ďťż

CiEkAwOsTkI o ZwIeRzĘtAcH

-
-- Obowiązkowa
Edukacja dla --> przyszłych parlamentarzystów z Lewicy i prawicy..

Autor - Władek z Połańca
--
1_2
Diagram - 1
Mat w 2 posunięciach -- #2 --- --- --- 1. Ga2 - Kxf6 - 2. He7 - szach - mat

Rozwiązanie: 1. Ga2! -- tempo
1. ... Sc7 -- 2. Hd6#
1. ... Sxf6 - 2. Sxg6 - mat -- diagram - 3
1. ... Gd5 - 2. Sd7#
1. ... g5 --- 2. Wf5#
1. ... Kxf6 - 2. He7 - mat --- diagram - 2

1. ... Gd4 - 2. He7#
1. ... Wg4 - 2. Sxg4#
1. ... Wf4 -- 2. We6 - mat -- diagram - 4
1. ... Gb2 -- 2. Hxb2#
1. ... Gc3 -- 2. Hxc3#

--
3_4
Diagram - 3
1. Ga2! - Sxf6 - 2. Sxg6 - szach - mat --- --- 1. Ga2 - Wf4 .. 2. We6 - mat

Nauka matowania - Hetmanem - Skoczkiem i Wieżą
--

Polityka
Kraj
Redakcja 11 maja 2015
PKW:
Duda o włos przed Komorowskim. ---> Druga tura 24 maja

Andrzej Duda wygrał z Bronisławem Komorowskim o 0,99 punktu
procentowego – to ostateczny wynik pierwszej tury wyborów
prezydenckich według Państwowej Komisji Wyborczej.

Andrzej Duda – 34,76 proc.
Bronisław Komorowski – 33,77 proc.
Paweł Kukiz – 20,80 proc.
Janusz Korwin-Mikke – 3,26 proc.
Magdalena Ogórek – 2,38 proc.
Adam Jarubas – 1,60 proc.
Janusz Palikot – 1,42 proc.
Grzegorz Braun – 0,83 proc.
Marian Kowalski – 0,52 proc.
Jacek Wilk – 0,46 proc
Paweł Tanajno – 0,20 proc.

Frekwencja wyniosła 48,96 proc.

Na Dudę zagłosowało 5 mln 179 tys. 92 wyborców.
Na Komorowskiego 5 mln 31 tys. 60 wyborców,
a Kukiz ---> otrzymał 3 mln 99 tys. 79.

Na Korwin-Mikkego zagłosowało --- 486 tys. 84 wyborców,
na Ogórek oddano --- 353 tys. 883 głosy,
Jarubas dostał -- 238 tys. 761 głosów,
Palikot --- 211 tys. 242 głosy;
Braun -- 124 tys. 132 głosy;
Kowalski --- 77 tys. 630 głosy;
Wilk -- 68 tys. 186 głosów;
Tanajno 29 tys. 785 głosów.

---


11.05.2015
poniedziałek

Kto sfałszował wybory?
Jacek Kowalczyk

Tyle wiemy dziś, a czego dowiemy się jutro?No nie, na razie
jeszcze nie wiemy, ale kiedyś na pewno się dowiemy.
Przecież prawda zawsze wyjdzie na jaw i w końcu nas wyzwoli.
Najlepszy dowód, że pierwsza tura wyborów prezydenckich została
sfałszowana, to fakt, iż nikt o tym głośno nie mówi, nie pisze ani nie tweetuje.
Czyli potężne i wiadome siły tu zadziałały. Bo kiedy nie jest jasne, kto,
co i po co, to jest oczywistą oczywistością, że to ci, którzy są wszędzie,
choć ich nie widać, robią, co im pasuje, i tak, jak im wygodnie.
Brak dowodów dowodzi popełnienia przestępstwa doskonałego — to chyba zrozumiałe?

Nikt tego nie potwierdzi, ale to oni pierwsi zorientowali się, że zwycięstwo Bronisława Komorowskiego nie może być aż tak druzgocące, jak mu się bezwzględnie należy. Zaczęli więc lewarować niwelowanie jego wizerunku, podrzucali kampanijne pomysły aż nazbyt często i zapraszali go gdzie bądź, byle uzyskać odpowiedni poziom zniechęcenia wyborców.
Udało się świetnie, ale chyba wciąż nie byli pewni sukcesu, więc w kolejnym etapie akcji sobie znanymi metodami dali do zrozumienia komisjom wyborczym, że wysoka przegrana Andrzeja Dudy całkowicie zdezawuuje ich wysiłek. Nikt komisjom nie uwierzy, że uczciwie pracowały, liczyły, sprawdzały. Mając za sobą podobne doświadczenie, komisarze wiedzieli już, co robić. I może trochę przesadzili. Długopisy ze znikającym tuszem wciskano garściami, świece mające uniemożliwić pisanie na kartach topiły się w gorącej atmosferze, stając się nieużyteczne, w kabinach wyborczych mikrogłośniki podprogowo podpowiadały, komu postawić krzyżyk na drogę, protestującym mężom zaufania przypominano, że (jeszcze) mają żony, a rodzące się wątpliwości (dlaczego np. Grzegorz Braun, mimo że był na pierwszym miejscu listy, nie zdobył tyle, co PSL w wyborach samorządowych?) duszono w zarodku, dopuszczając się w ten sposób nielegalnej aborcji.
Ale kto ma oczy ku patrzeniu, widzi jasno (w zachwyceniu): fałszerstwa nie dotyczyły jedynie głównych oponentów, czyli Komorowskiego i Dudy. To przecież zupełnie nieprawdopodobne, by tak niewiele głosów oddano na geniusz Janusza Korwin-Mikkego czy na zjawiskową pod każdym względem Magdalenę Ogórek.

W końcu jest ładniejsza od Pawła Kukiza (choć, przyznajmy uczciwie, nie od Adama Jarubasa), a przecież, jak mówią ogólnoświatowe statystyki, wybory wygrywa wyższy i ładniejszy. Nie u nas. U nas wygrywa ten, co powinien wygrać.
A o tym, kto powinien, decydują ci, którym się chce.
Więc może nie było fałszerstwa?

--
---
Reklama Szachów

Autor: Isidor Gross , 1928 rok
---
1___2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunieciach -- #2 --- -- 1. Ke7! -- -- 1. Ke7 - Ke5 - 2. Sd3 mat

------------ siatka matowa --------------------------- siatka matowa
___3_3_____4

----- 1. Ke7 - Wd2 - 2. Hf6 mat ------ ---- 1. Ke7 - Sd2 - 2. Hb8 mat

Rozwiązanie ---> diagramowe

1. Ke7 -- Ke5 -- 2. Sd3 - mat --> Mat ze związaniem Wieży d4 i Pionka _e4
1. Ke7 -- Wd2 -- 2. Hf6 - mat
1. Ke7 -- Sd2 -- 2. Hb8 - mat
----
---
2 - P1141720
Autor : Walter Henke
1143c Arbeiter-Schachzeitung (Chemnitz) 12, p. 277, --> 12/1924
---
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach ---- #2 --- --- --- 1. Wa1! - Gb3 - 2. Hc1 - mat

Całe zadanie można zmieścić na małej szachownicy - 4 razy 4 = 16 pól

Pozostałe warianty są na poniższym linku

http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?expression=COMMENTDATE%3E=20150507

--


-
Poznaj - wszystkie matowania Hetmanam!

http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?expression=CREATIONDATE%3E=20150515

16 - P1303149
Autor : Walter Henke
1200 Arbeiter-Schachzeitung (Chemnitz) 4, p. 118, --> 04/1925
4. Preis
---
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach -- #2[/b] --- --- --- 1. He1! - tempo - Sd6 - 2. Ga7 - mat

Rozwiązanie: 1. He1! ---> tempo
1. ... Sa7 -- 2. He7#
1. ... Sd6 -- 2. Ga7 - mat --- diagram - 2
1. ... Wf5 --- 2. Hxg1#
1. ... We5 -- 2. Hxe5#
1. ... Wd5 -- 2. Se6 - mat --- diagram - 3
1. ... Sxb4 - 2. Hxb4#
1. ... Sc3 -- 2. Hxc3#
1. ... Sc1+- 2. Hxc1#
1. ... Gf2 -- 2. Hxf2#
1. ... Ge3 - 2. Hxe3#
1. ... Gd4 -- 2. Wb5 - mat --- diagram - 4
1. ... Gh2 - 2. Hf2# , He3#

--
3_4
Diagram --- 3
1. He1! - Wd5 -- 2. Se6 - mat -- --- --- 1. He1 - Gd4 -- 2. Wb5 - mat

Trzy razy wykorzystane są -- blokowania pól królewskich -- na diagramach - 2 - 3 - 4
- 8 następnych siatek matowych to domena --> białego HETMANA.
---
---
Już dziś pierwsza debata prezydencka przed drugą turą

Bronisław Komorowski i Andrzej Duda spotkają się
w studiu -- --> TVP1 o godz. 20:10.

17 maj 2015

Debata potrwa 80 minut i będzie podzielona na dwie części.
Spotkanie poprowadzą dziennikarze Dorota Gawryluk oraz Krzysztof Ziemiec.
W pierwszej, 50-minutowej części kandydaci odpowiedzą na cztery
pytania (dziennikarze zadadzą po dwa) z trzech bloków tematycznych.
Oponentom przysługują po trzy minuty na każdą wypowiedź.
Przez ostatnie pół godziny kandydaci będą rozmawiać swobodnie
– dziennikarzom przypadnie zaś rola moderatorów.
Spotkanie będą relacjonować telewizje: TVP1, TVP Info, TV Polonia oraz Polsat.
Kolejna debata odbędzie się w --> czwartek, 21 maja, w studiu TVN24.

-
http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?expression=COMMENTDATE%3E=20150510

Autor Walter Usath -- 1924 rok
--
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach --- #2 --- --- --- 1. Hc3! - tempo - Ke4 - 2. He5 - mat

--
3_4
Diagram - 3
1. Hc3! - tempo - Kf5 - 2. Hf3 - mat --- --- 1. Hc3! - tempo - He4 - 2. Hg3 - mat

--
-
Debata Miodowicz – Wałęsa , 30 listopada 1988 r.

Obie strony podeszły do debaty poważnie. Wałęsę przygotowywał sztab ludzi, m.in. Andrzej Bober, Janusz Onyszkiewicz (ówczesny rzecznik Wałęsy), Andrzej Wajda. Z Miodowiczem trenowali Stanisław Ciosek i Jerzy Urban: „Ciosek tłumaczył mi godzinami, jakimi argumentami mam zgnoić Lecha, jakie są jego mocne, a jakie słabe strony, do czego wolno mi dopuścić, a do czego nie. Urban natomiast – choć również służył radami merytorycznymi – w tej sytuacji czuł się jak ryba w wodzie. Był spokojny i wyraźnie zadowolony. (...) Mówił: „Bardzo dobrze – niech pogadają! Lepiej gadać niż strajkować” – wspomina Miodowicz w książce „Zadymiarz”.

Strategia Miodowicza? „Nie dopuścić do tego, by Wałęsa mógł powiedzieć to, czego się towarzysze najbardziej obawiali – o 40-letnim niszczeniu Polski przez komunę”. Postanowił, że już na wstępie powie o budowaniu, sukcesach i trudnościach. Potem żałował, że w obawie przed reakcjami biura politycznego KC nie poprowadził tej debaty inaczej: „O ileż łatwiej by było na pierwszy ogień puścić jego wypowiedź – niech się wystrzela – a potem krótko skontrować i wejść w wymianę zdań, w której wówczas Wałęsa był jeszcze słabszy. Wystarczyłoby go zdenerwować – i w kategoriach pojedynku – miałbym go na widelcu” –pisze Miodowicz.

Miał rację, ta taktyka przydała się potem Aleksandrowi Kwaśniewskiemu
w starciu z Wałęsą w 1995 r. Miodowicz poległ. –
Trochę się baliśmy, czy się uda, ale okazało się, że władza nie ma do
czynienia z watażką, ale z człowiekiem rozsądnym, który ma coś do
powiedzenia – wspomina Janusz Onyszkiewicz w rozmowie z POLITYKĄ.

Debatę poprzedziły długie przygotowania. Obozowi Wałęsy zależało przede wszystkim na tym, by spotkanie poszło bez cięć (stąd tykający zegar za plecami dyskutantów), w miarę ascetycznej scenografii, by nic nie rozpraszało przekazu. Lech Wałęsa od początku był świetny. Spojrzał w kamerę i powiedział: „Dzień dobry. Cieszę się z naszego spotkania. Tym, którzy przez siedem lat nie zwątpili – dziękuję”. – Właściwie rozniósł Miodowicza. Wrócił w wielkim stylu, jako przywódca dużej części narodu. Ludzie poczuli więź z tym człowiekiem – wspominał w rozmowie z POLITYKĄ Waldemar Kuczyński.

Rzeczywiście, kiedy Miodowicz referował sukcesy władzy i Polski,
Wałęsa odparował: „Do nowoczesności idziecie krok po kroku, piechotą,
a tu samochodami świat jedzie. Jak będziecie tak szli, to będziemy
mieli efekty za 200, 300 lat”. To był strzał w dziesiątkę.
---
--
Gawryluk i Ziemiec -- krytykowani
w „Newsweeku” i „Gazecie Wyborczej” przed debatą prezydencką
2015-05-17

Publicyści „Gazety Wyborczej” i „Newsweeka” skrytykowali wybór
Doroty Gawryluk i Krzysztofa Ziemca na gospodarzy debaty prezydenckiej
w TVP i Polsacie, wytykając im konserwatywne poglądy
i wpływ sztabu Dudy na taką obsadę.
Gawryluk i Ziemiec skarżą się, że zarzuty są nieprawdziwe i niesprawiedliwe.
- Zapewniam, że będzie tak jak należy - deklaruje Ziemiec.

--
17.05.2015
niedziela

Cytaty z debaty
Redakcja

Trwa pierwsza debata kandydatów przed II turą wyborów prezydenckich.
Komorowski i Duda spotkali się w studiu TVP1, uścisnęli sobie dłonie,
wymienili uprzejmości (prezydent złożył Andrzejowi Dudzie
życzenia urodzinowe). Przed nimi 80 minut dyskusji.

1. Polityka zagraniczna

Komorowski:
Nie możemy być bardziej ukraińscy od Ukrainy, ale możemy pomagać
jej w utrzymaniu niepodległości, bo to nasz wspólny interes.
Warunkiem skutecznej polityki zagranicznej musi być zgoda
międzynarodowa. Pana ugrupowanie łamie często tę zasadę,
przeprowadzając ataki na polską politykę zagraniczną.

Duda: Najważniejsza jest realizacja polskich interesów strategicznych.
Polityka strategiczna wymaga zdecydowanego realizowania własnego interesu.
Polska powinna wreszcie wychodzić tu z inicjatywą.

2. Bezpieczeństwo Polski

Komorowski:
Polskie bezpieczeństwo jest oparte na paru bardzo mocnych filarach –
uczestnictwie w NATO, członkostwie w UE. To jest również siła polskiej
armii, jednej z mocniejszych armii w Europie.
Nie sztuka mówić o bazach, sztuka w tym, żeby je stawiać.

Duda:
Jeśli chodzi o kwestie NATO i obecności NATO w Polsce to wymaga
zdecydowanie bardziej zaawansowanych działań dyplomatycznych.
Jestem zwolennikiem działań, które nazwałem Newport Plus.
Powinniśmy domagać się twardej infrastruktury NATO
w Polsce i baz wojskowych polsko-amerykańskich.

3. Armia
Komorowski:
Należy zwiększać finansowanie nowoczesnych sił zbrojnych.
Warto pamiętać, panie pośle, że w czasach rządów PiS wydatki
sięgały 4 mln, teraz przekracza 8. 6 mld trafiło do polskiego
przemysłu zbrojeniowego. To jest ta skala pozytywnej, dobrej zmiany.
Trzeba pogłębiać proces integracji europejskiej.
Pana ugrupowanie ustawia się do integracji bokiem albo wprost tyłem.

Duda:
Chciałbym przypomnieć naszym wyborcom, że pan prezydent
od czasów transformacji zajmował się pan sprawami armii.
I w jakim stanie ta armia dzisiaj jest? a następnie prezydentem.
A w jakim stanie jest dziś polska armia? Obserwował pan spokojnie
jak pana kolega Bogdan Klich ja demontował.
Obcinaliście przez całe lata finansowanie armii, aby zasypywać dziurę budżetową.

---
-
Wojciech K.Borkowski
17 maja o godz.

“Najważniejsza jest realizacja polskich interesów strategicznych.
Polityka strategiczna wymaga zdecydowanego realizowania własnego interesu.
Polska powinna wreszcie wychodzić tu z inicjatywą.” cytat
na temat sytuacji na ukrainie, z wypowiedzi kandydata Andrzeja Dudy.

Otóż polskim interesem strategicznym nie jest wkładanie palca
między drzwi, a odzyskanie suwerenności ekonomicznej .
Trzeba walczyć o polskie banki i polskie fabryki w Polsce , a nie
o biznesy europejskie na Ukrainie, ale o tym kandydaci nie wspominają.
Autocenzura kandydatów jest silniejsza od patriotyzmu i racjonalnego myślenia.

--
Adam Szostkiewicz blog
17 maja 2015
Duda napocił się bardziej

Z obu stron poleciały klasyczne pociski w postaci liczb
i cytatów, przy czym strzały Komorowskiego były celniejsze.
Duda napocił się więc bardziej.

Krok w krok za kandydatami: Osiągnęliśmy stan szaleństwa
Notowania teraz wynoszą 44 proc. do 40 proc. dla Dudy.
16 proc. wyborców jeszcze nie wie, na kogo...

Pierwsza debata prezydencka Bronisława Komorowskiego z Andrzejem Dudą była o niebo lepsza niż tak zwana katastrofalna debata dziesięciorga kandydatów bez Komorowskiego. Duda z pewnością jej nie wygrał, a momentami był spychany przez rywala do defensywy. Oceniam ją jako remis ze wskazaniem na prezydenta, ale o przełomie na jego korzyść mówić jeszcze nie można. Komorowski zgromadził jednak niezły kapitał przed kolejną debatą.

Od początku widać było, że prezydent jest w nastroju bojowym i nie lęka się konfrontacji. Przemyślanym zabiegiem było podkreślanie podrzędnej pozycji Dudy. Duda, chcąc dać dowód swej kultury polemicznej, zwracał się do Komorowskiego per „panie prezydencie”, ale prezydent to wykorzystał, zwracając się do rywala per „panie pośle”. W ten sposób chciał zapewne pokazać, że nie startują z równej pozycji. Posłów i posłanek jest 460, prezydent jest tylko jeden i na razie jest nim Komorowski.

Prowadzącym debatę dziennikarzom, Dorocie Gawryluk i Krzysztofowi Ziemcowi, wyznaczono rolę bezbarwnych biurokratów medialnych, pilnujących czasu i ustaleń uzgodnionych przez sztaby wyborcze. Komorowski i Duda raz po raz wyrywali się z tego gorsetu, dzięki czemu robiło się chwilami ciekawie jeszcze przed fragmentem medialnie najbardziej atrakcyjnym, czyli wzajemnym zadawaniem sobie pytań przez samych kandydatów. W pozostałych częściach iskrzyło mniej, ale za to było merytorycznie.

Z obu stron poleciały klasyczne pociski w postaci liczb i cytatów, przy czym strzały Komorowskiego były celniejsze. Prezydent przypominał choćby, że za rządów PiS wydano na obronę dwa razy mniej niż za rządów PO i dużo więcej Polaków emigrowało za pracą. Duda strzelił w Komorowskiego siedmioprocentowym wzrostem PKB w pisowskim dwuleciu 2005–2007 (nie wspominając, że na ten sukces zapracowały także poprzednie rządy) i odrzuceniem kilku wniosków o referenda przez obóz rządzący pod przewodem PO.

Duda zachwiał się wyraźnie pod ciosem, jakim było pytanie Komorowskiego o to, czemu do dziś nie zrezygnował ze swej akademickiej posady w Krakowie, blokując tym samym możliwość awansu jakiemuś innemu pracownikowi uczelni. Chwiał się także w sprawie faworyzowania SKOK-ów, kiedy był prawnikiem prezydenta Kaczyńskiego. Prezydent, czując krew rywala, domagał się jasnej odpowiedzi, jakie Duda ma poglądy w kwestii in vitro, katastrofy smoleńskiej i JOW-ów. No i czy jest członkiem PiS, a więc kandydatem prezesa Kaczyńskiego.

Duda zaatakował cytatem z Komorowskiego na temat współodpowiedzialności Polaków za zbrodnię w Jedwabnem, lecz prezydent zręcznie wykorzystał ten motyw do miniorędzia o potrzebie prawdy historycznej, dialogu pojednania.

W moim odczuciu obaj byli mocno trenowani do debaty. Wizerunkowo i pod względem mowy ciała Komorowski mógł robić nieco mniejsze wrażenie niż sztucznie uśmiechnięty i ugrzeczniony, za to młodszy Duda, choć więcej autentyzmu i emocji wykazał jednak prezydent. Duda pocił się bardziej – dosłownie i merytorycznie – niż prezydent. (Efekt pocenia się jest od dziesięcioleci podawany jako kluczowy w debatach prezydenckich, ale moim zdaniem jego znaczenie jest przesadzone).

Jeśli debata miała znaczenie, to przede wszystkim dla wyborców
– chcących pójść do drugiej tury, ale wahających się. Obaj pretendenci
starali się przekonać ich do siebie podobnymi sposobami.
Włożyli w to duży wysiłek. Oba sztaby mogą być zadowolone.
Czy i czyja para poszła w niedzielę w gwizdek, przekonamy się najdalej za tydzień..
-
--
Nauka matowania Hetmanem!

------
6_
Diagram - 1
Mat w 2 posunięciach --- #2 ----- ------- 1. Hh8! -- grozi - 2. Hh7 - mat

Rozwiązanie

1. Hh8! --- Kxd3 -- 2. Hh7 - mat ---- diagram -- 4
1. Hh8 ---- Gxd3 -- 2. Ha8 - mat
1. Hh8 ---- Sxd3 -- 2. Hh1 -- mat
1. Hh8 ---- Sxf4 --- 2. Hd4 - mat ---- diagram --- 5

2_3
diagram - 2
Siatka matowa --- - 2. Ha8 - mat ---- --- siatka matowa ---- 2. Hh1 - mat

-----
4_5
----- diagram -- 4
-- Siatka matowa -- 2. Hh7 - mat ---- ---- siatka matowa ---- 2. Hd4 - mat

Nauka Szachów dla ---> prezydenta RP
---
-
Lex
18 maja o godz. 9:34
O wczorajszej debacie obu kandydatów…..

Pod poprzednim wpisem p.Redaktora, nawiązując do wygłoszonego przez
Prezydenta Komorowskiego pod adresem A.Dudy wezwania do debaty
nie dawałem Prezydentowi większych szans w bezpośrednim ich starciu.

Wczoraj zostałem pozytywnie zaskoczony postawą Prezydenta.
Nie chciałbym uciekać się do parasportowych ocen: kto wygrał –
kto przegrał ale Prezydent Komorowski wywarł na mnie lepsze
wrażenie od swojego przeciwnika w debacie. A. Duda był nieco
stremowany, wyciszony i jakby ogólnikowy w swoich tezach
i stwierdzeniach, Prezydent zaś sprawiał wrażenie bardziej… kompetentnego.

Podobną ocenę podsumowującą wyraził w dzisiejszym Poranku z Radiem
Tok-FM red. Lisicki, któremu nie mozna przypisać przesadnej sympatii
do Prezydenta i Platformy. Red. Lisicki ocenił tą debatę jako remisową
ze wskazaniem na Prezydenta. I sądzę , że taka ocena odpowiada
temu co widzieliśmy i słyszeliśmy.
Ciekawe w kontekście pierwszego, będzie drugie, czwartkowe starcie.

--
Nauka matowania Hetmanem!

------
6_
Diagram - 1
Mat w 2 posunięciach --- #2 ----- ------- 1. Hh8! -- grozi - 2. Hh7 - mat

Rozwiązanie

1. Hh8! --- Kxd3 -- 2. Hh7 - mat ---- diagram -- 4
1. Hh8 ---- Gxd3 -- 2. Ha8 - mat
1. Hh8 ---- Sxd3 -- 2. Hh1 -- mat
1. Hh8 ---- Sxf4 --- 2. Hd4 - mat ---- diagram --- 5

2_3
diagram - 2
Siatka matowa --- - 2. Ha8 - mat ---- --- siatka matowa ---- 2. Hh1 - mat

-----
4_5
----- diagram -- 4
-- Siatka matowa -- 2. Hh7 - mat ---- ---- siatka matowa ---- 2. Hd4 - mat

Nauka Szachów dla ---> prezydenta RP
--
-
stasieku
18 maja o godz. 13:40

Pamiętam, jak przed pierwszą turą, jakiś ważny działacz PIS, skarżył się
na „przewagi medialne Komorowskiego” w pierwszej dekadzie maja.
A że będzie ciągle w telewizji, itd.

Niepomny, ciągle nie przebijającej się do świadomości społecznej
znajomości „prawa Tuska” (czym więcej ciebie w telewizji, tym masz
mniejsze szanse wyborcze), podkreślał „nierówność medialną” obu kandydatów.
A tak w ogóle, to trzeba się nauczyć, że telewizja głównie
służy do zwiększania rozpoznawalności!
Chyba wiadomo kto jest prezydentem po 5 latach w Belwederze…

Właśnie przeczytałem, że PISowcy wybrali wersję debaty „na stojąco”,
bo ‘Bronek’ miał nieudaną operację kolana, a do zadawania pytań sztab
PIS narzucił dwoje, raczej bogobojnych dziennikarzy.
POwcy wszystko łyknęli, dali się ‘Bronkowi’ wyspać,
‘Misio’ poradził „bądź Bronku sobą” i FRUUUU.

Wyobraźmy sobie prezesa, przemawiającego po kilka razy dziennie na
różnych uroczystościach, stojącego godzinami pod okiem kamer – prezesa,
który w sejmie nie usiedzi, a przychodzi w zasadzie tylko na głosowania.

Ja sobie wyobrażam, ale szanuję zmęczenie ludzi po 50tce, a głupcom, którym się wydaje, że prezydentura to pilnowanie żyrandola, bo posłuchali kiedyś Tuska, doradzałbym chwile refleksji.
W tym czasie, kiedy Bronek stał i walczył z sennością słuchając nudnych wystąpień, kandydat Duda jeździł i obiecywał złote góry.
‘Rybio’ (jeśli mnie czytasz), Tuskowi nie mogę wybaczyć tego ‘żyrandolowego’ zwrotu, z niesmakiem przyjąłem jego ślub kościelny.

Afera ‘made in ludzie PO’, która wyeliminowała p. Cimoszewicza
z kandydowania i pierwszoliniowej polityki, będzie dla mnie trwałą plamą na Platformie.
---
--
Juliusz Ćwieluch 18 maja 2015

Koniec jazdy bez prawa jazdy

18 maja wchodzą w życie --> największe i najbardziej
restrykcyjne od dawna zmiany w zasadach ruchu drogowego.

Ustawodawca poszedł ławą i częściowo znowelizowany został nie
tylko Kodeks drogowy, ale kilka innych ustaw, w tym Kodeks karny.
Główna zmiana będzie polegała na uproszczeniu procedury odebrania prawa jazdy w przypadku
przekroczenia prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym.

Policja szczególnie o to zabiegała, bo tam najczęściej dochodzi do śmiertelnych wypadków.
Zatrzymanie dokumentu w takim wypadku następuje na trzy miesiące
i odbywa się w trybie administracyjnym, czyli bez udziału sądu.
Takie rozwiązanie nie tylko upraszcza procedurę, ale też daje policji bardzo silne uprawnienia.
Na celownik policji trafią również recydywiści, pijani kierowcy oraz kierujący bez uprawnień.

Policja liczy, że te zmiany pozwolą jej na skuteczniejszą walkę z piratami drogowymi.
W zeszłym roku na wniosek MSW policja dostała wytyczne na temat
postępowania wobec osób łamiących prawo w sposób szczególnie rażący.
W takich sytuacjach policjanci mieli z automatu zabierać prawa jazdy.
I rzeczywiście to robili. O ile w poprzednich latach zatrzymywano w takich
sytuacjach ok. 1500 dokumentów rocznie, o tyle w 2014 r. zabrano ich ponad 10 tys.

– Okazało się jednak, że w większości przypadków sądy uznawały
działania policji za zbyt rygorystyczne i oddawały ukaranym kierowcom
dokumenty – dodaje proszący o anonimowość policjant.
W niektórych miejscach do piratów drogowych wracało
nawet 80 proc. zatrzymanych przez policję dokumentów.

Nowe przepisy częściowo odbierają sądom uznaniowość,
wyraźnie wskazując, jaka ma być restrykcja.
Nowelizacja jest tak szeroka, że policja musiała opracować
broszurę dla funkcjonariuszy, żeby wiedzieli, co się zmienia.
Policja chce iść za ciosem i istotnie podnieść wysokość mandatów,
ale ostatnie słowo należało będzie do polityków,
którzy w tym roku wolą nie drażnić swoich wyborców.

-
Poznaj - wszystkie matowania Hetmanam!

http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?expression=CREATIONDATE%3E=20150515

Autor : Walter Henke
1200 Arbeiter-Schachzeitung (Chemnitz) 4, p. 118, --> 04/1925
4. Preis
---
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach -- #2 --- --- --- 1. He1! - tempo - Sd6 - 2. Ga7 - mat

Rozwiązanie: 1. He1! ---> tempo
1. ... Sa7 -- 2. He7#
1. ... Sd6 -- 2. Ga7 - mat --- diagram - 2
1. ... Wf5 --- 2. Hxg1#
1. ... We5 -- 2. Hxe5#
1. ... Wd5 -- 2. Se6 - mat --- diagram - 3
1. ... Sxb4 - 2. Hxb4#
1. ... Sc3 -- 2. Hxc3#
1. ... Sc1+- 2. Hxc1#
1. ... Gf2 -- 2. Hxf2#
1. ... Ge3 - 2. Hxe3#
1. ... Gd4 -- 2. Wb5 - mat --- diagram - 4
1. ... Gh2 - 2. Hf2# , He3#

--
3_4
Diagram --- 3
1. He1! - Wd5 -- 2. Se6 - mat -- --- --- 1. He1 - Gd4 -- 2. Wb5 - mat

Trzy razy wykorzystane są -- blokowania pól królewskich -- na diagramach - 2 - 3 - 4
- 8 następnych siatek matowych to domena --> białego HETMANA.
--
---
http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?cmd=next

Autor : Juri W. Gaglow
S.-Birnow-Memorial, 1995
---
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach --- #2 --- --- -- 1. Sc8! - tempo - Kf7 - 2. Sg5 - mat

Rozwiązanie: 1. Sc8! -- tempo
1. ... Kf5 -- 2. Hf6#
1. ... Kd5 - 2. Ga2#
1. ... Kd7 - 2. Sc5#
1. ... Kf7 - 2. Sg5 - mat -- diagram - 2

Najciekawsza siatka matowa -- do diagram -- 2

Andrzej Falicz
18 maja o godz. 18:13

Polska ma najniższą kwotę wolną od podatku w Europie i po
Turcji najwieksze rozwarstwienie
10% najbogatszych zarabia 14 razy więcej niż 10% najbiedniejszych.

W Czechach ta różnica jest ponad dwa razy większa.
Jednocześnie ponad pół miliona (700 tysiecy wymaga pomocy)
polskich dzieci jest niedozywiona lub po prostu glodna.
Trzeba byc debilem jak lewy by nie rozumieć problemu i kosztów spolecznych biedy.
Ale PO to partia obrosnietych w tluszcz krotkowzrocznych egoistów.
--
-
wiesiek59
18 maja o godz. 18:36
bisnetus pisze:
2015/05/17 o 22:35

http://passent.blog.polityka.pl/2015/05/18/debata-na-czworke/#comments

Kukiz był jednym kandydatem z logicznym i dobrym programem i był
jedynym kandydatem prosystemowym, ponieważ jego jedynym punktem
programu jest wprowadzenie systemu demokratycznego w Polsce.
I to w najlepszym wariancie demokratycznym, czyli w systemie JOW-ów
który jest używany przez 6 państw z grupy G-7 absolutnych liderów
światowych w niemal każdej dziedzinie życia.
Chodzi o - USA, Kanadę, Niemcy (system mieszany) Japonię, Francję, Wielką Brytanię.
Stanowi to 70% całej ludności nowoczesnego świata zachodniego
produkujących chyba z 90% dóbr materialnych, kulturalnych, naukowych tego świata.
Jak się doliczy Indie, to system JOW używa około 2 miliardy ludzi
na świecie, około 80% ludności krajów jako tako demokratycznych.

To raczej do modelu dominującego u najlepszych i najsprawniejszych
z rodziny krajów G-7 powinniśmy dążyć a nie gnić w tym
systemie będącego kontynuacją ruskiego kołchozu.
Zróbmy krok prosystemowy w kierunku zachodu oddalając się
od Rosji, Białorusi i Ukrainy. Zmiana systemu wyborczego będzie
decydującym krokiem wychodzenia Polski ze zgniłej postkomuny.

Z dyskusji w SO….
Rzeczywiście, JOW panuje w krajach najbardziej rozwiniętych niepodzielnie.
Skąd więc założenie, że nam nie posłuży,
skoro od wieków prawie służy nieźle im?
---
folwarkPn
18 maja o godz. 19:12
@ Andrzej Falicz , 18 maja ,16:27

Opozycja powinna obiecac darmowe posilki w panstwowych szkolach dla wszystkich dzieci.
Zmniejszy to ilosc chorob a rekruci beda silniejsi i bardziej
inteligentni , co pozwoli polepszyc gotowosc obronna kraju.
Pieniadze mozna wziasc z wyprowadzanych z kraju
nieopodatkowanych zyskow zagranicznych supermarketow.
Postepowy rzad brytyjski wprowadzil juz w 1906 roku darmowe
posilki w szkole dla najbiedniejszych dzieci a demokrata Truman w 1946
roku wprowadzil rzadowy program posilkow szkolnych po cenach obnizonych lub za darmo.
---
---
Dwuchodówka treningowa --- dla wyborców A. Dudy
--
1_2
diagram -- 1
Mat w 2 posunieciach --- #2 --- --- ---- 1. Gg8! - Kf6 - 2. Sg4 - mat

Rozwiązanie: 1. Gg8! -- tempo
1. ... Kf4 -- 2. Hf5#
1. ... Kd4 - 2. Gb2#
1. ... Kd6 - 2. Sc4#
1. ... Kf6 -- 2. Sg4 - mat -- diagram - 2

--
-
Hasło Bronisława Komorowskiego
Ciekawostki ---- 19 maja 2015
Jerzy Konikowski

http://www.blog.konikowski.net/2015/05/19/haslo-bronislawa-komorowskiego/

Z dużym zainteresowaniem oglądam w polskiej telewizji Polonia oraz ITVN
walkę o fotel prezydenta RP pomiędzy Bronisławem Komorowskim
i Andrzejem Dudą.
Podoba mi się hasło urzędującego prezydenta, które często
powtarza w spotkaniach z wyborcami:

Szacunek dla inaczej myślących

Tę mądrą sentencję poświęcam tym wszystkim poplecznikom
Polskiego Związku Szachowego, którzy za głoszenie przeze
mnie prawdy o kondycji polskich szachów wyzywali mnie
od volksdeutschów, impotentów i dyletantów szachowych, troli itd.

--

Dwuchodówka treningowa --- dla wyborców A. Dudy
--
1_2
diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach --- #2 --- --- ---- 1. Gg8! - Kf6 - 2. Sg4 - mat

Rozwiązanie: 1. Gg8! -- tempo
1. ... Kf4 -- 2. Hf5#
1. ... Kd4 - 2. Gb2#
1. ... Kd6 - 2. Sc4#
1. ... Kf6 -- 2. Sg4 - mat -- diagram - 2

--
---
Dwuchodówka treningowa ---> dla zwolenników Bronisława Komorowskiego

http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?cmd=next

Autor : Juri W. Gaglow
S.-Birnow-Memorial, 1995
---
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach --- #2 --- --- -- 1. Sc8! - tempo - Kf7 - 2. Sg5 - mat

Rozwiązanie: 1. Sc8! -- tempo
1. ... Kf5 -- 2. Hf6#
1. ... Kd5 - 2. Ga2#
1. ... Kd7 - 2. Sc5#
1. ... Kf7 - 2. Sg5 - mat -- diagram - 2

Najciekawsza siatka matowa -- do diagram -- 2
---
20.05.2015
środa

Wielka rekrutacja na stanowisko za małe pieniądze
Anna Dąbrowska

Jesteśmy na ostatniej prostej w procesie rekrutacyjnym
na miejsce pracy w Pałacu Prezydenckim.

Do drugiego etapu przeszli dwaj kandydaci: Bronisław Komorowski i Andrzej Duda.
Wymagania wobec głowy państwa są, jak wiadomo, dość spore,
a wynagrodzenie nieadekwatne jak na stanowisko,
na które rekrutuje komisja złożona z 38 milionów ludzi.

Prezydent zarabia 20 tys. 137 zł brutto, na rękę około 15 tys.,
i ma konstytucyjny zakaz podejmowania dodatkowej pracy.
Dlatego Andrzej Duda, jeśli powiedzie mu się w II turze,
będzie musiał zrezygnować z pracy na prywatnej uczelni.

Duda, jak donosi „Gazeta Wyborcza”, choć wziął bezpłatny urlop
na Uniwersytecie Jagiellońskim, wciąż dorabia sobie na prywatnej
Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji w Poznaniu.
Bronisław Komorowski nie ujawnia swojego oświadczenia majątkowego,
więc nie wiadomo, ile udaje mu się odłożyć z prezydenckiej pensji.

Lech Kaczyński publikował dane, z których wynikało, że przez cztery
lata prezydentury jego oszczędności wzrosły z 20 do ponad 300 tys. zł.
Razem z teściami córki Marty spłacał też kredyt za jej małżeński gdyński
apartament. Miał z czego, zważywszy że głowa państwa nie płaci rachunków
za prąd, telefon i dania z karty, które w Belwederze gotuje osobisty kucharz.

Jeśli Duda zostanie prezydentem, to z pewnością przeżyje spory finansowy szok.
Od kiedy w maju zeszłego roku przeprowadził się z Sejmu (był posłem)
do Brukseli, to z 6 tys. euro na rękę miesięcznie przebił o 14 tys. zł
pensję posła, o 11 tys. zł – premiera i o 9 tys. – prezydenta.
Marszałek Radosław Sikorski, który kieruje całym Sejmem, zarabia
połowę tego co europoseł. Do tego jeszcze Duda za każdy dzień
sesji plenarnej dostaje po 300 euro diety.

Prezydencka pensja na tym tle wydaje się wręcz śmieszna.
Wiadomo, że funkcję tę pełni się z powołania i misji, ale wypadałoby,
żeby urzędujący prezydent zarabiał co najmniej tyle,
ile konkurujący z nim teraz o to stanowisko europoseł.

Opinia publiczna pogodziła się z tym, że prezesi firm zarabiają i sto
razy więcej niż ich szeregowi pracownicy, ale –
zapewne również pod wpływem tabloidów – politykom nie odpuszczą.
Akceptują tym samym, że o ich życiu decydują ludzie z zarobkami, dla
których żaden prezes, choćby niewielkiej korporacji, nie podniósłby się nawet z łóżka.
---
--
Dwuchodówka treningowa --- dla wyborców A. Dudy
--
1_2
diagram -- 1
Mat w 2 posunieciach --- #2 --- --- ---- 1. Gg8! - Kf6 - 2. Sg4 - mat

Rozwiązanie: 1. Gg8! -- tempo
1. ... Kf4 -- 2. Hf5#
1. ... Kd4 - 2. Gb2#
1. ... Kd6 - 2. Sc4#
1. ... Kf6 -- 2. Sg4 - mat -- diagram - 2

-
21.05.2015
czwartek

Prezydent z łaski śląskiej
Jan Dziadul

Województwo śląskie będzie nie przysłowiowym języczkiem, ale wręcz
jęzorem u wagi w batalii o fotel pod belwederskim żyrandolem.
Kto wygra na Śląsku – zostanie prawdopodobnie prezydentem naszego kraju.

W pierwszej turze Bronisław Komorowski wygrał z Andrzejem Dudą 35,25
do 31,40, a trzeci w kolejce Paweł Kukiz dostał 23,60 proc. głosów.
Do oddania było 3,6 mln głosów – do urn poszła prawie połowa uprawnionych.
Jeżeli sympatycy Komorowskiego i Dudy nie zmienią zdania, to do wzięcia
jest potężny elektorat Kukiza – ponad 400 tys. głosów. No i oczywiście
prawie dwa miliony leniwców lub zniechęconych, którzy w pierwszej turze
zostali w domach. Trudno więc się dziwić, że śląska panna była
w ostatnich dniach obcałowywana i obłapiana przez zwadzonych
konkurentów, którzy klupiąc do jej drzwi, przynoszą na wyprzódki co
lepsze rarytasy. Ale to szwarna dziołcha i głupia nie jest, choć pomaszkiecić lubi.

Obaj panowie pochylili zatroskane czoła nad ofiarami powojennych prześladowań śląskiego ludu – zawartych w nazwie Tragedia Górnośląska. W radzionkowskim Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków Duda uronił nawet łzę wzruszenia i przez chwilę głos uwiązł w jego zszarganym gardle. Z kolei prezydent Komorowski po raz pierwszy w swej kadencji – choć prawie co tydzień śmiga do Pałacyku Prezydenckiego w Wiśle – pokłonił się ofiarom obozu pracy w Świętochłowicach-Zgodzie, w którym po wojnie zginęło blisko dwa tysiące osób, w większości Ślązaków, ale też sporo żołnierzy AK. Wiem, że z racji nawału prezydenckich obowiązków goni w piętkę, ale lepiej by było dla wszystkich, gdyby tę ubecką katownię odwiedził dużo wcześniej.
Duda obiecał w Dąbrowie Górniczej, czyli w ponoć lewicowym Zagłębiu, że przywróci blask potędze górnictwa niczym Gierek, choć nazwisko byłego pierwszego sekretarza (wychwalanego przed laty przez Jarosława Kaczyńskiego za postawę patriotyczną) nie padło. W momencie kiedy Duda zapalał zielone światło dla górnictwa – wygaszana jest ostatnia kopalnia w Zagłębiu Dąbrowskim. Kazimierz–Juliusz w Sosnowcu. I na tym koniec.
Wszystkim, którzy chcieliby się przejąć górniczymi deklaracjami Dudy, podpowiadam: nie wierzcie, bo to bzdury. Coś o tym wiem. Nie da się utrzymać górnictwa na Śląsku w obecnej postaci, a co dopiero marzyć o odbudowie niegdysiejszej potęgi. No chyba że przyszły prezydent weźmie za mordę cały gospodarczy rynek z jego niepatriotycznymi tendencjami.
Co do języka śląskiego, to Komorowski deklaruje niezmiennie to samo co pięć lat temu. Trzeba wspierać języki i gwary regionalne! – więc na tym polu nic się nie zmieniło. W tej sprawie Duda łypie protekcjonalnie okiem, ale skazany jest na milczenie. Musiałby odgrzebać i odszczekać opcję niemiecką swojego pogrążonego w cieniu duce, a na to – wobec niego, a tym bardziej wyborców – nie może sobie pozwolić. Dziadka w Wehrmachcie nikt w tych wyborach Ślązakom nie wypomina, choć jak donosi prasa – Kurski na wszelki wypadek został wyproszony ze stołecznego salonu.
Duda na Śląsku zyskał poparcie związków zawodowych: Solidarności i OPZZ. Przyznacie – ciekawy mezalians. Historyczny i polityczny, a przede wszystkim koniunkturalny. Problem w tym, że Śląsk już nie stoi robotnikami, a więc i związkowcami, choć wciąż potrafią jeszcze głośno tupać i grozić.

Ponad 60 proc. PKB województwa dają usługi. Przemysł – 30 proc.
Jeżeli jednak cały przemysł ujmiemy w 100 procentach, to tylko
12 proc. dochodu przypada na górnictwo. Przyszli prezydenci powinni
pamiętać, że w niegdyś górniczych miastach – Żorach i Jaworznie
– mieszkańcy nie chcą słyszeć o odbudowie kopalń.

W każdym razie przed drugą turą w śląskim stawie wciąż jeszcze można
złowić niezłe sztuki. Jeno przynęta musi być gryfna.
No i trzeba uważać, bo miejsca na zielonym mosteczku niewiele. Ugina się.
Trzeba uważać, żeby nie zrobić fałszywego kroku, bo można się omsknąć.
Ku uciesze bacznej gawiedzi. Na wyborczy Amen.

---
-
Juliusz Ćwieluch 18 maja 2015

Koniec jazdy bez prawa jazdy

18 maja wchodzą w życie --> największe i najbardziej
restrykcyjne od dawna zmiany w zasadach ruchu drogowego.

Ustawodawca poszedł ławą i częściowo znowelizowany został nie
tylko Kodeks drogowy, ale kilka innych ustaw, w tym Kodeks karny.
Główna zmiana będzie polegała na uproszczeniu procedury odebrania prawa jazdy w przypadku
przekroczenia prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym.

Policja szczególnie o to zabiegała, bo tam najczęściej dochodzi do śmiertelnych wypadków.
Zatrzymanie dokumentu w takim wypadku następuje na trzy miesiące
i odbywa się w trybie administracyjnym, czyli bez udziału sądu.
Takie rozwiązanie nie tylko upraszcza procedurę, ale też daje policji bardzo silne uprawnienia.
Na celownik policji trafią również recydywiści, pijani kierowcy oraz kierujący bez uprawnień.

Policja liczy, że te zmiany pozwolą jej na skuteczniejszą walkę z piratami drogowymi.
W zeszłym roku na wniosek MSW policja dostała wytyczne na temat
postępowania wobec osób łamiących prawo w sposób szczególnie rażący.
W takich sytuacjach policjanci mieli z automatu zabierać prawa jazdy.
I rzeczywiście to robili. O ile w poprzednich latach zatrzymywano w takich
sytuacjach ok. 1500 dokumentów rocznie, o tyle w 2014 r. zabrano ich ponad 10 tys.

– Okazało się jednak, że w większości przypadków sądy uznawały
działania policji za zbyt rygorystyczne i oddawały ukaranym kierowcom
dokumenty – dodaje proszący o anonimowość policjant.
W niektórych miejscach do piratów drogowych wracało
nawet 80 proc. zatrzymanych przez policję dokumentów.

Nowe przepisy częściowo odbierają sądom uznaniowość,
wyraźnie wskazując, jaka ma być restrykcja.
Nowelizacja jest tak szeroka, że policja musiała opracować
broszurę dla funkcjonariuszy, żeby wiedzieli, co się zmienia.
Policja chce iść za ciosem i istotnie podnieść wysokość mandatów,
ale ostatnie słowo należało będzie do polityków,
którzy w tym roku wolą nie drażnić swoich wyborców.

-
Poznaj - wszystkie matowania Hetmanam!

http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?expression=CREATIONDATE%3E=20150515

Autor : Walter Henke
1200 Arbeiter-Schachzeitung (Chemnitz) 4, p. 118, --> 04/1925
4. Preis
---
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach -- #2[/b] --- --- --- 1. He1! - tempo - Sd6 - 2. Ga7 - mat

Rozwiązanie: 1. He1! ---> tempo
1. ... Sa7 -- 2. He7#
1. ... Sd6 -- 2. Ga7 - mat --- diagram - 2
1. ... Wf5 --- 2. Hxg1#
1. ... We5 -- 2. Hxe5#
1. ... Wd5 -- 2. Se6 - mat --- diagram - 3
1. ... Sxb4 - 2. Hxb4#
1. ... Sc3 -- 2. Hxc3#
1. ... Sc1+- 2. Hxc1#
1. ... Gf2 -- 2. Hxf2#
1. ... Ge3 - 2. Hxe3#
1. ... Gd4 -- 2. Wb5 - mat --- diagram - 4
1. ... Gh2 - 2. Hf2# , He3#

--
3_4
Diagram --- 3
1. He1! - Wd5 -- 2. Se6 - mat -- --- --- 1. He1 - Gd4 -- 2. Wb5 - mat

Trzy razy wykorzystane są -- blokowania pól królewskich -- na diagramach - 2 - 3 - 4
- 8 następnych siatek matowych to domena --> białego HETMANA.
--
Janina Paradowska
22 maja 2015

Wybór między Komorowskim a Dudą to wybór prawdziwy i poważny

Od dawna wkurzają mnie zdania w rodzaju: nie idę na wybory, bo nie
ma dla mnie żadnej oferty, nie ma partii, na którą mogłabym (mógłbym)
głosować, nie ma kandydata, którego mogłabym (mógłbym) poprzeć.

Radosław Markowski podsumowuje I turę wyborów prezydenckich
Prof. Radosław Markowski, politolog, o tym, dlaczego kampania Bronisława Komorowskiego się nie...

Krok w krok za kandydatami:
Osiągnęliśmy stan szaleństwa
Notowania teraz wynoszą 44 proc. do 40 proc. dla Dudy.
16 proc. wyborców jeszcze nie wie, na kogo...

Niesłychanie modnym dziś strojem jest wkurzenie się. To się po prostu
nosi, z tym jest do twarzy.
Kto nie jest czymś, najlepiej obecną władzą, wkurzony, ten jest
z innej epoki, niczego nie rozumie i nikogo właściwie nie interesuje.

Postanowiłam więc i ja być choć trochę na czasie i wyjawić, że też jestem wkurzona. W dodatku dla mnie nie jest to stan nowy. Przyznam, że od dawna wkurzają mnie zdania w rodzaju: nie idę na wybory, bo nie ma dla mnie żadnej oferty, nie ma partii, na którą mogłabym (mógłbym) głosować, nie ma kandydata, którego mogłabym (mógłbym) poprzeć.

Wkurza mnie też „głosowanie w cierpieniu”, zwłaszcza publicznie demonstrowanym, co też stało się zachowaniem niezwykle modnym. Wprawdzie nie mam swojego kandydata, ale z zaciśniętymi zębami zagłosuję na to „mniejsze zło”. Najpierw jednak wygarnę mu, i przy okazji jego politycznemu zapleczu, co o nim myślę. A myślę oczywiście wyjątkowo źle.

Polskiej polityce przyglądam się ponad 25 lat i nigdy nie miałam problemu z wyborem, zarówno wtedy, kiedy partii było kilkadziesiąt (choć przyznaję, wtedy w ofercie łatwo było się pogubić), jak i wtedy, kiedy było ich kilka.

Tworzyły jednak pluralistyczną paletę, choć dziś stała się ona niewątpliwie nieco uboższa, co być może będzie problemem w trakcie wyborów parlamentarnych. Jest jednak czas, by paletę wzbogacać.

Wkurzenie może wzbogacaniu sprzyjać. Nie miałam też problemu z wyborami prezydenckimi, bo w każdych była jakaś ważna stawka. Ważna dlatego, że wybiera się głowę państwa, człowieka będącego najwyższym tego państwa reprezentantem, za którym stoi jakaś wizja państwa, sposób i styl uprawiania polityki oraz polityczne zaplecze, co jest sprawą wyjątkowo poważną.

Nie jest więc obojętne, kto stoi na czele państwa, mając w dodatku mało władzy wykonawczej o charakterze sprawczym, ale potężną moc destrukcyjną. Przyznaję, rzeczywiście w tym roku szefowie wielu ugrupowań – poważnych, mniej poważnych i zupełnie niepoważnych – zażartowali sobie z nas, wystawiając dublerów i próbując tę elekcję ośmieszyć, ale to nie zmienia faktu, że końcowy wybór ma swoją wagę. Tych, którzy wybory ośmieszyli, warto zapamiętać i przy innej okazji, choćby w wyborach parlamentarnych, pokazać im czerwoną kartkę.

Nie twierdzę, że są to najważniejsze wybory w tych 25 latach wolności, choć mogą okazać się wyjątkowe, jeśli idzie o wstrząs dla całego systemu politycznego, czego już po pierwszej turze jesteśmy świadkami. Każde wybory prezydenckie były ważne, w każdych rozstrzygały się istotne kwestie, każde niosły nadzieje i obawy. Jeśli te mogą się nam wydawać ważniejsze od innych, to dlatego, że wraz z możliwą wygraną Andrzeja Dudy wróci do władzy system, który zbyt dobrze pamiętam, a który kryje się pod nazwą wielokrotnie opisywanej IV RP – może młodemu wyborcy niewiele, ale mnie akurat to bardzo wiele mówi.

To jest system politycznych odwetów, nachalnej propagandy, system, w którym kłamstwo i pomówienie podniesiono do rangi najwyższej, jeśli trzeba przeciwnika upokorzyć czy pokonać. A słowo „prawda” kompletnie zdewaluowano. To jest system, w którym przeciwnikiem jest każdy, kto nie jest swój. Ten system żadnej wspólnoty nie tworzy, on ze wspólnoty wyklucza. Przez lata wszak pokazywano nam, jak buduje własne, osobne państwo i jak bardzo kontestuje, poniża, dezawuuje instytucje istniejącego państwa demokratycznego.

Nie wierzę więc, bo ani razu w tej kampanii nie dał mi szansy, bym mogła uwierzyć, w gładkie słowa, wręcz w słowotok Andrzeja Dudy o tym, że tak będzie wspaniale dialogował ze wszystkimi, powołując przy okazji kolejne rady, komitety i zespoły doradcze, które podczas kolejnych debat rozmnażał niczym króliki. Nie wierzę, że bratem i siostrą mu każdy Polak i Polka, że liczy się tylko wspólnota, o której interesy będzie dbał tak wspaniale, że w pięć lat prezydentury 300 miliardów (lekko licząc) Polakom rozda.

Zbyt gładko ten potok banałów płynął podczas całej kampanii wyborczej, zbyt szybko wszystko okazywało się kampanijną taktyką, a nie przekonaniami czy poglądami własnymi kandydata. Być może on sam już w te marketingowe sztuczki uwierzył, może nawet uwierzył, że jest taki politycznie dojrzały i samodzielny. Spokojnie, szybko zostanie przywołany do porządku.

Śmieszą mnie więc, ale już nie wkurzają, na przykład lewicowi działacze, którzy kombinują, żeby się opowiedzieć za Dudą, bo wtedy Platforma się rozpadnie i oni się wreszcie na jej gruzach odbudują. W każdej poważnej sprawie musi być najwyraźniej jakiś element groteskowy.

Wybór między Bronisławem Komorowskim a Andrzejem Dudą jest więc
wyborem realnym, poważnym i obarczonym daleko idącymi konsekwencjami.
Nie wiem, kto w całym tym zamieszaniu spowodowanym wołaniem
o zmianę jakąkolwiek, nawet byle jaką, te wybory wygra.
Ale wiem, że wybór jest. I to jak najbardziej prawdziwy.

drukuj
--
-
Dziś wybory

Wybieramy młodych -- starszych wysyłamy na emeryturę ...

To jest prawo natury!

Emeryci uczą wnuków --> matematyki - geografii - gry w szachy.
Młodzi maja kondycje do podróżowania - wiec niech zajmują się polityką.
--
Wybrali Polacy 52 - 48 --> dla Dudy

-
Super zadanie - genialnego kompozytora szachowego!

Autor : Arthur Ford Mackenzie
127 150 exzentrische Schachaufgaben -- 1910
--------
2
--- super - diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach -- #2 --- --- ----- 1. Wg2! - e3xf2 - 2. e4 - mat

Rozwiązanie

1. Wg2 - Gxg2+ - 2. Hxg2 - mat
1. ... Wd1 --- 2. Wxd1#
1. ... Wxc2 -- 2. Wd3#
1. ... Wd4 --- 2. Sxe3#
1. ... Wd3 --- 2. Wxd3#
1. ... Wxe2 -- 2. Wd3#

1. ... exf2 --- 2. e4 - mat ---> diagram - 2
1. ... g3 ----- 2. He6#
1. ... gxh3 -- 2. Wxg5#
1. ... Wa6 --- 2. Wb5#
1. ... Wc5 --- 2. Sb6#
1. ... Wb5 --- 2. Wxb5#
1. ... We5 --- 2. Sf4#
1. ... Wf5 --- 2. Wxf5#
1. ... Wxg6 - 2. Wf5#
1. ... Wh5 -- 2. Hxh5#
1. ... Sa6 --- 2. Wd7#
1. ... Sd7 --- 2. Wxd7#

7 białych Skoczków -- kontroluje 7 pól królewskich.
18 siatek matowych , gdzie nie występuje --> ani jeden dual.
Jest na co popatrzeć i podziwiać ...

http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?expression=CREATIONDATE%3E=20150308

--
--

Dla wyborców -- polecam więcej edukacji --> mniej emocji politycznej.

Trzychodówka ---> Geograficzno- matematyczna
----
1_2
Diagram -- 1
Mat w 3 posunięciach -- #3 --- -- 1. d6xc7+ -- Kf7 - 2. Hf5+ - Ke7 - 3. c8=S - mat

Skoczek - Sd8 -- GDYNIA -- 8 razy 4 = 32 ---- Skoczek - Sd8 - GDYNIA - 8 razy 4 = 32
Goniec -- Ge8 --- Elbląg --- 8 razy 5 = 40 --- Goniec -- Ge8 --- Elbląg -- 8 razy 5 = 40
Król --- Kf8 ----- Kętrzyn --- 8 razy 6 = 48 ---- Król ---- Ke7 --- Ostróda - 7 razy 5 = 35
Król --- Kh8 --- Suwałki --- 8 razy 8 = 64 ---- Król ---- Kh8 --- Suwałki -- 8 razy 8 = 64
Pionek -- c7 -- Człuchów --- 7 razy 3 = 21
Pionek -- d6 - Bydgoszcz -- 6 razy 4 = 24 --- Skoczek - Sc8 -- Słupsk --- 8 razy 3 = 24
Hetman - Hc5 - POZNAN -- 5 razy 3 = 15 --- Hetman - Hf5 - Warszawa - 5 razy 6 =30

Diagram - 1 --- miasto ---- mnożenie --- --- diagram - 2 --- miasto ---- mnożenie

DIAGRAMY -- to odpowiednie medium do nauki mnożenia - dodawania i odejmowania...

Jak widać na opisie -- szachy to nie tylko zabawa --> to nauka wszechstronna.
-
25.05.2015
poniedziałek

Gorliwy jak Gowin
Jacek Kowalczyk

Tyle wiemy dziś, a czego dowiemy się jutro?Oj, wiemy.
Mamy polityczny i społeczny przełom. Popieranie PiS ostatecznie przestało
być obciachem, obciachowe stało się za to trzymanie z Platformą
i wszystkim, co się z nią wiąże. Potrzeba zmiany była u większości
głosujących silniejsza od obawy przed nieznanym.
To nie może dziwić i zaskakiwać. Zbyt wiele nagromadziło się
niechęci, zmęczenia tymi samymi ludźmi powtarzającymi
te same komunały, wyraźnie tracącymi kontakt z realiami.

Swoje zrobiła wieloletnia zmasowana czarna propaganda opozycji formalnej i nieformalnej, do której przecież dokładała się jak najbardziej umotywowana i racjonalna krytyka medialna ze strony tzw. mainstreamu. (Pro domo sua: „Polityka”, postrzegana ryczałtowo jako platformerska i prorządowa, wydrukowała w ciągu ostatnich lat mnóstwo bardzo krytycznych ocen kolejnych wcieleń rządów PO-PSL i trzeba dużo złej woli, żeby tego nie widzieć).

Czyli przed nami ciekawe czasy. To czasy, które dość dobrze zapowiada
tweet Jarosława Gowina wysłany przez niego, kiedy okazało się,
że ciszę wyborczą przedłużono do 22.30:
Cisza wyborcza przedłużona.
Czy to znaczy, że będzie można głosować dłużej? Mordor kontratakuje…

Były minister sprawiedliwości rządu PO-PSL pokazuje tymi trzema zdaniami wszystko — udaje, że nie wie, o co chodzi (albo, co gorsza, naprawdę nie rozumie), insynuuje chęć sfałszowania wyborów, ocenia swoich byłych kolegów i pół społeczeństwa jako żołnierzy zła. Nie dość, że to takie beznadziejnie durne, to jeszcze tak obrzydliwie lizusowskie w stosunku do nowej władzy, w której ma nadzieję przecież uczestniczyć. Muszę przyznać, że o ile niewiele oczekuję po najbliższym otoczeniu prezesa Kaczyńskiego, o tyle takie popisy Gowina — tego w końcu zdeklarowanego katolika — budzą we mnie autentyczną odrazę.
Nadgorliwość, jak to się mawia, jest gorsza od faszyzmu. (Ofiarą nadgorliwości padł Tomasz Lis, gdy zbyt szybko rzucił się do komentowania słów, jakoby napisanych przez córkę Andrzeja Dudy; niewykluczone, że ta wpadka „mainstreamu” też przyłożyła się do porażki Bronisława Komorowskiego).

Zwycięzcy mają prawo do radości. Pytanie, czy mają też prawo do triumfalizmu? Myślę, że będziemy teraz obserwować prawdziwy festiwal zachwytów nad nowym prezydentem oraz erupcję hurraoptymizmu i oczekiwań przed wyborami parlamentarnymi. Ale hola, nie tak szybko! W ciągu tych paru miesięcy jeszcze sporo może się wydarzyć, pojawią się nowi gracze, których w jakimś stopniu również będzie niosła ta społeczna potrzeba zmiany — niemal jakiejkolwiek i na cokolwiek, byle się zmieniło. W tym sensie PiS nie jest bynajmniej przedstawicielem zmiany, lecz równie steranym graczem jak Platforma, tyle że — co bardzo ważne — dysponuje zwartym zapleczem medialnym, które nie bawi się w niuanse, za to bez pardonu szkaluje przeciwnika politycznego, nie zawracając sobie głowy faktami.

Zwycięstwo Andrzeja Dudy niesie oczywiście pytania o rolę Kościoła w naszym kraju w nowym układzie władzy. Matura z religii? Czemu nie? Jeszcze więcej godnościowej polityki historycznej? Jasne, to stosunkowo łatwe. Wszechobecność przedstawicieli Kościoła? Trudno tu akurat coś jeszcze dodać. Przychodzi mi na myśl Orwellowskie słowo „dwójmyslenie”. O tak, tego z pewnością przybędzie w życiu społecznym. Mamy to zresztą jako społeczeństwo przetrenowane, a i młodzi łatwo w to wejdą — w końcu trenują na lekcjach religii.

Kłopot w tym, że nie wyznaniowy wymiar życia społecznego jest najważniejszy, lecz ekonomiczny (byt kształtuje świadomość? No jednak tak, nie bądźmy naiwni — nie samym chlebem człowiek żyje, ale jednak najpierw musi być chleb). A w tej dziedzinie zapowiedzi obozu Andrzeja Dudy nie napawają optymizmem, doraźnie może to wyglądać nieźle, na dłuższą metę trochę gorzej. Czy zamiast ciepłej wody w kranie będziemy mieli „po nas choćby potop”? Tak czy owak będzie ciekawie

---
-
Orteq
25 maja o godz. 3:52

Pytia Michnik, po ogłoszeniu nieoficjalnych wyników wyborów prezydenckich:
“Andrzej Duda został wybrany na podstawie pewnej konstytucji.
Jego obowiązkiem jest być jej strażnikiem. On dostał mandat na
sprawowanie urzędu, a nie dostał mandatu na destrukcję państwa demokratycznego.”

http://wyborcza.pl/1,75478,17976890,Wybory_prezydenckie__Skoro_mlodzi_tak_glosowali__to.html#ixzz3b6t9Eg2y

Hitler takowego mandatu tez nie dostal w 1933. Ani kaczory go nie
otrzymaly, w 2005. Podczas gdy jak sie to potoczylo z tym manadatem
o nie destrukcji demokracji, w obu przypadkach, wszyscy wiemy.
Tam padaly trupy. Tyle ze nie w podobnych ilosciach.

Adasko jest prawdziwym sprawca popularnosci PiS-u.
Bez michnikowej “afery Rywina” kaczysci nigdy by nie otrzymali,
na srebnej tacy, dojscia do popularnosci z 2005 roku.
Ta ich popularnosc wciaz paczkuje. A Michnik udaje, ze on nic o tym nie wie.
Co za jopek
--
26.05.2015
wtorek

Zadowoleni, posłuchajcie wkurzonych!
Jarosław Makowski

1.
Rządy i politycy padają dziś ofiarą swoich wcześniejszych, krótkotrwałych strategii.
Od lat bowiem wmawiano wyborcom, że w zasadzie polityka straciła moc.
Że polityka i moc, pod wpływem globalizacji, dokonały spektakularnego rozwodu.

W ten oto sposób politycy zrzucali z siebie odpowiedzialność za rządzenie, przekonując zaskoczonych takim obrotem sprawy wyborców, że w zasadzie nic, jako politycy, nie mogą zrobić. Że mają spętane ręce międzynarodowymi umowami, prawami i finansowymi regulacjami. A jeśli tak, to polityka – a zatem i politycy sami – pozbyli się instrumentów do tego, by realnie zmieniać rzeczywistość. Polityka została sprowadzona do tego, by jedynie rzeczywistością zarządzać.
Jak na tę sytuację zareagowali wyborcy? Najpierw: niedowierzaniem! Potem: zdziwieniem! Jak to, mówili zaskoczeni, przecież po to oddajemy władzę politykom, by ci, podejmując decyzje, czynili nasze życie lepszym, by poprzez swoje działania podnosili komfort życia, by wprowadzali takie zasady, które zmniejszają nierówności społeczne, ułatwiają prowadzenie firm, tworzą dobre społeczeństwo. Kiedy jednak dociera do ludzi, że to wszystko bajki dla dorosłych dzieci, dzisiejsi wyborcy dochodzą do wniosku, że – jak mówi bułgarski politolog Ivan Krastev – nie ma już znaczenia, czy rządzi lewica, czy prawica, bo polityka gospodarcza pozostaje w zasadzie taka sama.
Czy zatem wybory to zupełna fikcja? Czy wyborcy – jak Europa długa i szeroka – nie mają już na nic choćby najmniejszego wpływu? Nie do końca. Dzisiejsi wyborcy już wiedzą, że ich głos ma zasadniczo wpływ na jedną, kluczową z punktu widzenia elit politycznych rzecz. A mianowicie: dokonując aktu wyborczego, mogą zmienić rządzące elity.
I dziś, jeśli wyborcy udają się do urn, to właśnie w tym jednym celu: nie po to, by zmienić politykę, szczególnie gospodarczą, bo w to przecież już nie wierzą, ale po to, by zmienić rządzących – prezydenta, premiera, rząd. To bodaj ostatnia rzecz, na jaką wpływ mają dziś wyborcy. I z niej korzystają.
Jeśli więc w Polsce ktoś chce realnie rządzić, a nie tylko zarządzać, musi na nowo połączyć politykę z mocą. Nie może tylko zarządzać, ale przekonać ludzi, że realnie rządzi, zmieniając – poprzez rządowe decyzje i programy – rzeczywistość gospodarczą, społeczną i polityczną. Polityka i moc, po okresie separacji, znów muszą się ze sobą zejść!
2.
Od dawna było też jasne, że w Polsce nie ma głębokiego konfliktu ideologicznego, za to narasta głęboki konflikt międzypokoleniowy. Dzisiejsi czterdziesto- i pięćdziesięciolatkowie, do których i piszący te słowa się zalicza, to „dzieci transformacji”. W dużym stopniu ludzie, którzy – jak to się mówi – stali się „beneficjentem przemian”.
To „Pokolenia Zadowolonych”, które – gdy rodziła się wolna Polska – nie miało problemu ze zdobyciem dobrej pracy. Zajmowało kierownicze stanowiska. Przejmowało media. Opanowywało kulturę. Tworzyło politykę. Ba, to ludzie którzy są zadowoleni z kraju, w jakim żyją, ale przede wszystkim ze swej sytuacji życiowej. To ludzie generacji, która jest zadowolona z tego, jak jest. Nie chcą przełomowych zmian. Nie rozumieją, ba, nie słyszą, gdy ktoś zaczyna skamlać, że Polska to kraj bez przyszłości, państwo ograniczonych szans tylko dla części obywateli. Bo ci, którzy są beneficjami transformacji, żyją podług zasady: „Jutro będzie takie, jak dziś. Tylko lepsze”.
Sęk w tym, że zadowoleni zapomnieli o jednej, fundamentalnej wartości, która sprawiła, że to dziś oni cieszą się stabilnością i dobrobytem życiowym. O solidarności. Skoncentrowani na sobie, na własnym sukcesie i autonomii, przeoczyli rosnący w siłę prekariat, czyli Pokolenie Wkurzonych. Pokolenie, które żyje podług zupełnie innego dogmatu, sprawdzającego się do stwierdzenia: „Jutro będzie takie, jak dziś. Tylko gorsze”. Trzon prekariatu tworzą dziś ludzie młodzi. I jedyne, co słyszą z ust zadowolonych czy socjologów, to to, że są „straconym pokoleniem” i że mamy kryzys, a więc nie stać na państwo opiekuńcze…

Wszystko to sprawia, przekonuje Guy Standing, autor prac o prekariacie,
że prekariuszki i prekariusze zdradzają poczucie alienacji i
instrumentalizacji, w którym muszą działać. Działania i postawy
wypływające z niepewności prowadzą do oportunizmu.
Nie wisi nad nimi „widmo lepszej przyszłości”, które dawałoby im poczucie sensu, że to, co mówią, robią czy czują dziś, wywoła silne lub wiążące oddziaływanie na ich długofalowe relacje. Prekariat, notuje Standing, doświadcza obecnie „czterech A”: gniewu (angor), anomii (anomie), niepokoju (anxiety) oraz alienacji (alienation).

Co jest owocem takiej atmosfery społecznej? „Wkurzony Obywatel”, którego w działaniu zobaczyliśmy przy urnach w ostatnią niedzielę. To młodzi, „nowi biedni”, mający rozmaite przekonania polityczne, którzy jednakowoż nie mają nic wspólnego z bezbronnymi bezdomnymi, jakich spotykamy na Dworcu Centralnym w Warszawie. „Nowi biedni” uzbrojeni są w najnowsze gadżety. Także ich markowe ubrania nie zdradzają, by zapełniali szeregi kloszardów.

I dlatego nie dajmy się się zwieść. „Nowi biedni” mają dość środków, by wegetować, ale za mało, by myśleć z nadzieją o jutrze. To pokolenie z perspektywą długotrwałego bezrobocia lub godzenia się na prace dorywcze i grubo poniżej ich kwalifikacji i ambicji. A taka sytuacja rodzi w nich wściekłość i gniew. Słusznie więc ostrzega nas Stephane Hessel w słynnym manifeście „Czas oburzenia”: „(…) wściekłość jest odrzuceniem nadziei. Powiedziałbym nawet, że jest zrozumiała, a mimo to nie jest możliwa do zaakceptowania, ponieważ nie pozwala uzyskać rezultatów, które zapewne może przynieść nadzieja”.
3.
Oczywiście istnieje, niestety, możliwość, że syci, czyli Pokolenie Zadowolonych, nie zrozumie głodnego, czyli Pokolenia Wkurzonych. Jednak ci politycy, którzy podejmą trud przerzucenia mostu między Zadowolonymi i Wkurzonymi, przejmą w Polsce także rząd dusz. Narzędziem, za pomocą którego można tego dokonać, jest „nowa solidarność” – solidarność międzypokoleniowa.

Nowa solidarność, która musi się sprowadzić do logiki, że jeden drugiego brzemiona chce nieść. Solidarność, która w obecnej sytuacji narastającego konfliktu nie staje się możliwością, ale musi być koniecznością. Solidarność, która ponownie musi stać się osią relacji między ludźmi i relacji między pokoleniami. Sprawmy, by solidarność znów była osią naszych relacji. Dla swojego dobra.

--
-
b1234
27 maja o godz. 8:38 26781
@Joanna:

faktycznie, wielu takich absolwentów przewija się przez moją firmę jako
kandydaci. Poziom oczekiwań płacowych jest niewątpliwie wysoki.
Cała reszta- wiedza, chęć do pracy, nauki, umiejętność współpracy
– na niskim lub wręcz żenującym poziomie.
I żeby było jasne – to nie jest tylko ich wina. Kończą szkołę i dostają
wykształcenie które jest nieprzydatne w pracy. Ci bardziej pozbierani
orientują się w miarę szybko i już w szkole zaczynają się uczyć na własną rękę.

Firmę mam w mieście < 200tys mieszkańców. Jest tu kilka uczelni z profilami z mojej branży.
W ciągu kilkunastu lat ani razu żadna uczelnia nie spytała mnie o możliwość praktyk.
Na kilka tys. studentów trafia się jeden na dwa lata z prośbą
o praktykę, przy czym chodzi o wbicie pieczątki.

Coś tu w tym wszystkim bardzo nie halo. Może i dobrze że p. Duda wygrał.
Uderzmy się w piersi i zastanówmy się, co MY możemy zrobić. Ja już wiem.
Dzwonię na uczelnię i mówię, że mogę w lipcu wziąć jednego studenta na praktyki.

--
--
Autor : Walter Henke
1143c Arbeiter-Schachzeitung (Chemnitz) 12, p. 277, --> 12/1924
---
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach ---- #2 --- --- --- 1. Wa1! - Gb3 - 2. Hc1 - mat

Całe zadanie można zmieścić na małej szachownicy - 4 razy 4 = 16 pól

Pozostałe warianty są na poniższym linku

http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?expression=COMMENTDATE%3E=20150507
--
--
Reklama Szachów

Autor: Isidor Gross , 1928 rok
---
1___2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach -- #2 --- -- 1. Ke7! -- -- 1. Ke7 - Ke5 - 2. Sd3 mat

------------ siatka matowa --------------------------- siatka matowa
___3_3_____4

----- 1. Ke7 - Wd2 - 2. Hf6 mat ------ ---- 1. Ke7 - Sd2 - 2. Hb8 mat

Rozwiązanie ---> diagramowe

1. Ke7 -- Ke5 -- 2. Sd3 - mat --> Mat ze związaniem Wieży d4 i Pionka _e4
1. Ke7 -- Wd2 -- 2. Hf6 - mat
1. Ke7 -- Sd2 -- 2. Hb8 - mat
--
30.05.2015
sobota
-
Jak niemoc przekuć w moc?
Jan Zielonka

http://zielonka.blog.polityka.pl/2015/05/30/jak-niemoc-przekuc-w-moc/?nocheck=1

Wyniki wyborcze natchnęły komentatorów do poważnych analiz stanu polityki polskiej.

Najlepszym tego przykładem jest wpis Jarosława Makowskiego na blogu POLITYKI.
Autor namawia pokolenie zadowolonych do solidarności z pokoleniem wkurzonych. Dość wymówek, że polityka jest w stanie niemocy – argumentuje. Rządzący powinni wyjść naprzeciw oczekiwaniom młodego pokolenia prekariuszy.
Makowski ma wiele racji, ale jego tezy podsuwają więcej pytań niż odpowiedzi. Zacznijmy od tej niemocy. Makowski jej źródła upatruje w globalizacji, lecz dla mnie globalizacja to zbyt duży skrót myślowy. Czy politycy nie są w stanie zrobić czegokolwiek sensownego tylko dlatego, że rynki skutecznie manipulują demokracją?
Odpowiedź twierdząca sugeruje, że rację miał dziadek Marks.

Może jednak przyczyną niemocy jest technologia, o której Marksowi się nawet nie śniło? Jak kontrolować przepływy finansowe w erze internetu na przykład? W Grecji przyczyną niemocy wydaje się Unia Europejska, choć niektórzy wskazują palcem na panią Merkel. Czy tego rodzaju niemoc ma z Polską coś wspólnego? Ktoś inny zaś powie, że przyczyną niemocy jest słabość współczesnych partii. Czego można oczekiwać od partii, którym brak korzeni społecznych, spoistych programów i uczciwych kadr?
A może przyczyną niemocy jest brak wyobraźni. Siedem lat po upadku Lehman Brothers wciąż słyszymy, że banki są nietykalne – nawet gdy żyją na koszt podatnika. Może tu jednak chodzi nie tyle o wyobraźnię, ile o ideologię? Choć Jarosław Makowski w ideologię specjalnie nie wierzy, ani tę (neo)liberalną, ani tę (post)komunistyczną.

Trudno ustalić, co robić z tą niemocą, jeśli brakuje odpowiedzi na te pytania. Zresztą ta niemoc nie jest absolutna. Państwa skandynawskie ściągają wysokie podatki i przeznaczają je na pomoc społeczną i jakoś nie odbija się to na ich produktywności, wręcz przeciwnie. Nasz rząd przez lata był w stanie niemocy, nic nie mógł zrobić dla ludzi młodych, ale w krytycznej fazie wyborczej kampanii z tej niemocy cudownie wybrnął i wiele młodym obiecał.

To mnie prowadzi do drugiej tezy Makowskiego, czyli buntu wkurzonych ludzi młodych. Teza ta jest ze wszech miar zasadna, choć nie wiadomo dokładnie, jaki procent ludzi młodych jest wkurzonych i czy wszyscy są wkurzeni z tego samego powodu. Zresztą wkurzonych grup jest więcej. Mapa wyników wyborczych pokazuje, że wkurzeni byli też ludzie ze wsi oraz ci mieszkający we wschodniej części kraju.

Nawet gdy wiemy, kto jest wkurzony, nie wiemy, jak im to wkurzenie osłodzić. Platforma Obywatelska zapowiada, że w mediach będą się teraz pokazywać ich młodsi liderzy, a nie tylko starzy. Czy to jednak znacząco zmieni wizerunek partii opisanej przez Makowskiego jako partia zadowolonego pokolenia „dzieci transformacji”? Czy można zmienić wizerunek bez radykalnej zmiany przywódców? Może nie chodzi tu o wiek i historyczne doświadczenia, ale o brak międzypokoleniowej komunikacji i zwyczajny egoizm tych, którym się w życiu udało?
To mnie prowadzi do trzeciej tezy Makowskiego – o potrzebie solidarności. Trudno polemizować z tą szlachetną tezą, pytanie jednak, czy apele o solidarność wystarczą.

Historia pokazuje, że grupy u władzy dbają głównie o swoje interesy. Przedsiębiorców interesują zyski, a nie kapitał społeczny. Bogaci nie chcą, by im ubodzy mówili, co mają zrobić z ich własnymi pieniędzmi. Solidarność jest więc zazwyczaj wynikiem walki społecznej, a nie moralnych instynktów.

W 1980 r. dzisiejsze pokolenie zadowolonych zorganizowało bunt wkurzonych pod nazwą Solidarność. Tak wtedy, tak i dziś nie było nazbyt dużo solidarności między wkurzonymi a obozem władzy. Solidarni byli tylko wkurzeni, a i to nie trwało długo. W dzisiejszej Polsce ubogą młodzieżą nie interesuje się nawet Kościół, a co dopiero gospodarczy liderzy z PO, tacy jak Jacek Rostowski czy Janusz Lewandowski.
Czy nowi liderzy z PiS będą mieli coś konkretnego do zaoferowania wkurzonej młodzieży – to się dopiero okaże, gdy przejmą władzę. Opozycji zawsze łatwiej obiecywać gruszki na wierzbie.
W ten sposób wracamy do punktu wyjścia naszych rozważań, czyli niemocy. Wkurzeni mogą odebrać władzę zadowolonym, ale nie znaczy to, że ich los będzie przez to lepszy. Realna poprawa będzie wymagała nowego sposobu prowadzenia gospodarki i nowego sposobu demokratycznej reprezentacji. Wrześniowe referendum na niewiele się zda, bo kapitalizm i demokrację trudno sprowadzić do paru prostych pytań i odpowiedzi.

Potrzeba paru lat trudnych dyskusji nad kształtem nowej Polski i Europy.
Wierzę, że z czasem znajdziemy rozwiązania, które ostudzą głowy
wkurzonych bez potrzeby ścinania głów zadowolonych.
To wszystko przy założeniu, że wyciągnęliśmy jakieś tam lekcje z historii.

--
Krzysztof Mazur
30 maja o godz. 11:37

Ludzie nie głosują na Kukiza z biedy tylko z nudów. Nudzi im się, więc
wybrali stadionowego krzykacza w nadziei, że będzie się działo.
No i Kukiz organizuje Armię Kukiza by zaspokoić te oczekiwania.
Gangi stadionowe będą miały nowe zajęcie.
Wyborcy Kukiza nie są biedniejsi od wyborców Komorowskiego.
Zarówno na Dudę jak i Kukiza głosowało wiele bogatych osób.
Nie ma to nic wspólnego z żadną polityką gospodarczą, tak
skomplikowane sprawy do wyborców nie docierają. Chodzi o to, żeby
pokazać figę ‘onym’, którzy nie chcą ‘nam’ dać, bo ‘nam się należy’,
a każdy w tym ‘nam’ umieszcza siebie i swoją rodzinę,
a w ‘onych’ nielubianego sąsiada z rodziną.
-
-
wiesiek59
30 maja o godz. 13:18
Jakie są prawidła rewolucji?

Stara kasta rządzących syta znaczenia i przywilejów,
broni się nieskutecznie przed motłochem….
Motłoch zmiata starą elitę i następuje restauracja starego
porządku, z nowymi twarzami.
W międzyczasie, dorasta nowe pokolenie, dla którego ścieżki
awansu są ograniczone a stanowiska pozajmowane.

I cykl sie powtarza…..
Demokracja jedynie osłabia krwawość i koszty takich rewolucji.
Mechanizm pozostaje ten sam.
Ludzie głosowali na ZMIANĘ jaka by nie była i nowe twarze,
bez względu na ich pochodzenie polityczne.
Pan Makowski bardzo trafnie zanalizował problem.
Garstka zapaleńców niejednokrotnie zmieniała losy krajów.
Ale, i oni obrosną w tłuszcz, zdrada popłynie z ich ust- w swoim czasie…..

--
-
Mamy do czynienia z całkowitą niemocą.

Na szczęście, w Polsce pojawił się człowiek, lekarz medycyny
— Jan Kwaśniewski/1936/, mieszka w Ciechocinku, który znalazł sposób
na niemoc psychiczną i fizyczną człowieka. Na patologiczną czynność mózgu
współczesnego człowieka, na jego sprawność fizyczną , także.
W żywieniu, karmieniu mózgu, twierdzi Jan Kwaśniewski – jest pies pogrzebany.

Odkrywcza wiedza dr Jana Kwaśniewskiego jest szeroko dostępna,
w słowie pisanym, mówionym i elektronicznym. Jego wiedza, jak to
z wiedzą odkrywcza bywa – ciężko się przebija do świadomości ludzkiej
Przyczyna tego stanu jest prozaiczna, ta wiedza, naukowa, żeby nie było
wątpliwości — wymaga zmiany sposobu myślenia. Zawsze zmiana w myśleniu
stwarzała ludziom problemy.
Podstaw tej wiedzy można szukać na stronie:
http://www.dr-kwasniewski.pl

--
Krzysztof Burnetko 31 maja 2015

Ród Dudów

Andrzej Duda w swojej kampanii co rusz odwoływał się do rodzinnych tradycji. Warto się zatem przyjrzeć korzeniom pierwszej pary w kraju. Zwłaszcza że wciąż zadajemy sobie pytanie: kim jest i jaki jest nowy prezydent?

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1621325,1,rod-dudow.read

Na autorytet rodziców kandydat Duda powoływał się w najtrudniejszych momentach walki o prezydenturę, nawet gdy brzmiało to humorystycznie. Ot, choćby kiedy podczas debaty telewizyjnej Bronisław Komorowski zarzucił mu koniunkturalne zmiany zdania w kwestii górnictwa. Pretendent odparł wówczas, że problemy kopalń zna świetnie, bo jego rodzice pracują naukowo na krakowskiej AGH.

Także korzenie żony kandydata stały się podczas kampanii medialnym tematem. Tym razem szło o to, czy w geście przekory wobec antysemickich nastrojów u części zwolenników kandydata PiS wypada przypominać o żydowskim pochodzeniu jego teścia, cenionego poety Juliana Kornhausera, i przytaczać wiersze, jakie napisał o losie swojego narodu. Już po wyborach z kolei pojawiły się spekulacje odnośnie do wpływu, jaki na męża może mieć przyszła pierwsza dama, a ważnym ich wątkiem były sugestie, że jako pochodząca z domu o innej tradycji może tonować jego pisowski radykalizm.

W broszurze wyborczej kandydata PiS jego rodzinie poświęcony jest spory
rozdział. Dowiedzieć się można, że Andrzej był pierwszym dzieckiem
Janiny Milewskiej i Jana Dudy, rozpoczynających właśnie karierę na
Akademii Górniczo-Hutniczej. Urodził się w maju 1972 r.
Mama polityka wspomina: „Mieszkaliśmy we troje w ciasnym pokoiku
w hotelu asystenckim. Na dziewięciu metrach kwadratowych! (…)
Kuchnia i łazienka były wspólne, a Andrzej bawił się na korytarzu.

---
Wiesław Władyka więcej tekstów tego autora
2 czerwca 2015

PiS prowadzi w sondażach, PO dołuje, a Kukiz na drugim miejscu
Się rozsypało

Pojawił się pierwszy, po wyborach prezydenckich, sondaż partyjnych wpływów.
Największą niewiadomą pozostaje Platforma Obywatelska:
czy oto widzimy początek jej odjazdu, jej uwiądu, którego już nie da się zatrzymać?

Według wyborców, których zresztą większość (ponad 60 proc.) w ogóle
nie znajduje dla siebie reprezentacji, do Sejmu weszłoby na pierwszym
miejscu PiS (25 proc.), potem jakaś formacja Kukiza (20 proc.),
następnie PO z 17 proc. i partia Ryszarda Petru z 10 proc.

Progu wyborczego nie przekroczyłoby ani SLD, ani PSL.
A więc się rozsypało, ta układanka w niczym nie przypomina
kompozycji układanych jeszcze kilka miesięcy temu.

Jasne, to się wszystko jeszcze kilka razy może zmienić, niemniej tendencje i zjawiska już się rysują. A więc potwierdzenie pozycji lidera dla PiS, a więc ciąg dalszy pognębiania Platformy, która, zdaje się, dodatkowo jest karana za dopuszczenie do przegranej Komorowskiego z jednej strony, a z drugiej nadal trwa wystawianie jej rachunków za osiem lat rządzenia, za styl, za głuchotę i za gnuśność.

Niby miłośnicy III RP mogą się pocieszać, że formacja Petru (NowoczesnaPL) co prawda odbiera głosy Platformie po to, by je jednak dodać do niej w okresie tworzenia większości do rządzenia. Ale na tej samej zasadzie można zakładać, że poparcie dla Kukiza może z kolei zdyskontować politycznie i koalicyjnie Jarosław Kaczyński.

To trochę wróżenie z fusów, bo Paweł Kukiz zarzeka się, że żadnej partii nie będzie organizował, zresztą trudno go w ogóle zrozumieć, ale tak czy inaczej ta energia, która mu towarzyszy, ma duży kapitał polityczny i zapewne jakoś zostanie wykorzystana. W każdym razie to Kukiz i jego kukizowcy mogą mieć decydujący głos w momencie, gdy jesienią będzie wyłaniał się nowy rząd.

W sumie chyba największą niewiadomą pozostaje Platforma Obywatelska:
czy oto widzimy początek jej odjazdu, jej uwiądu, którego już nie da się zatrzymać?
Zwłaszcza że jej liderzy, mimo pozorów mobilizacji, bojowych okrzyków,
jakoś nie robią wrażenia, że dorastają do wyzwań. Że pobudzą się
i wzlecą politycznie, a przede wszystkim, że znajdą jakiś wspólny
język z obywatelami, to znaczy – chciałoby się powiedzieć, z wyborcami.

Chciałoby się powiedzieć, tyle tylko,
że coraz większa liczba obywateli nie chce być wyborcami PO.

---
-
Reklama Szachów

Autor: Isidor Gross , 1928 rok
---
1___2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunieciach -- #2 --- -- 1. Ke7! -- -- 1. Ke7 - Ke5 - 2. Sd3 mat

---
___3_3_____4

----- 1. Ke7 - Wd2 - 2. Hf6 mat ------ ---- 1. Ke7 - Sd2 - 2. Hb8 mat

Rozwiązanie ---> diagramowe

1. Ke7 -- Ke5 -- 2. Sd3 - mat --> Mat ze związaniem Wieży d4 i Pionka _e4
1. Ke7 -- Wd2 -- 2. Hf6 - mat
1. Ke7 -- Sd2 -- 2. Hb8 - mat
--
--
Co mówią najnowsze sondaże?

http://polska.newsweek.pl/wybory-parlamentarne-2015-analiza-sondazy-wyborczych,artykuly,364902,1.html

PIS faworytem jesiennych wyborów parlamentarnych, zacięta
rywalizacja o drugie miejsce między PO a ruchem Kukiza, nowy Sejm
z formacją Petru, za to bez SLD, PSL i Palikota.
Taki obraz wyłania się z najnowszych sondaży.

Za nami pierwsze pomiary sympatii elektoratu uwzględniające nowe ruchy polityczne. Choć deklaracje Pawła Kukiza i Ryszarda Petru dotyczące startu w jesiennych wyborach są niejasne, ośrodki badania opinii publicznej postanowiły sprawdzić poparcie dla powstających właśnie ugrupowań. O preferencje partyjne po II turze wyborów prezydenckich zapytały Polaków jak dotąd: Estymator dla Newsweek.pl (10-11 czerwca), IBRIS dla „Rzeczpospolitej” (5-6 czerwca), TNS Polska dla TVP (8-9 czerwca), Millward Brown dla TVN (11 czerwca) oraz CBOS (26 maja – 3 czerwca). Cztery pierwsze ośrodki tradycyjnie stosują metodę wywiadu telefonicznego (CATI), a CBOS zrealizował swój pomiar za pomocą wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo (CAPI).

Mimo ogromnych rozbieżności między firmami badawczymi
(np. 15% dla ruchu Kukiza wg CBOS i 29% wg Estymatora), można
wyciągnąć kilka ogólnych wniosków o aktualnym poparciu dla partii.
Zaprezentowane w tabeli wyniki dotyczą wyborców zdecydowanych,
na jaką partię głosować (po proporcjonalnym rozdzieleniu
ankietowanych niepewnych, komu przekazać swoje poparcie).

--
22.06.2015
poniedziałek

Neoliberalizm pod lupą. Czy wybory coś zmienią?
Jan Zielonka

Wybory nie są szkołą oświeconego racjonalizmu.
O ich wyniku często decydują emocje, nastroje i uprzedzenia,
a nie rzeczowa analiza. Jednak wybory potrafią wylać kubeł zimnej
wody na głowy zadufanych w siebie polityków i ich medialne zaplecza.
Tak się stało parę tygodni temu w Polsce.

Przez lata polski dyskurs polityczny zamykał się w ramach klasycznego
neoliberalizmu. Wszystkie partie – od lewa do prawa – popierały
deregulację, marketyzację i prywatyzację. Sektor prywatny był święty,
a sektor państwowy był chory. Pracodawcy byli uczciwi, a bezrobotni byli
leniwi. Nierówności społeczne ignorowano, protesty przeciwko nim
– demonizowano. Prawa pracownicze ograniczano, ale ulgi dla firm
poszerzano. Raje podatkowe, umowy śmieciowe, eksmisje z mieszkań,
zapadłe publiczne szkoły i szpitale – budziły troskę, ale nie wzburzenie.
Państwa nie było stać, by pomagać biednym, ale tolerowało
ono ogromne zyski niektórych przedsiębiorców.

Neoliberałom udało się zdefiniować pojęcie racjonalności, czy wręcz normalności. Alternatywne propozycje określano jako szalone, szkodliwe czy nawet groźne. Dopiero wyniki wyborów prezydenckich złamały neoliberalny konsensus. Nagle wszyscy zaczęli dostrzegać nierówności społeczne, problemy na rynku pracy, ważną rolę państwa w gospodarce i rację bytu związków zawodowych. Z jednej skrajności wpadliśmy w drugą, głównie z uwagi na kolejne wybory, a nie z uwagi na pogłębioną analizę, bo dotychczas było jej bardzo mało.
Platforma obiecała przedstawić kompletnie nowy program, lecz rodzi się pytanie, czy po ośmiu latach romansu z neoliberalizmem będzie on wiarygodny. Zresztą za gospodarczy aspekt tego programu odpowiada symbol neoliberalnej polityki PO Janusz Lewandowski. Już widzę rzesze prekariuszy wiwatujących na cześć jego „nowych” pomysłów.

PiS promował parę ważnych spraw społecznych w wyścigu o Belweder, lecz jego sukces wynikał bardziej z rozpadu PO niż z kompleksowej wizji rozwoju społeczno-gospodarczego. Kukiz zdobył poparcie ludzi młodych, pomstując przeciwko bankom i korporacjom, ale pomysłu na zniesienie prekariatu jeszcze nie przedstawił. JOW-y problemów biednych nie rozwiążą.
Lewica jest zajęta głównie sobą i Kościołem –
i nie ma poważnej społeczno-gospodarczej alternatywy.

Po wyborach parlamentarnych przyjdzie nowy rząd, lecz stare problemy zostaną. Grecka Syriza podjęła próbę odejścia od neoliberalnej polityki i spotkała się z wrogą reakcją Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ktoś powie, że UE i – jeszcze bardziej – MFW reprezentują środowisko przedsiębiorców oraz bankierów. Sęk w tym, że to właśnie środowisko ma w rękach główne instrumenty działania.
W erze globalizacji demokratyczne rządy nie są w stanie skutecznie kontrolować przepływu dóbr i kapitałów przez ich granice. Już na początku lat 80. przekonał się o tym prezydent Francji Francǫis Mitterrand, który podjął próbę ograniczenia potęgi gospodarczej rynków i po paru miesiącach wywiesił białą flagę.

Tony Blair wyciągnął z tego lekcję następującą: jak nie możesz wygrać z rynkami, to się do nich dołącz. Jego „trzecia droga” przyczyniła się do wzrostu bogactwa londyńskiego City i do wzrostu biedy londyńskiego Tottenhamu. Dzisiaj nawet szlachetne organizacje pozarządowe biorą pieniądze z korporacji międzynarodowych. Oxfam wszedł w związek z Nokią i Mark&Spencer, a Greenpeace – z Unilever i Coca-Colą. Dotychczas program zerwania z neoliberalizmem odniósł sukces wyborczy tylko w krajach zbankrutowanych – takich jak Grecja czy Hiszpania.
Gdy bezrobocie jest na poziomie 25 proc. i brak perspektyw na spłacenie długów, wyborca jest gotowy na wszystko. W sytuacjach mniej dramatycznych dominuje kompromis.
Niska płaca jest lepsza od braku jakiejkolwiek płacy.
Umowa śmieciowa jest lepsza od zawodowej wegetacji.

Skok w nieznane jest sprzeczny z instynktem samozachowawczym.
Nawet ci, którym brakuje ekonomicznej perspektywy, czekają na wiarygodny program poprawy gospodarki, a tego krytykom neoliberalizmu dotychczas brakuje. Thomas Piketty pokazał przyczyny i skalę nierówności, ale jego program przezwyciężania nierówności jest mało przekonujący. Joseph Stiglitz obnażył skandaliczne machinacje międzynarodowych korporacji, ale nie wskazał, jak te korporacje wziąć w cugle. Paul Krugman pokazał zabójcze skutki zaciskania pasa w trakcie recesji, ale nie powiedział, jak wyjść z długów.

Dziś nawet „Financial Times” czy „Economist” przyznają, że pozbawione kontroli banki doprowadziły nas na skraj gospodarczej i politycznej przepaści. Nawet MFW argumentuje, że wzrost gospodarczy jest szybszy i trwalszy przy mniejszej skali nierówności. Wiemy, że neoliberalizm zrobił z akwarium kapitalizmu przysłowiową rybną zupę. Nie wiemy jednak, jak z tej zupy zrobić ponownie akwarium.
--
---
Autor : Walter Henke
1143c Arbeiter-Schachzeitung (Chemnitz) 12, p. 277, --> 12/1924
---
1_2
Diagram --- 1
Mat w 2 posunięciach ---- #2 --- --- --- 1. Wa1! - Gb3 - 2. Hc1 - mat

Całe zadanie można zmieścić na małej szachownicy - 4 razy 4 = 16 pól

Pozostałe warianty są na poniższym linku

http://pdb.dieschwalbe.de/search.jsp?expression=COMMENTDATE%3E=20150507

--
Redakcja 27 czerwca 2015

Kukiz mobilizuje zwolenników przed wrześniowym referendum

Program to oszustwo wyborcze. Priorytetem jest dla nas referendum –
ogłosił Paweł Kukiz podczas konwencji zwolenników JOW-ów w Lubinie.

Ze sceny do polityki, czy to się opłaca?
Dwie wiadomości dla Pawła Kukiza. Dobra jest taka, że muzyka popularna to coś bliższego polityce,...

Od przemówienia Pawła Kukiza rozpoczął się zjazd zwolenników
jednomandatowych okręgów wyborczych w Lubinie. Spotkanie inauguruje
kampanię referendalną tego środowiska. Niedawny kandydat na prezydenta kraju mówił:

* O nowym ruchu nie będziemy jeszcze rozmawiać. Priorytetem jest dla
nas referendum. O ruchu będziemy mówili, mając pewność,
że przekroczymy 50-proc. próg referendalny.

* Program to oszustwo wyborcze. Nasz ruch ma cechować
transparentność i etyka. Będziemy wskazywać problemy i drogi
do ich rozwiązania. Problemem jest ustrój, który umożliwia
sprzedaż Polski obcemu kapitałowi.

* Jeżeli nie zmienimy ordynacji wyborczej, nigdy nie wyzwolimy
się od grabieżców z zewnątrz, korporacji i gangsterski.

* Pracujemy nad tworzeniem zespołów eksperckich.

* Musimy iść do urn referendalnych.
Każdy z was jest tak samo ważny i nie możemy się konfliktować.

* Kiedy odsuniemy od władzy tych, którzy sprzedali Polskę, będziemy mogli zmienić Konstytucję.

* Mówimy: żadnych programów. Naszą strategią jest wskazanie problemu, a potem osiągnięcie celu.

* Nasz system edukacji jest taki, że jesteśmy praktycznie pozbawieni praw rodzicielskich.

Patryk Hałaczkiewicz, szef kampanii prezydenckiej Kukiza, podkreślał
natomiast, że zjazd lubiński zorganizowano z darowizn. –
Już 35 tys. osób się zarejestrowało się w ruchu JOW.
Rozesłano do nich pół miliona materiałów i ulotek – poinformował.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej po kongresie Paweł Kukiz
zapowiedział, że do końca lipca przedstawi nazwiska z list wyborczych.
Zadeklarował, że zaprosi na nie kandydatów antysystemowych.

Wymienił w tym kontekście m.in. Janusza Korwin-Mikkego,
Magdalenę Ogórek , Juliusza Brauna oraz Mariana Kowalskiego.

Pierwsze konflikty

Zjazd woJOWników rozpoczął się o godz. 16.
Do Lubina przyjechało około tysiąca zwolenników zmiany ordynacji
wyborczej i wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych.

W Lubinie obecni byli m.in. Piotr Guział (burmistrz warszawskiego Ursynowa),
Adam Słomka (Konfederacja Polski Niepodległej) oraz przedstawiciele
Bezpartyjnych Samorządowców. To z ich list Paweł Kukiz został wybrany
do sejmiku województwa dolnośląskiego w wyborach samorządowych w ubiegłym roku.

Pomiędzy liderem Bezpartyjnych Samorządowców, prezydentem Lubina
Robert Raczyński a Kukizem, doszło w ubiegłym tygodniu do sporu.
Raczyński w mediach mówił o programie gospodarczym i współpracy
samorządowców „nie tylko w sprawie JOW, ale też i nad głębszymi
zmianami ustrojowymi w Polsce”.

Tymczasem Kukiz podkreślał: „uważam, że program wyborczy
to kłamstwo i żadna z partii nigdy swego programu nie zrealizowała.
Wolę mówić o określeniu problemów i o sugestiach, jak je naprawić.
O tym muszą jednak rozmawiać fachowcy, np.
biznesmeni i związkowcy na temat spraw gospodarczych”.

Lubiński kongres zorganizowała Fundacja na rzecz Jednomandatowych
Okręgów Wyborczych. W tej samej hali widowiskowej w Lubinie Paweł
Kukiz świętował 20-proc. wynik w pierwszej turze wyborów prezydenckich.

Przypomnijmy: jedno z trzech pytań w referendum, które odbędzie się
6 września z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego, dotyczy
wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach
do Sejmu. Dwa kolejne dotyczą finansowania partii politycznych z budżetu
państwa i wprowadzenia zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości
co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika.

Struktury

Na nowo utworzonej stronie Ruchkukiza.pl przedstawiono już skład
„centrum logistycznego” kampanii. Jej szefem został Marek Mnich,
członek śląskiej Solidarności '80. Działalność komitetów referendalnych
będzie koordynować Janusz Sanocki, były burmistrz Nysy, wcześniej
współpracujący z PiS. Rzecznikiem został pełniący tę funkcję w kampanii
prezydenckiej Kukiza Miłosz Lodowski ze stowarzyszenia KoLiber, związany z „Do Rzeczy”.

----
-
Edukacja szachowa ---> matowanie na ekranie...

Autorzy - Robert A. Lincoln
Mykola W. Tschernjawski -- e4-e5 --> 29 2014
--
1_2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach -- #2 --- --- --- 1. He3! - Ke7 - 3. d8=Hetman - mat

--
3_4
Diagram -- 3
1. He3 - Kc7 - 2. Hb6 - szach - mat --- --- 1. He3 - Sc7 - 2. Hg5 - szach - mat

---
--
Reklama Szachów

Autor: Isidor Gross , 1928 rok
---
1___2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunieciach -- #2 --- -- 1. Ke7! -- -- 1. Ke7 - Ke5 - 2. Sd3 mat

------------ siatka matowa --------------------------- siatka matowa
___3_3_____4

----- 1. Ke7 - Wd2 - 2. Hf6 mat ------ ---- 1. Ke7 - Sd2 - 2. Hb8 mat

Rozwiązanie ---> diagramowe

1. Ke7 -- Ke5 -- 2. Sd3 - mat --> Mat ze związaniem Wieży d4 i Pionka _e4
1. Ke7 -- Wd2 -- 2. Hf6 - mat
1. Ke7 -- Sd2 -- 2. Hb8 - mat
-
19.07.2015
niedziela

http://makowski.blog.polityka.pl/

Dialog głuchych czyli wojna pokoleń
Jarosław Makowski
Nic tak nie jednoczy ludzi, jak znalezienie wspólnego wroga.

1.
Czarny sen się spełnił. Przejęci w Polsce tym, by nie dopuścić do konfliktu klasowego, przeoczyliśmy fakt, że zrodził się nam konflikt pokoleniowy.
Dziś już widać jasno, że potrzeba zmiany, od polityki poczynając, a na mediach kończąc – potrzeba zmiany, o której wciąż tyle się mówi, nie biegnie po linii podziałów ideologicznych, ale po linii pokoleniowej.
Z jednej strony mamy więc pokolenie solidarności, zadowolone i dumne ze swoich osiągnięć budowy wolnej Polski. Z drugiej pokolenie młodych wkurzonych i rozgoryczonych, którzy nie są ani zadowoleni ani dumni z państwa, w jakim żyją. Nie mają też nadziei na lepsze jutro.

2.
Ten niebezpieczny konflikt podsycany jest przez dwie negatywne emocje: pychę i rozczarowanie.
Ludzie pokolenia solidarności zdradzają pychę. Zdają się żywić przekonanie, że – jak trochę oddadzą władzy – to kraj się zawali. Że państwo przestanie funkcjonować. Że jeśli się posuną, jeśli – część z nich odejdzie na zasłużoną emeryturę, w sektorze gospodarczym, na uczelniach, w partiach, w mediach – to system przestanie działać.

Pokolenie oburzonych karmi się z kolei rozczarowaniem, gdyż nie wierzy, że to państwo, rządzone przez „leśnych dziadków”, stworzy im warunki rozwoju, na jakie zasługują, i o jakich marzą. Nie wierzy, że za chwile otworzą się ścieżki kariery dla nich w polityce, gospodarce, kulturze czy na uczelniach. Dlatego muszą to brać siłą. Jak mówią, dyrektorem teatru czy prezesem firmy może być tylko… już działający dyrektor albo prezes. Dlaczego? Bo tylko on spełnia wymogi formalne.

O ile więc twórcy III RP mówią, że młodym przewraca się w głowach i niech się zabiorą w końcu do jakieś roboty, o tyle młodzi, od lewicowych hipsterów po prawicowych narodowców, mają w zasadzie jeden komunikat: „Paniom i Panom, którzy budowali III RP już dziękujemy”.
I w tym przekazie są dużo radykalniejsi od Kaczyńskiego i Gowina razem wziętych. Tak oto pokoleniu solidarności udało się doprowadzić do tego, że lewicowy hipster i konserwatywny narodowiec nie tylko, że chcą ich wszystkich wysłać w najlepszym wypadku na emeryturę, ale że niemal w całej rozciągłości młodzi negują obecne państwo, demokrację i dorobek III RP. Jak wiemy, nic tak nie jednoczy, jak znalezienie wspólnego wroga.

3.
Młodzi oburzeni, którzy do tej pory skrywali swoje rozczarowanie, mówili o nich po kątach albo w knajpach przy piwie, dziś już mówią o nim bardzo głośno. I to z podniesioną głową. Jego owocem jest rosnące rozczarowanie pokoleniem ’89, które najlepiej zdradza język. A język, o czym wiemy, to więcej niż krew.
Żeby nie być gołosłownym, kilka przykładów. Jarosław Kuisz, szef „Kultury Liberalnej” pisze: „Horyzont wyzwań politycznych z czasów Okrągłego Stołu kończy swój żywot. Pokolenie polityków ’89 wykonało już swoją misję”.

Co to znaczy? Ano to, że ci politycy – zdaniem Kuisza – nic już nie rozumieją z otaczającej ich rzeczywistości. Że ich możliwości intelektualne pojmowania świata i moralne, stanowienia standardów życia publicznego, definitywnie się wyczerpały.
W podobnym duchu – i jakże w podobnym języku o politycznych, starszych konkurentach – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” Ryszard Petru, szef Stowarzyszenia Nowoczesna.PL: „Politycy, którzy rządzą nami od 25 lat, nie rozumieją wyzwań współczesnego świata. Czasami nie rozumieją nawet języka współczesności”.

Co ciekawe: Petru, który sam jest beneficjentem transformacji, który sprawował ważne funkcje publiczne w III RP, dające mu potem przepustkę do wielkiego biznesu i zarobienia dużych pieniędzy, tu sprytnie podłącza się pod oburzonych. Wykorzystuje bunt negujący państwo, które umożliwiło mu zrobienie kariery, o której dzisiejsi 30-latkowie mogą tylko pomarzyć.
Nie zmienia to faktu, że – jeśli chcemy dobrej zmiany w Polsce – powiada Kuisz i Petru, musimy wymienić starą klasę polityczną. Tych „leśnych dziadków”, którzy nie rozumieją wyzwań, jakie stają przed dzisiejszym światem i przed Polską.

4.
Zupełnie inny rodzaj oburzenia prezentuje guru woJOWników, czyli Paweł Kukiz, który, podobnie jak Petru, też jest beneficjentem III RP, w której robił muzyczną karierę. To jednak nie przeszkadza Kukizowi, by niemal w całości negować dorobek ostatnich 25 lat.

Kukiz pokoleniu solidarności nie tyle odmawia rozumienia świata, nie zarzuca mu, że nie pojmuje współczesnych wyzwań, ale zarzuca mu brak moralnego kręgosłupa i prawości charakteru. To pokolenie, zdaniem nie młodego przecież już rockmena, „zdradziło naród” i „rozkradło Polskę”, doprowadzając ją do ruiny, a społeczeństwo do rozpaczy. I dlatego, jego zdaniem, należy to całe towarzystwo wysłać do diabła.

Radykalizm postulatów Kukiza znów zdradza język. Jego cechą charakterystyczną jest bluzg, jaki pojawia się w niemal każdej jego wypowiedzi: „Nie chcę nikogo mordować za Okrągły Stół! Ale k… mać!”. Albo: „Trzeba to wszystko r…bać”.

Ten sam typ oburzenia, wyrażany poprzez wulgarność języka, zaprezentował ostatnio Jan Śpiewak, lewicowy działacz miejski, który zobaczywszy, że „polityczny bluzg” Kukiza dobrze się sprzedaje, napisał: Polska to państwo „zrobione na odpierdol”.

„Pokolenie bluzgu”, radykalizując swój język, zdradza bezradność i bezmyślność. Bezradność, bo – mimo że krzyczy i przeklina – robi niewiele, by system zmienić. Bezmyślność, bo analizę czy przedstawienie projektu naprawy zastępuje się tu bluzgami. Trudno, by ludzie głosowali na ludzi, którzy jedyne, co potrafią, to się wkurwić. Medialnie, chwilowo nawet chwytliwe. Politycznie, raczej już dyskredytujące. Dlatego dziś, co pokazują także sondaże, zaczyna rosnąć „oburzenie na oburzonych”.

5.
Rozmowa „pokolenia ’89″ z „pokoleniem wkurzonych” przypomina dialog głuchych. Pycha i egoizm po stronie pierwszych, a rozgoryczenie i wkurw po stronie drugich sprawiają, że spotkanie jest w zasadzie niemożliwe. A zatem witajcie w Polsce wojny pokoleń.
---
Redakcja 28 sierpnia 2015

Będą niespodzianki na listach PiS.
Zabraknie Kurskiego i Mastalerka?

Rzeczniczka PiS potwierdza, że z list partii nie wystartuje Jacek Kurski.
Nieoficjalnie wiadomo, że zabraknie miejsca dla Marcina Mastalerka.
Listy miał skomponować sam Jarosław Kaczyński.

Polityka

Państwo według PiS
Niby to Konwencja Programowa, ale program zostaje stary.
Niby Beata Szydło -- przedstawiła swoją...

Komorowski i Duda: na co wydali pieniądze w kampanii?
Sprawdziliśmy Bronisław Komorowski i Andrzej Duda wydali miliony na spoty,
lajki na Facebooku, długopisy,...

Komitet Polityczny, który zebrał się wczoraj (27 sierpnia) w siedzibie
PiS przy Nowogrodzkiej, zakończył obrady późnym wieczorem.
Rzeczniczka partii Elżbieta Witek po wielogodzinnym posiedzeniu
poinformowała, że listy wyborcze zostały przyjęte i trafią teraz do
szefów regionu. „Do środy [2 września] chcemy mieć wszystko
zamknięte” – mówiła, zaznaczając, że na listach dokonano pewnych korekt.

Z potwierdzonych przez Witek informacji wynika, że na listach zabrakło
miejsca dla byłego posła i europosła PiS Jacka Kurskiego.
Zabraknąć ma również – jak nieoficjalnie podaje PAP –
Marcina Mastalerka, byłego rzecznika partii, obecnego szefa sztabu.
Tłumaczy się, że to ze względu na spór z Jarosławem Kaczyńskim,
do którego miało dojść jeszcze w trakcie kampanii wyborczej
Andrzeja Dudy (według portalu 300polityka.pl Mastalarek miał
sugerować, żeby ją zaostrzyć, na co prezes nie przystał).
Poseł ma pozostać szefem sztabu.

Kto na listach? Pierwsze informacje i spekulacje

Jedynką w okręgu warszawskim będzie Jarosław Kaczyński.
Drugie miejsce ma otrzymać były szef CBA Mariusz Kamiński.
Wiceprezes partii i kandydatka do funkcji premiera Beata Szydło
otworzy zaś listę w okręgu chrzanowskim.
Elżbieta Witek potwierdziła, że na listach wyborczych PiS
znajdą się również Krystyna Pawłowicz, Antoni Macierewicz
oraz Piotr Gliński.

Z okręgu warszawskiego z pierwszego miejsca wystartuje szef klubu
Mariusz Błaszczak. Na listach łódzkich mają się znaleźć Joanna Kopcińska
(kandydatka na fotel prezydenta miasta, wiceprzewodnicząca sejmiku)
oraz Witold Waszczykowski (były podsekretarz stanu w MSZ).
W Świętokrzyskiem kandydować będzie m.in. Krzysztof Lipiec.

Na czele listy krakowskiej ma się znaleźć Małgorzata Wassermann,
we Wrocławiu zaś Mirosława Stachowiak-Różecka. Nieoficjalnie wiadomo,
że czwórkę we Wrocławiu ma otrzymać Beata Kempa.
Rzeczniczka partii Elżbieta Witek wystartuje w okręgu legnickim.
Listę szczecińską otworzy zaś Joachim Brudziński.
W Kielcach będzie kandydować Grzegorz Schetyna; nieoficjalnie
mówi się, że jedynkę w tym okręgu otrzyma jednak Małgorzata Gosiewska.

Miejsca na listach mają zapewnione również koalicjanci PiS:
Zbigniew Ziobro (ostatnie na liście krakowskiej) oraz Adam Bielan
(ma kandydować do Senatu z Siedlec). Witek nie potwierdziła,
czy i z jakiego miejsca wystartuje Jarosław Gowin.

---