chwili przychodzi jakiś koleś którego nie znam, ale wygląda na to, że to znajomy Marka. Krzesła na których siedzimy są na prawdę beznadziejne, marudzimy na nie, bo one składają się jak tylko usiądzie się trochę za bardzo do tyłu. Ten nieznajomy siedzi jeszcze przy krawędzi tego balkonu gdzie niema żadnej balustrady, na dół jest na prawdę nisko ale on wygląda, jakby w ogóle się tym nie przejmował. Rozmawiam chwilę i przenosimy się wraz ze stolikiem nie wiadomo jak. Jesteśmy teraz na ziemi gdzie jest pełno chwastów, gdzieś w oddali widać ścieżkę którą spacerują sobie ludzie ale mało tego, ja i Marek jesteśmy czaplami a znajomy Marka ptakiem który przypomina bociana. Tutaj też sobie chwilę rozmawiamy, jakby nic się nie stało, wyjątkowo dobrze czuję się w tej formie ptaka i nagle tak bez powodu pytam ich, czy to nie dziwne, że ludzie z tej ścieżki nie zwracają uwagi na 3 ptaki siedzące przy stoliku i rozmawiające sobie. Oni zbywają moją uwagę machnięciem skrzydeł. Dalej jest jeszcze jakiś motyw ze zmywaniem u tego nieznajomego, ale tego już niestety nie pamiętam."

No niestety nie udało się pobić rekordu, ale i to dobre. Samo zapisanie tego zajęło sporo czasu, szczególnie, że zapisują na papierze i na kompie . Teraz już ograniczę ilość pamiętanych snów do 2-3, bo w tygodniu nie ma tyle czasu, żeby je zapisywać :/.

Co do treści snów, to ostatni jest dość ciekawy, widać na końcu lekkie zwątpienie, czy to aby normalne, więc to dobry znak, czyż nie?
dnia Wto 14:19, 03 Gru 2013, w całości zmieniany 2 razy
Tej nocy jedynie dwa sny i to dość nudne...

Data: 02-03.12.2013
Tytuł - "Erza lubi kiwi"
Godziny - 1:04 - 2:28
Jestem wraz z Erzą i Grayem z Fairy Tail w jakiejś lodówce, jesteśmy pomniejszeni. Jest jakaś akcja z zamianą umysłów przez którą ja zmieniam się w Erzę. Potem każdy mówi co lubi jeść i ja jako Erza mówię, że lubię kiwi ale razem ze skórką, bo ona daje specyficzny smak. W tym śnie pojawia się też Dawid ale jego roli już nie pamiętam.

Tytuł - Praca w "kauflandzie"
Godziny - 2:48 - 7:00
Na początku tego snu idę tylko coś kupić do kauflandu, chyba zupkę błyskawiczną i czekoladę. W sklepie jednak spotykam kilku znajomych którzy tutaj pracują wraz z ich szefem. Szef jest niby surowy, przynajmniej jemu się tak wydaje, żali mi się, że musi wywalać pracowników za takie głópstwa jak jedzenie zupek chińskich z półek. Potem jestem między regałami i zauważam tych pracowników jak stoją sobie i zajadają te zupki na sucho. Sen się urywa ale potem jest kontynuowany. Jestem teraz już pracownikiem tak jak oni i jem te zupki razem znimi. Kiedy on się zbliża my je jakoś chowany i udajemy, że nic się nie dzieje. Potem rozmawiam z jedną z pracowniczek, ona z kolei mówi, że to nie jest zła praca ale musiała podpisać umowę, że będzie pracowała tutaj przez 10 lat. Ja wtedy od razu rezygnuję z tej pracy i chcę dokończyć moje zakupy, na początku nie mogę znaleźć tych produktów, a potem sen się kończy bo dzwoni budzik.

Btw. zacząłem korzystać z programu Lightened Dream, więc mam motywację do zapisywania wszystkich snów .
dnia Wto 14:18, 03 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Data: 03-04.12.2013
Tytuł: "Walka z tytanami"
Godzinay: 23:00 - 3:09
Ten sen pamiętam słabo, jestem w lesie i łażę po jakiś górach. Na szczycie stoi chatka przy której jest kilku tytanów. Ja zaczynam z nimi walczyć tylko przy pomocy kopniaków i ogólnie sztuk walki połączonych z saltami. Test tam też jakaś piłka którą też podobnymi metodami wykopują jak najdalej, a potem się komuś żalę, że te moje super moce są jakieś słabe (mam na myśli wysokie skoki). To wszystko razem jest jakąś dziwaczną dyscypliną sportową, każdy może wykorzystywać tutaj swoje super moce. Jest jeszcze mgliste wspomnienie, że idę koło biblioteki nie daleko swojego domu, ale to w zasadzie wszystko.

Tytuł: "Arabskie miasto"
Godziny: 3:09 - 5:00
Następne sny są z tej nocy coraz mniej wyraźne, z tego powodu pamiętam tylko tyle, że jestem jakby arabskim mieście. Po jakimś czasie przyjeżdża mój ojciec, który jednak wygląda całkowicie inaczej niż zwykle. Mam odwieźć ich do domu strasznie starym samochodem. Nie mogę jednak znaleźć dobrej drogi, ciągle trafiam w uliczki, które są bardzo wąskie i nie da się nimi przejechać.

Był jeszcze jeden sen ale jego nie udostępniam z powodów tylko mi znanych .
dnia Śro 15:25, 04 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz